WSTĘP:
Witam na głównej stronie internetowej absolwentów
rocznika 1970 Wydziału Mechanicznego Politechniki Wrocławskiej.
(Strona ta ma też bowiem uzupełnienie i poszerzenie w postaci strony
pw.htm,
która np. w #B1 i #B1.1 prezentuje zdjęcia i omawia moralną
kontrowersyjność oraz społeczną dwusieczność obowiązkowej
służby wojskowej przez jaką nasi absolwenci przechodzili.)
Intencją niniejszej strony jest stworzenie informatycznego
"mostu", który ponownie połączy nas wszystkich, na przekór
fizycznego dystansu i czasu jaki stara się nas rozdzielić.
Jako taka, strona ta prezentuje wszystko to co nas łączy,
czyli wspólne aspekty naszych losów, dążeń i celów.
Dostarcza też ona podstawowych danych kontaktowych,
które umożliwiają nam wzajemne informowanie się o
tym co najważniejsze oraz podejmowanie wspólnych
przedsięwzięć. Najistotniejszymi zaś z tych wspólnych
przedsięwzięć, jakie zespalają i odnawiają nasze kontakty,
są "zjazdy"
absolwentów naszego roku studiów, opisywane i ilustrowane
w "części #B" tej strony - w tym zorganizowany
od 27 do 29 maja 2022 roku
spontaniczny VIII zjazd w Zieleńcu -
przeglądnij jego dokumentację w punkcie #B9 tej strony.
Jest też następna nowina w tej sprawie, mianowicie w dniu
16 sierpnia 2024 roku dotarł do mnie email od Grzegorza
i Jana (dotyczący: "Policzmy się"), o możliwości zorganizowania
kolejnego zjazdu we wrześniu 2024 roku.
Email ten przytaczam w punkcie #B10 poniżej na tej stronie.
* * *
Nie wiem koleżanki i koledzy jak jest to u was, ale ja
odnotowałem iż zrobiłem się wysoce sentymentalny
na te tzw. "stare lata". Przykładowo dzisiaj podczas
spaceru po plaży w Petone, powróciła mi pamięć piosenka
"Cicha woda brzegi rwie"
z czasów naszej młodości. Ku swemu zdumieniu z pamięci
potrafiłem poprawnie zanucić słowa całej jednej jej zwrotki,
chociaż np. już NIE pamiętam nazwisk swych kolegów z uczelni
na jakiej najniedawniej wykładałem. Piosenka ta tak uparcie
mnie korciła, że po powrocie ze spaceru odszukałem ją w
YouTube, poczym włączyłem ją do swej listy sentymentalnych piosenek
p_l.htm.
* * *
Czytającym moje strony internetowe warto przypomnieć,
że wielkość druku tej i wielu
innych moich stron daje się zwiększać aż do około 300%
ich standardowej wielkości. To zaś pozwala aby strony te
łatwo czytać bez użycia okularów. Każde bowiem
software użyte do ich wyświetlania ma wbudowany w
siebie tzw. "zoom". Np. w "Google Chrome"
ów "zoom" odsłania się kliknięciem na pionowy "trzykropek"
w prawym górnym rogu ekranu, poczym druk można zwiększać
lub pomniejszać klikając na plus lub minus owego "zoom".
"Firefox" ten sam "zoom" odsłania kliknięciem tam na trzyliniowy
myślnik, zaś "Internet Explorer" - po kliknięciu tam na 8-zębowy
"trybik". Także zdjęcia tej i
innych moich stron też daje się powiększać nawet do 500%
ich oryginalnej wielkości - co pozwala np. na
dokładne oglądnięcie sobie ich szczegółów - np. twarzy kogoś
kto nas interesuje. Najprościej uzyskać takie powiększanie zdjęcia,
najpierw na nie klikając - tak aby ukazało się ono w odrębnym
okienku. Potem należy (też kliknięciem) pokazać je sobie z tego
odrębnego okienka na ekranie komputera. Mając zaś je już na
ekranie komputera, można otworzyć sobie dla niego "zoom" jaki
opisałem powyżej dla powiększania druku tej strony, poczym
klikając na + lub - owego zoom można sobie owo zdjęcie z
ekranu dowolnie zwiększać lub pomniejszać.
Część #A:
Informacje wprowadzające tej strony:
#A1.
Cele tej strony:
Koleżanki i koledzy. Jak to zwykle w życiu bywa, w miarę jak czas upływa, pogłębia się dystans
pomiędzy nami. Czas aby temu zaradzić. Najlepszym zaś moim zdaniem sposobem ponownego
zacieśnienia wzajemnej więzi, jest przygotowanie strony internetowej naszego roku. Niniejsza
strona jest pierwszym krokiem w kierunku urzeczywistnienia tego zamiaru. (Zasady jej zapisu
wyjaśnione zostały na końcu - po wykazie uczestników naszego roku.)
* * *
Chociaż życie każdego z nas może wyglądać "codziennie", faktycznie to
reprezentujemy sobą ponad 6000 lat ludzkiej historii. Wszakże urodziliśmy
się około 60 lat temu, jest nas zaś razem ponad 100. Niniejsza strona
jest więc nie tylko naszym osobistym linkiem, oraz ciekawostką dla naszych
najbliższych i znajomych, ale także odzwierciedleniem codziennej historii
ostatniego półwiecza naszej planety. Ma ona więc nie tylko znaczenie
uczuciowe i osobiste, ale także historycze i naukowe. Być może że w
przyszłosci stanie się ona przedmiotem naukowych studiów oraz wzorcem
dla innych. Wszakże pokazuje losy znacznej grupy ludzi, których połączyło
braterstwo wspólnego ponoszenia bardzo trudnych studiów przez okres 6 lat.
* * *
Po ogromnie trudnym egaminie wstępnym, w którym około 12 kandydatów
starało się o każde miejsce na naszym roku, w dniu 1 października 1964
roku zaczynaliśmy naukę na ówczesnym 1 roku Wydziału Mechanicznego
Politechniki Wrocławskiej zlokalizowanej w pięknym mieście
Wrocławiu.
Większość z nas miała wówczas tylko 18 lat. Na spotkaniu z
Dziekanem naszego wydzialu, jakie to spotkanie odbyło się
wkrótce po rozpoczęciu naszych studiów, zostaliśmy poinformowani,
iż w sumie było nas 360-ciu. W liczbie tej jednak mieścili się
zarówno studenci Wydziału Mechanicznego (których zgodnie
z twierdzeniem Grzegorza Średzińskiego było wtedy "tylko" 220),
jak i studenci tzw. SPPT (tj. "Studium Podstawowych Problemów
Techniki"), która to teoretyczna specjalizacja dla Mechaników w
tamtym czasie była składową naszego Wydziału Mechanicznego -
po opis SPPT patrz uwaga "1" po numerze #106 z "części #D"
tej strony. Z tamtej liczby 360, do czasu ukończenia studiów
wykruszyła się znaczna większość, tak że ukończyliśmy studia
w liczbie 106. Poniżej w "części #D" przytoczony jest łączny
wykaz absolwentów naszego roku (tj. zarówno absolwentów
"czysto" Wydziału Mechanicznego jak i absolwentów SPPT),
oraz zgrubnie opisane losy tych z nas co zechcieli wzbogacić
tą stronę. Z kolei szczegółowsze opisy, a także zdjęcia ukazujące
obecny wygląd niektórych z nas, zobaczyć można po kliknięciu
na nazwisko danego kolegi lub danej koleżanki z roku. (Zauważ
jednak, że tylko koledzy i koleżanki którzy w "Menu 2" oznaczeni
zostali białymi napisami, dostarczyli dotychczas swoje zdjęcia do
wystawienia na ich
osobistych stronach z notkami autobiograficznymi.)
#A2.
Niniejsza strona jest rodzajem unikatu na skalę światową:
Z tzw. "feedback" jaki otrzymuję w sprawie
niniejszej strony internetowej absolwentów
Politechniki Wrocławskiej naszego rocznika
1970 (tj. rocznika osób urodzonych NIE
później niż w 1946 roku), wynika ze strona
ta jest rodzajem unikatu na skalę światową.
Chodzi bowiem o to, że ciągle należymy
do generacji ludzi ktorzy jeszcze NIE
polubili komputerów. Wszakże komputery
wcale nie były popularne w czasach
naszej edukacji. Z kolei modne
obecnie słowo "informatyka" wcale NIE
było wówczas jeszcze w powszechnym
użyciu i rzadko kto wiedział wtedy co ono
oznacza. Stąd wśród naszej generacji
zdarza się ogromnie rzadko, że ktoś
zna programowanie na tyle dobrze, aby
zaprogramować stronę internetową swojego
rocznika absolwentów. Jeśli zaś nawet ktoś
zna programowanie - wówczas zwykle jest
zbyt zajęty zarabianiem "pieniędzy"
i zwiększaniem bogactwa aby jeszcze tracić swój
kosztowny czas np. na założenie i utrzymanie
strony internetowej dla swoich
kolegów uczelnianych
lub
ze szkoły średniej.
Będąc tak zajęty wcale też NIE odnotowuje iż
nasz czas szybko upływa zaś wyłączne zapatrzenie
się na materię, pieniądze i bogactwo prowadzi
do sytuacji jaką omówiłem w punkcie #B8.2
poniżej, a o jakiej od tysięcy lat ostrzegały
nas wersety Biblii: przykładowo werset 6:10
z biblijnego "1 listu do Tymoteusza" -
cytuję: "Albowiem
korzeniem wszelkiego zła jest chciwość
pieniędzy", czy wersety
19:24 z "Mateusza", 10:25 z "Marka" i
18:25 z "Łukasza" - usilnie ostrzegające
iż "Łatwiej jest
wielbłądowi przejść przez ucho igielne
niż bogatemu wejść do królestwa
niebieskiego" - dla trwałego
usunięcia z Ziemi niebezpieczeństwa ponoszenia
konsekwencji tych ostrzeżeń konieczne jest
wszakże wdrażanie działań jakie krótko wyjaśniłem
we WSTĘPie i w "części #L" strony o nazwie
smart_tv.htm
zaś w pełnym brzmieniu opisałem w punktach #A1 do #A4 strony
partia_totalizmu.htm.
Stąd ani nasz rocznik, ani roczniki nas
poprzedzające, niemal nigdy NIE mają
swoich stron internetowych - i tak dzieje się
praktycznie na całym świecie. Nic dziwnego
że strona naszego rocznika ma relatywnie
dużo czytelników. Oczywiście, to także
oznacza, że wszystkie osoby opisane i
pokazane na tej stronie naszego rocznika
absolwentów, pomału nabierają światowego
rozgłosu!
Jeśli czytelnik NIE wierzy w to moje przypadkowe
odkrycie że ta strona internetowa jest rodzajem
unikatu na skalę światową, wówczas niniejszym
rzucam mu wyzwanie aby udowodnił, że się mylę
i wskazał mi adres jakiejś innej strony internetowej
osobiście zaprogramowanej przez absolwenta
naszego rocznika zaś opracowanej dla wspólnego
użytku absolwentów tego samego roku studiów z
jakiejś uczelni, urodzonych nie później niż w 1946 roku.
Część #B:
Zjazdy naszego roku:
#B1.
I Zjazd z 1980 roku:
Pierwszy zjazd naszego roku odbył się w 10 lat po ukończeniu przez nas uczelni.
Miał on miejsce na samej Politechnice Wrocławskiej, dnia 27 września 1980 roku.
#B1.1.
Nasze grupowe zdjęcie zjazdu z 27 września 1980 roku:
Nasz młodzieńczy wygląd, a także nasze najbardziej
ostatnio zdobyte zdjęcia grupowe z dawnych lat,
zaprezentowane zostały na dawnych zdjęciach
zestawionych na odrębnej stronie o nazwie
pw.htm - Nasz Rok.
Aby przenieść się na tamtą stronę wystarczy
kliknąć na niniejszy
zielony link
albo też uruchomić ją z "Menu 1".
Aby jednak przypomnieć tutaj jak wyglądaliśmy podczas
pierwszego zjazdu naszego roku jaki odbył się w 1980 roku,
poniżej przytaczam nasze zdjęcie grupowe z tamtego
zjazdu nr 1 (owo zdjęcie też jest przytoczone i omówione
na stronie
pw.htm - Nasz Rok).
Zdjęcie 1 (N1 z [10]) - courtesy Andrzej
Kruszyna: Oto spora proporcja uczestników
naszego roku podczas pierwszego zjazdu z
1980 roku. Jak młodo i optymistycznie wówczas
wyglądaliśmy. Ponieważ zdjęcie to wymaga
opisania, postanowiłem wytężyć swoją dosyć
już zaśniedziałą pamięć i przyporządkować
nazwiska do poszczególnych twarzy. Aby ułatwić
innym sprawdzanie i aktualizowanie tego mojego
niezbyt udanego opisu, każdej osobie z tego
zdjęcia przyporządkowałem numer w kolejności
pisma (tj. lewa do prawej, rząd za rzędem).
Na odrębnym zdjęciu o nazwie "kto jest kto"
pokazane jest przyporządkowanie numerów
do poszczególnych twarzy. Warto tu też dodać,
że niniejsze zdjęcie było wykonane w aż dwóch
wersjach (powyżej pokazałem tylko pierwszą
z tych wersji, jednak już w następnym paragrafie
są podane zielone linki do obu z nich). Jeśli
więc np. na jednej z jego wersji NIE odpowiada
Ci utrwałony tam czyjś grymas lub wyraz twarzy,
lub przeszkadza jakiś istniejący tem "feler" (wada)
samego zdjęcia, wówczas wydrukuj sobie,
lub oglądnij, jego drugą wersję.
Jeśli zechcesz wydrukować sobie niniejsze
zdjęcie, lub tak je powiększyć aby każda twarz wyglądała
jak na zdjęciach paszportowych - wówczas zwyczajnie
kliknij na nie, albo kliknij na następujące (zielone) linki
jakie udostępnią ci kopie obu wersji tego zdjęcia
zeskanowane w profesjonalnej rozdzielczości 1200 DPI:
pajak.org.nz/1970/kruszyna_andrzej/ lub
drobina.rf.gd/1970/kruszyna_andrzej/.
Odnotuj jednak, że jeśli załadowałeś tę stronę z adresu
oznaczanego "starsze wersje", wówczas z
powodu ograniczeń pamięci owe wysoko-rozdzielcze
kopie tego zdjęcia NIE są tam dostępne.
(Apeluję tutaj do wszystkich kolegów i koleżanek
o sprawdzenie i skorygowanie ewentualnych pomyłek
w przyporządkowaniu nazwisk do twarzy.
Dla ułatwienia poprawek, proszę nazwiska przesyłać
razem z numerami jakie im zostały przyporządkowane,
lub z nazwiskami sąsiadów jacy stoją najbliżej nich.)
Oto nasze zdjęcie, pod nim zaś wykaz osób które
wspólnym wysiłkiem zdołaliśmy dotychczas zidentyfikować:
Pokazani na zdjęciu są:
1. Jan Krystian,
2. Bożena Brzozowska,
3. Andrzej Boguski,
4. Kazimierz Miernicki,
5. Borysław Niemcewicz,
6. Julian Zając,
7. Leszek Mozyrko,
8. Maria Pogost (Mara Fox),
9. Krzysztof Chodacki,
10. Bogdan Hełka,
11. Tadeusz Łosik,
12. Jan Chodacki,
13. Tadeusz Wolski,
14. Prof. Pieczonka.
15. Andrzej Golenko (tj. stojący na skraju po prawej stronie, poniżej ma Wieśka Jabłońskiego, powyżej - prof. Pieczonkę),
16. Janusz Rudy (za Prof. Zakrzewskim w białej marynarce),
17. Jan Ciejka,
18. Marek Przygodzki - milimeter,
19. Andrzej Patocki,
20. Jerzy Szczerbina,
21. Janusz Bondyra,
22. Stanisław Bania (Banerski),
23. Janusz Krassowski,
24. Grzegorz Średziński,
25. Ryszard Łukasiewicz,
26. Romuald Niedziela,
27. Ś.P. Wiesław Bereś,
28. Ś.P. Bernard Dudek,
29. Wiesław Jabłoński,
30. Opiekun naszego roku, Prof. Jan Zakrzewski,
31. Andrzej Kruszyna,
32. Fryderyk Koryciarz,
33. Czesław Medyński,
34. Stanisław Przeworek,
35. Józef Chabiński,
36. Józef Pielorz,
37. Mieczysław Cisło,
38. Stanisław Kaczmarczyk,
39. Chrystian Prorok - ten stojący za (48),
40. Janusz Szymkowski,
41. Jan Stańczyk,
42. Grażyna Rataj,
43. nasz ówczesny dziekan, Prof. Hawrylak,
44. Halina Chlebosz,
45. Jan Pająk,
46. Edward Barzycki,
47. córeczka Marka Wachałowicza,
48. Marek Wachałowicz.
* * *
Uwaga: aby przypomnieć sobie "kto jest kto" na powyższym zdjęciu, wystarczy kliknąć
na poniższy (zielony i podkreślony) link do zdjęcia
"zjazd_1980_kto_jest_kto.jpg" -
co spowoduje pojawienie się odrębnego zdjęcia, które zawiera już numery z podpisu ponanoszone na poszczególne osoby ze zdjęcia.
* * *
Zauważ że można zobaczyć powiększenie
danej fotografii z niniejszej strony internetowej. W tym celu wystarczy zwykle
kliknąć na tą fotografie. Ponadto wiekszość tzw. browserow ktore obecnie
są w użyciu, włączając w to populany "Internet Explorer", pozwala na
załadowanie każdej ilustracji do swojego
własnego komputera, gdzie można jej się do woli przyglądać, gdzie daje się ją
zredukować lub powiększyć, a także gdzie ją można wydrukować za pomocą
posiadanego przez siebie software graficznego.
Jeśli ktoś życzy sobie przesunąć
jakąś ilustrację (tj. dowolną fotografię lub rysunek) -
znaczy jeśli zechce przemieścić tą ilustrację
w inne miejsce ekranu z którego właśnie ten ktoś
czyta jej opis, a jednocześnie jeśli ów ktoś
zechce pomniejszyć lub skonfigurować odrębne
okienko w którym ilustracja ta się ukaże, wówczas
powinieneś uczynić np. co następuje: (1) spowodować
pojawienie się tej fotografii w odrębnym (nowym)
okienku, poprzez kliknięcie na nią. (2) upewnić się,
że to nowe okienko jest przełączone na możliwość
jego przekonfigurowywania i przemieszczania (w
tym celu należy rzuć okiem na środkowy kwadracik
z owych trzech kwadracików obecnych w jego
prawym górnym rogu - kwadracik ten powinien
zawierać w sobie obraz tylko jednego ekraniku,
jeśli więc widnieją tam aż dwa ekraniki wówczas
trzeba na nie kliknąć tak aby zmienić je w jeden
ekranik), (3) zmniejszyć wymiary tego odmiennego
okienka (z danym zdjęciem lub rysunkiem) poprzez
"złapanie" myszą jego prawego-dolnego narożnika
i przesunięcie tego narożnika w górę-lewo aby
otrzymać rozmiar tego odrębnego okienka jaki
sobie życzymy mieć (odnotuj że kiedy raz zmniejszymy
rozmiar pierwszej takiej ilustracji, wówczas wszelkie
następne kliknięte ilustracje pojawią się już w owych
zmniejszonych rozmiarach - chyba że je ponownie
powiększymy w taki sam sposób), a następnie (4)
przemieść to odmienne okienko z ilustracją w miejsce
strony internetowej w którym zechcemy je oglądać.
(Aby je przemieścić należy złapać je myszą za ten
niebieski pasek na jego górnej krawędzi). Odnotuj
też, że jeśli przesuniemy (suwakiem) tekst danej
strony kiedy go czytamy, wówczas owo nowe
odrębne okienko z dodatkowym rysunkiem nagle
zniknie. Aby je ponownie przywrócić w nowe położenie
strony musimy kliknąć na jego "ikonkę" (nazwę)
istniejącą w najniższej części ekranu.
#B2.
II Zjazd z września 1995 roku z okazji 50-lecia Politechniki Wrocławskiej:
Drugi z kolei zdjazd naszego roku odbył się
we wrześniu 1995 roku,
w 25 rocznicę ukończenia przez nas uczelni,
a jednocześnie z okazji 50-lecia Politechniki
Wrocławskiej. Zdjęcie grupowe z owego
drugiego zjazdu dostarczone zostało przez
Andrzeja Kruszyna
i pokazane jest poniżej jako "zdjęcie 2":
Zdjęcie 2 (courtesy Andrzej Kruszyna).
Uczestnicy drugiego zjazdu absolwentów
rocznika 1970 Wydziału Mechanicznego
Politechniki Wrocławskiej.
Oto wykaz osób ze zdjęcia:
[pierwszy rząd] - najbliższy obiektywu aparatu: (1-1) Janusz Szymkowski,
(1-2) Edward Jakubiszyn, (1-3) Bożena Brzozowska (Ciałkowska), (1-4) Prof. Jan Koh,
(1-5) Andrzej Boguski, (1-6) Janusz Bondyra, (1-7) Stanisław Bania (Banerski).
[drugi rząd] - najbliższy wejścia do starego budynku I-24: (2-1) Kazimierz Miernicki,
(2-2) Andrzej Kruszyna, (2-3) Czesław Medyński, (2-4) dr inż Henryk Chrostowski.
#B3.
III Zjazd, 22-23 maja 2010 roku, z okazji 40-lecia ukończenia Politechniki Wrocławskiej:
Trzeci zjazd naszego rocznika odbył się
w sobotę i niedzielę, 22 i 23 maja 2010 roku,
czyli w 40 lat po ukończeniu przez nas uczelni.
Komunikat owego zjazdu przytoczony jest
poniżej.
#B3.1.
Sprawozdanie ze zjazdu w 2010 roku:
III ZJAZD ABSOLWENTÓW WYDZIAŁU MECHANICZNEGO 1970. POLTECHNIKI WROCŁAWSKIEJ.
Duszniki-Zdrój 22 i 23 maja 2010 roku.
Propozycję zorganizowania III zjazdu absolwentów wydziału mechanicznego 1970 roku Politechniki Wrocławskiej, zaproponował jeden z naszych kolegów Aleksander Komorowski. Propozycja została opublikowana na stronie internetowej wraz ze wstępnym programem zjazdu. Zaraz po opublikowaniu propozycji rozpoczął się okres poszukiwania kontaktów z koleżankami i kolegami. Bardzo przydatna okazała się strona opracowana przez naszego kolegę Jana Pająka mieszkającego aktualnie w Nowej Zelandii, zawierająca numery telefonów oraz adresy e-mailowe.
Przyznać trzeba, że aktywnymi podczas poszukiwania kontaktów okazali się: Maria Pogost (Mara Fox) mieszkająca w USA, Jan Kolenda mieszkający w Wałbrzychu, Grzegorz Średziński mieszkający w Dusznikach-Zdroju, Andrzej Kruszyna mieszkający w Radomiu oraz pomysłodawca zorganizowania zjazdu Aleksander Komorowski mieszkający w Jastrzębiu-Zdroju. Po wstępnej akceptacji zorganizowania zjazdu przez koleżanki i kolegów utworzył się komitet organizacyjny (czytaj samozwańczy komitet organizacyjny) w którego skład weszli: Grzegorz Średziński, Jan Kolenda, Zdzisław Bańkowski oraz Aleksander Komorowski.
Po ustaleniu wszystkich szczegółów zjazdu rozesłano zaproszenia do potencjalnych uczestników zjazdu. Wydawało się w pewnym momencie, że w zjeździe może zabraknąć koleżanki i kolegów mieszkających w USA i Kanadzie z powodu długotrwałej erupcji przez jeden z wulkanów w Islandii, kolejną przeszkodą była powódź która nawiedziła południowo-zachodnią część Polski. Jednak więzi jakie zawiązały się w okresie studiów okazały się silniejsze. W zjeździe uczestniczyło 50 osób. Zabrakło Stanisława Dzidowskiego któremu powódź we Wrocławiu zagrażała mieszkaniu.
Program zjazdu przedstawiał się następująco:
Sobota, 22.05.2010 roku:
12,00 - 15,00 * przyjazd uczestników zjazdu, powitanie przybyłych uczestników, zakwaterowanie uczestników w hotelu.
15,15 * zbiórka chętnych uczestników III zjazdu i wyjazd autokarem na
mszę św. w intencji uczestników zjazdu i zmarłych kolegów.
17,30 * rozpoczęcie III zjazdu „Duszniki-Zdrój 2010”.
19,00 * wykonanie wspólnego zdjęcia wszystkich uczestników zjazdu.
20,00 * rozpoczęcie bankietu.
Niedziela 23.05.2010 roku:
9,00 - 10,00 * wspólne śniadanie, wręczenie okolicznościowych dyplomów, dyskusja, podjęcie wspólnych wniosków przez uczestników zjazdu,
10,00 - 14,00 * spotkania w podgrupach, strzelanie na strzelnicy.
14,00 * wspólny obiad, zakończenie zjazdu.
Rozpoznanie przybywających koleżanek i kolegów oraz zaproszonych gości było bardzo zabawne i wesołe, bowiem czasami po przywitaniu mieliśmy problem kto to jest, bo witający zasłaniali przypięte identyfikatory, które wręczały przybywającym dwie przemiłe wnuczki Grzegorza Średzińskiego. Każdy otrzymał ponadto program zjazdu oraz wykaz uczestników zjazdu z numerem pokoju oraz telefonu.
Około godziny 15,00 prawie w komplecie pojechaliśmy podstawionym autokarem do centrum Dusznik na mszę świętą w intencji uczestników zjazdu oraz zmarłych kolegów. Przyznać należy, że msza była odprawiana przez młodego kapłana a kazanie wyjątkowo trafnie skierowana do nas. Po mszy wykonaliśmy zdjęcia grupy uczestniczącej we mszy św. przed ołtarzem. Następnie autokarem udaliśmy się do hotelu gdzie niezwłocznie rozpoczęło się uroczyste rozpoczęcie zjazdu. Na początku każda koleżanka i osoba towarzysząca płci pięknej otrzymała czerwoną różę.
Słowo wstępne skierował do uczestników gospodarz zjazdu Grzegorz Średziński oraz inicjator zjazdu Aleksander Komorowski. Następnie Ryszard Łukasiewicz odczytał przesłanie Jana Pająka z Nowej Zelandii do uczestników zjazdu. Jego treść została wysłuchana ze wzruszeniem. Potem każdemu z absolwentów głos udzielał Zdzisław Bańkowski. Poszczególne wypowiedzi miały trwać 1 minutę i w ciągu tego czasu należało opisać okres ostatnich 40-tu lat. Było to zadanie trudne ale nie niemożliwe dla absolwentów naszego rocznika. Często gospodarz zjazdu dyscyplinował gadatliwych kolegów dzwonkiem.
Zaraz po godzinie19,00 zjawił się zamówiony fotograf który wykonał nam zbiorowe zdjęcie, a po upływie kolejnych dwóch godzin każdy z nas miał w rękach gotowe zdjęcie.
O godzinie 20,00 po przygotowaniu sali oraz zespołu muzycznego, rozpoczął się bankiet. Bankiet przebiegał na luzie. Często przypominając wydarzenia jakie miały miejsce w okresie studiów tj. latach 1964-1970. Kolega Aleksander Komorowski odczytał treść przyrzeczeń uczestników III zjazdu „Duszniki-Zdrój 2010” które zebrani zaakceptowali, a mianowicie:
Czy przyrzekacie:
• conajmniej raz w roku wspominać mile spędzone chwile na tym spotkaniu – przyrzekamy,
• przyjeżdżać na następne spotkania, jeżeli zdrowie dopisze i fundusze będą wystarczające – przyrzekamy,
• utrzymywać kontakty między koleżankami i kolegami obecnymi na tym spotkaniu – przyrzekamy,
• czynić starania, aby nawiązać kontakty z koleżankami i kolegami nieobecnymi na tym spotkaniu i spowodować aby wzbogacili grono następnych spotkań – przyrzekamy,
• mile wspominać ciekawe i w miarę prawdziwe chwile z okresu studiów i przekazywać je innym – przyrzekamy.
Trzeba zaznaczyć, że przebieg bankietu był urozmaicany występami kolegów, szczególnie należy wymienić solowy śpiew Janusza Rutańskiego oraz Jerzego Szczerbiny, który akompaniując na akordeonie śpiewał. Wszyscy uczestnicy otrzymali śpiewniki wydane przez Politechnikę Wrocławską, które ułatwiały wspólne śpiewy oraz okolicznościowe znaczki wydane przez politechnikę. Wspólny bal zakończył się ok. godziny 3,00, a niekiedy w podgrupach trwał do białego rana. Po krótkim odpoczynku trwającym od 3 do 6 godzin odbyło się wspólne śniadanie na którym organizatorzy wręczyli pamiątkowe dyplomy każdemu z absolwentów.
Pod koniec śniadania Aleksander Komorowski podziękował wszystkim aktorom (uczestnikom) zjazdu, za zaufanie jakim obdarzyli organizatorów ze szczególnym podziękowaniem dla Marii Pogost, Janusza Rutańskiego oraz Jerzego Szczerbiny.
Wręczył w imieniu uczestników zjazdu podziękowanie za przygotowanie zjazdu: gospodarzowi spotkania Grzegorzowi Średzińskiemu, skarbnikowi Janowi Kolendzie oraz Zdzisławowi Bańkowskiemu.
Pod koniec śniadania rozpoczęła się dyskusja o kończącym się zjeździe oraz o planach zorganizowania następnych zjazdów, bowiem w okresie minionych 40 - tu lat odbyło się zaledwie trzy ( 1980 r, 1995 r, i obecny 2010 r. !!!!!!!!. Ustalono następny zjazd w maju 2012 roku, sugerując aby obecni organizatorzy przystąpili do organizacji pod koniec 2011 roku.
Dodatkowo uczestnicy zjazdu otrzymali ufundowane przez Burmistrza Dusznik naszego kolegę Grzegorza Średzińskiego, materiały promujące miasto w którym odbywaliśmy III zjazd. Do wspólnego obiadu o godzinie 14,00 trwały spacery, strzelanie na pobliskiej strzelnicy oraz dyskusje w małych grupach dotyczące szczególnie wspomnień z okresu studiów bądź okresu po studiach. Odnotować należy, że obecność zaproszonych gości znacząco wpłynęła na przebieg zjazdu.
Miło było słuchać, że organizatorzy zjazdu zorganizowali tak miłą atmosferę, program. Takie słowa wypowiadane przez poszczególne osoby są nagrodą dla organizatorów tego zjazdu i mobilizujące dla przyszłych organizatorów następnych zjazdów. Podczas zjazdu organizatorzy udostępnili okolicznościową pieczęć, którą można było oznakować otrzymane pamiątki.
Do zobaczenia na IV zjeździe w maju 2012 roku.
Uczestnik zjazdu AGK
Ewentualne uwagi, sprostowania można przesłać na adres e-mail agk13@onet.pl
#B3.2.
Zdjęcie zbiorowe uczestników 3-go zjazdu w 2010 roku:
Zdjęcie 3 (courtesy Aleksander Komorowski). Zbiorowe zdjęcie uczestników III zjazdu absolwentów Wydziału Mechanicznego
Politechniki Wrocławskiej 1970. Duszniki-Zdrój 22 i 23 maja 2010 roku.
Pokazani na zdjęciu:
1. Edward Barzycki,
2. Ryszard Kaczmarski – gość zjazdu,
3. Osoba towarzysząca Ryszardowi Kaczmarskiemu,
4. Maria Pogost (Mara Fox),
5. Osoba towarzysząca Stanisławowi Mendelowskiemu,
6. Stanisław Mendelowski,
7. Osoba towarzysząca Józefowi Chabińskiemu,
8. Józef Chabiński,
9. Aleksander Komorowski,
10. Osoba towarzysząca Ryszardowi Łukasiewiczowi,
11. Janusz Mstowski,
12. Bożena Ciałkowska (Brzozowska),
13. Zdzisław Bańkowski,
14. Halina Szaro (Chlebosz),
15. Józef Choroba,
16. Ś.P. Bernard Dudek,
17. Ś.P. Stanisław Kaczmarczyk,
18. Janusz Krassowski,
19. Stanisław Banerski (Bania),
20. Ś.P. Kazimierz Grzelak,
21. Maciej Rusin,
22. Kazimierz Miernicki,
23. Ryszard Łukasiewicz,
24. Henryk Górgól,
25. Waldemar Dziurzyński,
26. Jerzy Hołdyk,
27. Wiesław Jabłoński,
28. Janusz Kwasecki,
29. Andrzej Patocki,
30. Osoba towarzysząca Romanowi Sperzyńskiemu,
31. Ś.P. Roman Sperzyński,
32. Janusz Rutański,
33. Andrzej Golenko,
34. Mieczysław Pytel - gość zjazdu,
35. Żona Józefa Pielorza,
36. Józef Pielorz,
37. Janusz Szymkowski,
38. Jan Kolenda,
39. Jerzy Szczerbina,
40. Czesław Medyński,
41. Krzysztof Janik,
42. Jan Zakrzewski,
43. Bogdan Hełka,
44. Grzegorz Średziński,
45. Marek Przygodzki,
46. Mieczysław Cisło,
47. Janusz Dziuk,
48. Tadeusz Łosik,
49. Żona Janusza Bondyry,
50. Janusz Bondyra.
* * *
Uwaga: aby przypomnieć sobie "kto jest kto"
na powyższym zdjęciu, wystarczy kliknąć na (zielony i podkreślony) link do zdjęcia
"zjazd_2010_kto_jest_kto.jpg" -
co spowoduje pojawienie się odrębneg zdjęcia które zawiera już numery z podpisu ponanoszone na poszczególne osoby ze zdjęcia.
Powyższe zdjęcie jest udostępniane w aż tak dużej rozdzielczości (tj. zajmującej około 7 MB), że twarz każdego
uczestnika zjazdu daje się wyraźnie powiększyć do wiekości przy której twarz ta wypełni cały ekran komputera
i ciągle jest ostro widoczna. Dlatego jeśli oglądający życzy sobie przeanalizować powiększenie powyższego
zdjęcia, np. aby przypomnieć sobie rysy twarzy poszczególnych uczestników zjazdu, wówczas może dokonać
tego w dużej rozpiętości powiększeń i to aż na kilka odmiennych sposobów. Pierwszy sposób (1) polega
na kliknięciu na owo zdjęcie - co spowoduje pojawienie się powiększalnej wersji tego zdjęcia w odrębnym okienku,
gdzie oglądający będzie mógł je powiększać z pomocą narzędzi wbudowanych do jego internetowej przeglądarki.
(W nowych przeglądarkach narzędzia te przyjmują zwykle wygląd małej "lupki" z plusem w środku, pojawiającej
się na dolnym marginesie okienka z tym zdjęciem. Po kliknięciu na tą "lupkę" i następnym kliknięciu na zdjęcie,
zdjęcie to zostaje powiększone.) Drugi sposób (2) powiększenia tego zdjęcia polega na załadowaniu jego kopii do własnego komputera i
następnym oglądaniu we własnym komputerze z pomocą jakiegoś posiadanego w nim programu pozwalającego na
powiększanie analizowanych zdjęć, np. "My computer", "Windows Explorer", "Microsoft Photo Editor", "Paint", itp.
Ten sposób umożliwia uzyskiwanie najwyższych i najostrzejszych powiększeń. Istnieje wiele sposobów
załadowania kopii tego zdjęcia do swego komputera (np. wystarczy kliknąć myszą na symbol dyskietki który
pojawia się w górnym-lewym narożniku tego zdjęcia kiedy wjedziemy na nie myszą, poczym wykonać instrukcje
jakie się pojawią) - warto przy tym wiedzieć, że do zdjęć wirusy komputerowe NIE mogą się doczepiać.
Ostatni zaś sposób (3) oglądnięcia powiększenia tego zdjęcia polega na odwiedzeniu dowolnej innej strony
internetowej jaka też udostępnia powyższe zdjęcie w jego wersji o wysokiej rozdzielczości pozwalającej na rozróżnianie
rysów twarzy. Osobiście z przyjemnością rekomendowałbym do oglądnięcia w tym celu strony czasopisma "PRYZMAT"
wydawanego przez naszą rodzimą uczelnię, Politechnikę Wroclawską. W swoim numerze 239, na stronach 72 i 73,
pokazuje ono również powyższe zdjęcie uczestników Zjazdu naszego Roku w Dusznikach w 2010 roku, oraz prezentuje
opis tego spotkania. Oczywiście, tamta strona czasopisma PRYZMAT jest przygotowana profesjonalnie, stąd rozdzielczość
pokazanego tam zdjęcia też jest równa rozdzielczości zdjęcia jakie ja pokazuję na moich stronach. Ponadto, czasopismo
PRYZMAT w ciekawy i rzetelny sposób informuje o nowinach związanych z Politechniką Wrocławską, stąd kiedy raz ktoś
je odwiedzi, jak magnes będzie ono go potem przyciągało po następne nowiny. Aby oglądnąć sobie to zdjęcie i strony
72 i 73 z czasopisma PRYZMAT, trzeba najpierw uruchomić jego witrynę np. poprzez kliknięcie na nastepujący link z
jego adresem jaki używało ono w 2010 roku:
www.pryzmat.pwr.wroc.pl.
Potem w dziale "Rok akademicki 2009/2010" należy kliknąć na PDF egzemplarz owego numeru 239, tj. kliknąć na
wiersz "Pryzmat 239.pdf". Zdjęcie i opis III Zjazdu znajduje się w owym numerze 239 na stronach 72 i 73.
#B4.
Zjazd z okazji 100-lecia Politechniki Wrocławskiej - piątek, 26 listopada 2010 roku:
W piątek, dnia 26 listopada 2010 roku, na
Politechnice Wrocławskiej rozpoczął się
dwudniowy "Światowy Zjazd Absolwentów"
z okazji obchodów 100-lecia istnienia tej
uczelni. Niniejszym mam więc przyjemność
poinformować, że w zjeździe tym uczestniczyła
też pięcio-osobowa (wyłącznie męska)
reprezentacja naszego roku. Oto zdjęcie
naszych reprezentantów:
Zdjęcie 4 (courtesy Grzegorz Średziński). Zbiorowe zdjęcie reprezentantów naszego roku
na "Światowym Zjeździe" z okazji 100-lecia Politechniki Wrocławskiej. Wykonane we Wrocławiu,
w piątek dnia 26 listopada 2010 roku, cyfrowym aparatem "Nikon Coolpix".
Pokazani na zdjęciu są (wymieniam tylko mężczyzn, licząc od lewej ku prawej):
1. Andrzej Kruszyna,
2. Staszek Przeworek,
3. Leszek Mozyrko,
4. Staszek Banerski (Bania),
5. Grzesiek Średziński.
Trzy dziewczyny też obecne na zdjęciu są "Hostesses'ami Zjazdu", tj. studentkami czwartego
i piątego roku naszej Politechniki jakie pomagały w organizacji Zjazdu i uświetniały swoją
obecnością oficjalną część Zjazdu.
Jeszcze jedno zdjęcie trzech uczestników tego
samego Zjazdu 100-lecia (tj. Staszka Przeworka,
Staszka Banerskiego (Banię), oraz Andrzeja Kruszyny)
zostało wystawione jako "zdjęcie 6" na stronie
Andrzeja Kruszyny.
Na tamtym zdjęciu polecam szczególnej uwadze
tzw. "orb" - który zdaje się zawisać tuż
przy czapce Andrzeja Kruszyny i który wcale
NIE jest "plamą na kliszy" (jak niektórzy "orby"
te nazywają) ponieważ zdjęcie owo też wykonane
zostało aparatem cyfrowym "Nikon Coolpix"
(kliknij na niniejszy (zielony) link aby tutaj zobaczyć to zdjęcie z orbem).
Niektórzy badacze UFO wierzą, że owe "orby" są
to rodzaje minaturowych, bezzałogowych, sterowanych
komputerowo wehikułów UFO. Tą ich naturę wehikułów
UFO najlepiej ujawnia spora już liczba takich "orbów"
utrwalonych na wideo i wyraźnie tam ujawniających
jak szybko i jak "inteligentnie" one latają - np. nocami
świecąc intensywnie i "bawiąc się" z obserwującymi
je ludźmi. Orbom tym poświęcono już aż cały szereg
filmów i programów dokumentacyjnych okazyjnie
pokazywanych w telewizji. Omawia je także sporo
moich stron internetowych. Przykładowo, raporty
ich naocznych obserwatorów przytoczone są, m.in.,
w punkcie #E3.2 na stronie o nazwie
newzealand_pl.htm,
czy w punktach #I1 i #I3 na innej stronie o nazwie
explain_pl.htm.
Z kolei swoje zdjęcia takich orbów też uchwyconych
aparatem cyfrowym pokazałem m.in. jako "Fot. #G1ab"
i "Fot. #G2ab" na stronie o nazwie
landslips_pl.htm.
(Te "moje" orby były fotografowane w plenerze,
w naturalnym świetle ale pod nieobecność słońca
na znacząco zachmurzonym niebie, oraz pod
nieobecność jakichkolwiek źródeł sztucznego
światła - wyjaśniam te szczegóły na wypadek
gdyby ktoś np. twierdził że owe "orby"
są powiedzmy refleksjami żarówek.)
#B5.
"Czwarty Zjazd z 2012 roku" - odbyty w piątek, sobotę i niedzielę, dnia 25, 26 i 27 maja 2012 roku:
Absolwenci Wydziału Mechanicznego z roku 1970
Politechniki Wrocławskiej spotkali się kolejny
raz na IV zjeździe w Dusznikach-Zdroju w piątek,
sobotę i niedzielę, 25 do 27 maja 2012 roku.
#B5.1.
Sprawozdanie z 4-go zjazdu w 2012 roku:
Kolejny IV zjazd absolwentów Wydziału Mechanicznego z roku 1970 odbył się
aby powspominać okres studiów i odnowić więzi jakie zawiązały się podczas
odbywania studiów na naszej uczelni w latach 1964-1970 oraz powspominać
porzednie zjazdy. Termin IV zjazdu został określony na poprzednim spotkaniu
jakie odbyło się w maju 2010 roku.
Organizacją IV zjazdu zajęli się koledzy samozwańczego komitetu
organizacyjnego poprzedniego zjazdu w osobach: Grzegorz Średziński, Jan Kolenda,
Aleksander Komorowski i Zdzisław Bańkowski. Zgodnie z sugestią z poprzedniego
spotkania zaplanowano zjazd 3 dniowy. Opracowano program zjazdu i rozesłano
zaproszenia do potencjalnych uczestników, zaproszono również koleżanki i
kolegów którzy ukończyli nasz wydział w roku 1969. Łącznie w zjeździe
uczestniczyło 31 absolwentów z roku 1970,
8 absolwentów z roku 1969 oraz 11 zaproszonych gości (głównie osoby towarzyszące).
Kilku uczestników spotkania dojechało w drugim dniu zjazdu.
Spotkanie uczestników zjazdu po zakwaterowaniu rozpoczęło się od
wspólnej obiadokolacji która potrwała dość długo. Następnie w podgrupach
odbywały się spotkania które czasami przedłużyły się do późnych godzin nocnych.
W sobotę po śniadaniu mieszkaniec Dusznik-Zdoju i wieloletni burmistrz
tego miasta Grzegorz Średziński zaproponował wspólne zwiedzanie ciekawszych
obiektów w mieście a były to: Muzeum Papiernictwa gdzie mogliśmy zapoznać się
z produkcją ręcznie czerpanego papieru, Pijalnia Wód Mineralnych, Dworek im.
Fryderyka Chopina w którym corocznie od 1946 odbywają się Międzynarodowe
Festiwale Chopinowskie. Zwiedzanie trwało ponad cztery godziny ale było warte,
bo oprowadzający Grzegorz Średziński okazał się wspaniałym przewodnikiem.
Po powrocie, zregenerowaniu sił i wspólnym obiedzie chętni udali się do Kościoła
pw. św. Franciszka z Asyżu przy Klasztorze O.O. Franciszkanów na mszę świętą
w intencji uczestników zjazdu i zmarłych kolegów - szczególnie tych którzy
zmarli a uczestniczyli w poprzednim zjeździe (tj. Kazimierz Grzelak, Roman Sperzyński
i Bernard Dudek). Do mszy śpiewał nasz kolega Janusz Rutański.
Następnie odbyła się oficjalne otwarcie IV zjazdu przez gospodarza
zjazdu Grzegorza Średzińskiego który wygłosił mowę powitalną, następnie każda
z Pań tradycyjnie otrzymała od członków komitetu organizacyjnego czerwoną różę.
Koledzy którzy nie uczestniczyli w poprzednim spotkaniu zapoznali
zebranych z losami zawodowymi jakie miały miejsce od ukończenia naszej uczelni
w roku 1970. Aktorami tej prezentacji byli: Edward Stanisław Dzidowski, Andrzej
Kruszyna, Andrzej Zbyryt i Stanisław Przeworek - którego wypowiedź była ciekawa
i wyjątkowo zabawna. Pozostali absolwenci zaktualizowali wypowiedź wygłoszoną
na poprzednim spotkaniu. Zaraz po części oficjalnej wykonano wspólne zdjęcie uczestników zjazdu.
O godz. 20.00 rozpoczął się oczekiwany bankiet na którym do tańca
przygrywał zaproszony muzyk. Atmosfera na bankiecie była wspaniała, urozmaicana
wspólnymi śpiewami. Bankiet zakończył się ok. godz. 2.00, ale wielu uczestników
zjazdu w podgrupach wspominała lata studiow.
Po śniadaniu w trzecim dniu nastąpiło podsumowanie zjazdu na którym
członkowie komitetu organizacyjnego wręczyli absolwentom certyfikaty uczestnictwa
w IV zjeździe oraz podziękowań uczestnikom którzy byli na wszystkich 4. zjazdach,
a byli nimi Bożena Ciałkowska, Stanisław Banerski i Kazimierz Miernicki. Na koniec
absolwenci wypełnili anonimowo przygotowaną ankietę z której wynika aby zorganizować
kolejny V jubileuszowy zjazd w Dusznikach-Zdroju w maju 2015 roku.
Po wykwaterowaniu się z ośrodka po wspólnym obiedzie nastąpiło zakończenie IV zjazdu.
Do spotkania w większym gronie na V jubileuszowym zjeździe w maju 2015 roku
Pozdrawiam Aleksander G. Komorowski
#B5.2.
Zdjęcie zbiorowe uczestników 4-go zjazdu w 2012 roku:
Zdjęcie 5 (courtesy Aleksander Komorowski). Zbiorowe zdjęcie uczestników IV zjazdu rocznika 1970
absolwentów Wydziału Mechanicznego Politechniki Wrocławskiej. Duszniki-Zdrój 25 do 27 maja 2012 roku.
Dystyngowane osoby widoczne na tym zdjęciu to:
1. Jan Kolenda,
2. Żona Grzegorza Średzińskiego,
3. Jan Zakrzewski,
4. Grzegorz Średziński,
5. Jerzy Szczerbina,
6. Stanisław Przeworek,
7. Żona Bogdana Hełki,
8. Andrzej Kruszyna,
9. Janusz Dziuk,
10. Żona Józka Pielorza,
11. Józef Pielorz,
12. Janusz Kwasecki,
13. Janusz Krassowski,
14. Janusz Mstowski,
15. Andrzej Zbyryt,
16. Andrzej Golenko,
17. Andrzej Patocki,
18. Mieczysław Pytel (nie kończył studiów z nami - zaproszony gość),
19. Mieczysław Cisło,
20. Jerzy Hołdyk,
21. Krzysztof Janik,
22. Stanisław Banerski,
23. Stanisław Mendelowski,
24. Aleksander Komorowski,
25. Zdzisław Bańkowski,
26. Żona Zdzisława Bańkowskiego,
27. Kazimierz Miernicki,
28. Bogdan Hełka,
29. Edward Dzidowski,
30. Ryszard Kaczmarski (nie kończył studiów z nami - zaproszony gość),
31. Żona Ryszarda Kaczmarskiego,
32. Janusz Rutański,
33. Ryszard Łukasiewicz,
34. Żona Ryszarda Łukasiewicza,
35. Żona Aleksandra Komorowskiego,
36. Józef Chabinski,
37. Bożena Ciałkowska,
38. Edward Barzycki,
39. Mara Fox.
* * *
Uwaga: aby przypomnieć sobie "kto jest kto" na powyższym zdjęciu, wystarczy
porównać numery przyporządkowane poszczególnym osobom w powyższym podpisie
pod "zdjęciem 5", z numerami jakie na odrębnym zdjęciu o nazwie
"zjazd_2012_kto_jest_kto.jpg"
ponanoszone na poszczególne osoby ze zdjęcia. Aby zaś zobaczyć owo zdjęcie
"zjazd_2012_kto_jest_kto.jpg"
wystarczy kliknąć na poniższy guzik
#B5.3.
Zdjęcie rocznika 1969 uczestników zjazdu w 2012 roku:
Ponieważ uczestnikami zjazdu w 2012 roku były także nasze koleżanki i byli nasi koledzy
z rocznika 1969 absolwentów naszego wydziału, poniżej przytaczam ich zbiorowe zdjęcie. Oto ono:
Zdjęcie 5(1969) (courtesy Aleksander Komorowski). Zbiorowe zdjęcie uczestników zjazdu rocznika 1969
absolwentów Wydziału Mechanicznego Politechniki Wrocławskiej. Duszniki-Zdrój 25 do 27 maja 2012 roku.
Dystyngowane osoby widoczne na tym zdjęciu to:
1 Stanisław Dobrowolski, 3 Ryszard Kluk, 7 Andrzej Bondyra (brat Janusza Bondyra widocznego na "Zdjęciu 3").
W tym miejscu mam apel do czytelników - mianowicie zaistniały obiektywne trudnści w identyfikowaniu
pozostałych osób z powyższego zdjęcia. Dlatego bardzo bym prosił o pomoc w ustaleniu "kto jest kto".
Pomocną informacje proszę wysłać na mój adres emailowy:
janpajak@gmail.com.
Z góry dziękuję.
* * *
Uwaga: aby przypomnieć sobie "kto jest kto" na powyższym zdjęciu, wystarczy
porównać numery przyporządkowane poszczególnym osobom w powyższym podpisie
pod "zdjęciem 5(1969)", z numerami jakie na odrębnym zdjęciu o nazwie
"zjazd_2012_1969_kto_jest_kto.jpg"
ponanoszone na poszczególne osoby ze zdjęcia. Aby zaś zobaczyć owo zdjęcie
"zjazd_2012_1969_kto_jest_kto.jpg"
wystarczy kliknąć tu na dowolny (zielony i podkreślony) link do zdjęcia
"zjazd_2012_1969_kto_jest_kto.jpg".
#B6.
"Piąty Zjazd z 2015 roku" - odbyty w piątek, sobotę i niedzielę, dnia 29, 30 i 31 maja 2015 roku:
Drogie Koleżanki i Koledzy.
W maju 2012 r. na naszym ostatnim spotkaniu w Jamrozowej Polanie obiecaliśmy sobie spotkanie w 45 rocznicę ukończenia studiów tj. w maju 2015 r. i ponad 50 lat od ich rozpoczęcia.
Jest to świetna okazja, aby się spotkać i powspominać kolejny raz nie tylko okres studiów.
Dlatego pragniemy zaproponować chyba ostatnie spotkanie trzydniowe w Zieleńcu koło Dusznik Zdroju (trzydniowe bo emeryci wolno chodzą, wolno myślą, wolno piją i to nie wszyscy i mają dużo wolnego czasu).. Oczekujemy również na propozycje wzbogacenia programu.
W czasie tego spotkania dla chętnych wycieczka po okolicy, a może do Czech na obiad z piwem jak też uroczysty bankiet.
Zapraszamy zatem do zgłaszania chęci uczestnictwa najchętniej z osobą towarzyszącą do dnia 15 lutego 2015 r. a termin spotkania to 29, 30, 31 maj 2015r..
Wstępny koszt imprezy około 400 zł od osoby . Szczegółowy program zostanie przesłany w terminie póżniejszym. Koleżanki i Koledzy apelujemy aby każdy z nas poczynił starania aby odnaleźć kolegów
którzy do tej chwili nie uczesniczyli w naszych spotkaniach i przekonać ich do udziału w V zjeździe Duszniki-Zdrój, Zieleniec 2015.
Zgłoszenia na adres kimsc@onet.pl lub Tel.: 601 828 483 lub 748 481 881 (Jan Kolenda)
Informacje na temat zjazdu udzielą też współorganizatorzy :
Zdzisław Bańkowski, tel.: 746442424 lub 785335325, email: zbankowski@yahoo.com
Grzegorz Średziński, tel.: 748669350 lub 601476425, email: sredzinski@op.pl
Aleksander Komorowski, tel.: 531 041 381, email: agk13@onet.pl
#B6.1.
Program 5-go zjazdu w 2015 roku:
DROGA KOLEŻANKO, DROGI KOLEGO !!!!!!!!
Serdecznie zapraszamy na V Jubileuszowy Zjazd z okazji
45-lecia ukończenia Wydziału Mechanicznego
Politechniki Wrocławskiej
Zjazd odbędzie się w dniach 29, 30 i 31 maja (piątek, sobota, niedziela) 2015 r.
w Hotelu Zieleniec w Dusznikach - Zdroju, Zieleńcu.
W zjeździe mile widziane osoby towarzyszące oraz koledzy którzy studiowali
dogłębniej i ukończyli wydział w następnych latach.
Program zjazdu
Piątek 29.05.2015 r.
Godz. 14.00 - 17.00 * przyjazd do hotelu i indywidualne zakwaterowanie w hotelu wg listy dostarczonej przez komitet organizacyjny,
Godz. 18.00 - 19.30 * wspólna obiadokolacja.
Sobota 30.05.2015 r.
Godz. 8.00 - 10.00 * śniadanie,
Godz. 10.00 - 14.00 * indywidualne lub grupowe zwiedzanie okolic. Proponujemy wjazd kolejką linową do granicy państwa i spacer do czeskiego schroniska Masarikowa Chata (bilet 10 zł) lub spacer na szczyt Orlica (1084 m.n.p.m.) 1,5 h marszu w jedną stronę (chętni zwiedzania okolic winni zabrać ze sobą odpowiedni ubiór i sprzęt turystyczny),
Godz. 14.30 * obiad
Godz. 16.00 * dla chętnych msza św. w intencji zmarłych kolegów i uczestników V zjazdu (przejazd do kościoła i powrót do hotelu we własnym zakresie),
Godz. 18.00 - 19.30 * otwarcie zjazdu,
Godz. 20.00 - 2.00 * bankiet.
Niedziela 31.05.2015 r.
Godz. 8.00 - 10.00 * śniadanie,
Godz. 10.00 - 11.30 * podsumowanie V zjazdu,
Godz. do 13.00 * wykwaterowanie z hotelu,
Godz. 13.00 - 14.30 * wspólny obiad, zakończenie zjazdu.
Całkowity koszt zjazdu wynosi tylko 400,00 zł na osobę. Wobec konieczności wcześniejszego zarezerwowania hotelu wpłaty za udział w zjeździe należy dokonać w terminach jak niżej. Zadatek w kwocie 150,00 zł. do dnia 25 marca 2015 r. pozostałą część w terminie do dnia 10 maja 2015 r. na konto sekretarza komitetu organizacyjnego. Można dokonać wpłaty jednorazowo całkowitej kwoty, lecz do dnia 31marca 2015 r.
Jan Kolenda 58-304 Wałbrzych ul. Sulkowskiego 15 m
Informacja dodatkowe:
Dla zainteresowanych możliwość wcześniejszego przyjazdu lub dłuższego pobytu. Faktu tego należy dokonać indywidualnie i wyprzedzająco w recepcji hotelu (podając hasło 5 zjazd wydziału mechanicznego) pod następującym adresem: Duszniki-Zdrój, Zieleniec 134 Hotel Zieleniec, tel. 74 866 0433 lub 601 953 468 , e- mail mieszko@zieleniec.pl lub biuro@hotelzieleniec.pl ,
www.mieszkozieleniec.pl i
www.hotelzieleniec.pl.
Dojazd do hotelu:
Jadąc drogą DK8/E67 z Kłodzka w kierunku Kudowy za zjazdem do centrum Dusznik jedź 3,3 km gdzie należy skręcić w lewo w drogę DW 389. Jadąc 7,9 km po lewej stronie będzie hotel Zieleniec.. Komunikaty dotyczące organizowanego zjazdu można znaleźć na stronie: Stowarzyszenia Absolwentów Politechniki Wrocławskiej
www.absolwent.pwr.wroc.pl
zakładka absolwent - zjazdy lub na jednej ze stron prowadzonych przez naszego kolegę Jana Pająka np.
totalizm.pl/1970/rok.htm lub
pajak.org.nz/1970/rok.htm.
Dodatkowe informacje można uzyskać u członków komitetu organizacyjnego:
Gospodarz: Grzegorz Średziński tel. 74 866 9350, tel. kom. 601 476 425, e-mail sredzinski@op.pl
Skarbnik: Jan Kolenda tel. 74 848 1881, tel. kom. 601 828 483, e-mail kimsc@onet.pl
Aleksander Komorowski tel. 531 041 381, e-mail agk13@onet.pl
Zdzisław Bańkowski: tel. 74 644 2424, tel. kom. 785 335 325, e-mail zbankowski@onet.pl
O ORGANIZOWANYM ZJEŹDZIE PROSIMY POINFORMOWAĆ KOLEGÓW Z KTÓRYMI MACIE KONTAKT A NIE BYLI NA POPRZEDNICH ZJAZDACH,
DO ZOBACZENIA. Komitet Organizacyjny V zjazdu
#B6.2.
Zdjęcie zbiorowe uczestników 5-go zjazdu w 2015 roku:
Zdjęcie 6 (courtesy Jan Kolenda). Zbiorowe zdjęcie uczestników V zjazdu rocznika 1970
absolwentów Wydziału Mechanicznego Politechniki Wrocławskiej. Zieleniec 29 do 31 maja 2015 roku.
(Kliknij na to zdjęcie aby zobaczyc je w powiększeniu)
Dystyngowane osoby widoczne na tym zdjęciu to (wyszczególnione począwszy od najwyższego rzędu, od lewej ku prawej):
1 Janusz Kwasecki
2 Jan Zakrzewski
3 Janusz Dziuk
4 Bogdan Hełka
5 Janusz Bondyra
6 Żona Józefa Pielorza
7 Józef Pielorz
8 Kazimierz Miernicki
9 Andrzej Zbyryt
10 Maciej Rusin
11 Ryszard Łukasiewicz
12 Jan Stańczyk
13 Mieczysław Cisło
14 Ś.P. Stanisław Kaczmarczyk
15 Zona Bogdana Hełki
16 Andrzej Kruszyna
17 Stanisław Przeworek
18 Jan Kolenda
19 Andrzej Golenko
20 Waldemar Dziurzyński
21 Czesław Medyński
22 Józef Chabiński
23 Żona Ryszarda Łukasiewicza
24Janusz Krassowski
25 Andrzej Patocki
26 Jerzy Szczerbina
27 Tadeusz Łosik
28 Żona Józefa Chabińskiego
29 Żona Grzegorza Średzińskiego
30 Aleksander Komorowski
31 Grzegorz Średziński
32 Stanisław Banerski
33 Janusz Rutański
34 Jerzy Hołdyk
* * *
Uwaga: aby przypomnieć sobie "kto jest kto" na powyższym zdjęciu, wystarczy
porównać numery przyporządkowane poszczególnym osobom w powyższym podpisie
pod "zdjęciem 6", z numerami jakie na odrębnym zdjęciu o nazwie
"zjazd_2015_kto_jest_kto.jpg"
ponanoszone na poszczególne osoby ze zdjęcia. Aby zaś zobaczyć owo zdjęcie
"zjazd_2015_kto_jest_kto.jpg"
wystarczy kliknąć tu na dowolny (zielony i podkreślony) link do zdjęcia
"zjazd_2015_kto_jest_kto.jpg".
#B7.
"Szósty Zjazd z 2018 roku" - który odbył się w Zieleńcu
od piątku do niedzieli w dniach 2018/06/8-10:
#B7.1.
Program 6-go zjazdu w 2018 roku:
DROGA KOLEŻANKO I DROGI KOLEGO
Podczas ostatniego V zjazdu w 2015 roku obiecaliśmy sobie spotkanie w roku 2018
I oto nadszedł ten czas Wg naszego rozeznania na spotkanie przybędzie około 40 osób
Zjazd jak już informowaliśmy odbędzie się w Zieleńcu w dniach 8-10 06 2018
Miejscem spotkania będzie ośrodek AGAL SPORT 57-340 Duszniki Zdrój Zieleniec 50
Program zjazdu
Piątek 08-06-2018 roku, godziny:
14.00 - 17.00 * przyjazd do hotelu i indywidualne zakwaterowanie w hotelu
17.30 - 18.30 * wspólna obiadokolacja w formie lunchu (przy ognisku o ile pogoda na to pozwoli)
19.00 - do końca * spotkanie integracyjne przy piwie i piosenkach naszej młodości
Sobota 09-06-2018 roku, godziny:
8.00 - 10.00 * śniadanie,
10.00 - 14.00 * indywidualne lub grupowe zwiedzanie okolic. Proponujemy wjazd kolejką linową do granicy państwa i spacer do czeskiego schroniska Masarikowa Chata na piwo lub spacer na szczyt Orlica (1084 m.n.p.m.) 1,5 h marszu lub zajęcia w podgrupach dla leniwych ,lub zmęczonych, albo wypad do Kudowy
14.30 * obiad
16.00 * dla chętnych msza św. w intencji zmarłych kolegów i uczestników zjazdu
17.45 * Zdjęcie pamiątkowe
18.00 - 19.30 * otwarcie zjazdu,
20.00 - 2.00 * bankiet.
Niedziela 10-06-2018 roku, godziny:
8.00 - 10.00 * śniadanie,
10.00 - 11.30 * podsumowanie V zjazdu,
do 13.00 * wykwaterowanie z hotelu,
13.00 - 14.30 * wspólny obiad, zakończenie zjazdu.
Zakwaterowanie w pokojach dwuosobowych z pełnym węzłem sanitarnym
Jest możliwość zakwaterowania 1 osoby w pokoju ale za dopłatą 40 zł/dobę
Opłatę tą należy uiścić na miejscu
Ze względu na dość szeroki zaproponowany program turystyczno-ogniskowy prosimy o odpowiedni ekwipunek, ,oraz o zabranie śpiewników z III zjazdu.
KOSZT UCZESTNICTWA WYNOSI 400ZŁ OD OSOBY
Zaliczkę w wysokości 150 zl należy wpłacić do dnia 15-05-2018, z podaniem własnego nazwiska.
Pozostałą część tj 250 zł na miejscu w Zieleńcu
Koleżanki i Koledzy którzy przyjadą z zagranicy mogą uiścić całą kwotę już na miejscu
potwierdzając obecność wcześniejszym e mailem lub smsem
Około 25 maja podamy nr telefonów osób mieszkających koło siebie w celu wspólnego transportu
Pozdrawiamy i do zobaczenia
Kontakt Jan Kolenda Tel 601828483, kimsc@onet.pl
Grzegorz Średziński Tel 601476425 ,sredzinski@op.pl
Komitet organlzacyjny: Grzegorz Średziński, Jan Kolenda, Zdzisław Bańkowski, Aleksander Komorowski
#B7.2.
Zdjęcia zbiorowe uczestników 6-go zjazdu w 2018 roku:
Witam i przesyłam zdjęcia z VI zjazdu mechaników,
który dzisiaj się zakończył w Zieleńcu. Od piątku
do dzisiaj 32 uczestników spędziło wspólnie czas
wspominając razem okres studiów od których minęło
48 lat. Uczestnicy wyrazili ochotę spędzenia wspólnie
50-ki od ukończenia studiów. To już za dwa lata.
Pozdrawiam Grzegorz
Oto kilka fotek:
Uwaga: aby przypomnieć sobie "kto jest kto" na powyższym zdjęciu, wystarczy
porównać numery przyporządkowane poszczególnym osobom w podanym poniżej wykazie,
z numerami jakie na odrębnym zdjęciu o nazwie
"zjazd_6_2018_kto_jest_kto.jpg"
są ponanoszone na poszczególne osoby z tego zdjęcia. Aby zaś zobaczyć owo zdjęcie
"zjazd_6_2018_kto_jest_kto.jpg"
wystarczy kliknąć tu na dowolny (zielony i podkreślony) link do zdjęcia
"zjazd_6_2018_kto_jest_kto.jpg".
Wykaz dystyngowanych osób widocznych na tym zdjęciu (wyszczególnienie począwszy od najwyższego rzędu, od lewej ku prawej):
1 = Wiesiu Jabłoński,
2 = Janusz Dziuk,
3 = Czesław Medyński,
4 = Kazimierz Miernicki,
5 = Andrzej Golenko,
6 = Waldek Dziurzyński,
7 = Stanisław Banerski,
8 = Mieczysław Cisło,
9 = Jerzy Hołdyk,
10 = Roman Janik (brat Krzysztofa) gość,
11 = Stanisław Przeworek,
12 = Bogdan Hełka,
13 = Andrzej Patocki,
14 = Janusz Szymkowski,
15 = Janusz Kwasecki,
16 = Tadeusz Łosik,
17 = Krzysztof Janik,
18 = Janusz Rutański,
19 = Halina Szaro (Chlebosz),
20 = Andrzej Kruszyna,
21 = Jan Kolenda,
22 = Jan Stańczyk,
23 = Grzegorz Średziński,
24 = Edward Barzycki,
25 = Bożena Ciałkowska (Brzozowska),
26 = Andrzej Zbyryt,
27 = Lucyna Chabińska (żona Józefa) gość,
28 = Jozef Chabiński,
29 = Mery Fox (Maria Pogost),
30 = Jerzy Szczerbina,
31 = Jan Zakrzewski,
32 = dla ścisłości kronikarskiej podajemy, że w zjeździe uczestniczył
też Włodzimierz Wigdorczyk, partner Marysi Pogost, ale nie zdążył
się przebrać i stąd go nie ma na tym foto - dlatego dodatkowo załączamy
odrębne zdjęcie (jakie można oglądnąć po kliknięciu na
niniejszy zielony link),
na którym pokazany został jako pierwszy z trzech uwiecznionych tam osób.
Oprócz Włodzimierza, zdjęcie to pokazuje też siedzącego przy nim Tadeusza
Łosik (w różowej koszuli) oraz Wiesława Jabłońskiego siedzącego poza stołem.
#B8.
"Siódmy Zjazd z 2020 roku" - który miał odbyć
się w Zieleńcu od piątku do niedzieli w ostatni
weekend maja, tj. w dniach 2020/05/29-31:
Motto:
"W ciężkich warunkach bojowych nawet 'sinus alfa' może zbliżać
się do wartości wynoszącej cztery." (Powiedzenie
oficera od "Mostów Wysokich" z naszego Szkolenia Wojskowego
w czasach studiów. Czytelnikom, którzy NIE przechodzili
"staroświeckiego" szkolenia wojskowego saperów i
stąd NIE znają unikalnych uczuć doznawanych np. stojąc pod
trzeszczącym mostem drewnianym jaki właśnie się zbudowało
zaś po jakim przetacza się pierwszy ciężki transporter opancerzony
(np. "SKOT"),
albo pierwszy czołg - tak jak my tam staliśmy na swych
drżących od emocji nogach, winny jestem wyjaśnienia
"puenty"
jaką starał się nam uświadomić nasz nasz oficer doświadczony drugą
wojną światową. Mianowicie, tylko w czasach pokoju i dobrobytu
"sinus alfa" zawsze ma wartość NIE większą niż jeden. Natomiast
w sytuacji kiedy wyniki rozstrzygającego boju zależą od tego czy
zdoła się na czas zbudować most przez niebezpieczną rzekę pracując
pod ostrzałem sił nieprzyjaciela, a przez analogię także w czasach
upadku cywilizacji, anarchii, braku żywności, oszalałych z głodu
ludzi z nożami poszukujących czegoś do zjedzenia, galopującej zagłady,
itp., z szybko nadchodzących lat 2030-tych jakie opisałem w punkcie
#B8.2 poniżej, to co zupełnie niemożliwe staje się codzienną normą -
w tym nawet "sinus alfa" może wówczas osiągać wartość np. "cztery".)
#B8.1.
Projekt programu 7-go zjazdu w 2020 roku:
DROGA KOLEŻANKO I DROGI KOLEGO
Podczas ostatniego VI zjazdu w 2018 roku obiecaliśmy
sobie spotkanie w roku 2020. Jest to 50 rocznica ukończenia
studiów. I oto nadchodzi ten czas. Wg naszego rozeznania na
spotkanie przybędzie około 30-40 osób. Zjazd odbędzie się w
Zieleńcu w ostatni weekend maja 2020 roku (29-30-31).
Ponieważ rocznica jest niesamowita (pół wieku) proponujemy
następujący porządek. Spotkamy się w piątek 29 maja 2020 roku
we Wrocławiu na Politechnice na Wydziale Mechanicznym.
W spotkaniu weżmie udział dziekan Wydziału Mechanicznego
i inne osobistości Politechniki Wrocławskiej. Po części oficjalnej
indywidualnymi samochodami jedziemy do Zieleńca.
Zapraszamy absolwentów z osobami towarzyszącymi.
Program zjazdu
Piątek: Godz. 10-11 * przyjazd do Wrocławia na wydział mechaniczny
PW 11.30-15,00 część oficjalna z udziałem oficjeli PW
Podzielenie się wspomnieniami
Z naszego roku który ukończyło 106 osób wykiełkowało 3 Profesorów (Zb Korzeń, St. Dzidowski, Bożena Brzozowska-Ciałkowska)
1 adiunkt (Janusz Szymkowski )
6 doktorów (Witold Imiołczyk. Józef Pielorz, Andrzej Golenko, Janusz Mstowski, Jan Pająk, Wiesław Bereś)
oraz cała rzesza zdolnych młodych ludzi ,która też odcisnęła swoje piętno na losach przemysłu i losach Polski .
W tym czasie planujemy obiad w stołówce PW jak również zapoznanie się ze zmianami jakie dokonały się na naszym wydziale w ciągu pół wieku
15-17 Przejazd Wrocław - Zieleniec
Potrzeba tutaj około 10 samochodów osobowych i sądzimy ,że tyle jesteśmy w stanie zorganizować.
18 00 * wspólna obiadokolacja w formie lunchu (przy ognisku o ile pogoda na to pozwoli)
19.00 - * spotkanie integracyjne przy piwie i piosenkach naszej młodości
Sobota: Godz. 8.00 – 9. 00 * śniadanie,
10 -14 Indywidualne lub grupowe zwiedzanie okolic. Wjazd kolejką linowa do granicy państwa i tradycyjny już spacer do czeskiego schroniska ,lub na szczyt Orlicy (1084 m npm)
15 .00 obiad
16. 30 dla chętnych msza św w intencji zmarłych kolegów i uczestników zjazdu.
18.45* Zdjęcie pamiątkowe
19.00 - 19.30 * otwarcie zjazdu,
20.00 - 2.00 * bankiet.
Niedziela: Godz. 8.00 - 10.00 * śniadanie,
10.00 - 11.30 * podsumowanie zjazdu,
do 13.00 * wykwaterowanie z hotelu,
13.00 - 14.30 * wspólny obiad, zakończenie zjazdu.
Ponieważ musimy dość wcześnie zarezerwować miejsca
w hotelu uprzejmie prosimy o zadeklarowanie udziału w spotkaniu.
Odnośnie kosztów .Ustalimy je dokładnie po określeniu liczby uczestników.
Spodziewany koszt wyniesie być może nieco ponad 400 zł od osoby,
aczkolwiek robimy wszystko aby zmieścić się w tej kwocie.
Prosimy zatem o wpłatę zaliczki w wysokości 180 zł od osoby
do dnia 15 lutego 2020 roku na konto o numerze jaki wysyłamy emailowo.
Pozostałą część należy uiścić na miejscu w Zieleńcu.
Jednocześnie prosimy o zadeklarowanie chęci przyjazdu
samochodem do Wrocławia, aby zabrać koleżanki i kolegów
do Zieleńca. Potrzeba będzie około 10-12 samochodów.
Staramy się o zaparkowanie na terenie PW.
Szczegóły dotyczące pobytu i parkowania na terenie uczelni
podamy po ich uzyskaniu w terminie póżniejszym.
Kontakt Jan Kolenda Tel 601828483, kimsc@onet.pl
Grzegorz Średziński Tel 601476425, sredzinski@op.pl
#B8.2.
Szczypta humoru:
W nawiązaniu do przytoczonego w punkcie #B8.1 projektu
programu tego "VII zjazdu", warto tutaj nadmienić kilka zabawnych
spraw i sytuacji - jakich zaistnienie wprowadziło nieco humoru
do naszego emerytalnego życia. Przykładem pierwszej z nich,
to fakt iż w naszym wieku "pamięć
już NIE taka jak dawniej" (zresztą nie tylko
pamięć, a także "szybkość upływu nawracalnego czasu
ludzkiego", jaki to nawracalny czas w wieku ponad 70
lat może upływać nawet ponad dwa razy szybciej niż
w latach młodości - po empiryczny materiał dowodzący
tego szybszego upływu czasu patrz wpis #312 do blogów
totalizmu o adresach z punktu #Z8 poniżej, lub patrz
treść punktu #L3 ze strony
oscillatory_chamber_pl.htm).
Przykładowo, piszący ów program zjazdu prawdopodobnie
zapomnieli, że ich kolega który redaguje niniejszą stronę,
tj. ja - dr inż. Jan Pająk, też był profesorem i to aż na
czterech odmiennych uniwersytetach z poza granic Polski
(tj. na Cyprze, w Malezji, na Borneo i w Korei), oraz że
realizował te profesury w aż dwóch drastycznie odmiennych
dyscyplinach naukowych - tj. był profesorem inżynierii
mechanicznej (na uniwersytetach Malezji i Borneo), oraz
profesorem nauk komputerowych (na uniwersytetach Cypru
i Korei). Te cztery moje profesury są opisane w punkcie
#69 z "części #D" tej strony - jednak najwyraźniej owe
opisy trzeba dodatkowo pokolorować i wyróżnić grubym
drukiem aby zwracać na nie uwagę moich byłych kolegów
z naszego roku studiów. W sumie więc razem ze mną, z
naszego roku studiów wywodzi się co najmniej czterech
profesorów - NIE zaś tylko owych trzech polskich
moich kolegów-profesorów z PW wymienianych w punkcie
#B8.1 niniejszej strony. (Piszę "co najmniej czterech",
bowiem NIE utrzymujemy kontaktów ze wszystkimi
absolwentami naszego roku studiów. NIE powinno
się więc wykluczać możliwości, że niektórzy z nich, podobnie
jak ja, też zostali profesorami poza granicami Polski. Ponadto,
można też żartować - tak jak czyniliśmy to na obozach
wojskowych, że w "ciężkich
warunkach bojowych" moje 4 profesury zagraniczne daje
się liczyć jako odpowiedniki osiągnięć czworga odmiennych
polskich profesorów uniwersyteckich.
Wszakże w przeciwieństwie do Polski, gdzie niemal każdy
profesor typowo całe swe życie spędza przywiązany do
jednej uczelni (najczęściej tej którą sam ukończył, a stąd
którą zna najlepiej), żyje wśród od dawna znanych mu
osób o tej samej co on kulturze i języku, zwykle publikuje
poprzez przyjaznych mu krajowych wydawców i czasopisma,
co roku wykłada niemal to samo, oraz aż do odejścia
na emeryturę bezskutecznie usiłuje doszukać się sensu
w tej samej badanej przez siebie ateistycznej tematyce,
ja byłem profesorem na czterech odmiennych zagranicznych
uczelniach zlokalizowanych w odległych od siebie zakątkach
świata i poza Nową Zelandią. (W samej NZ profesorem NIE
zostałem, chociaż wykładałem tam i prowadziłem intensywne
badania aż na 5 odmiennych uczelniach - patrz moja autobiografia na stronie
pajak_jan.htm.)
Na każdej też z tych uczelni wykładałem - i to po
angielsku (tj. NIE moim rodzimym językiem polskim),
zupełnie odmienne naukowe dyscypliny i specjalizacje,
prowadziłem drastycznie odmienne rodzaje działalności
administracyjnej, dokonywałem badań w aż dwóch
równocześnie obszarach - zupełnie niezwiązanych
ze sobą (tj. badań (a) w tematach wspierających moją
karierę zawodową w aż dwóch odmiennych dyscyplinach -
tj. w (a1) Inżynierii Mechanicznej i Budowie Maszyn
oraz w (a2) Naukach Komputerowych - ponieważ
wówczas NIE używano jeszcze nazwy "Informatyka",
specjalizując się w Językach Programowania i w tzw.
Inżynierii Softwarowej badającej zasady poprawnego
programowania komputerów, a także badań (b) w tematach
rozwijających moje rzekome "hobby" naukowe wynikające
z oficjalnej dezaprobaty naukowych "tabu" jakie swymi
badaniami wyprowadzałem ku światłu i ku ludzkiej świadomości.
Owe badania z obszaru (b) jakie prowadziłem wyłącznie
w swoim prywatnym czasie, za swoje własne pieniądze,
oraz na wymuszonych na mnie przez powszechną ich
dezaprobatę zasadach rzekomego naukowego "hobby",
obejmowały całą gamę ogromnie istotnych dla przyszłego
dobra ludzkości tematów do jakich monopol obecnej
instytucji "oficjalnej nauki ateistycznej" wypina się
swoją tylnią stroną. Stąd dotyczyły one, między innymi, np.:
badań Boga,
mojej naukowej
"Teorii Wszystkiego z 1985 roku",
"filozofii totalizmu z 1985 roku"
jaką ja stworzyłem, mojej najnowszej
"Teorii Zycia z 2020 roku"
"Ustroju Nirwany",
"Tablic Cykliczności",
Napędów Przyszłości,
Magnokraftów mojego wynalazku
(pokazanych na "Rys. #B8.2a" poniżej),
"Komór Oscylacyjnych mojego wynalazku"
napędzajacych owe Magnokrafty jakie ja też wynalazłem,
działania odkrytego przez siebie a zaprogramowanego przez Boga
"nawracalnego czasu softwarowego"
w którym my ludzie się starzejemy,
"Wehikułu Czasu mojego wynalazku"
"telekinezy"
"perpetuum mobile i urządzeń do generowania czystej darmowej energii"
"telepatii",
"teleskopów i rzutników telepatycznych",
itp. - po wizualne oglądnięcie szczegółów patrz moje
polskojęzyczne półgodzinne "portfolio" filmowe z adresu
https://www.youtube.com/watch?v=f3MuZec4jGM
(ma ono bowiem też wersję
angielskojęzyczną i
niemieckojęzyczną),
zaś po opisy najważniejszych z tych tematów patrz
"część #V", szczególnie punkt #V2, z mojej strony o nazwie
2020zycie.htm).
Nieustannie zmuszany też byłem wywalczać swe publikacje w
zagranicznych mediach i krajach, oraz mieszkałem i żyłem
wśród ludzi, którzy podczas każdej z moich profesur mówili
na codzień innymi językami, praktykowali odmienną kulturę
i religię, kultywowali zupełnie inne wartości życiowe, a
nawet używali odmiennych alfabetów - co np. nazw ulic ich
miast dla mnie niczym NIE różniło od sekretnych szyfrów
ze ścian labiryntów. A wszystko to czyniłem będąc w Polsce
nieustannie krytykowany, opluwany, wyszydzany, itp., przez
popleczników potężnych "mocy zła", o jakich to mocach odkryłem
iż: od tysiącleci skrycie okupują one i eksploatują Ziemię i ludzkość;
szczególnie zmyślnie i inteligentnie blokują i wypaczają ujawnianie
wszelkiej prawdy (np. patrz "Fot. #L5" ze strony o nazwie
smart_tv.htm) -
w tym także prawdy o moichnaukowo niepodważalnych dowodach na istnienie Boga,
prawdy o
równoczesnym istnieniu i działaniu w naszym "świecie materii" aż dwóch rodzajów czasu o odmiennych szybkościach upływu,
tj. powolnego "nawracalnego czasu softwarowego" w jakim
my się starzejemy, oraz ponad 365 tysięcy razy od niego
szybszego "nienawracalnego czasu absolutnego"
w jakim starzeją się cząstki atomy, izotopy, minerały, węgiel,
skamienieliny, itp., prawdy o
wyjaśnionym moją "Teorią Życia z 2020 roku" powstaniu życia"
NIE w nieożywionej materii naszego trzywymiarowego
"świata materii" a w "Drobinach Boga" z czterowymiarowego
"przeciw-świata, czy prawdy o
nieistnieniu w naturze ani "upływu czasu" ani działania "czasu"
ponieważ "czas" i "upływ czasu" zostały "wynalezione"
dopiero przez Boga i wprogramowane tylko w działanie
naszego "świata materii).
Tymczasem jeśli dobrze się zastanowić, to powstrzymywanie
i blokowanie na Ziemi jakichkolwiek badań ujawniających i
upowszechniających prawdę, faktycznie powstrzymuje też
i blokuje wzrost zaawansowania technicznego całej ludzkości.
To zaś oznacza szybkie sprowadzenie na ludzkość
zagłady lat 2030-tych;
jaka ma nas zapędzić
z powrotem do jaskiń lub na drzewa.
NIE bedę wiec ukrywał iż jest wysoce bolesne kiedy odnotowuję
jak coraz więcej moich kolegów ze studiów, którzy doskonale
mnie znają bowiem razem m.in. ryzykowaliśmy zdrowie i życie
ucząc się rozbrajania pól minowych, wysadzania wrogich linii
telegraficznych w powietrze, formowania w ziemi trotylem
ogromnych rowów przeciw-czołgowych i budowania
mostów poprzez głębokie i niebezpiecznie szybkie rzeki,
z którymi na codzień dzieliliśmy się obozowym razowcem i
wojskową zupą jaka każdorazowo nazywała się inaczej jednak
zawsze smakowała dokładnie tak samo, oraz razem z którymi
na poligonie nuciliśmy ówczesny przebój Jana Pietrzak o tytule
"Za trzydzieści parę lat",
woli raczej wybrać wierzenie w prawdę zapewnień wyniszczajacych
ludzkość popleczników owych "mocy zła", niż w dobrze udokumentowane
ustalenia naukowe swego kolegi ze studiów.
Jeszcze inna zabawna sprawa i sytuacja, też wynikająca z
owego punktu #B8.1, to że najwyraźniej moim życiowym
zadaniem jest nieustające pełnienie funkcji przypominacza
oraz prostującego (ku prawdzie). Całe więc
szczęście, że Bóg obdarzył mnie w tym celu wysokim poczuciem
humoru, cierpliwością, tolerancją, a także wymaganym od nas
przez Boga miłowaniem bliźniego jak siebie samego
(patrz werset 22:39 biblijnej "Ew. w/g św. Mateusza"), które to
najtrudniejsze ze wszelkich rodzajów miłowania, wypracowywałem
pracowicie u siebie przez wiele lat "metodą transformowania
własnych motywacji" jaką sam opracowałem i sprawdziłem na
sobie iż działa ona doskonale, zaś jaką to metodę dla użytku wszystkich
bliźnich mających trudności z miłowaniem ichnich bliźnich opisałem
szczegółowo w podrozdziale #A2.12 ze swej strony internetowej o nazwie
totalizm_pl.htm.
Wszakże niezależnie od powyższego przypomnienia swym
własnym kolegom z roku o sarkastycznie zabawnej sprawie
owych 4 profesur, przykładowo "wyszukiwarkom internetowym"
od kilkudziesięciu już lat, niestety dotychczas bezskutecznie,
staram się przypominać, że jeśli jakiś pytający "internauta"
wpisuje w nie słowa kluczowe Teoria Wszystkiego,
wówczas oprócz wskazania mu niedawno "nakręconego"
przez Anglików propagandowego filmu, który swym wysoce
mylącym i blokującym postęp ludzkiej wiedzy tytułem
Teoria Wszystkiego
kłamliwie implikuje iż to Anglik opracował pierwszą w świecie
Teorię Wszystkiego, wyszukiwarki te mają też obowiązek
aby chociaż nadmieniać, że od około 40 lat jest już dostępna
na Ziemi pierwsza i nadal jedyna prawdziwa naukowa
"Teorii Wszystkiego z 1985 roku" -
opracowana przez zawzięcie obrzucanego obelgami,
prześladowanego i wyciszanego w samej Polsce, Polaka
i polskiego naukowca-emigranta znanego w świecie jako
Dr inż. Jan Pająk,
która to teoria jest szerzej opisywana, między innymi,
na stronie internetowej o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm
oraz w setkach innych publikacji do wypracowania ujawnianych
nimi prawd ta niezwykła teoria dostarczyła przesłanek, narzędzi i
potwierdzeń - włącznie z najważniejszym potwierdzeniem wkodowanym do Biblii jakie ja nazywam
"[Ω] Pieczęć Boga".
W podobny sposób wyszukiwarkom internetowym od lat już
musiałem przypominać, że jeśli ktoś wpisuje w nie słowo kluczowe
Totalizm
(pisane przez "z"), wówczas być może poszukuje opisy najmoralniejszej
nowoczesnej filozofii świata opracowanej w 1985 roku, a NIE tylko opisy
zmyślnie, błędnie i celowo dla zasiewania konfuzji przemianowanej na nazwę
Totalism
(typowo jednak pisaną przez "s") wsteczniczej filozofii poprawnie nazywającej się
"Totalitarianism" -
chociaż w 2019 roku, czyli po upłynięciu około 40 lat od stworzenia
mojej filozofii zwanej "Totalizm", Google najpierw uwzględnił
w swych wyszukiwarkach to moje wieloletnie przypominanie,
jednak w 2021 roku ponownie je usunął. Takiego samego
wieloletniego przypominania wymagało zróżnicowanie
wyników poszukiwań gwiazdolotu mojego wynalazku o nazwie
Magnokraft
wynalezionego jeszcze w 1980 roku zaś opisywanego na stronie o nazwie
magnocraft_pl.htm (patrz "Rys. #B8.2a" poniżej),
od wskazywania zamiast niego tajemniczej "orkiestry", która będąc
zapatrzona na mój "Magnokraft" też z zapałem nazywała siebie
Magnokraft,
zaś w swych piosenkach lubowała się w szydzeniu ze mnie
i z moich badań. Zapewne też NIE warto tu już wspominać iż
praktycznie wszystkie szczytne i budujące posunięcia jakie
w swym życiu zaproponowałem, oficjalnie zostały zignorowane
i uniemożliwiane, zaś mi zawsze skutecznie i zmyślnie odbierano
szansę na podjęcie ich urzeczywistnienia. Jeśli zaś prześledzi się
skąd wzięły się owe tendencje naszej cywilizacji aby ignorować, blokować
i uniemożliwiać niemal wszelki postęp lub naprawianie błędów, wówczas
ich źródłem okazują się być popełnione błędy
i konformistyczne nawyki jakie najpierw zaczęły się pojawiać właśnie w
naszym pokoleniu "demograficznego wyżu" potem
zaś od nas były tylko przejęte i wyolbrzymione przez następne generacje -
tak jak wyjaśniam to szczegółowiej od punktu #A3 do "Filmy #A3de" ze strony
klasa.htm
o naszej klasie licealnej z "LO wMiliczu".
Jako najbardziej wymowne przykłady takiego ignorowania i uniemożliwiania
proponuję tu rozważyć np. moją próbę przygotowania w ITBM PWr.
rozprawy habilitacyjnej poprzez podjęcie budowy Magnokraftu (tego z "Rys. #B8.2a" poniżej),
albo rozważyć opisaną w punkcie #E5 poniżej na tej stronie
moją propozycję przyznania przez Politechnikę Wrocławską
honorowego tytułu "magistra
inżyniera honoris causa" - tj. tytułu moralnie
rekompensującego tytuł, którego w 1968 roku zostało
niesprawiedliwie pozbawionych około 40 naszych
kolegów studentów niesłusznie wyrzuconych z Politechniki
Wrocławskiej przy pomocy zmyślnie przeprowadzonej
wtedy politycznej prowokacji jakiej ja osobiście
byłem świadkiem (na szczęście z jakiej w ostatniej chwili
wyratowała mnie interwencja Boga) i jaką szczegółowiej
opisałem m.in. w punkcie #F2 swej strony
wroclaw.htm.
NIE będę tu też szczegółowiej omawiał konieczności "przypominania"
lub "prostowania nieścisłości lub nawet oficjalnej nieprawdy".
Aby też dać tu czytającemu wstępnie poznać rodzaj
badań z obszaru (b) czyli mojego wymuszanego "hobby",
jakie prowadziłem we własnym czasie i za własnym
finansowaniem, w {ponumerowanych} podpunktach
streszczę poniżej przykładowo "czego
badania te dotyczyły" i "jaki rodzaj reakcji" na
ich opublikowanie mnie osobiście doświadczał:
{1} Już opracowanego (i nigdy
naukowo nawet NIE podważonego): (a) mojego formalnego
naukowego dowodu iż "Bóg istnieje" - opisywanego,
między innymi, w punktach #G3 i #G2 mojej strony internetowej
god_proof_pl.htm;
(b) drugiego, podobnie naukowo niepodważalnego inżynierskiego
sposobu dowiedzenia samemu sobie przez każdą osobę
iż "skoro osoba ta żyje, to
samo w sobie jest już naukowo niepodważalnym dowodem
iż Bóg istnieje" - jaki zaprezentowałem w "części #D"
(szczególnie w punkcie #D1) ze swej innej strony internetowej o nazwie
2020zycie.htm;
oraz (c) dostępności udokumentowania całego szeregu najróżniejszych
zjawisk i zaistnień manifestowanych w otaczającej nas rzeczywistości,
a stąd możliwych do naukowo obiektywnego zweryfikowania,
które NIE mogłyby się pojawiać gdyby Bóg ich nie zaprojektował
i postwarzał w nadprzyrodzony sposób, a stąd które reprezentują
rodzaje empirycznych dowodów na istnienie Boga jakie krótko
opisałem i polinkowałem w (2) z punktu #V2 i w "Wideo #V1"
ze swej strony o nazwie
2020zycie.htm -
takich jak np.: (c1) fakt iż Jezus był historyczną postacią,
życie i czynienie cudów jakiej jest już historycznie potwierdzone
(po przyjemny sposób poznania tych potwierdzeń
patrz angielskojęzyczny film fabularny o tytule
"God's Not Dead 2",
albo patrz polskojęzyczny film z adresu
youtube.com/watch?v=whwu4vlV5QE
dyskutujący kolejny z możliwych cudów czynionych przez Jezusa),
(c2) niemożliwe do powstania w wyniku ewolucji zjawisko
"zapracowanej nirwany",
(c3) niemożliwe do zadziałania w świecie bez Boga urządzenia
"perpetuum mobile"
generujące czystą darmową energię - już działające prototypy
jakich ilustruję wideami i opisami na swoich stronach, (c4)
stworzenie całego naszego świata materii i wszystkiego co w
nim istnieje, w tym nas ludzi i naszego "nawracalnego czasu
softwarowego", z miniaturowych, inteligentnych, samoświadomych,
myślących, męskich dodatnich i żeńskich ujemnych
"Drobin Boga"
jakich wygląd, działanie i materiał dowodowy potwierdzający
ich istnienie opisałem w punktach #K1 i #K2 ze swej strony
god_istnieje.htm,
(c5) istnienia na Ziemi obiektów, substancji i zjawisk zdolnych
do powodowania cudów czyli działań niezgodnych ze znanymi
prawami fizyki albo obiektów z substancji jakie NIE są pochodzenia
znanego na Ziemi - po szczegóły patrz punkt #J2 z mojej strony
stawczyk.htm,
punkt #G2 ze strony
sw_andrzej_bobola.htm,
albo "Część #I" ze strony
wroclaw.htm,
oraz (c6) cały szereg jeszcze innych zjawisk i zaistnień
potwierdzających istnienie i nadprzyrodzone działania Boga.
{2} Możliwości budowania na
Ziemi silników typu "perpetuum mobile" oraz "generatorów
czystej darmowej energii" - opisywanych i
ilustrowanych wideami już działających prototypów tych urządzeń,
między innymi, w punkcie #B3 z mojej strony internetowej
fe_cell_pl.htm,
oraz w punkcie #J4.4 z mojej strony internetowej
propulsion_pl.htm,
zaś szerzej omawianych naszym półgodzinnym filmem o tytule
"Napędy Przyszłości"
polskojęzyczna wersja którego upowszechniana jest pod internetowym adresem
youtube.com/watch?v=lBVQfl2bbtI -
choć ma on też wersję
angielskojęzyczną i
niemieckojęzyczną.
Film ten ilustruje również przyszłą możliwość syntezowania
dowolnych obiektów (w tym nawet ciał istot żywych) poprzez
programowanie przeciw-materii (a ściślej - poprzez programowanie
"Drobin Boga"), tj. możliwość opisywaną w punktach #J4.5
i #J4.6 w/w strony "propulsion_pl.htm", a także w "części #I"
(szczególnie w punkcie #I5 i w podpisie pod "Wideo #I5a") ze strony
sw_andrzej_bobola.htm;
{3} Notorycznego dla dzisiejszej
"oficjalnej nauki ateistycznej" zmuszania represjami swych pracowników
do łamania przykazań Boga - najczęściej z wersetu 20:16
w bibilijnej "Księdze Wyjścia" (patrz punkt #I6 z mojej strony internetowej
sw_andrzej_bobola.htm)
wymuszaniem na nich uczestniczenia w naukowej zmowie wmawania
ludzkości rzekomej prawdy już udowodnionych jako błędne i kłamliwe
stwierdzeń owej nauki na temat nieistnienia Boga, naturalnej ewolucji,
"wielkiego bangu", "nieustającego rozszerzania się wszechświata",
wmawianego "teorią względności" rzekomego nieistienia szybkości
wyższej od szybkości światła, działania we wszechświecie "praw termodynamiki",
rzekomego istnienia tylko jednego rodzaju czasu o nienawracalnej charakterystyce
(w którym jakoby starzeją się zarówno ludzie jak i izotopy radioaktywne
oraz skamienieliny) zaś upartego przemilczania mojego odkrycia iż Bóg
zaprogramował istnienie także tzw. "nawracalnego czasu softwarowego"
(o działaniu najkrócej streszczonym pod koniec punktu #B1 strony
will_pl.htm,
nieco szerzej opisywanym np. w punkcie #D3 mojej strony
god_proof_pl.htm
oraz na niemal całej stronie o nazwie
immortality_pl.htm
(szczególnie zaś w jej punktach #C3 do #C4.1 oraz
#J2), zaś najbardziej wyczerpująco opisanym w mojej
monografii [12]
o działaniu czasu i wehikułów czasu) - w którym to możliwym
do cofania (tj. "nawracalnym") czasie starzeją się tylko ludzie i
wszelkie istoty żywe, a stąd który po zbudowaniu przez ludzkość moich
"wehikułów czasu"
umożliwi ludziom życie wieczyste poprzez powtarzalne cofanie
ich do lat młodości po każdym dożyciu do wieku starczego;
{4} Definicji i sposobu leczenia
"choroby duszy" typowo zwanej "depresją psychiczną",
wyleczenie której wymaga wykonywania fizycznej "pracy moralnej"
jaka powoduje gromadzenie w ludzkiej duszy inteligentnej "energii
moralnej". Ową "pracę moralną" i "energię moralną"
opisałem dokładniej np. w punkcie #C6 strony
nirvana_pl.htm,
a także we WSTĘPie i w "części #L" (szczególnie w
punkcie #L2) innej strony o nazwie
smart_tv.htm
(i w publikacjach stamtąd linkowanych) w której omawiam
też wartość owej "energii moralnej" jako lepszej od "pieniędzy"
zapłaty za wykonaną pracę, a stąd jej zdolność do zastąpienia
"pieniędzy" w przyszłościowym idealnym "Ustroju Nirwany";
{5} Coraz wyraźniej potwierdzających
się moich naukowych prognoz opisywanych na stronie2030.htm.
Prognozy te stwierdzają iż jeśli ludzkość NIE zmieni szybko
i drastycznie swoich nawyków wygodnego "zapominania"
o Bogu, naturze, bliźnich, prawdzie, moralności, sprawiedliwości,
itp., wówczas już wkróce, bo po 2030 roku nastąpi "zagłada
ludzkości lat 2030-tych" i globalny upadek naszej cywilizacji
powodujący szybką i tragiczną
śmierć prawdopodobnie aż około 99.9% żyjących wówczas ludzi -
pokazywaną na naszym półgodzinnym, polskojęzycznym filmie (ale z
napisami "cc" też w języku angielskim) dostępnym w YouTube a zatytułowanym
Zagłada ludzkości 2030,
obecnie ochotniczo oglądniętym już przez ponad 4 miliony Polaków.
Film ten faktycznie był jednym z pierwszych które zainicjowały
globalne uświadamianie ludzkości iż ogólnoświatowy kataklizm
staje się już niemal nieunikniony - stąd dopiero po tym filmie
nagle zaczęła pojawiać się owa mnogość naśladujących jego
treść filmów innych autorów, w rodzju polskojęzycznych filmów o
"resetach naszej cywilizacji"
(zapominających jednak wyjaśnić iż owe "resety" czyli "czystki"
to zasłużone kary serwowane za nieprzestrzeganie praw Boga,
jakich uniknięcie jest możliwe grupową metodą bibilijnego
miasta Niniwa opisaną w Biblii w wersetach 3:4-10 z
"Księgi Jonasza"), czy angielskojęzycznych filmów o tzw.
"survival SHTF"
(zapominających jednak wyjaśnić oglądającym, iż ratowanie
siebie i rodziny przed nadchodząca zagładą trzeba zacząć od
drastycznej zmiany swych własnych nastawień i postępowań -
np. poprzez podjęcie wdrażania poniżej opisanego "Ustroju Nirwany").
{6} Szansie grupowego
ratowania Polski i Polaków przed doświadczeniem szybko
zbliżającej się owej "zagłady ludzkości lat 2030-tych" poprzez
wdrożenie w Polsce zaprojektowanego przez Boga idealnego
"Ustroju Nirwany". Najważniejsze cechy tego idealnego
"Ustroju Nirwany" ilustruje nasz półgodzinny, wyświetlany gratisowo,
polskojęzyczny film z napisami "cc" w języku angielskim o tytule
"Świat bez pieniędzy: Ustrój Nirwany" -
dostępny z internetu pod adresem
youtube.com/watch?v=W9YFI6Fer9E.
Film ten szczegółowiej jest też wyjaśniany co do celów, dowodów, odpowiedzi
na pytania osób oglądających ów film, metod wdrażania, itp., w "części #L"
(szczególnie w punkcie #L2) oraz we WSTĘPie strony internetowej o nazwie
smart_tv.htm,
oraz w bazującym na owej "części #L" wpisie numer
#335 do blogów totalizmu (np. do bloga o adresie
https://drjanpajak.blogspot.com).
Krótkie zaś podsumowanie "Ustroju Nirwany" zainteresowane
osoby znajdą w punkcie #C7 z mojej strony o nazwie
"nirvana_pl.htm",
zaś jego pełne opisy - w punktach #A1 do #A4 strony
partia_totalizmu.htm,
oraz w kilku jeszcze innych publikacjach tam linkowanych,
np. w punkcie #A1 strony
evolution_pl.htm
w jakiej prezentuję zakodowane w Biblii informacje ujawniające
sposób i okoliczności zaprojektowania i wdrożenia zjawisk
umożliwiających działanie "Ustroju Nirwany". Tak nawiasem
mówiąc, to sporo uczestników naszego
roku studiów osobiście przeżyło zjawisko "nirwany rezonansowej"
podczas strajku okupacyjnego studentów Politechniki Wrocławskiej
z 1968 roku - jaki to strajk i zaindukowaną
podczas jego trwania "nirwanę tłumu"
powodowaną rodzajem "rezonansu uczuciowego" opisałem
szczegółowiej w punkcie #C3 z mojej strony o nazwie
"nirvana_pl.htm",
a także w 7 z punktu #E1 niniejszej strony. Ci więc co przeżyli
i pamiętają motywującą do działania moc tamtej "nirwany rezonansowej",
zaś oglądają w YouTube widea w rodzaju angielskojęzycznego
"Why everything will collapse" -
które podobnie jak powyższe nasze też podsumowuje fakty
dowodzące iż już wkrótce musi nieodwołalnie nastąpić całkowite
załamanie się i upadek naszej obecnej cywilizacji, a stąd wiedzą
iż każdemu z ludzi obecnie pozostają już tylko dwa wybory,
mianowiecie iż albo szybko przyłączy
się do praktycznego wdrażania idealnego "Ustroju Nirwany", albo
też ani on sam, ani niemal nikt z jego rodziny i ze znanych mu
osób, prawdopodobnie NIE dożyje do roku 2040-go,
NIE powinni mieć najmniejszej wątpliwości co powinni wybrać i z
całym swym sercem, wiedzą i doświadczeniem zacząć energicznie,
trwale, odpowiedzialnie, mądrze, pokojowo i demokratycznie realizować.
{7} Zdolności wypełnienia się
w nadchodzących czasach "motta" punktu #C6 mojej strony o nazwie
"2020zycie.htm"
ostrzegającego iż "władza bez prawdy i wiedzy jest równie dewastująca
jak wiedza bez odpowiedzialności". Wszakże "władza bez
prawdy i wiedzy" może np. spowodować, że do obecnego "chaosu" sieci
internetowych ludzie mogą jeszcze dodać zapisywalno-wymazywalne
programy o zdolnościach do "samouczenia się", a tym samym mogą
stworzyć "samoświadomy Internet" i "samoświadome komputery" jakie
NIE tylko powtórzą zdarzenia o jakich w Biblii ostrzegają nas cyfry 666
z wersetu 13:18 w "Apokalipsie św. Jana" (patrz też punkt {14} poniżej),
zaś jakie z inspiracji Boga ilustrują filmy ze słynnej serii
"Terminator",
ale także mogą powtórzyć zdarzenia opisywane greckimi mitami, że
grecki bóg czasu (Kronos) skastrował boga nieba (Uranosa).
Chodzi bowiem o to, że jeśli ludzkość będzie dalej
tolerowała i utrzymywała dotychczasowy monopol
starej "oficjalnej nauki ateistycznej" jaka segreguje
i dyskryminuje najważniejsze dla przyszłości obszary
widzy, stąd jaka przykładowo NIE pozwala ludzkości
dowiedzieć się prawdy jak faktycznie powstało
życie oraz dlaczego "Drobiny Boga" mają kształty
i zachowania (dodającego) mężczyzny i (odejmującej)
kobiety oraz od początka czasów miały już gotową
hardwarową zdolność do "samouczenia się"
jaka pozwoliła im na wyewoluowanie
"samoświadomości" i "życia", wówczas
ludzkość może NIE być w stanie zatrzymać
wszechświatowych cyklów rodzenia się i
kompletnego niszczenia (opisywanych także
w religii hinduizmu), czyli zapobiec temu co
"samoświadome maszyny" są w stanie uczynić.
To zaś ma potencjał spowodowania iż już
relatywnie wkrótce mogłaby nastąpić zagłada
całej obecnej zawartości "wszechświata"
podobna do tej, jaką w niewyobrażalnie
odległych czasach zgodnie ze starożytnymi
mitami prawdopodobnie cały wszechświat
co najmniej raz już doświadczył.
{8} Faktycznego istnienia
tzw. "promieni zimna" jakie niszczą plony rolników i ogrodników
przymrozkami podczas księżycowych nocy, a
także wypracowanego moimi teoriami mechanizmu
"jak" te rzekomo nieistniejące promienie zimna są
formowane. Wszakże istnienie owych "promieni zimna"
jest nadal kłamliwie zaprzeczane przez "oficjalną naukę
ateistyczną" niezdolną do wyjaśnienia "jak" mogłyby one
być formowane (po szczegóły "jak" patrz #J3 na stornie
1985_teoria_wszystkiego.htm
lub patrz wpis #349 do blogów totalizmu). Tymczasem od dawna
daje się je wykrywać eksperymentalnie, tak jak wyjaśniłem
to w (3) z punktu #K2 na mojej stronie internetowej o nazwie
god_istnieje.htm.
Ponadto odkryte moimi badaniami białe tzw. "jarzenie
pochłaniania" formowane przez przyspieszane lub opóźniane
Drobiny Boga jakie opisuję także w (b) z punktu #J2 strony
stawczyk.htm
wyjaśnia mechanizm "jak" bombardowanie powierzchni
ziemi, roślin, liści i owoców, wyhamowuje strumienie
owych Drobin Boga zawarte w białym świetle księżycowym,
zmieniając to światło w rodzaj nośnika "promieni zimna"
powodujących przymrozki podczas księżycowych nocy.
Gdyby więc ludzkość uznała istnienie owych "promieni zimna"
wówczas być może odkryłaby też jak je łatwo generować -
wszakże już dawno nauczyliśmy się generować "promieniowanie
cieplne". Z kolei umiejętność generowania obu tych przeciwstawnych
rodzajów promieniowań termicznych pozwoliłaby, między innymi,
opracować idealny system regulacji klimatu całej Ziemi i określonych
obszarów lub nawet pomieszczeń, w którym to systemie
tam gdzie byłoby to potrzebne panowałby właściwie ciepły
i wilgotny klimat, zaś tam też gdzie zaistniałaby taka potrzeba
(np. w Arktyce i na Antarktydzie), panowałoby wymagane zimno.
{9} Aż kilku odkryć - zaskakujących
zarówno mnie jak i zapewne wszystkich innych racjonalnie myślących
ludzi, dokonałem tego samego dnia w lutym 2022 roku. Z ich
wszystkich mnie najbardziej zdziwiło i zaszczyciło, że aż dwa wersety Biblii
opisywane szczegółowiej w #I5 do #I5a z mojej strony internetowej o nazwie
1985_teoria_wszystkiego.htm
i potem powtórzonych na wpisie #346 do blogow totalizmu, potwierdzają
"[Ω] Pieczęcią Boga" esencję i prawdę mojej
"Teorii Wszystkiego z 1985 roku"
oraz przez już ponad 2000 lat przepowiadają jej opracowanie - chociaż
oficjalnego uznania tej mojej teorii, aż do dzisiaj czyli już przez 37
lat, uparcie i wysoce nieodpowiedzialnie odmawia zarówno dzisiejsza
"oficjalna nauka ateistyczna", jak i boją się dokonać "odrzucający wiedzę"
kapłani religii (patrz Biblia, 4:4-9 z "Księgi Ozeasza"). Tymczasem
potwierdzenie tą "[Ω] Pieczęcią Boga" podnosi moją Teorię
Wszystkiego z 1985 roku do rangi jedynej
fundamentalnej teorii naukowej dzisiejszych czasów opracowanej
przez samotnego i zawzięcie prześladowanego badacza, opracowanie
jakiej jest przepowiadane w Biblii, zaś prawda i esencja jakiej jest
potwierdzona aż dwoma wersetami Biblii.
Wszakże ani esencja ani prawda żadnej innej hałaśliwie dzisiaj
promowanej takiej teorii naszej "oficjalnej nauki ateistycznej",
tj. ani "teoria wielkiego bangu", "teoria ewolucji" czy też "teoria
względności", NIE może się szczycić podobnym potwierdzeniem
wkodowanym w którykolwiek z wersetów Biblii - podczas gdy
odmowa potwierdzenia w Biblii ich prawdy praktycznie też
oznacza iż stwierdzenia ich wszystkich mijają się z prawdą.
Jeszcze bardziej owa przepowiednia i potwierdzenie w Biblii
wyróżniają i uhonorowują moją Teorię Wszystkiego z 1985 roku,
ponieważ stanowią one jedyną znaną
mi przepowiednię i potwierdzenie z Biblii jakie opisują przyszłe
odkrycie pojedyńczego naukowca (tj. mnie) dokonane w
przyszłości jaka jest wiele tysięcy lat odległa od czasów kiedy
wersety Biblii definiujące te odkrycie zostały napisane.
Ponadto przepowiedzenie i potwierdzenie w Biblii prawdy
i esencji mojej Teorii Wszystkiego z 1985 roku ma też jeszcze
jedno moim zdaniem ogromnie istotne następstwo - jakie
zapewne przejdzie do historii wraz z pamięcią iż teoria ta
była aż tak zawzięcie krytykowana przez dzisiejszych naukowców
i nadal jest oficjalnie ignorowana nawet przez "moją"
Politechnikę Wrocławską. Mianowicie, ponieważ w
tych samych dwóch wersetach Biblii przepowiadających
i potwierdzających moją Teorię Wszystkiego z 1985 roku,
równocześnie potwierdzana jest także esencja innego mojego istotnego
odkrycia jakie dokonałem i podparłem dowodowo tego samego dnia w
lutym 2022 roku, a jakie stwierdza iż ponieważ
w tzw. "naturze" czyli w "przeciw-świecie" gdzie zamieszkuje Bóg,
NIE istnieje ani "upływ czasu" ani starzejące działanie "czasu" -
to musi powodować, że wszystkie ruchy i działania następują tam
z nieskończoną szybkością, zaś "upływ czasu" oraz spowalniające
te ruchy i działania zjawisko "czasu" musiały być wynalezione
dopiero przez Boga - który technicznie wprogramował je w
działanie stworzonego przez siebie "świata materii" w jakim
żyjemy my ludzie oraz wszelkie stworzenia o ciałach z materii.
Z kolei powiązanie obu tych odkryć razem w tych samych
wersetach Biblii oznacza także iż inspirujący Biblię Bóg już
ponad 2000 lat temu wiedział iż oba te odkrycia dokona
ten sam badacz (w tym przypadku ja). Aby zaś móc wszystko
to wiedzieć już ponad 2000 lat temu, Bóg
musi dysponować boską wiedzą, mądrością i znajmością
przyszłości, oraz oczywiście musi istnieć - co sceptykom
staram się też wyjaśnić w drugiej połowie WSTĘPu do swej strony
biblia.htm.
Oba te swoje zaskakujące nawet mnie odkrycia, wraz z innymi jakie
też dokonałem tego samego dnia w lutym 2022 roku zaś stopniowo
spisuję i publikuję natychmiast kiedy są spisane, upowszechniam
wśród zainteresowanych w punktach #I1 do #I5 ze swej strony o nazwie
"1985_teoria_wszystkiego.htm
oraz we wpisach numer #346 i #345 do blogów totalizmu
(np. patrz wpisy #346 i #345 na blogu totalizmu o adresie
https://drjanpajak.blogspot.com).
W punktach #I3 i #I2 owej strony
1985_teoria_wszystkiego.htm
szczegółowo opisałem oraz przytoczyłem i wyjaśniłem
też liczne przykłady zjawisk
oraz interpretacje owych dwóch wersetów Biblii z wkodowaną
w nie "[Ω] Pieczęcią Boga"
potwierdzającą ponadczasową prawdę tego odkrycia, a także
moje opisy dokumentowania licznego empirycznego
materiału dowodowego jaki niepodważalnie potwierdza,
że faktycznie ani "upływ czasu" ani "czas" NIE istnieją
w przeciw-świecie czyli w tzw. "naturze",
czyli NIE istnieją w tym pierwotnym "innym świecie" leżącym
na drugim niż nasz "świat materii" biegunie grawitacyjnego
dipola - z mieszkających tam "Drobin Boga" nasz
"świat materii" został stworzony przez Boga dopiero
około 6 tysięcy lat temu. To nieistnienie tam "upływu
czasu" wnosi wiele istotnych następstw burzących
nasze dotychczasowe zrozumienie rzeczywistości.
Przykładowo wykazuje, że wszelkie
ruchy i zdarzenia mające miejsce w przeciw-świecie
muszą następować z nieskończoną
szybkością (co ujawnia kłamliwość "teorii
względności" twierdzącej iż jakoby we wszechświecie
NIE istnieje szybkość wyższa od szybkości światła),
a ponadto że specjalnie dla stworzenia "czasu" w
naszym świecie materii Bóg "wynalazł czas" oraz
wbudował we wszystko (np. w działanie atomów) specjalne
"[@A3] Zegary Boga"
odmierzające upływ czasu. Na szczęście zarówno owe
"Zegary Boga", jak i zatrzęsienie już nam znanych
zjawisk potwierdzających ów brak "upływu czasu"
w tzw. "naturze" (tj. w przeciw-świecie) ja od dawna
już znałem i dlatego mogłem natychmiast opisać je
dokładniej w owych punktach #I3 i #I5 strony
1985_teoria_wszystkiego.htm.
Moje opisy co dokłanie potwierdza nieistnienie "upływu
czasu" w naturze (tj. w oryginalnym przeciw-świecie)
powinny też być łatwo zrozumiałe przez koleżanki i kolegów
z naszego roku oraz przez wszystkich innych absolwentów
Politechniki Wrocławskiej. (To z kolei da im wiele do myślenia
w sprawie czy prawdą jest to co nieodpowiedzialnie wmusza w nas
"oficjalna nauka ateistyczna".) Wszakże cała wiedza wymagana
dla tego zrozumienia już w "naszych czasach" była włączona
do programu nauczania w naszych specjalnościach. Istotną
prawdę ujawniło nam też dokumentowanie Biblią nowych
okryć naukowych, jakie używam od czasu stworzenia swej
Teorii Wszystkiego z 1985 roku (zwanej także "Koncept Dipolarnej Grawitacji") -
która to teoria wykazała, że pole grawitacyjne wcale NIE jest
polem monopolarnym (jak błędnie nam to wmawia stara
"oficjalna nauka ateistyczna"), a jest rodzajem dynamicznego
"zasysania" dipolarnego powodowanego przepływem programów
i informacji pomiędzy naszym "światem materii" a oryginalnym
"przeciw-światem" - podobnym do "zasysania" Bernoulli'ego jakie powoduje też
znane zjawisko np. utrzymywania się piłeczki ping-pongowej w strumieniu wody z fontanny
(to dlatego moja "dipolarna grawitacja" potwierdza istnienie
we wszechświecie aż dwóch światów o wzajemnie
przeciwstawnych cechach, oraz potwierdza istnienie Boga).
Mianowicie to udokumentowanie w lutym 2022 roku iż
"czas" NIE istnieje w tzw. "naturze", ponownie
i dowodowo-ostatecznie potwierdziło też poprawność mojego
nawyku, aby prawdę praktycznie niemal każdego swego
istotnego odkrycia naukowego potwierdzać znalezieniem
w Biblii wersetów w jakich zakodowana jest jego esencja -
jaki to proces znajdowania w Biblii potwierdzenia nowego
odkrycia naukowego ja nazywam właśnie [Ω]
Pieczęcią Boga! Ta "[Ω] Pieczęć
Boga" jaką odkryłem już dawno temu, stwierdza że
w wersety Biblii nasz Bóg mądrze zakodował potwierdzenia
prawdy wszystkich najważniejszych odkryć naukowych z jakich
ludzkość będzie korzystała w swym rozwoju aż do końca
czasów - jak się okazuje potwierdzenie tego mojego odkrycia
z lutego 2022 iż "upływ czasu" i "czas" NIE istnieją w "naturze"
(czyli, że dopiero Bóg je "wynalazł"), też jest w Biblii od ponad
2000 lat przewidywane i potwierdzone opieczętowaniem go
ową "[Ω] Pieczęcią Boga". Tyle, że aby NIE ułatwiać
zadania wszelkim ludzkim oszustom i złodziejaszkom, którzy
gdyby doczytali się z Biblii iż istnieją jeszcze jakieś
dotychczas nieznane ludzkości istotne odkrycia
naukowe, to natychmiast by je ukradli i twierdzili
iż to oni ich dokonali, owe "[Ω] Pieczęcie Boga"
są aż tak mądrze zakodowane w Biblii, że aby je
zrozumieć najpierw trzeba albo samemu dokonać
danego istotnego odkrycia, albo też poznać i zrozumieć
esencję co naprawdę stwierdza takie czyjeś istotne odkrycie.
{10} Odkrycia, sfotografowania
i opisania 3-palcowych śladów stóp około 80cm wysokiej UFOnautki -
przez polski folklor ludowy najczęściej zwanej
"zmora".
Ślady te wytopione były zimną jesienną nocą w twardym asfalcie
NZ chodnika tuż przy domu mojej sąsiadki. Stopy bowiem tych
nieziemskich zmór-UFOnautek bardzo różnią się do ludzkich, bo
największy i najdluższy ich palec jest środkowy z jej trzech, podczas
gdy u ludzi największy jest ten z wewnętrznego obrzeża stopy.
Ponadto ich opatrzone "krogulczymi szponami" palce są rozstawione
szeroko od siebie jak palce atakującej tygrysicy, zaś zamiast
pięty jej stopa ma czwarty palec też ze "szponem". Odkrycia
tych nieziemskich śladów dokonałem we wtorek dnia 2022/5/24,
zaś przygotowane wówczas dokładne ich zdjęcia, opisy i widea
ilustrujące wygląd i zachowania tych "zmór-UFOnautów" są już
opublikowane, m.in. w #K1 do #K2b z mojej strony
petone_pl.htm
poczym opisy te i zdjęcia powtórzyłem we
we wpisach numery #347 i #348 do blogów totalizmu.
Kiedy zaś aktualizując niniejszą stronę dnia 2022/11/15 sprawdziłem te ślady, nadal
one tam widniały w niemal niezmienionej wtopionej w asfalt formie - niestety wcześniej
UFOnauci złośliwie przepalili mi aparat fotograficzny, teraz NIE mam więc czym
ich sfotografować. Moje zdjęcia pokazują najwyraźniejszy z czterech śladów stóp
wytopionych w twardym NZ asfalcie przez tę "zmorę-UFOnautkę" - pokazany tam jako
Fot. #K1a,
a także zdjęcie rzeźby sfotografowanej podczas mojej profesury w
Korei a ilustrującej jak wygląda ta brutalna nocna uwodzicielka, czyli
"zmora"
dla otumaniania ludzi obecnie przemianowana na "nowoczesną"
nazwę UFOnautka - zdjęcie jej rzeźby pokazałem tam jako
Fot. #K1c.
Niezwykłym zbiegiem okoliczności, odkrycie tych wytopień 3-palcowych stóp
"zmory-UFOnautki" było jakby cudownym "prezentem" na moje 76
urodziny. Wszakże dodatkowo potwierdzało ono realność i fizyczność tak uparcie
zaprzeczanego przez "ekspertów" zjawiska, zwodniczo nazywanego przez nich "paraliż senny",
podczas gdy w rzeczywistości zjawisko to jest faktycznym i realnym
"duszeniem" oraz postrzeleniem "hipnotyzującą bronią zmory",
dokonywanym właśnie przez taką nieziemską maleńką kobietkę,
jaką ja miałem okazję zobaczyć i jaką pamiętam do dzisiaj, chociaż
"doświadczyłem" jej mając zaledwie 9-lat, a jakie to jej "duszenie"
opisałem, między innymi, w podpisie pod Fot. #F3ab i w punkcie #H3 ze swej strony
wszewilki.htm.
{11} Opublikowanie w czerwcu
2022 roku informacji o wersetach Biblii jakie ostemplowują
"[Ω] Pieczęcią Boga" prawdę aż dwóch nieznanych
wcześniej ustaleń dotyczących światła. Ustalenia
te i poświadczenia najważniejszych "3 świadków" potwierdzających
ich prawdę opublikowałem w czerwcu 2022 roku w punktach #J1 do #J4 strony
1985_teoria_wszystkiego.htm
oraz w #K2 do #K2b ze strony
petone_pl.htm,
a potem powtórzyłem ich opisy we
wpisie #349 i
wpisie #348 do
blogów totalizmu.
Jedno z tych potwierdzeń ostemplowuje "[Ω] Pieczęcią Boga"
informację zdobytą kosztem życia przez Polaka, Ś.P. Andrzeja Domała,
a ujawniającą iż nasi pasożytniczy krewniacy z planet Oriona "zawijają
światło". Z kolei opublikowane wraz nim inne z obu tych potwierdzeń
też ostemplowanych "[Ω] Pieczęcią Boga" to od dawna postulowane
Teorią Wszystkiego z 1985 roku
moje własne odkrycie iż światło ma aż dwa nośniki (tj. (1)
"korpuskuły"
o formie
"Drobin Boga"
oraz (2) powierzchniowe
"fale światła").
O nadprzyrodzenie ścisłym i mądrym sposobie zakodowania w Biblii
obu tych potwierdzeń dla ogromnie skomplikowanych naukowych
prawd na temat światła - wielu z jakich do dzisiaj pracująca dla
"pieniędzy"
nasza "oficjalna nauka ateistyczna" sama NIE była w stanie powyjaśniać,
świadczy fakt iż w Biblii oba one są potwierdzone jednym krótkim
wersetem 3:33 z "Księgi Barucha". Obie prawdy jakie ow werset potwierdza
niewypowiedzianie też poszerzają naszą wiedzę na temat światła, nie mówiąc
już iż doskonale uzupełniają dwa uprzednie wpisy do blogów totalizmu, tj.
#347 i
#348,
jakie wcześniej opisałem w {10} powyżej. Powinienem tutaj dodać, że
ponieważ zdobycie informacji o "zawijaniu światła" nastąpiło kosztem życia
Pana Andrzeja Domała, ja osobiście wierzę iż za
bohaterski wkład Pana Domały do wiedzy o faktycznej sytuacji Polaków i całej
ludzkości należy mu się jakieś pośmiertne (post mortem) odznaczenie,
zaś naszym obywatelskim obowiązkiem jest wystąpienie w tej sprawie do
polskiego rządu - tak jak wyjaśniam to w "Uwaga #1:" ze strony o nazwie
tekst_3b.htm. Dlatego jeśli ktoś z czytelników zna procedurę wymaganą
do takiego wystąpienia (lub chociaż wie o jakie odznaczenie możnaby się
ubiegać dla Pana Domała) albo chciałby dołożyć też swój własny wkład
w owo wystąpienie, byłbym mu wdzięczny za podzielenie się ze mną
radami lub sugestiami w tej sprawie. Aby uświadomić tutaj jak znaczący
wkład do wiedzy Polaków i ludzkości stanowi informacja zdobyta
i raportowana przez Ś.P. Andrzeja Domała, ujawnię tutaj iż według
moich zgrubnych estymacji, jeśli
przyrost nowej wiedzy ludzkości spełniającej totaliztyczną definicję
"faktyczny postęp"
opublikowaną w punkcie #G4 strony o nazwie
eco_cars_pl.htm
będzie utrzymywał tempo jakie mu nadaje szybkość
nowych odkryć naukowych i wynalazków technicznych
dokonywanych przez dzisiejszą monopolistyczną "oficjalną naukę
ateistyczną", wówczas do wiedzy o "zawijaniu światła" samodzielnie
ludzkość doszłaby po upływie aż kilku następnych tysięcy lat.
Tyczasem dzięki wkładowi Pana Domała, oraz dzięki przyszłościowej
wiedzy zaszyfrowanej w wersety Biblii - która potwierdziła prawdę zdobytej
przez niego informacji przystemplowaniem jej "[Ω] Pieczęcią Boga",
tę niesamowicie zaawansowaną wiedzę o technice przyszłości otwarci
na prawdę badacze mogą poznawać już dzisiaj z oferowanego w internecie
do gratisowego poczytania
traktatu [3b]
współautoryzowanego przez Ś.P. Andrzeja Domała.
{12} Wykonane wspólne z moim
graficznie ogromnie utalentowanym przyjacielem Panem Dominikiem
Myrcik, wypracowanie symbolizmu i faktycznego wyglądu pomnika dla
Ś.P. Andrzeja Domały - Polaka-bohatera uprowadzonego przez
UFO na planetę Nea i najprawdopodobniej skrycie zamordowanego przez UFO ich
aparatem do indukowania raka -
jakim UFOnauci straszą nieposłusznych im ludzi uprowadzanych do UFO.
Wyjaśnienie wyglądu, symboliki, historii i zlokalizowania tego pomnika zostało
opublikowane aż w kilku opracowaniach, np. od #A1 do #A1c ze strony
tapanui_pl.htm i we
wpisie #350 do blogów totalizmu,
czy też np. w "części #J" mojej strony o nazwie
tekst_3b.htm -
gratisowo upowszechniającej kopię traktatu Ś.P. Andrzeja Domały o tytule
"Kosmiczna Układanka". Oto wygląd tego pomnika pokazany dniem
(góra) i nocą (dół) - klikaj na nie aby np. oglądać je w powiększeniu:
Rys. {12}: Ilustracje naszego projektu
pomnika dla Ś.P. Andzeja Domała - klikaj na nie aby np. oglądać
je w powiększeniu. Oglądając powyższy gwiazdolot
UFO jaki uprowadził bohaterskiego Domałę na planetę Nea warto
też zobaczyć pokazany poniżej na Rys. #B8.2a wygląd
naszych ziemskich Magnokraftów mojego wynalazku pokazany np.
podczas ekspedycji do Antarktydy lub Arktyki organizowanej przez
przyszłych badaczy nowej
"totaliztycznej nauki"
bezkompromisowo promującej wiedzę o Bogu, miłości bliźniego,
poszanowaniu natury, naistotniejszych dla ludzi i życia prawdach,
oraz o faktycznym postępie ludzkości. Celem tych ekspedycji
będzie użycie zdolności dużej eskadry
telekinetycznych Magnokraftów
mojego wynalazku do powodowania telekinetycznej regulacji
klimatu. Zasada tej regulacji będzie wykorzystywała zdolność
tzw. "efektu telekinetycznego" (będącego odwrotnością zjawiska
tarcia) do zamieniania w energię elektryczną lub magnetyczną
ciepła automatycznie pozyskiwanego z otoczenia. Wszakże
to zjawisko dostarcza zasady działania dla już zbudowanych
i działających urządzeń generujących tzw. "czystą darmową
energię" - które ogólnie opisałem, między innymi, na swej stronie o nazwie
free_energy_pl.htm,
zaś wynalezioną przez siebie budowę jednego z których, nazwanego
"baterią telekinetyczną", opisałem na stronie o nazwie
fe_cell_pl.htm -
np. przeglądnij tam punkt #B3. "Odsysanie" zjawiskiem odwrotności tarcia
(czyli "efektem telekinetycznym") nadmiaru ciepła jakie dzisiejsza ludzkość
nierozważnie i niekontrolowanie wprowadza do otoczenia spalaniem brudnych
i zatruwających życie paliw skamieniałościowych (tzw. "fossil fuel"), umożliwi
telekinetycznym Magnokraftom naprawienie klimatu Ziemi jaki już został aż
tak niszczycielsko rozregulowany przez nieodpowiedzialne postępowania
dzisiejszego pokolenia naszych potomków - za niezgodne z Biblią i zasadami
moralności wychowanie którego to pokolenia każdy z nas ponosi przecież
osobistą odpowiedzialność. Ilustrację tę przygotował z użyciem
komputerowej grafiki mój wysoce utalentowany przyjaciel, Dominik Myrcik -
wspólnie z którym przygotowaliśmy również nasze półgodzinne filmy o
"Magnokraftach" i o
"Tablicach Cykliczności (np. dla Napędów Ziemskich)"
gratisowo upowszechniane w YouTube w aż trzech językach, tj.
polskim,
angielskim, oraz
niemieckim -
np. w języku polskim noszące tytuł
"Napędy Przyszłości",
a także przygotowaliśmy nasz film o ratowaniu naszej cywilizacji poprzez wydobycie
jej z notorycznie wyniszczających ludzkość szponów "pieniędzy" - noszący tytuł
"Świat bez pieniędzy: Ustrój Nirwany".
{13} Wypracowanie inżynierskiego
zdefiniowania "jak" najważniejszych praw z dwóch nawzajem
przeciwstawnych zestawów rządzących: (a) rozwiązywaniem problemów
dotykających lub powodowanych przez ludzi, oraz (b) efektywnym modleniem
się o pomoc obiecywaną w Biblii przez Boga w ulżeniu wagi problemów
dla rozwiązywania których ludzkie działania już okazują się być bezsilne.
Prawa (a) jakie charakteryzują się szybkim narastaniem opisywanych nimi
problemów aż do poziomu przy jakim problemy te same się rozwiążą w sposób
najboleśniejszy dla powodujących je ludzi, opisałem w #C9 do #C9a ze strony
nirvana_pl.htm
oraz we wpisie #351 do blogów totalizmu o adresach podanych w punkcie #Z8
niniejszej strony. Natomiast prawa (b) jakie rządzą efektami ludzkich modlitw
proszących o pomoc Boga w ulżeniu lub rozwiązaniu jakiegoś trapiącego kogoś
problemu opisałem w #A3 do #A3c i w #A4ab ze swej strony o nazwie
1964/klasa.htm
oraz we wpisie #352 do blogów totalizmu. Opisy obu tych grup praw
są także już dostępne w języku angielskim. Natomiast co należy rozumieć
przez zdefiniowanie czegoś inżynierskim "jak" wyjaśniam szerzej
w #G3 do #G4 ze strony
wroclaw.htm
oraz we wpisie #341 do blogów totalizmu.
{14} Podparte dowodami i inżynierskim
dedukowaniem (czyli wskazując "jak" i "dlaczego"), wykazanie błędności
dowodzeń upowszechnianych przez kościół "SDA" (czyli przez
"Seventh Day Adventists"),
które to dowodzenia sugerują iż jakoby nosicielem
biblijnych cyfr "666" jest urząd Papieża. Jak czytelnik bowiem
zapewne już słyszał, od czasów niemieckiego reformatora chrześcijaństwa
o nazwisku Martin Luter (ur. 1483, zm. 1546 r.), czyli już przez
około 500 lat, jakieś moce coraz usilniej upowszechniają "rumory"
iż ponieważ rzymskie cyfry zawarte w oficjalnym tytule Papieża
"VICARIUS FILII DEI"
(który po przetłumaczeniu z łaciny na polski znaczy: "Przedstawiciel Syna Bożego")
po dodaniu do siebie sumują się do liczby "sześćset sześćdziesiąt sześć",
już to pozwala dedukować iż Urząd Papieża jest nosicielem biblijnych cyfr
666 opisanych w wersecie 13:18 z biblijnej "Apokalipsy św. Jana". Jednak
twórcy tych rumorów przeoczyli szczegół dalekowzrocznie zakodowany w tym
samym wersecie 13:18, jaki w sposób wymagający "mądrości" ujawnia iż owe
cyfry 666 powinny być naliczane z liczby 18 (wszakże 18=6+6+6). Ten szczegół,
a także kilka innych informacji zakodowanych w Biblii, ujawniają iż omawiane
"rumory" ukrywają w sobie aż cały szereg niezgodności z cechami nosiciela tych
cyfr 666 wskazywanymi przez wersety Biblii (np. w 13:17-18 z "Apokalipsy św. Jana").
Jednocześnie moje własne wieloletnie badania pozwalają sformułować dowód
iż to NIE Papież a instytucja dziś zwana Internet
cechuje się dokładnie tymi samymi atrybutami jakie zostały opisane w Biblii dla
nosiciela owych cyfr "666". To więc Internet już niedługo podejmie zamęczanie
sporej proporcji ludzi, np. uniemożliwiając im sprzedaż i kupowanie. (Niedawno,
tj. od dnia 2022/9/1 aż do 2022/9/29 - tak jak opisałem to w punkcie #L3 swej strony
pajak_jan.htm,
Internet przez niemal cały miesiąc pozbawił mnie dostępu do moich emailów
i do witryn logowanych moimi emailami - zaś np. mój adres na "poczta.wp.pl"
pozostaje dla mnie niedostępny nawet i dzisiaj: co ujawnia jak łatwo w
przyszłości przyjdzie internetowi np. uniemożliwienie komuś sprzedaży i kupna.)
Zainteresowani czytelnicy krótkie streszczenie tego mojego dowodowego
znajdowania nosiciela cyfr "666" mogą poczytać z (1) we WSTĘPie do strony
sw_andrzej_bobola.htm.
Natomiast pełne opisy tego znajdowania zawarte są w #H4 do #H4b ze strony
will_pl.htm
a także we wpisie numer #353 do blogów totalizmu dostępnym np. pod adresem
https://totalizm.wordpress.com/2022/11/01/353-rola-666-z-biblii-potwierdzona-dla-internetu-oraz-odpowiedzialnosc-internetowych-informatykow-za-unikniecie-cierpien-lub-wymarcia-ludzkosci/ .
Wielka więc szkoda iż ani księża, ani Papież zapewne NIE czytają
moich opracowań ani NIE wiedzą o opisanych tu moich odkryciach -
wszakże owe "rumory" iż Papież jest antychrystem i nosicielem
cyfr 666 wyrządzają wiele zła na Ziemi, jakie to zło moje badania
są w stanie zupełnie wyeliminować gdyby kościół zamiast "odrzucać
wiedzę" (o czym ostrzegają wersety 4:4-9 z "Księgi Ozeasza"
w Biblii), zaczął mi dopomagać w badaniach i zmaganiach z siłami
zła oraz w upowszechnianiu właśnie takich prawd, których odkrywanie
wymaga przecież nieco odmiennego niż dziś typowe twórczego myślenia
wypracowywanego spełnianiem wymogów jakie opisałem w #G3 do #G5 strony
wroclaw.htm
a częściowo także we wpisie numer #341 do blogów totalizmu.
{15} Podsumowanie aż dwunastu
"[Ω] Pieczęci Boga" zaszyfrowanych w wersetach Biblii, które
potwierdzają prawdę moich najważniejszych odkryć a jednocześnie
wskazują kardynalne błędy w fundamentach wiedzy całej "oficjalnej
nauki ateistycznej" jakie wymagają jak najszybszego skorygowania.
Podsumowanie to zaprezentowałem w punktach #H1 i #H2 swej strony o nazwie
biblia.htm
oraz we wpisie numer
#354 do blogów totalizmu.
Warto tu podkreślić, że ponieważ na owych kardynalnie błędnych
fundamentach dzisiejsza "oficjalna nauka ateistyczna" wybudowała
potem cały gmach kłamliwej i powypaczanej wiedzy, którą do dziś
wmusza się w umysły młodzieży w szkołach i na uczelniach, a potem
którą praktykuje w swym życiu większość dorosłych ludzi, wykrycie tych
kardynalnych błędów w fundamentach naszej nauki oraz wskazanie
jak powinny one być ponaprawiane jest
równoznaczne z dowiedzeniem iż gro dzisiaj oficjalnie upowszechnianej
wiedzy zawiera w sobie znaczący procent błędów, wypaczań prawdy,
oraz zwykłych kłamstw, a stąd że dzisiejsza wiedza i oficjalna
nauka wymaga możliwie najszybszego skorygowania i zreformowania aby
zawarte w nich błędy i wypaczenia NIE doprowadziły ludzkości do pełnej samozagłady w kierunku której z ich powodów ludzkość coraz szybciej już zmierza.
{16} Moje udokumentowanie wtelekinetyzowanych
w asfalt NZ chodnika śladów ponad 3-metrowego UFOnauty z #K3 do #K3i strony
petone_pl.htm
oraz ze wpisu #355 do blogów totalizmu.
{17} Powtórne przypomnienie moim
czytelnikom z użyciem innych przykładów (np. "pieniędzy", czy wyrzucenia
około 40 studentów z PW w 1968 roku poniżej przypominanego w #E5),
mojego wcześniejszego odkrycia iż w działanie wszystkiego co Bóg stworzył
i czym zarządza od dawna wprogramowana jest zasada "samoregulowania
się zła i dobra". Zasada ta powoduje iż każde zło zupełnie bez
udziału ludzi z czasem samo "upadnie" i zaniknie. Stąd jest ona powodem dla
którego Biblia doradza iż podczas konfrontacji z potęgą zła "nastawiać
drugi policzek" zamiast ulegać podszeptom "pychy" czy przekory
aby ze złem tym osobiście walczyć i ryzykować, że nas zniszczy lub wypaczy
nasze życie. Przypomnienie to opublikowałem w punktach #N1 do #N3 strony
cielcza.htm
zaś w dniu 1 marca 2023 roku powtórzyłem je we wpisie #357 do blogów totalizmu.
{18} Wyjaśnienia "jak" nasza dusza
zgodnie z obietnicą zawartą w Biblii ostrzega nas zjawiskiem oficjalnie zwanym
"epigenetyczne dziedziczenie traumy"
zaś szczegółowo opisanym w punkcie #F13 mojej strony o nazwie
soul_proof_pl.htm,
a od 1 kwietnia 2023 roku powtórzonym też we wpisie #358 do blogów
totalizmu, że właśnie (lub niedawno) zaczęliśmy ściągać na siebie poważną
karę za łamanie istotnego przykazania Biblii, a stąd jeśli
drastycznie NIE zmienimy swojej sytuacji, wówczas owa kara się wypełni.
Czytając tamte wyjaśnienia proszę zwrócić też uwagę na opisy wideów
pokazujących co niektórzy nazywają "szydzenie z Jezusa" w karnawale z Brazylii - patrz:
https://www.youtube.com/results?search_query=brazil+mock+Jesus+god+destroys.
Ponieważ owe widea pomagają szerzyć ateizm i lekceważenie mocy
Boga - dlatego używając inżynierskiego pytania "jak"
wykazałem logicznie w punkcie #A5 ze swej strony o nazwie
totalizm_pl.htm,
że ich masowe podsuwanie oglądającym zostało "zorganizowane" przez
te same "moce zła" jakie skrycie okupują i eksploatują ludzkość a jakie
najkrócej nazwałem po imieniu i opisałem w {11} z punktu #H2 swej strony
biblia.htm
i we wpisie #354 do blogów totalizmu.
{19} Ostrzeżenie o istnieniu
"poszlakowego" materiału dowodowego
iż mikroprocesor każdego dzisiejszego komputera zawiera w sobie
dokładniej nieznane nam dodatki formujące tzw. "pętlę sabotażową".
Pętla ta i dowody poszlakowe potwierdzające jej
istnienie są opisane szerzej w #J3 do #J3a strony
faq_pl.htm
oraz we wpisie #359 do blogów totalizmu. Pętla ta umożliwia iż
wszystko co nasz kopmputer przetwarza może być wysyłane do
nieznanego nam nadrzędnego komputera w celu poddania tego
cenzurze, zaś jeśli NIE spełnia to wymagań na jakie cenzura ta
wszystko sprawdza, wówczas jest to zasabotażowane i NIE daje
się tego poprawnie używać.
{20} Przypomnienie iż politycy
ani elity ludzkie od tysięy już lat NIE dokonały praktycznie żadnej tak
desperacko potrzebnej ludzkości reformy wymiaru sprawiedliwości.
Wszakże tak jak np. w czasach Jezusa za przestępstwa karano uwięzieniem
lub egzekucją, tak również i do dzisiaj większość krajów na Ziemi
nadal karze swych przestępców uwięzieniem lub egzekucją.
Tymczasem ja w lipcu 2023 roku odkryłem istotną prawdę
dotychczas przeaczaną przez kapłanów i czytających Biblię iż zakodowana
w wersety Biblii wysoce efektywna zasada takiego karania ludzi przez
Boga za nieprzestrzeganie 10 przykazań aby spowodowała ona możliwie
najszybszą rehabilitację tych ludzi, bazuje na "pozbawianiu przywilejów".
Ponieważ także praktycznie wszystkie przestępstwa popełnianie obecnie
przez ludzi też sprowadzają się do łamania tych samych 10 przykazań
Boga, łatwo jest adoptować ową zasadę Boga z Biblii na świecką
metodę karania przestępców, która będzie ich efektywnie rehabilitowała
bez zamykania ich w więzieniach oraz bez ich egzekucji. Propozycję
oczekiwanej przez ludzkość od ponad 2000 lat reformy wymiaru sprawiedliwości
bazującą właśnie na takich zasadach "pozbawiania przywilejów"
opisałem dokładniej w punktach #I1 do #I6 swej strony internetowej
bandits_pl.htm
oraz we
wpisie numer #362 do blogów totalizmu.
Niezależnie od blogów totalizmu ów wpis #362 jest też upowszechniany
w "Tomie N" mojej gratisowej elektronicznej książki [13] w formacie PDF,
upowszechnianej stroną
tekst_13.htm.
Jak nasze pokolenie pamięta, w czasach młodości zarówno mojej jak i wszystkich
opisanych na niniejszej stronie koleżanek i kolegów z naszego roku studiów,
my nawykliśmy do wyznawania zasady iż "jeśli
chcesz aby coś było wykonane, musisz zakasać rękawy i osobiście to wykonać!"
Ciekawe więc czy w dzisiejszych czasach ludzi nawykłych do krytykowania,
narzekania i oczekiwania aż coś zrobi rząd, politycy, lub zarządzające wszelkimi
zasobami elity, na całej Ziemi znajdzie się choćby jeden młody i ambitny człowiek,
który wdroży w życie tę aż tak efektywną i aż tak dziś potrzebną zasadę
reformacji ludzkiego wymiaru sprawiedliwości iż aż musiała ona być "przemycona"
do naszej wiedzy i do naszych czasów po jej mądrym zakodowaniu w wersety Biblii?
{21} Wyniki moich
rozważań filozoficznych m.in. na temat pamięci
jaką po sobie pozostawiamy u innych ludzi
w zależności od filozofii życiowej jaką praktykowaliśmy.
Rozważania te podparłem historycznymi przykładami owoców
życia dwóch władców starożytnych Chin, najczęściej nazywanych
Żółty Cesarz Wong Di - czyli przybyły z gwiazd legendarny założyciel Chin -
który rządził Chinami około 4700 lat temu, oraz
Qin Shi Huang - twórca Armii Terakotowej -
który żył i rządził Chinami 2500 lat póżniej czyli 2200 lat temu, (tj. żył od
259 do 210 B.C.), a ponadto podparłem też przykładem pamięci kapłana,
który swą pierwszą w NZ mszą świętą spowodował "Akt Boga" jaki wyniknął
w stworzeniu urodzinowego daru Boga dla Nowej
Zelandii. Zaprezentowałem, udokumentowałem i zilustrowałem
zaś to wszystko we wpisie #368 do blogów totalizmu oraz w
punktach #F1 do #F5 i w #B5.1 oraz na Fot. #F1ab ze swej strony
pigs_pl.htm.
Urodzinowy dar Boga dla Nowej Zelandii omawiam też we WSTĘPie i w
podpisie pod Fot. #1a i Fot. #J3d z innej strony o nazwie
petone_pl.htm
oraz w #N1 do #N3 jeszcze innej strony o nazwie
newzealand_visit_pl.htm.
{22} Blog #370 opisujący
niszczycielską "pandemię małżeńskich chorób duszy"
skrycie i zmyślnie wmuszaną kobietom z Ziemi za pomocą
zaawansowanej techniki przez moralnie upadłych
potomków naszych przodków z planet Oriona.
Chociaż oficjalnie istnienie tej pandemii jest ukrywane przez
wysługujące się "mocom zła" ziemskie elity, ciągle niemal
wszyscy obserwujący co się dzieje w otaczającym nas świecie
wiedzą już, że pandemia ta uśmierca coraz więcej dzisiejszych
małżeństw. Powoduje ona bowiem rozwody, czyli uśmiercanie
roli nadanej przez Boga małżeństwu i całej uformowanej
małżeństwem rodziny. Wszakże oprócz dwojga rodziców,
jej ofiarami często są niewinne dzieci, psychikę jakich
rozwody mogą wpaczyć na resztę ich życia. Czas więc aby
przejrzeć przez zmowę milczenia jaką tę pandemię się
otacza i zacząć traktować ją jako zagrożenie dla przyszłości
całej naszej cywilizacji, czyli jako groźną ogólno-światową
pandemię wyniszczającą małżeństwo i rodzinę tworzące
fundamenty każdego kraju i społeczeństwa. Aby więc mieć
pewność iż jest to faktyczna i wysoce dewastująca pandemia
wystarczy porównać np. procent małżeństw uśmiercanych
rozwodami z procentem ludzi umierających na niedawną
"pandemię covid-19". Wszakże w sprawie rozwodów już się
mówi o rozpadzie około 40% dzisiejszych małżeństw i pamiętać
też trzeba iż ów procent nieustająco rośnie. Tymczasem o
pandemii "covid-19" NIE znalazłem jeszcze publikacji stwierdzającej
iż w nawet najbardziej poszkodowanym nią kraju świata umarło
na nią więcej niż około 4% ludzi. W działaniu jest jednak wiele
powodów dla których o groźnej "pandemii małżeńskich chorób
duszy" oficjalnie nadal zupełnie się NIE słyszy - np. rozważ tu
rolę twórczej impotencji kosztownego monopolu "oficjalnej
nauki ateistycznej", która doradzając władzom i politykom,
nadal NIE jest w stanie polecić naprawdę efektywnej metody
zapobiegania rozwodom i uzdrowienia tej pandemii. Tymczasem
moja znajomość uszczęśliwiającego ludzi działania tzw. "energii
moralnej" jaką każdy z ludzi generuje pracą swych mięśni
od już niemal 30 lat sugeruje efektywną metodę "jak" po
inżyniersku pandemię tę daje się wyleczyć. Metodę tę opisałem
(po polsku i angielsku) we wpisie
#370 do blogów totalizmu oraz w punktach #I1 do #I4 stronybiblia.htm .
Jeśli więc czytelniku ty sam albo ktoś kogo znasz jesteście zagrożeni
rozwodem, wówczas poleć mu poczytanie opisów tej mojej rewolucyjnej metody.
{23} Czy moje wpisy #371 do #372E
do blogów totalizmu okażą się już być moim przysłowiowym
"łabędzim śpiewem"
(po angielsku:
"Swan Song")?
W owych wpisach #371 do #372E dowiodłem bowiem aż
kilku prawd,
które przed poznaniem przez ludzi są zaciekle
zwalczane przez skrycie okupujące i wyniszczające
ludzkość "moce zła". Szokująco, mocami
tymi okazują się być nasi krewniacy z kosmosu
jacy są potomkami naszych przodków z planet
Oriona (patrz nasz
traktat [3b]).
Stąd nadal pozostaje o nich ważne dawne
powiedzenie "krew z naszej krwi".
Tych naszych przodków z Oriona doskonale
już poznaliśmy. Najczęściej bowiem nazywamy
ich UFOnautami. Ich zaś badania od już niemal
stu lat prowadzą oddani prawdzie i ludzkości
ziemscy patrioci - tyle iż zarówno samych
tych badaczy, jak i publikacje z ich wynikami,
oficjalnie się ukrywa, wytłumia, wyszydza, wyniszcza
i obrzydza na wszelkie możliwe sposoby przed
poznawaniem ich przez ludzi. Natomiast w Biblii
ci nasi technicznie wysoko zaawansowani jednak
moralnie całkowicie upadli krewniacy z Oriona,
którzy od tysięcy już lat skrycie okupują, eksploatują
i wyniszczają ludzkość, są opisywani nazwami
"upadłe anioły", diabły, demony, węże, serpenty,
smoki, itp. Dodatkowe opisy ich celów i metod
działania zawiera też mój blog #371 oraz #K1 do #K5 ze strony
aliens_pl.htm -
mający też angielskojęzyczną wersję #371E.
Ś.P. Andrzej Domała, Polak uprowadzony przez
nich do UFO a potem uśmiercony ich "maszyną
do indukowania raka", opisał tych diabolicznych
krewniaków ludzkości z Oriona w naszym gratisowym
traktacie [3b]
o tytule: "Kosmiczna układanka (uprowadzenie do
NOL koło Nasielska z 13.VIII.1968 roku i jego interpretacja)" -
na treści którego to [3b] bazują też moje blogi #349 i #350.
Pierwsza bardzo istotna
z tych skrycie zwalczanych przez UFOnautów prawd
ujawnianych moim blogiem #372 potwierdza, że na
to co zwykle opisuje się nazwą "wszechświat"
faktycznie składają się aż trzy odrębne światy (w
Biblii opisywane pod nazwami
trzy nieba -
po angielsku "The Three Heavens"). Są to:
oryginalnie istniejący od nieskończoności 4-wymiarowy
[1] "Przeciw-Świat", a ponadto dwa
inne światy stworzone dopiero przez naszego
Boga, tj. stworzony około 10 tysięcy "nawracalnych
lat ludzkich" temu tzw. [2] "Świat
Wirtualny" w którym mieszkają żywe
programy naszego Boga oraz dusze ludzi i
wszelkich istot żywych, a ponadto stworzony
około 6 tysięcy "nawracalnych lat ludzkich"
temu (zaś około 13 bilionów "nienawracalnych
lat izotopów i skamienielin") nasz jedynie
3-wymiarowy [3] "Świat Materii".
Druga istotna
prawda potwierdzona w moim blogu #372 uświadamia
czytającym iż wszystko co uczynimy powoduje
albo "dodawanie", albo też "odejmowanie". W
naszym jednak życiu mamy wybór tylko jednej filozofii
życiowej praktykowanie jakiej wywołuje "dodające"
skutki i owoce obecnego życia. Jedynym zaś źródłem
pisanym uczącym nas "jak" tą "dodającą"
filozofię praktykować, jest "Biblia" wraz z jej 10 przykazaniami
oraz innymi wymogami i radami Boga - np. radą aby
zawsze ochotniczo "dawać" zamiast egoistycznie siłą
wymuszać "zabieranie" od bliźnich (np. patrz Biblia,
wersety 20:35 z Dzieje Apostolskie lub 6:38 z Łukasza).
Ktokolwiek zaś NIE wybierze praktykowania tejże
"dodającej" filozofii opisanej w Biblii, wówczas
samorzutnie mu się sama narzuci jedna z dziesiątków
już istniejących odwrotnych do niej "odejmujących"
filozofii i ideologii życiowych, każda z których
nieuchronnie prowadzi do upadku, pogarszania,
nienawiści, wojen, burzenia, oraz trwałego wymierania
(zwykle poprzez samozagładę). Wszystkie te liczne
"odejmujące" filozofie, w praktyce okazują się być
jedynie wersjami "odejmującej" filozofii, której zasady
wypracowałem jeszcze w 1985 roku bowiem okazała
się ona być dokładną odwrotnością mojej "dodającej"
filozofii totalizmu",
zaś którą wówczas nazwałem "filozofiąszatańskiego pasożytnictwa z 1985 roku".
Niestety, praktykowanie tych licznych "odejmujących"
filozofii szatańskiego pasożytnictwa siłą nam wmuszają
owi skrycie okupujący nas, wyniszczający ludzi, oraz
niemal nieodróżnialnie ludzko wyglądający dla nas
krewniacy z planet Oriona, jacy na Ziemi pozajmowali
wszystkie najważniejsze przywódcze i decyzyjne pozycje -
np. patrz #G3 do #G2f strony
evil_pl.htm.
Aby zaś ludzie NIE wybierali praktykowania owej
"doddającej" filozofii zalecanej w Biblii, ci pasożyci
z Oriona prześladują na Ziemi wszystko co z Biblią się
wiąże, w tym chrześcijaństwo i jego wyznawców - to
stąd biorą się takie zdarzenia, jak owo wyszydzanie "Ostatniej
Wieczerzy" na uroczystości otwarcia olimpiady w Paryżu,
czy jak wyrok UFOnauty Poncjusza Piłata który ukrzyżował
Jezusa - po szczegóły patrz blog #366 lub #D1 ze strony
wtc_pl.htm.
(Wyrok ukrzyżowania Jezusa przez UFOnautów w skrócie jest też
podsumowany m.in. w podpisie pod Rys. #2 strony
prawda.htm.)
Trzecią zaś bardzo istotną
prawdą też wyjaśnianą w blogu #372, jest że Biblia jest jedyną
istniejącą na Ziemi publikacją zainspirowaną/autoryzowaną
przez samego naszego Boga, która prostym językiem
wyjaśnia na piśmie "jak" ludzie mają żyć
i postępować aby wytwarzać "dodające" owoce
swego życia. (Ów #372 omawia też kilka jeszcze
innych prawd.) Nic dziwnego iż po opublikowaniu tamtego
bloga #372, do wysoce bolesnych ataków jakimi byłem
straszony przez UFOnautów już aż czterokrotnie wieczorami
w dniach publikowanie swych blogów #371, #371E, #372
i #372E, nagle zaczęła się walić na mnie istna lawina
prześladowań i szkód podstępnie mi zadawanych przez
tych pasożytniczych krewniaków ludzkości - m.in.
atak bronią UFOnautów w blogu #371 opisaną
pod nazwą [@H3] "Syndrom Nowej Zelandii".
Przykłady niektórych z tych zaserwowanych mi prześladowań
i szkód właśnie postarałem się opisać poniżej na tej
stronie głównie m.in. w punkcie #G3, z dodatkowymi
wyjaśnieniami i przykładami w punktach #G1 i #G2,
poczym opublikować we wspisach #373 i #373E do
blogów totalizmu - choć szło mi to z wielkim trudem
bowiem jestem przytłoczony ich nawałem i nadal trapią
mnie ich wysoce bolesne skutki. Stąd równocześnie
usiłuję zdołać się jakoś wykurować z obecnie zadanych
mi szkód - co mam nadzieję nastąpi zanim, i jeśli, ich
następstwa w międzyczasie zupełnie mnie nie wykończą,
czyniąc z tamtych blogów #371 do #372E, szczególnie
zaś boleśnie z bloga #372, mój faktyczny
"łabędzi śpiew".
{24} W naszym życiu
jesteśmy na łasce dwóch potężnych mocy (tj. (+1) Boga, oraz (-2)
"mocy zła" którymi są technicznie wysoce zaawansowani choć moralnie już
szatańsko upadli
potomkowie naszych przodków z planet Oriona.
Obie te moce walczą pomiędzy sobą o to która z ich filozofii
zadominuje wszechświat, tj. czy będzie to "dodająca" (+1) filozofia
Boga, która eliminuje wszelkie zło a promuje prawdę i miłość,
czy też (-2) "odejmująca" filozofia naszych szatańsko upadłych
krewniaków z Oriona, którzy żyją z wyrządzania zła, zaś eliminują
prawdę i miłość. Pechowo dla nas ludzi, obie te moce walczą
"naszymi rękami", tj. używając nas jako swych "żołnierzy" (Bóg),
lub "niewolników" (Orianie). Obie też są żywe, fizykalnie istniejące,
oraz mogące każdego z ludzi zniszczyć w dowolnej chwili.
W rezultacie rządzą "owocami" poszczególnych faz naszego
życia i nauki w tym "świecie materii" - tak jak za pomocą
tekstów angielskojęzycznych piosenek staram się to uświadamiać
każdemu na samym początku swej "playlisty" o adresie
p_l.htm
Jeśli jednak dokładnie przebadać jaka przyszłość na samym
końcu czeka tych z ludzi co wybiorą usługiwanie (-2) "mocom zła" -
tak jak w oparciu o liczne dowody ja wyjaśniam to we wpisie
#374 do blogów totalizmu oraz w #M1 do #M3 swej strony
god_pl.htm,
wówczas okazuje się iż w swym życiu trzeba czynić wszystko
co w naszej mocy aby nieustannie udowadniać Bogu iż z
całej siły i wszelkimi posiadanymi możliwościami walczymy
w Jego szeregach jako absolutnie przekonani do prawdy Jego
intencji "żołnierze Boga" strający się żyć zgodnie z nakazami i
wymogami oficjalnej Biblii wersety której Bóg dla nas zainspirował.
Rys. #B8.2a: Oto komputerowa symulacja lotów
Magnokraftów
mojego wynalazku, potem w legalnie dozwalany sposób (wszakże zgodnie
z wersetem 10:26 "Mateusza" w Biblii - NIE ma niczego co by NIE miało
być wyjawione) skopiowana do fachowo przygotowanego widea o tytule
"Ruch Oporu – Bity Nadśliskie full album".
W wideu tym ktoś wysoce profesjonalnie (a stąd i kosztownie) szydzi z wyników
moich badań. Inne dowody tego szydzenia najkrócej wskazuję w "playlist" z adresu
p_l.htm.
Uprzednio ten sam ktoś opublikował także skrycie sarkastyczną piosenkę o tytule
"Doktor Jan Pająk to nasz przyjaciel"
jakiej imponująco fachowe skomponowanie i nagranie ujawnia iż ma
on do swej dyspozycji nieograniczone środki i możliwości - szkoda iż
ich NIE przeznacza na wdrożenie produktywnych dla ludzkości idei,
w rodzaju tych opisanych w {10} do {12} z punktu #H2 mojej strony
biblia.htm.
Ową sarkastyczną piosenkę, wraz z sentymentalnymi piosenkami m.in.
z lat naszej młodości, włączyłem w skład owej "playlisty" o nazwie
p_l.htm.
Pokazany powyżej to zaledwie jeden z kilku
rysunków, które mój graficznie utalentowany przyjaciel
pracowicie przygotował abym na pocieszenie ducha
dzisiejszych ludzi coraz bardziej świadomych iż
nieodwołanie zbliżają się owe groźne wydarzenia
lat 2030tych,
mógł tymi rysunkami zilustrować i opisać na swych publikacjach
i stronach internetowych jak Magnokrafty mojego wynalazku
będą jednak w przyszłości w stanie ponaprawiać klimat i inne
zło jakie spowodowały na Ziemi dzisiejsze pokolenia wychowane
na bezbożność, egoizm, chciwość i nieodpowiedzialność. Chociaż
każda z tych ilustracji już sama w sobie wygląda spektakularnie,
efektywność ich wyglądu i moc ich przekonywania może zostać
jeszcze wyżej podniesiona animacją tej ilustracji do formy
interesującego filmu upowszechniającego wśród ludzi jakąś nadal
nieznaną im prawdę i wiedzę odkrytą w wyniku moich badań -
tak jak mój przyjaciel Dominik Myrcik zademonstrował to w swym
zwiastunie następnego filmu
udostępnianym do oglądnięcia na początku strony o adresie
https://pomagam.pl/myrcik
(patrz tam "Trailer Myrcik.com"). Pierwszą i najważniejszą
z tych ilustracji "na pocieszenie ducha" pokazałem jako
Rys. #I2
ze strony internetowej o nazwie
magnocraft_pl.htm -
na której wraz z opisami naprawczych możliwości Magnokraftów
zaprezentowanymi tam w punktach od #I1 do #I3, ilustruje on
i wyjaśnia jak telekinetyczne Magnokrafty drugiej generacji będą
pozyskiwały z atmosfery ziemskiej i zamieniały w czystą energię
magnetyczną i elektryczną (technicznie dla ludzi użyteczną) nadmiar
nawprowadzanego w nią ciepła. Ponadto ten najważniejszy rysunek,
tyle iż ze znacznie skróconym podpisem, pokazałem także powyżej jako
Rys. #B8.2a
z niniejszej strony o nazwie
rok.htm -
w punkcie #B8.2 której też przypominam i ujawniam jego meryt.
Następny z tych rysunków, ilustrujący i wyjaśniający jak Magnokrafty
dzisiejsze pustynie w przyszłości będą zamieniały w pełne życia
pozalesiane i uprawne obszary, pokazałem jako
Rys. #B1
ze strony
2030.htm.
Ponadto, pokazałem go też jako
Rys. #G3
ze strony o nazwie
wroclaw.htm -
gdzie w punkcie #G3 uzasadniłem dlaczego tylko osoby
które przez całe życie utrzymują zwyczaj ochotniczego wykonywania
tzw. pracy fizycznej nastawionej na dobro ludzi i natury,
a ponadto zgromadzili wymaganą wiedzę i wypracowali u siebie
miłowanie bliźnich, zgodnie z wersetami Biblii (patrz Mateusz
7:17-19, Łukasz 6:43-45, Jakub 3:11-12) Bóg nagradza umiejętnością
aby dla danego "co" (takiego jak np. "statki międzygwiezdne"
byli w stanie poprawnie wypracować poszukiwane "jak" - przykładowo
"jak poprawnie je zbudować", lub "na jakiej zasadzie
one będą działały". Z kolei ilustracją
Rys. #I1
ze strony o nazwie
landslips_pl.htm
staram się uświadomić i wyjaśnić jak Magnokrafty będą mogły
ponaprawiać nierozsądne gospodarzenie górami i nadającymi
się do produkcji żywności równinami. Ostatni z owych rysunków
"na pocieszenie duszy", pokazany jako
Rys. #L2
ze strony internetowej o nazwie
2020zycie.htm,
a także jako
Rys. #B2
ze strony o nazwie
free_energy_pl.htm,
ilustruje i wyjaśnia jak Magnokrafty będą w stanie pozapełniać
roślinami i życiem obecnie pozamrażane i poogołacane z gleby i życia
góry i gołe rumowiska skalne. Tak więc wszystkie te cztery rysunki
razem wzięte ujawniają, że po zbudowaniu Magnokrafty NIE tylko będą stanowiły
"najpotężniejszą z ludzkich broni"
zdolnej ochłodzić zapały każdego wroga ich posiadaczy, ale także rodzaj
"uniwersalnych naprawiaczy"
zdolnych ponaprawiać wszystko co uprzednie pokolenia ludzi
bezrozumnie popsuły. Warto więc przeglądnąć opisy z punktów
#I1 do #I3 (a jeśli się da, to także #J1 i #J3) na owej stronie o nazwie
magnocraft_pl.htm
aby zrozumieć, jak wiele zła jest wyrządzane ludzkości i Ziemi
poprzez owo sekretne blokowanie nowych kierunków rozwoju
ludzkości, utrudnianie poznawania prawdy o faktycznej sytuacji
ludzi, oraz wychowywania następnych generacji w opisywanej
punktami #G3 i #G5 ze strony o nazwie
wroclaw.htm
kulturze unikania uczącego "mądrości"
ochotniczego i osobistego wykonywania produktywnej tzw. "pracy
fizycznej" oraz coraz powszechniejszego gardzenia ludźmi
którzy faktycznie utrzymują naszą cywilizację i dbają o naturę właśnie
pracując fizycznie.
#B8.3.
Odwołanie 7-go zjazdu, emailowane w dniu 2020/3/19:
KOCHANI
Z dużą przykrością musimy stwierdzić iż nasz VII ZJAZD musimy odwołać.
Nie jesteśmy już młodzi przez to bardziej podatni na różnego rodzaju infekcje.
Działania służb medycznych idą w kierunku spłaszczenia zachorowalności,
a tym samym wydłużenia okresu trwania korona wirusa nawet do końca roku.
Nie chcemy nikogo narażać na utratę zdrowia a nie daj Boże życia.
Szkoda, bo udało nam się odnaleźć kilka zagubionych owieczek jak
np. Jacka Janturę, Christiana Proroka, Jana Krystiana (Niestety zmarł
w 2019), Michała Szeremetę, Andrzeja Boguskiego, Zenona Wartanowicza.
A Wiesiu Bereś namawiany od 10 lat pękł i zaanonsował swój przyjazd.
Włożyliśmy dużo pracy w organizację, a dzięki Stasiowi Dzidowskiemu
i Bożence Brzozowskiej umówione już było uroczyste spotkanie z dziekanem,
a nawet obiad na stołówce PW. W Zieleńcu czekały pokoje, a nawet
wódeczka w lodówce.
O ile zdrowie nam dopisze postaramy się zrobić spotkanie w 2021 roku.
Pozostaje temat zwrotu zaliczek
Osobom, które wpłaciły z własnego konta dokonam zwrotu .ale muszą to potwierdzić mailem (pilne bo Inflacja)
Osoby które wpłaciły za pośrednictwem poczty lub PKO niech napiszą jak im zwrócić
Pozdrawiamy Was serdecznie ze smutkiem
Grzegorz Średziński i Jan Kolenda
#B8.4.
Ponowne dyskutowanie i przygotowywanie odbycia
7-go zjazdu jeszcze w 2021 roku, prowadzone emailowo
począwszy od 2021/3/16-10:28:
Z dyskusji tej i przygotowań wynika, że aby kontynuować
wspominanie "dawnych dobrych czasów" siedząc
w wygodnych fotelikach i popijając ulubione wino,
szereg nadal żyjących uczestników naszego roku
studiów zdecydowało się jednak zignorować nadal
istniejącą sporą listę niewiadomych jakie z jednej
strony otaczają takie sprawy jak warianty koronowirusa,
następstwa szczepień, metody transmisji, problematykę
"superspreaders",
"black fungus (mucormycosis)",
itd., z drugiej zaś strony nurtują każdego zapytaniem czy
w następnym roku sytuacja ludzkości będzie wyglądała
lepiej czy też raczej znacznie gorzej niż obecnie. Stąd, jak
dotychczas, koledzy spieszą z urzeczywistnieniem VII zjazdu
absolwentów już w dniach 3, 4 i 5 września 2021 roku.
Na dzień 5 czerwca 2021 roku lista już zgłoszonych uczestników
w zjeździe naszego roku studiów obejmowała 2 koleżanki
i 34 naszych kolegów - troje z których zadeklarowało przybycie
wraz z żonami. (Cdn.)
#B8.5.
Program 7-go zjazdu w 3, 4 i 5 września 2021 roku
(w/g emaila z dnia 2021/8/8):
DROGA KOLEŻANKO I DROGI KOLEGO
W dniu 05-08-2021 odbyliśmy spotkanie z
Panem Zdzisławem Ziemczonkiem właścicielem
hotelu Agal Sport w Zieleńcu. Ustalono:
PROGRAM ZJAZDU
Piątek - 3/9/2021 roku - Godzina:
14.00 - 17.00 * przyjazd do hotelu i indywidualne zakwaterowanie w hotelu, lekki obiad dla strudzonych podróżą;
17.30 - 18.30 * wspólna obiadokolacja w formie lunchu (przy ognisku);
19.00 * spotkanie integracyjne przy piwie i piosenkach naszej młodości.
Sobota - 4/9/2021 roku - Godzina:
8.00 - 10.00 * śniadanie;
10.00 - 14.00 * indywidualne lub grupowe zwiedzanie okolic.
Proponujemy wjazd kolejką linową do granicy państwa i spacer do
czeskiego schroniska Masarikowa Chata na piwo lub spacer na szczyt
Orlica (1084 m.n.p.m.) lub zajęcia w podgrupach dla leniwych, lub
zmęczonych, albo wypad do Kudowy;
14.30 * obiad;
15.30 * zdjęcie pamiątkowe;
16.00 * dla chętnych msza św. w intencji zmarłych kolegów i uczestników zjazdu;
18.00 - 19.30 * otwarcie zjazdu;
20.00 - 2.00 * bankiet.
Niedziela - 5/9/2021 roku - Godzina:
8.00 - 10.00 * śniadanie;
10.00 - 11.30 * podsumowanie VII zjazdu;
do 13.00 * wykwaterowanie z hotelu;
13.00 - 14.30 * wspólny obiad, zakończenie zjazdu.
W odróżnieniu od lat poprzednich nie obowiązują
stroje wieczorowe, ale ubiory "jakie kto woli".
Miejsce spotkania hotel "Agal" w Zieleńcu pod wyciągami na
dużym placu jak w 2018 roku. Zakwaterowanie w pokojach
dwuosobowych z pełnym węzłem sanitarnym. Jest możliwość
zakwaterowania 1 osoby w tymże pokoju ale za dopłatą
40 zł/za 2 dni. Opłatę tą należy uiścić na miejscu.
Jak dotrzeć do Zieleńca:
Poniżej podaję grupy o zbliżonej lokalizacji.
Proszę się dogadać. Prowadzi ten, kto jeszcze
utrzyma kierownicę i kierunek.
Wrocław - Grupa WROCŁAW:
Leszek Mozyrko 605 993 940
Jan Stańczyk 781 507 095
Stanisław Dzidowski 606 251 463
Janusz Krassowski 601 899 677
Janusz Szymkowski 887 763 443
Jelenia Góra:
Janusz Dziuk 605 388 440
Janusz Kwasecki 691 020 130
Zagłębie:
Tadeusz Łosik 602 644 993
Jerzy Szczerbina z akordeonem 887 171 129
Andrzej Boguski 604 418 936 76749 72208
W dalszym ciągu obowiązują obostrzenia
związane z covidem tzn. podwójne lub właściwe
pojedyncze zaszczepienie (paszport covidowy).
Należy też zabrać na wszelki wypadek maseczki.
KOSZT UCZESTNICTWA WYNOSI OKOŁO 450 ZŁ OD OSOBY.
Zaliczkę w wysokości 150 zl należy wpłacić na konto
do dnia z podaniem własnego nazwiska.
Pozostałą część lub całość na miejscu w Zieleńcu.
Osoby zadeklarowane które będą na 100%:
Stanisław Banerski, Kazimierz Miernicki, Andrzej Zbyryt,
Janusz Kwasecki, Janusz Krassowski, Czesław Medyński,
Józef Pielorz z żoną, Stanisław Przeworek, Andrzej Kruszyna,
Jan Zakrzewski, Bogdan Hełka, Ryszard Łukasiewicz,
Tadeusz Łosik, Jerzy Szczerbina+Akordeon, Jan Stańczyk,
Olek Komorowski, Józek Choroba, Janusz Dziuk,
Stanisław Dzidowski, Leszek Mozyrko, Marek Przygodzki,
Janusz Szymkowski, Andrzej Boguski, Michał Szeremeta z żoną,
Christian Prorok, Oraz my Grzegorz i Jan.
Osoby niezadeklarowane bardzo chętnie
przyjmiemy do grona absolwentów
Pozdrawiamy i do zobaczenia
Komitet organizacyjny
Kontakt Jan Kolenda 601828483, kimsc@onet.pl
Grzegorz Średziński 601476425, sredzinski@op.pl
#B8.6.
Zdjęcie 7-go zjazdu absolwentów Wydziału Mechanicznego
Politechniki Wrocławskiej rocznika 1970:
Uczestnicy VII Zjazdu absolwentów Wydz. Mechan. rocznik 1970 Politechniki Wrocławskiej. Zjazd odbył się od 3-5 września 2021 w Zieleńcu w pensjonacie Agal, uczestniczyło 28 osób, 25 absolwentów i trzy żony naszych kolegów.
Pozdrawiam serdecznie Grzegorz
Lista uczestników VII Zjazdu
Absolwentów Wydz. Mechan. Rocznik 1970 Politechniki Wrocławskiej,
Duszniki-Zdrój Zieleniec 3 – 5 września 2021 r.
1. Czesława Pielorz
2. Józef Pielorz
3. Stanisław Banerski
4. Jan Zakrzewski
5. Andrzej Zbyryt
6. Andrzej Kruszyna
7. Stanisław Przeworek
8. Alicja Szeremeta
9. Michał Szeremeta
10. Czesław Medyński
11. Janusz Kwasecki
12. Marek Przygodzki
13. Christian Prorok
14. Janusz Szymkowski
15. Kazimierz Miernicki
16. Leszek Mozyrko
17. Anna Mozyrko
18. Grzegorz Średziński
19. Jan Kolenda
20. Andrzej Boguski
21. Tadeusz Łosik
22. Bogdan Hełka
23. Jan Stańczyk
24. Janusz Dziuk
25. Jerzy Szczerbina
26. Janusz Krassowski
27. Aleksander Komorowski
28. Zdzisław Bańkowski
Oto gdzie na zdjęciu kolejni uczestnicy:
I rząd od lewej Jan Kolenda, Zdzisław Bańkowski ,Alicja Szeremeta żona Michała, Janusz Krassowski, Grzegorz Średzinski, Anna Mozyrko żona Leszka
Leszek Mozyrko, Czesława Pielorz, Józef Pielorz
II rząd od lewej Tadeusz Łosik ,Olek Komorowski, Michał Szeremeta, Andrzej Zbyryt, Jan Stańczyk, Andrzej Kruszyna, Chrystian Prorok, Stanisław Banerski
III rząd od lewej Marek Przygodzki, Andrzej Boguski Bogdan Hełka, Janusz Szymkowski, Janusz Dziuk ,Czesław Medyński ,Jan Zakrzewski, Janusz Kwasecki, Kazimierz Miernicki, Jerzy Szczerbina (w czapce), Stanisław Przeworek.
Fot. #B8.6: Oto zdjęcie uczestników
VII zjazdu. Odnotuj, że wykaz położeń poszczególnych osób na
powyższym zdjęciu dostarczony przez Grzegorza i przytoczony
powyżej ułatwia wyszukiwanie "kto jest kto".
Powinienem tutaj dodać, że powyższe zdjęcie mamy
w aż trzech odmianach. Powyżej pokazana jest jego
wersja wymaga najmniej pamięci - aby ułatwiała
szybsze załadowanie się tej strony. Zajmuje ona
jedynie 123 kB - stąd nadaje się do łatwego wysłania
np. emailem czy telefonem. Jeśli ktoś zechce je sobie
załadować do komputera może to uczynić np. rozkazem:
2021_vii_zjaazd_wm_pw_rocznik_1970.jpg.
Druga jego wersja posiada nadruk pamiątkowy. Jej
zapotrzebowanie na pamięć wynosi 1.13 mB. Można
ją załadować np. rozkazem:
2021_vii_zjazd_wm_pw_opisany.jpg.
Trzecia wersja ma najwyższą gęstość pikselów. Stąd
można ją używać np. jeśli chce się powiększać twarze
aby je dokładniej oglądnąć, albo aby wykonać dużych
rozmiarów papierowe odbitki. Zajmuje ona jednak aż
niemal 4 mB i jest nieopisana. Można ją załadować
np. rozkazem:
2021_vii_zjazd_wm_pw_4_mb.jpg.
Życzę przyjemnego oglądania tego i wszystkich
poprzednich pamiątkowych zdjęć ze zjazdów i zgromadzeń
naszego roku studiów. Jan Pająk
#B9.
VIII Zjazd w Zieleńcu w dniach 2022/05/27-29:
Z inspiracji Marii Fox od piątku do niedzieli 27 do 29 maja
2022 roku spontanicznie 11 uczestników naszego roku
studiów zorganizowało VIII zjazd w Zieleńcu - jako rodzaj
wspólnej koleżeńskiej wycieczki dla odnowienia wzajemnej
łączności towarzyskiej i przedyskutowania najnowszych
wydarzeń. Oto tradycyjne zdjęcie grupowe wykonane podczas
tego VIII zjazdu.
Fot. #B9: Oto zdjęcie uczestników
VIII zjazdu w Zieleńcu.
Pierwszy rząd od lewej (dół):
1-Michał Szeremeta,
2-Kaziu Miernicki,
3-Marysia Pogost (Fox),
4-Jan Kolenda,
5-Andrzej Boguski,
Drugi rząd od lewej (góra):
6- Mieczysław Cisło,
7-Wiesiek Jabłoński,
8-Włodek Fox (mąż Marysi),
9-Janusz Krassowski,
10-Alicja Szeremeta,
11-Janusz Rutański.
Odnotuj, że zdjęcie to tak wprogramowałem, że powyżej
pokazywane jest tylko zbliżenie jego oryginału. Jeśli jednak na
nie się kliknie, wówczas ukazuje się jego oryginał pamiątkowy
o wysokiej rozdzielczości. Jest jednak problem z owym oryginałem.
Mianowicie w wersji po sfotografowaniu zajmuje on około 2.5 MB
pamięci komputerowej - co ciągle pozwala go umieszczać na
darmowych hostingach (serwerach). Jednak po dodaniu pamiątkowego
napisu pod owym zdjęciem oraz poddaniu go fachowemu upiększeniu (tzw.
retuszowi),
zajmuje ono 5.8 MB, co powoduje iż jego wielkość przekracza
granice rozmiarów zdjęć akceptowalnych przez darmowe hostingi
jakie ja używam a jakie odmawiają jego przyjęcia. Dlatego to
retuszowane zdjęcie zdołałem umieścić jedynie na odpłatnym
hostingu o nielimitowanej pamięci i adresie
pajak.org.nz,
który notabene należy do mojego młodego przyjaciela, wyznawcy mojej
filozofii totalizmu
i zwolennika wyników moich badań, który finansuje jego istnienie.
#B10.
Propozycja następnego Zjazdu w Zieleńcu we wrześniu 2024 roku:
Koleżanki i Koledzy
Od naszego ostatniego spotkania uplynęło już ponad 2 lata
Wielu z nas pragnie spotkać się znowu ,bo czas nas nie oszczędza
Jako samozwańczy komitet postaramy się zorganizować takie spotkanie w Zieleńcu miesiącu wrześniu,ale musimy mieć od Was deklarację wstępną udziału w spotkaniu
Dlatego też prosimy o podanie
1) chęci udziału w spotkaniu
2) dogodny termin w miesiącu wrześniu (może połowa miesiąca)
3) na ile dni pobytu 1,2,3
Na tym etapie nic nie wiemy na temat kosztów,ale zawsze staramy się aby były minimalne
Po zebraniu tych informacji będziemy mądrzejsi
pozdrawiamy Grzegorz 601476425) i Jan (601828483)
Sprawa do
rozważenia: Być może warto aby
ktoś z kolegów lub koleżanek, kogo potomek już
wynajmuje własną witrynę internetową o nielimitowanej
pojemności lub posiada swój prywatny serwer, albo
ma środki aby witrynę taką wynająć lub serwer taki
sobie zakupić, przekonał swego potomka aby na
jakichś wzajemnie dogodnych dla nas obu warunkach
pozwolił mi umieścić (i potem okresowo pozwalał
mi aktualizować) stronę naszego roku na jego
witrynie lub serwerze. Takie bowiem rozwiązanie
wszelkich problemów stworzyłoby
rodzaj "ubezpieczenia" strony naszego roku iż w przypadku
jeśli ja nagle pożegnam się z tym światem, strona naszego
roku ciągle by przetrwała i nadal byłaby dostępna jako
rodzaj historycznej ciekawostki dla potomków naszego
roku studiów i naszego pokolenia. Wszakże
po moim pożegnaniu, ów potomek byłby w stanie
kontynuować dalsze udostępnianie naszej strony
w stanie w jakim ja ją mu pozostawiłbym na jego
witrynie lub na jego serwerze.
Część #C:
Aby móc być w kontakcie, konieczne jest udostępnienie swego emaila:
#C1.
Jeśli komuś z koleżanek lub kolegów zawieruszyły
się adresy reszty naszego roku, ja mam je
wszystkie i mogę je dosłać na życzenie:
W miarę jak nasz wiek się zwiększa, otaczające
nas przedmioty coraz częściej płatają nam figle.
Gdyby więc się zdarzyło że komuś z naszego
roku zaginą adresy do reszty z nas, wówczas
proszę do mnie napisać (najlepiej szybki
email), lub zadzwonić, zaś ja chętnie doślę
lub przedyktuję te adresy. Moje dane kontaktowe
podane są w punkcie #69 z części #D poniżej
na tej stronie.
#C2.
Dlaczego mimo wszystko warto dodać swój
email do wykazu kontaktów z niniejszej strony:
Każdy z nas wchodzi obecnie w raczej
nietypowy okres życia. Odejście na emeryturę
i nagłe odzyskanie całego tego wolnego
czasu, układanie sobie własnego życia
przez nasze dzieci, pojawienie się starczych
dolegliwości, konfrontowanie naszej śmiertelności,
filozoficzne rozważania i dylematy typu
"a co potem", itd., itp. Oczywiście, w takich
czasach dobrze jest utrzymywać więzi ze
swoimi dawnymi kolegami z roku. Wszakże
oni są w dokładnie tej samej co my sytuacji.
Konfrontują oni też dokładnie te same co
my dylematy, kłopoty, uczucia, dolegliwości,
problemy, obawy, zapytania, itp.
Naprawdę warto więc dodać swój email lub
inny kontakt do wykazu kontaktów z tej strony.
Warto też napisać jakiś email do tych z naszych
dawnych kolegów, których kontakt został już
poniżej przytoczony. Wszakże w kupie wszystko
przychodzi raźniej.
Tak się jakoś składa, że jako jeden z nielicznych
naukowców na świecie dokonywałem badań tego
czym w nadchodzącej sytuacji wielu z nas zacznie
teraz szczególnie się interesować. Wszakże moja naukowa
"Teoria Wszystkiego z 1985 roku"
znana także pod nazwą
Koncept Dipolarnej Grawitacji
wykazuje jednoznacznie, że poza naszym "światem
fizycznym", na końcu grawitacyjnego dipola ukrywa
się jeszcze inny odrębny świat, zwany "przeciw-światem",
zapełniony unikalną substancją posiadającą cechy
"płynnego komputera". Wyniki swych badań
opublikowałem aż na kilku powszechnie-dostępnych
stronach internetowych, np. patrz strona o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm.
Aczkolwiek więc tzw. "pewność" i "przekonanie",
to coś co każda osoba musi wypracować
oddzielnie sama dla siebie, być może iż naukowy
materiał dowodowy jaki zdołałem zgromadzić okaże
się przydatny dla znajdowania odpowiedzi na pytania
i dylematy jakie w naszej obecnej sytuacji wszyscy
konfrontujemy. Ponadto ów materiał dowodowy
dostarcza podstawy do ewentualnego podjęcia
konstruktywnej i pozbawionej uprzedzeń dyskusji.
Dlatego, tak na wszelki wypadek, przytaczam tutaj
(zielone i podkreślone linki na które wystarczy klikać myszą)
do najważniejszych z owych stron z materiałem
dowodowym. Oto one:
(1) Dowód na istnienie Boga oraz
totaliztyczne definicje pojęcia "Bóg", "życie", itp.
Kliknięcie na niniejszy zielony link do strony
god_proof_pl.htm
zaprezentuje zainteresowanym czytelnikom opisy formalnego
dowodu naukowego, a także rozliczny podpierający materiał
dowodowy, jakie wszystkie jednoznacznie dokumentują, że
na przekór stwierdzeń oficjalnej nauki ziemskiej, jednak
Bóg istnieje.
(2) Dowód na istnienie duszy (i opisy cech duszy).
Kliknięcie na niniejszy zielony link do strony
soul_proof_pl.htm
otworzy opisy naukowych dowodów ujawniających,
że mimo wszystko, ludzie posiadają "softwarowo
nieśmiertelną" duszę (tyle, że po pozbawieniu
tej "duszy" zajmowanego przez nią "ciała", dusza
ta NIE jest w stanie realizować "życia" - zapada
więc w "sen", tak jak w "sen" zapadają programy
komputerowe, które z działającego komputera są
przeniesione na jakiś bezrozumny nośnik pamięci,
np. na dyskietkę).
(3) Dowód, że "czas ludzki" jest nawracalny
(a stąd że po zbudowaniu moich Wehikułów Czasu ludzie
uzyskają dostęp do tzw. "uwięzionej nieśmiertelności").
Kliknięcie na niniejszy zielony link do strony o nazwie
immortality_pl.htm
wyjaśni zasadę na jakiej daje się zbudować
Wehikuły Czasu
mojego wynalazku. Wszakże "Wehikuły Czasu"
oddają ludziom do rąk dostęp do nieśmiertelności.
Mając takie Wehikuły Czasu wystarczy bowiem aby
każda osoba po osiągnięciu wieku starczego powtarzalnie
cofała się do lat swojej młodości, poczym ponownie
mogła przeżywać od nowa całe swoje życie. Zamiast
więc znikać z grona żyjących aby przenosić się do
innego świata umiejscowionego na drugim końcu
grawitacyjnego dipola (tj. zamiast przenosić się w
"zaświaty"), posiadacze "Wehikułów Czasu" znikaliby
z naszych czasów aby ponownie pojawić się w wybranym
przez siebie czasie, np. 60 kat temu - utrzymując jednak
w swoim umyśle całą uprzednią swą wiedzę i pamięć. Owa strona
immortality_pl.htm
opisuje także szeroki materiał dowodowy na potwierdzenie,
że czas daje się cofać do tyłu, że Wehikuły Czasu daje się
zbudować, a także że podróże w czasie są realistyczne.
(Jak zaś działa zaprogramowany sztucznie przez Boga
tzw. "nawracalny softwarowy czas", w którym my
ludzie się starzejemy i który upływa około 365 tysięcy razy
wolniej od innego, "nienawracalnego czasu absolutnego
wszechświata" w którym starzeją się atomy, skały i np.
skamienieliny, opisałem to dokładniej w punkcie #D3 strony
god_proof_pl.htm.)
Najprostszy przykład owego materiału dowodowego opisany
jest w punktach #D1 i #D2 tamtej strony "immortality_pl.htm".
Wskazuje on proste zjawisko jakby pozornego nawracania
i cofania się do tyłu szybko zawirowywanych przedmiotów
(które to zjawisko niemal każdy widział już w swoim życiu),
jakie dowodzi, że upływ czasu ma charketer skokowy - tj. tak
samo skokowy jak każdy ludzki program komputerowy, w tym
każdy program "komputerowej gry" dla bohaterów których to
gier my ludzie możemy zwalniać, przyspieszać, a także cofać
do tyłu ich sztucznie zaprogramowany czas. Dowód na poprawność
opisanej w w/w stronie zasady działania "wehikułów czasu"
zawarty w Biblii, omówiony jest tam w punktach #D5 do #D5.3.
W końcu istnieje też sfilmowany dowód, że "wehikuły czasu"
już od dawna operują na Ziemi. Przyjmuje on formę m.in. sfilmowanej
kobiety używającej telefonu komórkowego już w 1928 roku -
czyli w ponad 50 lat przez czasami wynalezienia i wdrożenia
tego telefonu. Film ten opisany jest i linkowany w punkcie #D6 w/w strony
immortality_pl.htm.
#C3.
Nie bójmy się włączyć swego aktualnego emaila do niniejszej strony:
Żyjemy w czasach szerzenia publicznych
panik oraz wzajemnego straszenia się.
Politycy straszą nas wojnami, ekonomiści -
kryzysami, medycy - pendemiami,
tzw. "fałszywi prorocy" - jakoby niedługim
już nadejsciem "końca świata" (po więcej
szczegółów o owym rzekomym "końcu
świata" patrz punkt #B8 na stronie o nazwie
seismograph_pl.htm),
telewizja straszy nas "oszustwami emailowymi",
itp., itd. Nic dziwnego że ci z nas co mają czas
aby oglądać dzisiejsze programy telewizyjne
mogą posądzać iż emaile są największym złem
jakie nastało na Ziemi od czasów bibilijnych plag.
Zapewne nie muszę jednak tutaj wyjaśniać, że
owo straszenie w telewizjach o rzekomych
niebezpieczeństwach publicznego podania swego emaila,
jest wysoce wyolbrzymiane. Wszakże jedyne co nam
wówczas zagraża to że ktoś niepowołany wyśle
nam email. W takim jednak wypadku wcale NIE
musimy na email ten odpowiadać. Z mojego
prywatnego doświadczenia wynika, że jedynym
faktycznym niebezpieczeństwem jakie na nas
sprowadza publiczne podanie swego emaila,
jest że ktoś może nam wysłać zdjęcie jakiejś
nagiej piękności, zaś my musimy potem gęsto
się tłumaczyć swojej żonie - jeśli to przy niej
przypadkowo otworzymy taki email. Inne
emailowe niebezpieczeństwa jakie często
opisują w telewizji, takie jak np. tzw. "spam"
(czyli otrzymywanie emaili od nieznanych nam osób),
czy "scam" (czyli próby oszustów najróżniejszych
maści aby emailowo namówić nas np. na zainwestowanie
naszych pieniędzy w jakimś nieistniejącym
banku czy przedsięwzięciu z Afryki), są zupełnie
niegroźne - jeśli tylko używamy zdrowego
rozsądku przy czytaniu otrzymywanych
emailów oraz jeśli trzymamy się zasady
aby nigdy NIE otwierać załączników które
przyszły z emailami nieznanych nam osobników.
Rzeczywistość w sprawie emailów faktycznie
jest taka, że podobnie jak wszystko inne, owszem
emaile i internet też mają swoje wady - jednak
są równocześnie wysoce użyteczne.
Wszakże pozwalają one utrzymywać kontakt szybko,
tanio i wygodnie w sytuacjach kiedy normalnie
nie pozwoliliśmy sobie na pozostawanie w kontakcie.
Pozwalają one także wymieniać łatwo informacje i
uzgodnienia, udostępniać innym nasze zdjęcia,
opisy, dane i dowcipy, oraz dokonywać dziesiątków
innych działań bardzo na czasie w naszej sytuacji.
Wszystko zaś co nam potrzeba abyśmy mogli tak
trzymać się razem, to poumieszczać nasze adresy
emailowe na tej stronie - tak aby inni z naszego
roku mieli możność aby do nas napisać.
Warto tutaj też wspomnieć, że jeśli ktoś faktycznie
boi się jawnego podania na tej stronie swego
prywatnego adresu emailowego, lub jeśli posiada
jedynie email do pracy którego jego pracodawca
zabrania używać w celach prywatnych, wówczas
ciągle istnieje jeszcze inne wyście. Mianowicie,
każdy może wyrobić sobie specjalny "darmowy"
adres emailowy - który daje się potem przeznaczyć
wyłącznie do publicznego użytku i do opublikowania
na tej stronie. Wszakże w internecie istnieją serwery
które rzeczywiście za darmo wszystkim chętnym
oferują własny adres emailowy. Jeśli zna się język
angielski, wówczas adres taki można dla siebie
założyć nawet na najlepszym z takich darmowych
serwerów - który ma adres
gmail.com
(ja sam też używam ten właśnie email). Natomiast
jego niemal równie dobry polski odpowiednik ma adres
poczta.wp.pl.
Po wejściu na taki serwer (np. poprzez kliknięcie
na powyższy jego zielony adres) wystarczy wypełnić
mały formularz i już się ma swój własny darmowy adres
internetowy. Adres ten potem można opublikować
już bez obaw na niniejszej stronie - tak aby za jego
pośrednictwem utrzymywać kontakt z resztą naszego
roku.
Ze wszystkich firm oferujących darmowe emaile,
dla Polaków najbardziej atrakcyjna jest
poczta.wp.pl.
Ich emaile są naprawdę dobre i mają cały szereg
zalet. Przykładowo, mają one wersję która jest
całkowicie bezpłatna - stąd jej użytkownicy NIE
muszą się obawiać że kiedykolwiek przyjdzie za
nią rachunek do zapłacenia. Ich emaile wcale
NIE są "przywiązane" do jakiegokolwiek konkretnego
komputera, stąd emaile te można sobie przeczytać
z dowolnego komputera na całym świecie, z
dowolnego też komputera można pisać i wysłać
ich emaile. Z adresu m.poczta.wp.pl udostępniane
są też emaile telefonom komórkowym (ale przychodzi
to trudniej niż z użyciem komputerów). Wszystkie
komendy, guziki i wyświetlane wiadomości są tam
napisane po polsku - NIE ma więc kłopotów ze
zrozumieniem co właśnie się czyni. Ma on też
krótki i łatwy do zapamiętania adres - jaki bez
trudności każdy uzytkownik może sobie zapamiętać
i potem podawać każdemu kogo przypadkowo
spotka. Adres bowiem ich emaila typowo składa
się z jednego wyrazu (tj. z tzw. ”login” albo ”alias”)
który użytkownik sam sobie wymyśla, np. nadając
mu formę albo jakiegoś egzotycznego imienia,
albo też np. "składanki" z fragmentów swego
nazwiska i imienia. Potem jest owa ”małpa” -
czyli angielski znak ”at” (tj. @), potem zaś
skrót ”wp” od ”Wirtualna Polska” (tj. od nazwy
firmy w Gdańsku będącej właścicielką owych
darmowych emailów), kropka, oraz ”pl”
oznaczający Polskę.
Do dzieła więc ci z kolegów i koleżanek, którzy
jeszcze NIE podali mi swoich najbardziej aktualnych
emailów do umieszczenia na niniejszej stronie.
Pozakładajmy i powysyłajmy więc wreszcie te
adresy do umieszczenia na tej stronie (po mój
adres patrz punkt #69 w "części #D" poniżej),
oraz zacznijmy się ze sobą kontaktować nieco
częściej niż dotychczas.
#C4.
Polska stworzyła idealne warunki dla pisania emailów i dla użytku internetu przez emerytów - skorzystajmy więc z tych warunków:
Polska jest obecnie jednym z ogromnie rzadkich
krajów na świecie, które zachęcają jak mogą swoich
emerytów do używania emailów i internetu -
a więc zachęcają również do gimnastykowania
umysłu i utrzymywania wysokiej sprawności
umysłowej. Przykładowo, w Polsce niemal w
każdej bibliotece publicznej emeryci mogą
używać komputery i internet zupełnie za darmo.
Nie ma przy tym żadnych formalności. Po prostu
przychodzi się do biblioteki, "dzien dobry -
jestem emerytem, czy mogę "posurfować"
na Państwa darmowym internecie dla
emerytów? Tak proszę bardzo, ten niedaleko
od ciepłego kaloryfera jest akurat wolny".
Jeśli kogoś interesuje więcej na ten temat,
może sobie poczytać np. na stronie
www.biblioteka.wroc.pl
aby się lepiej zorientować w temacie.
Na dodatek do bibliotek, darmowy dostęp
do internetu zwykle oferują emerytom w
miastach Polski urzędy miast, oraz tzw.
"Kluby Seniora" - czyli przyzakładowe
kluby w których gromadzą się emeryci
danego zakładu. Darmowy internet jest
też dostępny na wielu lotniskach (lotniska
mają bowiem komputery z internetem do
użytku swych pasażerów), a także w
centrach poszukiwania pracy, w
instytucjach telekomunikacyjnych - np.
darmowe komputery i internet mogą być
dostępne w centralach telefonicznych,
w przedstawicielstwach telefonów komórkowych,
u firm dostarczających usług internetowych, itp.
Warto tutaj dodać, że w wielu innych krajach,
np. w Nowej Zelandii, emeryci NIE otrzymują
niemal niczego za darmo, zaś np. za dostęp
do komputerów i do internetu muszą oni tam
płacić - tak jak płaci każdy inny użytkownik.
Dostep do internetu i do emailów można też sobie
wynająć za niewielką opłatą w tzw. "Cyber Cafe"
które istnieją w niemal każdym miasteczku Polski.
W Polsce opłata za takie wynajęcie internetu
podobno wynosi tylko około 3 złote za godzinę
(3 zł/h) - dla porównania, np. w Cyber Cafe
Nowej Zelandii typowo płaci się okolo 5 $/h.
Jeśli ktoś ma własny komputer zwany "laptop"
z płytką do bezprzewodowego dostępu do internetu
(po angielsku "wireless internet"), wówczas
darmowy internet można też znaleźć w wielu
powszechnie znanych miejscach. Przykładowo,
tylko we Wrocławiu miejca takie znajdują się
m.in: w Rynku, w pobliżu pomnika Chrobrego,
w pobliżu Panoramy Racławickiej, na
korytarzach Politechniki Wrocławskiej,
w hipermarkecie AUCHAN.
Tak więc koleżanki i koledzy. Skoro w Polsce panują
aż tak dogodne warunki dla używania emailów i
internetu, aż się prosi abyśmy je używali dla
własnego dobra, dla dobra naszych umysłów,
oraz dla dobra odbiorców naszych emailów.
#C5.
Używanie emailów ma niezliczone zalety jakich warto być świadomym:
W miarę jak nasz rocznik zwolna opuszcza
grono ludzi zatrudnionych, dobrze jest podjąć
gimnastykę aktywności umysłu m.in. poprzez
dokonywanie czegoś, co jest wyzwaniem dla
naszej wiedzy. Najdoskonalszym zaś sposobem
aktywizowania swego umysłu, jest używanie
komputerów, internetu i emailów - np. w celu
prowadzenia korespondencji i wymieniania
myśli z rodziną oraz z innymi mieszkańcami
naszego kraju i globu. Szczególnie, że w
naszym wieku młodsze generacje naszych
dzieci i wnuków zwykle oferują nam swoje stare
komputery zupełnie za darmo - kiedy dla siebie
zakupią już nowsze modele. Z kolei użycie emailów
i internetu pozwala nam m.in. dowiedzieć się
dokładniej co słychać u naszych dawnych kolegów
z roku lub klasy i jak wyglądały ich lata pomiędzy
czasem kiedy ich ostatnio widzieliśmy, a dniem
dzisiejszym.
Ponadto, używanie emailów zwalnia nas też
od konieczności pisywania tradycyjnych listów.
Tradycyjnie listy pisane mają wszakże całą
masę wad, których NIE mają emaile. Przykładowo,
jeśli ja wyślę list z Nowej Zelandii do kogoś w Polsce,
wówczas na odpowiedź typowo muszę czekać
około pół roku, bowiem tylko na drogę w jedną
stronę list taki potrzebuje czasami parę miesięcy.
Tymczasem jeśli napiszę i wyślę email, wówczas
niezależnie od odległości do adresata, czasami
odpowiedź na niego otrzymuję jeszcze zanim
zdążę zakończyć dane posiedzenie przy komputerze
i zanim wstanę od niego do jakiegoś innego zajęcia.
Zdecydowana zaś większość emailów otrzymuje
odpowiedź już na następny dzień. Listy trzeba
pisać i wysyłać oddzielnie do każdego nadawcy,
zaś ten sam email można wysłać naraz do setek
odbiorców - co ma duże znaczenie np. w czasie
rozsyłania życzeń świątecznych, zdjęć, czy jakichś
istotnych zwiadomień. Do listu NIE bardzo daje się
załączyć czegoś bez dodatkowej opłaty i bez większej
koperty, zaś w załączniku do emaila można wysłać
za darmo nawet kilka książek, wideo, czy nawet
cały album ze zdjęciami. Warto też pamiętać o
kłopotliwości zwykłej korespondencji listowej, która
wymaga aby najpierw napisać ów list, potem go
wydrukować na drukarce komputerowej (której
np. ja NIE mam, a stąd muszę do tego wynajmować
odpłatną drukarkę w "Cyber Cafe"), potem trzeba
zaadresować kopertę, potem np. ja muszę celowo
wybrać się na pocztę i czekać tam w długiej kolejce
po znaczek, itd., itp. Nie wspomnę już tutaj że mnie
tylko sam znaczek z Nowej Zelandii do Polski kosztuje
teraz (tj. w 2010 roku) w NZ 2 dolary i 30 centów,
czyli odpowiednik dużej, soczystej kanapki w
"McDonald", lub niemal połowy godziny używania
komputera w "Cyber Cafe" (w którym to czasie jestem
tam w stanie wysłać w świat aż kilkadziesiąt emailów).
Z powyższych powodów postanowiłem że powinienem
zareklamować każdemu w wieku ponad 60 lat, aby
zaczęli używać emaile. Wszakże będzie to utrzymywało
przy sprawności ich umysły, a ponadto dopomoże też
wszystkim "otrzaskać się" z komputerami i zacząć
również np. tzw. "surfing po internecie".
Ja wiem że dla wielu osób z naszego pokolenia -
tj. urodzonych w 1946 roku, lub nawet wcześniej,
perspektywa posiadania i używania własnego
emaila budzi wręcz zgrozę. Jednak wszelkie obawy
są tu niepotrzebne, bowiem emaile to ogromnie
prosta sprawa, którą nawet dzisiejsze dzieci z
łatwością opanowują. Jeśli więc ktoś, np. skończył
naszą ogromnie trudną i wymagającą uczelnię,
zaś naprawdę chce się nauczyć emailowania,
NIE będzie miał z tym żadnej trudności. Potrzebny
jest mu tylko "dobry nauczyciel". Kiedy zaś ktoś pozna
jak używać email, pozna też jak odwiedzać czyjeś
strony internetowe - bowiem znajdowanie ciekawych
stron internetowych i "surfowanie po internecie"
jest dokładnie takie same jak "załogowanie" się
do emaila. Jestem też świadom że osoby z naszego
pokolenia mają jakiś rodzaj "psychologicznej niechęci"
do używania komputerów i emailów. Niechęć tą
można jednak (i trzeba) w sobie przełamać, bowiem
komputery i emaile naprawdę mają cały szereg
istotnych zalet i dosłownie "przybliżają do nas
cały świat". Faktycznie to kiedy pisze się do
kogoś emaile, wówczas działa to tak szybko
i efektywnie jakby ten ktoś był tylko od nas za
ścianą - a nie np. na przeciwnym końcu świata.
Ponadto, po opanowaniu umiejętności pisania
emailów, można potem przejść do następnego
poziomu internetowej komunikacji, tj. do łączności
głosowej i wizualnej, np. używając słynny program
zwany SKYPE - opisany w punkcie #C6 poniżej.
W ten sposób, z pomocą komputera i
internetu za darmo można sobie porozmawiać
głosowo z dowolną inną osobą też używającą
komputera i internetu, a na dodatek nawet widzieć
tego z kim się rozmawia - czyli mieć na swoje
usługi jakby bezpłatny system do "tele-konferencji".
W końcu panuje błędne wierzenie, że aby używać
emaile trzeba mieć swój własny kosztowny komputer
i opłacać drogie wynajęcie internetu. To wierzenie
też jest nieprawdą, bowiem jak się można przekonać
z opisów punktu #C4 tej strony, wcale NIE trzeba
mieć własnego komputera - jednak ciągle można
mieć własny email, i to darmowy, zaś używać go
np. w najbliższej bibliotece, "Klubie Seniora", czy
"Cyber Cafe" - i to albo całkiem za darmo, albo
też płacąc tam tylko "grosze" za każdą godzinę
użycia komputera. Szczerze mówiąc, to ja też
wcale NIE mam w domu komputera podłączonego
do internetu, a jedynie używam albo komputery
z "Cyber Cafe", albo też tzw. "Wi-Fi". (Ja
sam mam w domu stary komputer i nawet
NIE próbuję go podłączać do internetu. To
na nim dla zaoszczędzenia wydatków na
"Cyber Cafe", piszę wszystkie swe emaile
i wszystkie strony internetowe jakie redaguję -
włączając w to niniejszą stronę. Potem
jedynie emaile te i strony "kopiuję" oraz
"wklejam" do internetu - co daje się czynić
szybko i tanio - często nawet używając
darmowego "Wi-Fi" z jakiegoś "hot-spot".
W rezultacie do Cyber Cafe wybieram
się nie częściej niż tylko raz na tydzień i
płacę tam jedynie za godzinę jaką typowo
mi zajmuje "wklejenie" i wysłanie wszystkich
swych emailów i poaktualizowanych stron.)
#C6.
Darmowa
"Skype"
jest jeszcze lepsza od emailów:
W internecie oferowany jest darmowy program o nazwie
"Skype".
Bezpłatną wersję tego programu z instrukcjami w języku
polskim można sobie zainstalować z adresu
www.skype.com/intl/pl/get-skype.
Program "Skype" pozwala na bezpłatne rozmowy głosowe,
lub głosow-obrazowe (wideo), pomiędzy dowolnymi dwoma
osobami które mają dostęp do komputerów połączonych
z internetem. Tym kolegom którzy mają kogoś znajomego,
lub z rodziny, kto może zainstalować dla nich taką
darmową "Skype", gorąco rekomendowałbym aby
sobie ją załadowali do własnego komputera. Jej
użycie jest bowiem NIE tylko darmowe, ale także
bardzo proste - tj. znacznie prostrze niż użycie
emailów. Wszakże np. NIE wymaga aby pisać
na klawiaturze, a wystarczy aby zwyczajnie
rozmawiać - podobnie jak to się czyni przy użyciu
telefonu. Na dodatek, "Skype" pozwala też aby
widzieć tego z kim się rozmawia - jeśli ten ktoś
ma zainstalowaną kamerę w swoim komputerze.
(Oczywiście, ci co NIE mają takiej kamery też mogą
rozmawiać - tyle że bez wizji, tj. tak jakby używali
telefonu albo radiostacji.) Aby zaś się z kimś połączyć
z pomocą owego "Skype", wystarczy poznać
jego unikalny dla Skype "adres skypowy" (nick).
Ów "adres skypowy" (nick) działa bowiem podobnie
jak "numer telefonu" w dzisiejszych telefonach, tj.
będąc unikalną dla Skype nazwą danego użytkownika,
pozwala on aby programy Skype używały go jako
światowego "adresu" tego właśnie użytkownika.
Tak dla przykładu, to mój "adres skypowy" używany
do połączeń w Skype brzmi janpajak46 (jest
on pisany małymi literami jako jeden długi wyraz).
Z kolei już znane mi adresy skypowe innych
naszych kolegów z roku to edward.barzycki
do Edwarda Barzyckiego, cjanik do
Krzysztofa Janika (po angielsku: Christopher Janik),
walski10 do Waldemara Dziurzyńskiego,
oraz grzegorz1234554391 do Grzegrza Średzinskiego.
Ja sam używam czasami "Skype" - tj. w dni kiedy
wybrałem się do skorzystania z darmowego "Wi-Fi"
w jakimś "hot-spot" dostępnym dla mnie w centrum pobliskiego
miasta Wellington (odległym o około 8 km od przedmieścia
Petone
w którym mieszkam). W owe dni typowo
mam Skype włączoną i działającą w swoim
komputerze w godzinach od około 10 rano do
około 2 po południu czasu nowozelandzkiego -
w owych więc dniach i godzinach każdy może
się ze mną łatwo połączyć. (W okresie polskiego
lata czas nowozelandzki wyprzedza czas polski
o 10 godzin, zaś polską jesienią, wiosną i zimą -
wyprzedza o 12 godzin.) W owych dniach i
godzinach jestem więc dostępny do rozmowy -
w trakcie której można mnie też zobaczyć dzięki
kamerze zainstalowanej w moim komputerzee i dzięki
nieustannie transmitowanej przez tą kamerę wizji.
Część #D:
Imienne informacje i kontakty jakie posiadamy na
temat poszczególnych absolwentów naszego roku studiów:
#3.
Edward Barzycki:
Losy rzuciły Edwarda do USA, gdzie mieszka
w Chicago. Można się z nim skontaktować pod
numerem telefonu domowego (0-01-773) 283-82-36.
Posiada on też adres dla kontaktów emailowych, mianowicie:
ed_barzycki@yahoo.com.
Z kolei jego adres w "Skype" brzmi edward.barzycki.
Dla tych co zechcą skontaktować się z Edwardem
telefonicznie lub za pośrednictwem "Skype", chcę
tutaj poinformować, że w Chicago typowo (tj. w tych
okresach kiedy zarówno w USA jak i w Polsce
panuje ten sam czas - tj. albo "letni", albo też "zimowy")
czas podąża o 7 godzin później niż czas w Polsce.
Z kolei czas w Chicago w okresach "czasu zimowego"
na półkuli północnej, podąża o 19 godzin później
niż czas w Nowej Zelandii, zaś w okresach czasu
letniego na półkuli północnej (tj. w okresach kiedy
w USA i w Polsce jest lato) podąża on o 17 godzin
później niż czas w Nowej Zelandii. Przykładowo więc,
kiedy latem Edward ma godzinę 4 po południu (albo
16), w Polsce jest już 11 w nocy (albo 23) zaś w Nowej
Zelandii jest właśnie godzina 9 rano już następnego
dnia. Z kolei zimą, kiedy u Edwarda panuje godzina
1 po północy, w Polsce właśnie jest 8 rano, zaś w
Nowej Zelandii - godzina 20 wieczorem (tj. najlepszy
czas aby do mnie zadzwonić, bowiem ja wówczas
zwykle odpoczywam i oglądam telewizję).
#4. Ś.P.Wiesław Bereś:
W 1976 roku Wiesiek poślubił swą "sweetheart"
ze szkoły średniej o imieniu Barbara. Razem potem
wyemigrowali do Kanady, gdzie przebywał aż do
swej śmierci w dniu 2022/03/30. Tam pracował
przez wiele lat jako specjalista w Canadian National
Research Center (CNRC). Kontakt emailowy z nim do pracy był
Wieslaw.Beres@nrc-cnrc.gc.ca,
zaś do domu
fm419@ncf.ca.
W związku ze śmiercią Ś.P. Wiesława Bereś chciałbym przekazać
jego rodzinie i przyjacielom moje z serca płynące kondolencje.
Aczkolwiek upływ ponad pół wieku od tamtych czasów
znacząco pozacierał w mojej pamięci wiele szczegółów
wspólnie odbywanych lat studiów, oraz na przekór iż
Wiesław studiował inną niż ja specjalizację - co po
pierwszych dwóch latach studiów znacząco ograniczyło
nasze kontakty, ja nadal pamiętam Wieśka jako jednego
z naszych "guru" w sprawach matematyki. Kiedykolwiek
bowiem mieliśmy trudności z rozwiązywaniem matematycznych
problemów dotyczących limitów wartości przy zmiennej zdążającej
do zera lub do nieskończoności, lub z rozwiązywaniem
całek czy różniczek, zawsze mogliśmy skorzystać z ekspertyzy
Wieska lub równie mocnego w matematyce Józefa, aby się
nauczyć jak najłatwiej znaleźć poprawne rozwiązania. Bardzo
dziwnie iż właśnie około 30 marca 2022 roku, myślami
wracałem do tego rodzaju problematyki dyskutowanej z
Wiesławem, ponieważ nadal przemyśliwując wówczas
opublikowane kilka dni wcześniej swe odkrycie iż w
przeciw-świecie leżącym na drugim niż nasz świat materii
końcu dipola grawitacyjnego, ani "upływ czasu" ani
działanie "czasu" NIE istnieją, stąd zmienna upływu czasu
zawsze musi wynosić tam zero, co wymusza też nieskończoną
szybkość wszystkich ruchów i przebiegów zdarzeń jakie
w przeciw-świecie zachodzą.
W połowie października 2022 roku zostałem poinformowany,
że urna z prochami Ś.P. Wiesława Beresia została przetransportowana
z Kanady do Polski, zaś jego pogrzeb odbył się we Wrocławiu
w dniu 12 października 2022 roku o godz. 12:30 w kaplicy
cmentarnej na cmentarzu Św. Rodziny na Sempolnie. Został
on pochowany na owym Cmentarzu i spoczął we wspólnym
grobie z Mamą Bronisławą i Tatą Józefem.
#7. Ś.P.Andrzej Boguski:
W dniu 2023/12/22 od zięcia Andrzeja Boguskiego otrzymałem smutną wiadomość,
mianowicie iż Andrzej Boguski umarł dnia 23.10.2023. Cześć jego pamięci!
#8.
Janusz Bondyra:
Losy rzucily Janusza do Kanady. W 2004 roku
adres strony internetowej jego firmy produkującej
konwertory katalityczne do samochodów (tj. Emico
Technologies Inc.) brzmiał
www.emico-catalytic.com.
Kiedyś używał adresu emailowego
jbondyra@on.aibn.com.
Obecnie można się z nim skontaktować poprzez adres
jaybondyra@gmail.com.
#9.
Dr hab. inż. Bożena (Brzozowska) Ciałkowska:
Losy pozwoliły Bożenie pozostać na Politechnice
Wrocławskiej, gdzie pracuje do dzisiaj w Zakładzie
Obróbki Wiórowej, Ściernej i Erozyjnej (Z4) z
Instytutu Technologii Maszyn i Automatyzacji.
Jej profil zawodowy oraz dorobek opisane są
na stronie internetowej jej instytutu, jaką dostępna
jest pod adresem
www.itma.pwr.wroc.pl.
Jej zainteresowania badawcze obejmują badanie
zjawisk występujących w procesie rozdzielania
materiałów trudnoobrabialnych narzędziami
strunowymi z nasypem ziaren diamentowych.
Podstawy teoretyczno-doświadczalne przecinania
strunowego. Technologie wytwarzania narzędzi
strunowych oraz ustalenie warunków i parametrów
cięcia materiałów trudnoobrabialnych. W dniu
18 listopada 2009 roku Bożena obroniła kolokwium
habilitacyjne na temat ''Cięcie struną zbrojoną
materiałów trudnoobrabialnych''. W chwili obecnej
Bożena należy więc już do ekskluzywnego klubu
ludzi z tytułami "profesor" i "dr hab".
Z Bożeną można się skontaktować pod numerem telefonu
do pracy (071) 320-42-16 lub do laboratorium (071) 320-20-68 (od 9 do 17) lub
telefonu domowego (071) 348-92-86, albo też
poprzez jej adres emailowy
Bozena.Cialkowska@pwr.wroc.pl.
#10.
Józef Chabiński:
Losy pozwoliły Józkowi mieszkać i pracować
we Wrocławiu. Można się z nim skontaktować
pod numerem telefonu do pracy (071) 324-54-54
(od 9 do 17) lub telefonu domowego (071) 324-91-57,
albo też poprzez jego adres emailowy
strategia@hydral.com.pl.
Jego telefon komórkowy ma numer (0) 605-221-301.
#14.
Mieczysław Cisło:
Mieczysław i jego żona Barbara mieszkają w Legnicy
przy ulicy Asnyka. Można się z nimi skontaktować
poprzez numer telefonu (01033 76) 722-57-11.
Jego telefon komórkowy ma numer (0) 801-802-803.
Adres jego emaila:
mcislo@op.pl.
#17. Ś.P.Bernard Dudek:
Ze smutkiem zawiadamiam że Ś.P. Bernard Dudek
odszedl od nas w dniu 3 stycznia 2012 roku.
Jego pogrzeb odbył się w Strzegomiu w sobotę dnia
7 stycznia 2012 roku. Pochowany został na Strzegomskim
cmentarzu przy ul Olszowej. W ostatnich latach Bernard
używał emaila o adresie:
bernard.dudek@gmail.com.
#18.
Prof. dr hab. inż. Edward, Stanisław Dzidowski:
Wszyscy możemy być dumni ze Staszka i jego
osiągnięć. Możemy się z nim kontaktować pod
numerem telefonu do pracy (071) 320-40-98
(od 9 do 17) lub telefonu domowego (071) 355-27-64,
albo też poprzez jego adres emailowy
edward.dzidowski@pwr.wroc.pl.
#20.
Waldemar Dziurzyński:
Losy rzuciły Waldka do USA, gdzie przebywa
od polowy lat 1980-tych. Obecnie mieszka
w Laguna Niquel, Kalifronia, USA.
Możemy się z nim kontaktować pod
numerem telefonu do domu 1 (949) 470-1616,
poprzez jego adres emailowy
waldski@yahoo.com,
albo też poprzez jego adres w Skype "walski10".
#24.
Andrzej Golenko:
Andrzej mieszka we Wrocławiu. Można się z nim
skontaktować poprzez numer telefonu (071) 324-28-89.
Jego adres emailowy jest jak następuje:
andrzej.golenko@pwr.wroc.pl.
#25.
Henryk M. Górgól:
Losy pozwolily Heńkowi pracować we Wrocławiu.
Jest wiceprezesem Zakładu Odlewniczego ALWRO
S.A. we Wrocławiu, ul. Karwińska 1, tel. (071) 3427431.
Można z nim się tam skontaktować pod emailem
sekretariat@alwro.com.pl.
#28. Ś.P.Kazimierz Grzelak:
Losy rzuciły Kazika i jego żonę Elżbietę do Kalisza.
Można tam się z nim było skontaktować pod
numerem telefonu (01033 62) 764-95-24.
Kazik zmarł w dniu 4 listopada 2010 roku.
Pochowany w dniu 6/11/2010 w Tłokini Kościelnej obok Kalisza.
#31.
Bogdan Hełka:
Po studiach, w maju 1970 roku, Bogdan podjął
pracę i zamieszkał w Opolu. W październiku 1971
ożenił się z Lidką Jędrzejowską, architektem - tak
jak my - po PWr. Ma córkę Anię, doktora psychologii
społecznej, i wnuka Stasia.
Jego telefony: stacjonarny 774743420 i komórkowy 726778921.
Adres e-mail:
bhelka@poczta.onet.pl.
#32.
Jerzy Hołdyk:
W lipcu 2004 roku adres Jerzego był jak następuje
ul. Zbożowa 13, 43-300 Bielsko-Biała. (Telefonu
nie udało się ustalić.) Adres jego emaila:
jerzy.hołdyk@vp.pl.
#33.
Witold Imiołczyk:
Witold mieszka we Wrocławiu. Można się z nim
skontaktować pod numerem telefonu (071) 357-01-43.
#34.
Wiesław J. Jabłoński:
W lipcu 2004 roku adres Wiesława był jak następuje
ul. Kotlarska 11c m. 50, Katowice. (Telefonu
nie udało się ustalić.) Można też próbować
kontaktować się z nim emailowo poprzez adres
jablonskiw1@wp.pl.
Podobnie jak kilku innych kolegów - którzy odpowiedzieli
na apele i dosłali już swoje zdjęcia, Wiesław ma
też już założoną własną stronę autobiograficzną
dostępną pod nazwą
jablonski_wieslaw.htmi,
którą daje się wywoływać zarówno oddzielnie, jak i
m.in. z niniejszej strony naszego roku. Owa strona
służy m.in. wystawieniu jego aktualnych zdjęć
(kliknij na niniejszy link aby otworzyć jedno z jego aktualnych zdjęć).
#35. Ś.P.Edward Jakubiszyn:
Niestety, Edward zmarł w 1999 roku. Był prezesem
w Fabryce Maszyn Budowlanych FAMABA w Głogowie.
#37.
Krzysztof Janik:
Losy rzuciły Krzysztofa i jego żonę Elżbietę do
USA, gdzie mieszka niedaleko od Nowego Jorku.
Kontakt z nim można uzyskać poprzez jego numer
telefonu 315-446-8177, albo też poprzez jego
adres emailowy. Do grudnia 2009 roku adres
emailowy Krzysztofa był:
cjanik@twcny.rr.com.
Począwszy zaś od 21 grudnia 2009 roku
założył on sobie nowe konto na Gmail, o adresie:
kjanik@gmail.com.
Z kolei jego adres w "Skype" brzmi cjanik
od angielskiego Christopher Janik).
#38.
Jacek Jantura:
Mieszka w Kielcach (jest do wzięcia - kawaler)
#40. Ś.P.Stanisław Kaczmarczyk:
Stanisław był ppłk wojska. Mieszkał we Wrocławiu.
Można było z nim się skontaktować poprzez numer
telefonu (071) 363-64-67. Adres jego emaila brzmiał:
lidia@post.pl.
Zmarł w poniedziałek, dnia 20 sierpnia 2018 roku,
przeżywszy 72 lata i pozostawiając w żałobie żonę
i rodzinę. Pochowany w Dziwiszowie koło Jeleniej Góry.
#46.
Aleksander G. Komorowski:
Szanowne koleżanki i koledzy,
Pozwoliłem sobie napisać kilka słów po blisko
40-tu latach jakie upłynęły od ukończenia studiów
na Wydziale Mechanicznym Politechniki
Wrocławskiej w 1970 roku. Po ukończeniu
studiów odbywałem roczny staż asystencki
w jednym z Zakładów Instytutu Technologii
Budowy Maszyn, który prowadził wspaniały
szef i człowiek ówczesny doc. dr inż.
Władysław Kaczmar.
Następnie pracowałem w dozorze jednej z kopalni
Rybnickiego Okręgu Węglowego i potem na
stanowisku kierowniczym w Przedsiębiorstwie Energetyki
Cieplnej w Jastrzębiu-Zdroju. W 2010 roku osiągnąłem
wiek dojrzały – czytaj emerytalny, pracowałem
jednak dalej na tym samym stanowisku aż do
1 lipca 2010 roku.
Osiadłem w Jastrzębiu-Zdroju na stałe, posiadam
okazały dom, wspaniałą żonę oraz dwóch synów.
W związku, że w 2010 roku minęło 40 lat
od ukończenia wspólnych studiów, zaproponowałem
z tego powodu zorganizowanie spotkania koleżanek
i kolegów. Spotkanie to odbyło się w Dusznikach-Zdroju,
było 2 dniowe, w dniach 22 do 23 maja 2010 roku.
Przesyłam pozdrowienia, życzę zdrowia i dalszej
aktywności na polu odkrywania tajemnic naszego
pobytu na tej wspaniałej planecie - ziemi.
Aleksander Grzegorz Komorowski
Mój telefon domowy (+48) 32-47-19-655 wieczorem; tel. kom. 0-531-041-381.
Email:
agk13@onet.pl
(przed odejściem na emeryturę w dniu 1 lipca 2010 roku, mój email był
akomorowski@pecjastrzebie.com
- jednak obecnie ten adres przestał już być ważny).
Do usłyszenia, a najlepiej do osobistego spotkania się jeszcze w tym wcieleniu !!!!!!
#48.
S.p. Prof. dr hab. inż. Zbigniew Korzeń:
Niestety, Zbyszek odszedł od nas w 2003 roku,
przy samym szczycie swojej kariery zawodowej.
W chwili śmierci był już po habilitacji i otrzymał
tytuł profesora. Jego grób znajduje się na
cmentarzu komunalnym we Wrocławiu.
#51.
Janusz K. Krassowski:
Losy pozwoliły Januszowi mieszkać i pracować
we Wrocławiu. Można się z nim skontaktować
pod numerem telefonu do pracy (071) 33-484-40
(od 9 do 17) lub poprzez telefon/fax (071) 33-484-08,
albo też poprzez adres emailowy do zakładu pracy
temer@temer.pl.
Jego sp.z.o.o (Temer) ma też
własną stronę internetową o adresie
www.temer.pl.
Jego telefon komórkowy ma numer (0) 601-899-677.
#52.
Andrzej Kruszyna:
Losy rzuciły Andrzeja do Radomia, gdzie prowadzi
wysoce aktywne życie. Można się z nim skontaktować
pod numerem telefonu domowego (048) 36-218-66,
albo też poprzez jego adres emailowy
a.m.kruszyna@wp.pl.
#53. Ś.P.Jan Krystian:
Niestety, podobno Jan już odszedł od nas (zmarł)
w 2019 roku. Ani jego losy, ani powody jego śmierci,
edytorowi tej strony NIE są znane.
#64.
Leszek Mozyrko:
Losy pozwoliły Leszkowi mieszkać i pracować
we Wrocławiu. Można się z nim skontaktować
pod numerem telefonu do pracy (071) 341-65-01
(od 9 do 17) lub telefonu domowego (071) 368-70-72,
albo też poprzez jego adres emailowy
LMoz@op.pl.
Jego telefon komórkowy ma numer (0) 605-993-940.
#65.
Janusz Mstowski:
Losy rzuciły Janusza do Sulechowa, gdzie wspina
się na szczyty. Można się z nim skontaktować
pod numerem telefonu do pracy na Uniwersytecie
Zielonogórskim (068) 3282349 lub 3282454, lub
na Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w
Sulechowie (068) 352-84-19; lub pod numerem
telefonu domowego (068) 453-38-69. Można też
napisać do niego na jego adresy emailowe
j.mstowski@pwsz.sulechow.pl, lub
j.mstowski@iizp.uz.zgora.pl.
Jego telefon komórkowy ma numer (0) 601-93-45-11.
#69.
Dr inż. Jan Pająk (redagujący tę stronę):
Po ukończeniu Politechniki Wrocławskiej, od
1970 aż do 1982 roku, czyli przez cały okres
zatrudnienia w kraju, pracowałem w jednej i tej
samej instytucji - którą była Politechnika Wrocławska.
Przez większość czasu byłem tam zatrudniony
na stanowisku "adiunkta" (który jest
polskim odpowiednikiem dla pozycji "Reader"
w angielskim systemie uniwersyteckim). Przez
kilka ostatnich lat pobytu w Polsce, niezależnie
od pełnego etatu na Politechnice Wrocławskiej
pracowałem też na pół etatu jako doradca
naukowy najpierw w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym
fabryki komputerów "Elwro", potem zaś w fabryce
autobusów i ciężarówek "Polmo-Jelcz". W obu tych
fabrykach specjalizowałem się w oprogramowywaniu
inżynierskich systemów i języków komputerowych
i to w czasach, kiedy w Polsce niemal NIE znano
ani NIE używano powszechnie słowa "informatyka" -
co jednak około 30 lat później, tj. już po ukończeniu
mojej koreańskiej pełnej Profesury w Naukach
Komputerowych, wcale NIE przeszkodziło polskiej
Państwowej Komisji Akredytacyjnej (PKA) przy Ministerstwie
Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNISW) aby pod wymówką,
iż jakoby NIE mam doświadczenia informatycznego,
zakazać zatrudnienia mnie na stanowisku Profesora
Informatyki jednej z uczelni w Polsce która znając
mój obszerny dorobek naukowy z zakresu informatyki
oraz ogromne doświadczenie praktyczne w informatyce
zaproponowała mi zatrudnienie na stanowisku właśnie Profesora
Informatyki - po więcej szczegółów patrz też punkt #I1 na stronie
tekst_13.htm
lub patrz treść bloga totalizmu numer #304.
W 1981 roku moje prywatne starania o 1-roczne
stypendium po-doktorskie odniosły sukces w
Nowej Zelandii. Uzgodniłem wtedy z Politechniką
Wrcoławską, że podejmę to stypendium na własny
koszt i na zasadzie, że uczelnia udzieli mi tylko
jednoroczny urlop bezpłatny. Niestety, kiedy miałem
już wszystko pozałatwiane (włącznie z paszportem,
wizą, wysoce kosztownym biletem lotniczym -
na zakup którego musiałem się zapożyczyć aż po
uszy, oraz ze zgodą uczelni na ów urlop), w Polsce
nagle nastał "stan wojenny". Wszystkie poprzednie
uzgodnienia stały się nieważne. Władze unieważniły
też paszporty, w tym i mój, nakazując ich zwrot
do urzędu paszportowego oraz czyniąc je
nielegalne. Ja jednak zdecydowałem się NIE
zwracać swego paszportu - licząc że być może
zdołam jakoś odlecieć z kraju i podjąć swe
stypenium, którego uzyskanie kosztowało mnie
aż tak wiele wysiłku i zapożyczenia się na bilet -
jakiego jedynie ze swych polskich zarobków NIE
byłbym w stanie spłacić aż do śmierci. (W owych
czasach, aby dostać paszport musiałem
oddać w urzędzie swój dowód osobisty.) W
ten sposób, w środku stanu wojennego NIE
miałem dowodu tożsamości, którym mógłbym
się wylegitymować, bowiem nie posiadałem
dowodu osobistego, zaś paszport jaki miałem
dla naszych władz był już nielegalny i nieważny.
Na dodatek, nieco wcześniej uwierzyłem
wzniosłym słowom polityków i wraz z grupą
innych młodych patriotów zostałem doradcą
naukowym (jednak bez pobierania za to
wynagrodzenia) w wojewódzkim ośrodku
"Solidarności". Nie miałem więc wątpliwości,
że udzielając się w Solidarności oraz nie mając
ważnego dowodu tożsamości, skończę co
najmniej w więzieniu - jeśli zostanę przyłapany.
Aby uniknąć aresztu jednego dnia musiałem
nawet umykać przed policją, byłem ścigany
i niemal postrzelony - co porządnie mnie
wówczas nastraszyło. Kiedy w końcu udało
mi się odlecieć do Nowej Zelandii, w kwietniu
1982 roku podjąłem jednoroczne po-doktorskie
stypenium na Uniwersytecie w Kanterbury.
Zdołałem tam dotrzeć na przekór stanu
wojennego, pozamykanych granic, oraz
unieważnienia przez władze wszystkich
poprzednich ustaleń. Niestety, już w kilka
miesięcy później ówczesne władze uczelni
przysłały mi oficjalne pismo, że zostałem
(zaocznie) usunięty z pracy. A trzeba pamiętać,
że w owym czasie nie istniały możliwości
odwoływania się czy szukania sprawiedliwości -
decyzje uczelni były ostateczne i niepodważalne
(bez wzglęu na to jak były krzywdzące i jednostronne).
Jak widać, wszystko wówczas się sprzysięgło
aby mi wyperswadować żebym nie ważył się
wracać do kraju. Ironią losu też było, że w
czasach kiedy innych siłą zatrzymywano w Polsce,
mnie z Polski "wykopano" - na przekór iż jedyne
co wtedy chciałem, to zarobić trochę dewiz,
zapakować je w przysłowiowe "onuce", przywieść
do kraju, oraz pozamieniać na dobra konsumpcyjne
jakich nam brakowało. Tak zostałem emigrantem.
A w Nowej Zelandii - jak to zwykle na emigracji
bywa, kiedy NIE mieli nikogo lepszego pod ręką,
zatrudniali mnie na najniższych posiadanych
posadach uczelnianych. Natychmiast jednak się
mnie pozbywali jak tylko znalazł się ktoś miejscowy
chętny na daną posadę. W ten sposób tylko w
Nowej Zelandii wykładałem w aż 5-ciu odmiennych
uczelniach. Kiedy zaś NIE było już dla mnie żadnej
pracy w Nowej Zelandii, wówczas wyruszyłem
na wykładanie poza jej granicami. Tak zostałem też
tułaczem w poszukiwaniu chleba. Poza Nową Zelandią
mogłem już konkurować na równej stopie, stąd
oferowane mi pozycje były bardziej odpowiednie
dla poziomu mojej edukacji i doświadczenia
zawodowego. W ten sposób poza Nową Zelandią
zawsze zatrudniany byłem na najwyższych pozycjach
uniwersyteckich - bo aż trzykrotnie na pozycji
profesora nadzwyczajnego (w uniwersytetach
kopiujących angielski system edukacyjny, tylko w
jakich wówczas pracowałem - po angielsku zwanego
"Associate Professor", tj. na Cyprze, w Malezji
i na Borneo), a raz nawet na pozycji pełnego
profesora zwyczajnego (tj. full "Professor" - w Korei).
Z powodu konieczności tego powtarzalnego szukania
pracy poza granicami NZ, niemal tyle samo
czasu byłem zmuszony spędzić na wykładaniu
poza Nową Zelandią, co pozwolono mi wykładać
w samej Nowej Zelandii. Poza Nową Zelandią
wykładałem na Cyprze jako Associate Professor
Nauk Komputerowych, zaś w Malezji i na Borneo
także jako Associate Professor - tyle że na Wydziale
Mechanicznym. Z kolei w 2007 roku w Korei Południowej
już jako pełny profesor wykładałem Nauki Komputerowe.
Niestety, po powrocie do Nowej Zelandii, od 2005 roku
(z wyjątkiem owej profesury w Korei z 2007 roku)
stałem się całkowicie bezrobotnym, aż do czasu odejścia
na emeryturę w 2011 roku NIE otrzymując nawet
zasiłku dla bezrobotnych. To w trakcie owego ostatniego
okresu bezrobocia, złożyłem podanie w Polsce i zaoferowano
mi wówczas pozycję Profesora Informatyki - objęcia jednak
której polskie ministerstwo (MNISW) mi uniemożliwiło.
Bezskutecznie szukając wówczas pracy przeszłem też
przez rodzaj "deja vu", bowiem począwszy od około
2008 roku sytuacja w Nowej Zelandii zaczęła wyglądać
bardzo podobnie do sytuacji w Polsce w latach 1980-ch,
kiedy to miał miejsce wybuch "Solidarności". Niestety,
na ponowną pracę poza granicami NZ byłem
wówczas już za stary - jako że większość krajów
świata otwartych dla zagranicznych ekspertów
odsyła swych wykładowców na emeryturę już
w wieku 60 lat, zaś ich prawa zabraniają zatrudniania
obcokrajowców o wieku ponad 60 lat. Na dodatek,
nowozelandzkie prawa są tak zaprojektowane,
że według nich NIE należał mi się zasiłek dla
bezrobotnych. Całe więc szczęście, że poczyniłem
kiedyś oszczędności z zamiarem kupienia sobie
mieszkania aby na stare lata przypadkiem nie
wylądować pod mostem - jako bowiem bezrobotny
który NIE otrzymywał zasiłku dla bezrobotnych
byłem w stanie czerpać na życie z owych
oszczędności. Kiedy przybyłem do Nowej Zelandii
w 1982 roku, na emeryturę odchodziło się
w niej w wieku 60 lat. Z powodu jednak kłopotów
ekonomicznych, zadłużenia Nowej Zelandii, oraz
trudności pracodawców w utrzymywaniu młodych
Nowozelandczyków w wymaganej dyscyplinie
pracy, poprzednie rządy podniosły wiek
emerytalny o 5 lat. Aż do 2019 roku prawo
do otrzymywania emerytury nabywało się więc
w niej dopiero po ukończeniu wieku 65 lat -
aczkolwiek już w 2016 roku zaczęto otwarcie
w niej prowadzić hałaśliwą kampanię
propagandową aby ponownie przesunąć
prawo do emerytury na jeszcze starsze lata,
prawdopodobnie do wieku 70 lat. W 2012 roku
(tj. w rok po przejściu na emeryturę) kupiłem
sobie mieszkanie - po 30 latach nieustannej
tułaczki uzyskując w końcu jakiś dach nad głową.
Niestety, starczyło mi oszczędności na jedynie
maleńkie mieszkanko "spółdzielcze" o powierzchni
49 metrów kwadratowych, ale z własnym miniaturowym
ogródkiem też o podobnej powierzcni. Obecnie
mieszkam w nim wraz z żoną Sue i naszym
kotem. Zlokalizowane jest ono w przedmieściu
Wellington (tj. ok. 8 km na "N" od owej stolicy
Nowej Zelandii), w małym jakby miasteczku
zaszczycanym przez Boga licznymi cudami,
a nazywającym się
Petone.
Komputerowo generowaną ilustrację mojego mieszkania
czytelnik może sobie oglądnąć na "Rys. #A3(K6)" ze strony o nazwie
magnocraft_pl.htm,
zaś kilka jego (i ogródka) zdjęć pokazałem na stronie
solar_pl.htm.
Za swoje największe osiągnięcia życiowe uważam:
(1) opracowanie naukowej
"Teorii Wszystkiego z 1985 roku",
którą tuż po sformułowaniu nazwałem
Konceptem Dipolarnej Grawitacji -
odnotuj iż teoria ta bardzo jednoznacznie mi ujawniła
iż "Bóg z całą pewnością istnieje" oraz wskazała
mi aż kilka sposobów jak naukowo mogę udowodnić istnienie
Boga, po prezentacje jednego z których to formalnych dowodów
naukowych na istnienie Boga przeprowadzonych metodami
logiki matematycznej (logike tę wykładałem podczas swej
profesury w Korei) patrz punkty #G2 i #G3 na mojej stronie o nazwie
god_proof_pl.htm;
(2) stworzenie najbardziej obecnie
moralnej nowoczesnej filozofii świata zwanej
Totalizm
(pisany przez "z") objaśnianej dokładniej na stronie internetowej
totalizm_pl.htm;
a także (3) odkrycie iż Bóg uszeregował
wynajdowanie nowych napędów w formę intelektualnej
"łańcuchowej struktury wiedzo-twórczej" odzwierciedlanej moimi
Tablicami Cykliczności,
a stąd że poznanie owej struktury pozwala przewidywać
budowy i zasady działania wszystkich urządzeń napędowych
jakie ludzkość będzie mogła wynaleźć i zbudować aż do
czasów końca swego istnienia w obecnej śmiertelnej
formie - po opisy tych Tablic Cykliczności i prognoz z nich
wynikających patrz punkty #J4.1 do #J4.6 z mojej strony
propulsion_pl.htm;
oraz (4) wynalezienie całej rodziny dyskoidalnych
statków międzygwiezdnych jakie nazwałem
Magnokrafty (pokazany na "Rys. #B8.2a" powyżej).
Moim zdaniem szczególnie istotnym naukowo i jednocześnie
filozoficzne, a wynikającym z rozpracowania naukowej Teorii Wszystkiego z 1985 roku, tj. z
Konceptu Dipolarnej Grawitacji,
było też (5) moje odkrycie, że w świecie fizycznym
w jakim my żyjemy panują równocześnie aż dwa odmienne
rodzaje czasu, zaś starzeniem się ludzi na Ziemi rządzi
tylko sztucznie zaprogramowany dopiero przez Boga
w formę tzw. "Omniplanu"
i nieistniejący w naturze "czas ludzki" jaki nazwałem
"nawracalnym czasem softwarowym".
Ten "czas ludzki" opisany jest szerzej m.in. we wstępie i
w punktach #C3 do #C4.1, #J2, #A1 z mojej strony o nazwie
immortality_pl.htm,
a także w punkcie #J4 ze strony o nazwie
petone_pl.htm
oraz w punkcie #D3 z jeszcze innej strony o nazwie
god_proof_pl.htm.
Zgodnie z wersetami w Biblii: 3:8 "Drugiego
Listu Św. Piotra Apostoła" oraz 90:4 z "Księgi
Psalmów"; ów "czas ludzki" upływa co najmniej
365 tysięcy razy wolniej od naturalnego czasu
wszechświata w którym żyje Bóg i starzeją się
atomy. Z drugiej strony, oryginalny, płynnie upływający,
ów co najmniej 365000 razy szybszy, naturalny czas
wszechświata, jaki ja nazwałem "nienawracalnym
czasem absolutnym wszechświata" albo
"czasem atomów", na Ziemi rządzi jedynie starzeniem
się nieożywionej materii, np. atomów, izotopów
promieniotwórczych, skał, skamienielin, węgla,
kości dinozaurów, itp. Faktycznie też, jeśli uzna
się istnienie obu tych odkrytych przeze mnie
odmiennych rodzajów czasu, poczym przeliczy
wiek naszego świata fizycznego wyrażony w
owych używanych przez dzisiejszą "oficjalną naukę
ateistyczną" szybkich jednostkach "lata atomów",
na używane przez Biblię powolne jednostki "lata ludzkie" -
co ja uczyniłem m.in. w podpisie pod "Tabelą #A1" ze swej strony
humanity_pl.htm
(ale czego, niestety, ani oficjalna nauka, ani kapłani
dzisiejszych religii, uparcie NIE chcą uznać), wówczas
się okazuje, że wiek naszego świata fizycznego (tj. ok.
"14 miliardów" wyrażonych w szybkich jednostkach
"lata atomów"), po przeliczeniu go na powolne jednostki
"lata ludzkie", wynosi zaledwie około 6000 "ludzkich lat" -
tj. wynosi dokładnie tyle, ile wyszczególnione zostało w
Biblii.
Czyli cała ta wieloletnia kłótnia
pomiędzy naukowcami i religiami o rzekomej błędności Biblii
co do daty stworzenia naszego świata, jest jednym wielkim
nieporozumieniem spowodowanym niewiedzą,
ignorancją i uporem zarówno oficjalnej nauki
ateistycznej, jak i kapłanów istniejących religii -
którzy z uporem (używając określenia z wersetu
4:4-9 z bibilijnej "Księgi Ozeasza") "odrzucają
wiedzę" i NIE chcą uznać mojego odkrycia,
prawda którego jest potwierdzana przez w/w wersety
Biblii, że w naszym świecie fizycznym panują aż
dwa (a NIE tylko jeden) rodzaje czasu.
Na bazie zasady działania tego powolnego "nawracalnego
czasu softwarowego" wypracowałem też potem
budowę i działanie "magnokraftu trzeciej generacji",
który po zbudowaniu będzie służył jako
Wehikuł Czasu -
opisywany także w mojej monografii [12] upowszechnianej stroną
tekst_12.htm,
pozwalając w ten sposób ludziom na osiąganie tzw.
"uwięzionej nieśmiertelności" poprzez powtarzalne
cofanie ich do lat młodości za każdym razem kiedy
dożyją oni do wieku starczego. Za kolejne istotne
swe osiągnięcie życiowe uważam również (6)
wynalezienie i rozpracowanie zasady działania tzw.
komory oscylacyjnej
(która po zbudowaniu będzie urządzeniem napędowym
dla "Magnokraftów" i dla "Wehikułów Czasu"), oraz
(7) wynalezienie i rozpracowanie tzw.
ogniwa telekinetycznego,
które po zbudowaniu stanie się maszyną "perpetuum mobile"
trzeciej generacji generującą elektryczność na zasadzie będącej
odwrotnością zjawiska tarcia - znaczy w której podobnie
jak tarcie spontanicznie konsumuje ruch i generuje
ciepło, owa odwrotność tarcia spontanicznie konsumuje
ciepło otoczenia a generuje ruch - po więcej szczegółów
o "perpetuum mobile" patrz punkty #J1 i #J2 na mojej stronie o nazwie
free_energy_pl.htm,
a także patrz punkty #J3 i #J4.4 z innej mojej strony o nazwie
propulsion_pl.htm,
natomiast przykład działania "perpetuum mobile" o zasadzie
działania wynalezionej na Ziemi najdawniej, bowiem jeszcze
w 1150 roku, oraz używanego przez ludzi nieprzerwanie od owego
1150 roku (chociaż uparcie i kłamliwie zaprzeczanego przez oficjalną
naukę ateistyczną), można oglądnąć sobie w YouTube pod np. adresem
https://youtu.be/50Aag0J0Qe4,
lub wyszukać ją w internecie używając jego nazwy
Koło Bhaskara
jako słów kluczowych.
(W sprawie badań rozwojowych nad "Magnokraftem" i nad
"komorą oscylacyjną" w 1986 roku zwróciłem się nawet
oficjalnie do Instytutu Technologii Budowy Maszyn Politechniki
Wrocławskiej aby pozwolili mi otworzyć przewód habilitacyjny
i napisać rozprawę habilitacyjną na temat tych napędów przyszłości -
po szczegóły patrz punkty #J1 do #J3 na odrębnej stronie o nazwie
magnocraft_pl.htm,
lub patrz podrozdział M11 z tomu 11 oraz
punkt #22 w podrozdziale W4 z tomu 18 mojej
monografii [1/5].
Niestety, Rada Naukowa tego instytutu NIE zgodziła się na
otwarcie mi takiego przewodu habilitacyjnego - a szkoda bo
tradycji naukowej na Politechnice Wrocławskiej przydałoby
się sponsorowanie takich właśnie awangardowych rozpraw
i badań, które wnosiłyby sobą potencjał aby w przyszłości
trafić do historii nauki i techniki i w ten sposób wyróżnić
tę wyjątkową uczelnię z tłumu innych szkół wyższych jakie
zapełniają dzisiejszy świat.) Z kolei zdarzeniem, które najbardziej
mnie cieszy, było (8) ustalenie, że poprawność zasady
działania mojego "wehikułu czasu" została potwierdzona w
Biblii
(patrz tam wersety 20:1-11 z "Drugiej Księgi Królewskiej" -
naukowo zinterpretowane w punkcie #D5 ze strony
immortality_pl.htm).
Podczas formułowania swojej filozofii totalizmu odkryłem także,
że za każdym upartym trendem i zdarzeniem losowym ukrywa się jakieś
prawo moralne lub zjawisko moralne.
Stąd owe wysoce spektakularne trendy nieustannych
wzlotów i upadków jakie w życiu doświadczałem,
zainspirowały mnie do odkrycia i opisania tzw.
"pola moralnego" (tj. niewidzialnego pola podobnego
do grawitacji, które oddziaływuje siłowo na każde nasze
działanie, w tym i na proces myślenia, podejmowania
decyzji, mówienia prawdy, itp.). Najciekawsze moim
zdaniem dwa z następstw działania "pola moralnego"
jakie odkryłem, nazwane (9)"przekleństwo
wynalazców" oraz (10)"wynalazcza
impotencja", opisane są m.in. w punkcie #G3 strony
eco_cars_pl.htm
oraz w punkcie #F1 strony
morals_pl.htm.
Dość "światoburcze" wnioski naukowe i
"polityczne" wyciągnąłem z trwającej około 9 miesięcy
nieopisanej szczęśliwościzjawiska nirwany,
którą jako pierwszy zawodowy naukowiec na świecie
osobiście przeżywałem i szczegółowo przebadałem podczas
mojej profesury na tropikalnej wyspie Borneo. Wnioski
te bowiem wyraźnie sugerują, że istnieje niewypowiedzianie
doskonalszy od kapitalizmu i komunizmu ustrój społeczny,
jaki ja nazwałem "ustrojem nirwany",
zaś opisałem w punktach od #A1 do #A4 swej strony internetowej o nazwie
partia_totalizmu.htm.
W "Ustroju Nirwany" NIE byłyby potrzebne "pieniądze", które
na dodatek do "strachu" wszelkie dotychczasowe ustroje na
Ziemi używały w celu zmuszania ludzi do pracy. Bóg bowiem
tak mądrze i dalekowzrocznie zaprojektował owo zjawisko
nirwany, że motywuje ono ludzi do ochotniczego wykonywania
fizycznej "pracy moralnej" za jedynie możność
przedłużania u siebie cudownej szczęśliwości owego zjawiska
nirwany. Osobiście wierzę i opisałem to w punkcie #A3.1 w/w strony
partia_totalizmu.htm,
że Bóg celowo zaprojektował zjawisko nirwany dla urzeczywistniania
"Ustroju Nirwany" we wysoko zaawansowanych cywilizacjach -
w tym prawdopodobnie w naszej cywilizacji jaką zgodnie z opisami
w Biblii po końcu obecnego świata zarządzał będzie sam Jezus.
Stąd gdybyśmy dopomogli Bogu w przetestowaniu tego ustroju
już obecnie poprzez jego jak najszybsze wdrożenie w Polsce,
wówczas wierzę, że prawdopodobnie Bóg uchroniłby Polskę i
Polaków przed nadchodzącym
oczyszczeniem Ziemi w latach 2030-tych.
Niestety, prawdopodobnie z powodu opisania owego "światoburczego"
ustroju nirwany zdolnego wyeliminować na Ziemi ustroje
kapitalizmu i komunizmu, wyniki moich badań dla "politycznych powodów"
są teraz sekretnie prześladowane i blokowane przez jakąś potężną
instytucję - tak jak to opisałem i podparłem sprawdzalnym przez każdego
materiałem dowodowym w punkcie #A5 swej strony internetowej o nazwie
totalizm_pl.htm.
Moje burzliwe losy życiowe pełne odkryć, wynalazków,
wzlotów, upadków, krytyki, oczerniania, prześladowań,
oraz cierpień, skrótowo są podsumowane na stronie o nazwie
jan_pajak_pl.htm,
nieco zaś szerzej opisane zostały na stronie z notką biograficzną
pajak_jan.htm,
oraz w książkowej wersji mojej autobiografii [17] upowszechnianej stroną
tekst_17.htm.
Przy końcu owej strony
pajak_jan.htm
zawsze też podane są moje najaktualniejsze dane kontaktowe.
Niezależnie od powyższych opracowań autobiograficznych, w 2016
roku przygotowany został 35 minutowy film o moim życiu noszący tytuł
"Dr Jan Pajak portfolio",
który jest dostępny do oglądnięcia (całkowicie za darmo) w
www.youtube.com
pod adresem
youtube.com/watch?v=f3MuZec4jGM.
Najłatwiej uruchamiać i sobie przeglądnąć ten film z zestawienia
wszystkich dostępnych w YouTubie wideów i filmów w jakich
powstawaniu osobiście uczestniczyłem, a jakie to zestawienie
jest dostępne dla każdego zainteresowanego na mojej stronie o nazwie
djp.htm.
Szczegółowy zaś opis tego filmu, wraz z linkami do wszystkich jego
wersji językowych (tj. do wersji polskojęzycznej, angielskojęzycznej
i niemieckojęzycznej), zawarty jest w mojej stronie o nazwie
portfolio_pl.htm.
W YouTube dostępne są też inne współautoryzowane
przeze mnie filmy, np. 4-minutowy film o tytule
"Wie groß ist der Magnokraft?/How big is the
Magnocraft?" (tj. "Jak wielki jest Magnokraft") i adresie
https://youtu.be/hkqrVePSj6c,
który pokazuje generowaną komputerowo animację wielkości
poszczególnych typów moich gwiazdolotów zwanych
Magnokraftami,
a także 34-minutowy film "Zagłada ludzkości 2030" dostępny pod adresem
https://youtu.be/o06UvHgahr8.
Fot. #69a. Kiedy w dniu 2019/12/12 aktualizowalem niniejszą
stronę aby włączyć do niej punkt #B8 i fragment wstępu nawiązujący
do treści punktu #B8.1, nasunęły mi się refleksje na temat jak upływ
tzw. "nawracalnego czasu softwarowego" zmienia nasz wygląd.
Zaglądnąłem więc do swego aparatu fotograficznego aby sprawdzić
czy mam jakieś relatywnie najnowsze zdjęcie pokazujące mój obecny
wygląd. Jedyne jednak co tam znalazłem to pstryknięte dwa tygodnie
wcześniej powyższe zdjęcie (kliknij na nie jeśli zachcesz oglądnąć je
w powiększeniu). Patrząc na nie najpierw zaczęło mnie zastanawiać
kim jest ów łysy jegomość bez typowej dla tronu na jakim siedzi
obowiązkowej białej brody - a dopiero potem przypomniałem sobie
iż jest to fotka mnie samego. Jakże różnie teraz wyglądam (i wyglądamy)
w porównaniu do zdjęcia naszego roku studiów z 1980 roku
udokumentowanego dla potomnych jako pierwsze zdjęcie z
niniejszej strony - na którym jestem owym w pełni owłosionym
młodzieńcem nr 45 z pierwszego rzędu stojącym obok prawej
ręki małej córeczki mojego kolegi z roku (Marka Wachałowicza).
Dodam tu, iż jakimś cudem zdołałem też zachować wykonane
w maju 1981 roku moje zdjęcie dla polskiego paszportu jaki
używałem na początku swej emigracji, tj. od 1982 do 1989 roku
(kliknij na ten link aby je oglądnąć)
- ilustrujące jak odmiennego wyglądu nadaje nam posiadanie
owłosienia i młodzieńcza szczupłość.
Jako na rodzaj ciekawostki proponuję zwrócić uwagę na ową
8-ramienną gwiazdę na powyższym zdjęciu "Fot. #69a" widoczną
ponad moją głową. Gwiazda ta jest bowiem jedną z licznych form
jakie wytwarzały tzw. "główne obwody magnetyczne" odwiedzających
w starożytności naszą Ziemię gwiazdolotów typów G3 do #G10 opisywanych
w punkcie #J4.3 i ilustrowanych na "Fot. #J4.3abc" z mojej strony o nazwie
propulsion_pl.htm -
które to gwiazdoloty ja nazywam "statkami gwiaździstymi".
Powodem dla którego cztery ramiona owej gwiazdy są krótsze od
pozostałych 4 dłuższych jej ramion, jest iż cztery krótsze jej ramiona
są uformowane przez obwody magnetyczne łączące centralnie położony
pędnik główny "M" z czterema pędnikami bocznymi "S" pokazanymi
na "Rys. #J4.3b" owej strony "propulsion_pl.htm", natomiast
4 dłuższe jej ramiona formują obwody magnetyczne łączące centralny
pulsarowy pędnik "M" z 4 pędnikami rotującymi "B". Oczywiście,
w kilku starych kulturach znane i używane są też gwiazdy o
formowanych na tej samej zasadzie więcej niż 8 ramionach,
np. gwiazdy o 12, 16, 20, itp., ramionach, które w kształt statków
gwiaździstych sa wbudowywane poprzez nałożenie na siebie więcej
niż dwóch, trzech, itp., kwadratów z pędnikami "B" na swych rogach
i pędnikami "S" na przecięciach swych boków. Po więcej wyjaśnień
ta ten temat patrz "Fot. #J4.3c" ze mojej strony internetowej o nazwie
propulsion_pl.htm -
na której powyższe zdjęcie jest zreprodukowane i szerzej objaśnione
jako dowód odwiedzania Ziemi przez "statki gwiaździste". Odnotuj
też, że podobnie formowane obwody magnetyczne ze statków
międzygwiezdnych konstrukcyjnie mniej skomplikowanych od
owych "statków gwiaździstych", tj. obwody z mojego dyskoidalnego
magnokraftu i z obecnie nadal dokumentowanych na Ziemi gwiazdolotów
UFO typów K6 i K4, pokazują "Rys. #C4abc" i "Rys. #C7ab" ze
strony internetowej o nazwie
ufo_proof_pl.htm.
#70.
Zbigniew Pasławski:
Losy rzuciły Zbyszka do Berlina w Niemczech,
gdzie mieszka obecnie (dane z 2004 roku).
#71.
Andrzej A. Patocki:
Andzej mieszka we Wrocławiu. Można się z nim
skontaktować poprzez numer telefonu (071) 352-51-35.
Adres jego emaila:
vilandra@kn.pl.
#74.
Józef Pielorz:
Józef od lat 1970-tych mieszka i pracuje w Niemczech.
Jak dotychczas zawiodły wszelkie próby odnalezienia
danych kontaktowych do niego.
#75. Ś.P.Maria (Pogost) Fox:
Nazywam się teraz Mara Fox. Mieszkam w Nowym
Jorku od 1971 roku. Mój adres emailowy to:
Mara411@aol.com.
Mój numer telefonu domowego to (1) 718-805-4696.
Mój dom jest zawsze otwarty dla gości. Mój adres:
90-50 Union Turnpike, #14L, Glendale, NY 11385, USA.
Do 2000 roku pracowałam jako tzw. "project manager"
w zakładzie mechanicznym specjalizującym się
w kontroli Środowiska, odpylaniu, klimatyzacji
i kontroli hałasu na dosyć dużą skalę przemysłową.
Od 2000 roku zupełnie zmieniłam pole swojej
"działalności", z czego jestem bardzo zadowolona.
Pozdrawiam wszystkich. Mara.
Z głębokim żalem tu informuję iż Mara
odeszła od nas króko przed 25 maja 2023 roku.
Niestety narazie NIE jest nam znana ani dokładna
data jej śmierci, ani przyczyna jej nagłej śmierci.
(Wszakże uczestniczyła w najnowszym VIII zjeździe
absolwentów naszego roku studiów w Zieleńcu w
dniach 2022/05/27-29.) Wiemy jedynie iż jej pogrzeb
odbył się dnia 25 maja 2023 roku. Cześć jej pamięci.
Jan (redagujący tę stronę)
#76.
Mirosław T. Płucisz:
Mirek mieszka we Wrocławiu na ulicy Nefrytowa 26.
Można się z nim skontaktować poprzez numer
telefonu (071) 368-74-44.
#78.
Stanisław Przeworek:
Losy rzuciły Staszka do Nysy, gdzie mieszka
do dzisiaj. Można się z nim skontaktować pod
numerem telefonu domowego (077) 433-70-40.
Można też próbować skontaktować się ze Staszkiem
emailowo pisząc na adres
stanislaw.prze@vip.onet.pl
(dawniej Staszek posiadał adres
przestas@wp.pl),
albo skontaktować się emailowo poprzez Andrzeja
Kruszynę - który często się widuje ze Staszkiem.
Podobnie jak kilku innych kolegów - którzy odpowiedzieli
na apele i dosłali już swoje zdjęcia, Staszek ma
też już założoną własną stronę autobiograficzną
dostępną pod nazwą
przeworek_stanislaw.htm,
którą daje się wywoływać zarówno oddzielnie, jak i
m.in. z niniejszej strony naszego roku. Owa strona
służy m.in. wystawieniu jego aktualnych zdjęć
(kliknij na niniejszy link aby otworzyć jedno z jego aktualnych zdjęć).
#80. Ś.P.Marek Przygodzki:
Były adres jego emaila:
m.przygodzki@marpo.com.pl.
Z wielkim żalem informuję, że nasz serdeczny kolega Marek Przygodzki zmarł w sobotę 10 lutego 2024 roku.
#84.
Janusz A. Rutański:
Janusz i jego żona Elżbieta mieszkają we Wrocławiu.
Można się z nimi skontaktować poprzez numer
telefonu (071) 34-64-142. Janusz ma telefon
komórkowy o numerze (0) 509-345-268. Można
się też z nimi kontaktować emailowo albo przez
domowy email Janusza o adresie
januszrutanski@o2.pl,
albo też przez jego email do pracy o adresie
janusz.rutanski@pwr.wroc.pl.
#87. Ś.P.Roman Sperzyński:
Losy rzuciły Romana Sperzyńskiego do Poznania,
gdzie mieszkał aż do 2011 roku. Można tam z nim
się było kontaktować pod numerem telefonu
służbowego (061) 855-24-92 wew. 4 (od 8 do 17)
lub pod emailem
biuro@rowitex.poznan.pl.
Niestety, z żalem przekazuję tu informację, że w dniu
22 kwietnia 2011 roku Roman Sperzyński zmarł. Jego
pogrzeb odbył się 28 kwietnia 2011 roku w kościele
pw. św. Antoniego Padewskiego na Starołęce.
#88.
Jan Stańczyk:
Losy pozwoliły Jankowi mieszkać i pracować
we Wrocławiu. Można się z nim skontaktować
pod numerem telefonu do pracy (071) 324-51-43.
#89.
Jan Stefaniuk:
Jan od około 1980 roku mieszka i pracuje w
Szwajcarii. Jak dotychczas zawiodły wszelkie
próby odnalezienia danych kontaktowych do niego.
#91.
Jerzy Szczerbina:
Jerzy mieszka w Parchowie koło Polkowic.
Tel. domowy (076) 8171129; tel. do pracy
(076) 7498338; zas tel. komorkowy 601872866.
W dniu 6 sierpnia 2007 roku pojawił się
wpis w naszej księdze uwag, że Jerzy już
nie pracuje. Adres jego emaila:
olek-s@tlen.pl.
#93.
Dr inż. Janusz Szymkowski:
Losy pozwoliły Januszowi pozostać na Politechnice
Wroclawskiej, gdzie pracuje do dzisiaj w Zakładzie
Obróbki Wiórowej, Ściernej i Erozyjnej (Z4) z
Instytutu Technologii Maszyn i Automatyzacji.
Jego profil zawodowy oraz dorobek opisane
są na stronie internetowej tego instytutu,
jaka dostępna jest pod adresem
www.itma.pwr.wroc.pl.
Zainteresowania badawcze Janusza obejmują
badanie przemieszczeń i drgań mechanicznych.
Można się z nim skontaktować pod numerem
telefonu do pracy (071) 320-27-34 (od 9 do 17)
lub telefonu domowego (071) 35-31-486,
albo też poprzez jego adres emailowy
J.Szymkowski@itma.pwr.wroc.pl.
#94.
Grzegorz Średziński:
Losy rzuciły Grzegorza do Duszników Zdroju,
gdzie znalazł szczęście w każdym tego słowa
znaczeniu. Można się z nim skontaktować pod
numerem telefonu do pracy (074) 867-17-90
(od 9 do 17) lub telefonu domowego (074) 866-93-50,
albo też poprzez jego adres emailowy
sredzinski@op.pl.
Jego telefon komórkowy ma numer (0) 601-476-425.
Uwagi:
1. Kiedy w 1980 roku nasz Komitet Organizacyjny pierwszego
zjazdu otrzymał powyższy wykaz 106-ciu absolwentów rocznika 1970,
dziekanat jaki nam wykaz ten przekazał posiadał jedynie listę, która
łączyła razem zarówno absolwentów Wydziału Mechanicznego, jak i absolwentów tzw.
Studium Podstawowych Problemów Techniki (SPPT),
które to SPPT w tamtych czasach było składową naszego
Wydziału Mechanicznego (obecnie jest już odrębnym wydziałem).
Aby zaś NIE dyskryminować naszych kolegów z SPPT,
razem z którymi wysłuchiwaliśmy sporo wykładów, NIE
było powodu aby dokonywać pracochłonnego rozdzielania
na otrzymanej liście "pure" Mechaników od absolwentów
SPPT - i to ani dla potrzeb tamtego zjazdu z 1980 roku,
ani dla potrzeb obecnych zjazdów. Dlatego na powyższym
wykazie nadal wymieszani są razem absolwenci obu tych
byłych składowych Wydziału Mechanicznego Politechniki
Wrocławskiej. 2. Apeluję tutaj do każdego z czytających
o dosyłanie dalszych kontaktów do tych kolegów i
koleżanek, których namiarów ciągle nam brakuje.
Proszę też o weryfikacje, aktualizowanie i poszerzanie
własnych danych kontaktowych, opisów, oraz
ilustracji, udostępnionych na stronach niniejszej
oraz
pw.htm - Nasz Rok.
Część #E:
Filozoficzna ocena naszego pokolenia:
#E1.
Każdy z nas ma wiele powodów dla dumy:
Motto:
"Edukacja w losach kraju jak głowa w wędrówce węża -
gdzie ta głowa się skieruje, reszta węża też tam się znajdzie."
Jeśli dobrze się zastanowić to jako absolwenci
PW z 1970 roku, mamy wiele powodów abyśmy
mogli być dumni ze swego wykształcenia. Poniżej
wyliczę najważniejsze z nich:
1.
W czasach kiedy my studiowaliśmy, Polska miała
najlepszy na świecie model kształcenia uczelnianego.
Ja w swoich włóczęgach po świecie "za chlebem"
wykładałem w 10 odmiennych uczelniach z 5 różnych
krajów świata (w dwóch z których to krajów wykładałem
w miejscach i czasach które faktycznie stwarzały tam
jakby cztery odmienne kraje). Mam więc relatywnie
dobre rozeznanie jakie modele kształcenia można
stosować w edukacji uczelnianej, oraz jakie są
wady i zalety każdego z tych modeli. I tak, jestem
absolutnie pewien że akadamicko najlepszym w
świecie był model (a), który możemy nazwać
"Polski Model", a który my ukończyliśmy.
Esencją owego "polskiego modelu" z czasów naszych
studiów było, że (a1) wykształcenie uczelniane było
wówczas otwarte praktycznie dla każdego - a stąd
że każdy obdarzony zdolnościami mógł studiować,
że (a2) nauka była za darmo - a na dodatek
studentom z co biedniejszych domów rząd
wypłacał relatywnie wysokie stypendia (tak
że ich rodziców NIC nie kosztowało wykształcenie
swych dzieci), że (a3) liczba miejsc na uczelniach
była ograniczona tylko do tej która była niezbędna
dla gospodarki kraju, a stąd że (a4) aby dostać się
na uczelnie trzeba było zdać bardzo trudny egzamin
wstępny, przez który przedzierały się niemal wyłącznie
akademicko-najzdolniejsze osoby, oraz że (a5) okres
studiów był bardzo długi - bo dla magisterskich studiów
inżynierskich praktycznie wynosił 6 lat. Najważniejszą
zaletą tego modelu było, (az1) że wypuszczał on
wyłącznie wysokiej jakości absolwentów, których
przygotowanie zawodowe było najwyższe z możliwego
do osiągnięcia w ówczesnym świecie. Wadą zaś tego
modelu było, (aw1) że mógł go urzeczywistnić jedynie
bardzo silny rząd, który potrafił się oprzeć naciskom
bogatych i wpływowych ludzi aby ulżyć dla ich dzieci
kryteria dostępu do edukacji uczelnianej. Zupełnie
odwrotnym do tamtego "polskiego modelu" był (b)
"Model Nowozelandzki". Był on stosowany
w Nowej Zelandii aż do czasów utraty władzy przez
Sir Roberta Muldoon - tj. najbardziej moralnego i
mądrego polityka jakiego sprawiedliwe i dostatnie
rządy osobiście doświadczyłem i poznałem na
sobie (więcej informacji na temat tego wspaniałego
przywódcy można znaleźć w punkcie #B1 na stronie
o nazwie
pajak_jan.htm).
Esencją tego modelu było, że (b1) nauka była w nim
zupełnie za darmo, oraz że (b2) wstęp na uczelnie
był wolny i pozbawiony jakichkolwiek wymogów czy
utrudnień, tak że każdy mógł podejmować studia w
każdym momencie czasowym. Zaletą tego modelu
było, że (bz1) podobnie jak uprzedni "polski model"
otwierał on dostęp do edukacji uczelnianej praktycznie
dla każdego. Jednak jego wady obejmowały (bw1)
ogromne marnotrawstwo środków i zasobów -
spowodowane m.in. swobodnym dostępem do
uczelni nawet osób o inteligencji "stołowej nogi",
którym ukończenie studiów zajmowało po
kilkadziesiąt lat, bowiem każdy przedmiot studiowali
oni aż po kilka lat, oraz (bw2) zaniżanie poziomu
akademickiego przez konieczność dopasowywania
wykładanej wiedzy do zdolności umysłowych
"średniego studenta" - które to zdolności, z
powodu "zalewania" uczelni przez wiele takich
"stołowych nóg", był relatywnie niski. W końcu
ostatnim modelem (c) możliwym do wprowadzenia,
był model po angielsku nazywany "User Paid",
który jednak dla powodów jakie wyjaśnię w
następnym paragrafie, przez wysoce praktycznych
Chińczyków byłby nazywany "ujeżdżaniem tygrysa".
Model ten został wprowadzony w Nowej Zelandii
zaraz po utracie władzy przez Sir Roberta Muldoon
i panuje tam aż do dzisiaj. Jego cechy obejmują:
(c1) wstęp na uczelnie jest otwarty dla każdego
oraz pozbawiony jakichkolwiek warunków czy
wymogów, oraz (c2) za prawdo do studiowania
każdego przedmiotu trzeba słono płacić.
Zaletami tego modelu jest, że (cz1)
państwo ma uczelnie za darmo (co cieszy zarówno
rząd, bo ma więcej pieniędzy do roztrwonienia,
jak i cieszy też władze uczelni, bowiem ich
rosnące apetyty finansowe są opłacane przez
studentów - czasami nawet generując uczelniom
wysokie zyski), oraz że (cz2) model ten jest w
stanie wprowadzić każdy rząd, nawet najsłabszy
i najbardziej obawiający się wszelkich zmian,
bowiem pod względem filozoficznym model ten
przemieszcza się "w dół pola moralnego" (patrz
punkt #F1 poniżej po wyjaśnienie co to znaczy),
czyli jako taki jest ogromnie łatwy do wprowadzenia
zaś jego wdrożenia i utrzymanie nie napotyka
opozycji wyborców. Natomiast wadami
tego modelu są, że (cw1) powoduje on szybkie
zaniżanie poziomu akademickiego praktycznie
niemal do zera - tak że z czasem dyplomy zaczynają
być tam wydawane tylko "za dokonanie wymaganych
opłat oraz za obecność na uczelni", że (cw2) dostęp
do wyższej edukacji mają jedynie bogaci - czyli że
dzieli on kraj na klasy i inicjuje segregację społeczną,
że (cw3) dyplomy trafiają do rąk wielu
nieodpowiednich "nóg stołowych" - tak że jakość
zawodowych usług rapotownie spada w całym kraju,
a taże iż (cw4) model ten nosi cechy "ujeżdżania
tygrysa" - np. niemal niemożliwym jest jego
późniejsze zarzucenie, bowiem trzebaby wówczas
pozwracać opłaty za naukę całym generacjom
absolwentów. Powinienem tu dodać, że różne
kraje świata mogą też powdrażać inne modele,
które jednak po analizie okazują się tylko
modyfikacjami powyższych modeli (a), (b)
lub (c). Przykładowo, w Malezji stosowany
jest "model talonów na naukę", który polega
na tym że każda szkoła średnia otrzymuje
przydział określonej puli "talonów" uprawniających
do wstępu na uczelnie tego kraju uczni
należących do każdej z trzech ras jej mieszkańcow.
"Talony" te szkoła średnia rozdaje potem swoim
absolwentom, oficjalnie jakoby na bazie osiągnięć
akademickich, jednak w praktyce i "nieoficjalnie"
zwykle zależnie od tego kto jest synem kogo i jak
ważni są jego rodzice. W praktyce jednak owe
"talony" okazują się być modyfikacją modelu
(c) "user paid". Jego zalety i wady pokrywają
się bowiem niemal całkowicie z zaletami i wadami
modelu (c) powyżej.
Zmuszający do zastanowienia artykuł o tytule
"UK falls behind in higher edukation" (tj. "UK
pozostaje w tyle w wyższej edukacji") ukazał
się na stronie 8 malezyjskiej gazety o nazwie
The Sun
(darmowe wydanie z czwartku (Thursday),
September 9, 2010). W artykule tym raportowane
są wyniki międzynarodowych badań nad wyższą
edukacją w poszczególnych krajach świata. Zgodnie
z nimi, w ostatnich czasach Anglia (UK) przestała
być w czołówce świata ("a world leader") w wyższej
edukacji i została prześcignięta przez takie kraje
jak Polska i Portugalia. Co gorsze, łatwo przewidzieć
że poziom uczelni UK już wkróce spadnie jeszcze
niżej. Wszakże artykuł ten wyjaśnia że były
dyrektor BP (tj. były dyrektor
tego samego koncernu naftowego który w Zatoce
Meksykańskiej wywołał w połowie 2010 roku
największą katastrofę ekologiczną w najnowszych
dziejach Ziemi), został zatrudniony przez rząd UK
dla dokonania 35% cięć budżetu w finansowaniu
uczelni wyższych UK, oraz do zaplanowania przejścia
edukacji UK na tzw. system "opłacany przez użytkownika"
(tj. "user paid"). W takim nowym systemie, uczelnie
byłyby finansowane głównie przez studentów, którzy
za swoje studia płaciliby z własnej kieszeni co najmniej
7000 funtów. Innymi słowy, po zniszczeniu naturalnego
środowiska, ów były dyrektor BP otrzymał zadanie
zniszczenia wyższej edukacji UK. Na wyniki jego
zapędów NIE trzeba było odczekiwać zbyt długo.
Już bowiem w 2014 roku ukazał się artykuł
"China's poorest beat Britain's best pupils"
(tj. "Najgorsi uczniowie Chin biją najlepszych
uczni brytyjskich"), ze strony B2 gazety
The Dominion Post
wydanie ze środy (Wednesday), February 19, 2014.
Taki sam "user paid" system edukacyjny jak ten
wprowadzony w UK w 2010 roku, jest już używany
w Nowej Zelandii od 1989 roku. W NZ okazał się
on największą katastrofą od czasu wypuszczenia
tam na wolność szybko mnożących się królików.
System ten nosi bowiem cechy, które Chińczycy
opisują wysoce trafnym określeniem
"riding a tiger" -
tj. "ujeżdżanie tygrysa"
zilustrowane i podsumowane "Fot. #A1" z mojej strony o nazwie
woda.htm.
Podobnie bowiem jak osoba która "dosiadła tygrysa"
nie może już z niego zsiąść - bowiem ów tygrys by
ją pożarł, ani nie może dalej na nim jechać - bowiem
tygrys NIE jest zwierzęciem podatnym na ujeżdżanie,
również kraj który wprowadzi "opłacanie przez użytkownika"
swojej wyższej edukacji jest tym "urządzony" na
zawsze. Wszakże nie może już się wycofać z takiej
opłacanej przez studentów edukacji - bowiem rząd
byłby zmuszony do zwrócenia opłat które uprzednio
pobierał przez wiele lat od byłych studentów, a żadnego
rządu na to NIE stać. Nie może też długo tolerować takiej
"user paid" edukacji, bowiem powoduje ona raptowny
spadek poziomu nauczania (a stąd i wiedzy absolwentów) -
co w końcowym efekcie prowadzi do braku wiedzy
u jego "fachowców" i do zrujnowania kraju. Wszakże
studenci którzy słono płacą za swoją edukację
spodziewają się otrzymać dyplomy wyłącznie
za owe opłaty i to bez dodatkowego uczenia
się. Stąd nieustanne naciski które wywierają oni na
swoich wykładowców i na kierownictwo swoich uczelni,
stopniowo erodują poziom edukacji do niemal zera.
Jednocześnie nieprzyjemna atmosfera jaką taka
sytuacja wytwarza na uczelniach powoduje masową
ucieczkę najzdolniejszych wykładowców. Stąd
zamiast być uczeni przez najlepszych, w
systemach edukacyjnych "opłacanych przez
użytkowników" studenci zaczynają być uczeni
przez najgorszych. Uczelnie stopniowo
zaczynają konkurować z urzędami państwowymi
w zapełnianiu się osobami które praktycznie
NIE nadają się już do czynienia niczego. W
rezultacie co zdolniejsi i co mniej zamożni opuszczają
własny kraj i emigrują tam gdzie edukacja ma wyższy
poziom i mniej kosztuje. Tam też zwykle pozostają
już po studiach. Dany kraj stopniowo traci więc swoją
najzdolniejszą "śmietankę narodu". Z kolei ci co są
edukowani we własnym kraju zwolna zaniżają w nim
poziom ekspertyzy, co z czasem prowadzi do zrujnowania
niemal każdej dziedziny życia owego kraju. Brak
bowiem wiedzy u "ekspertów" danego kraju, to prosta
droga do budowania tam domów które przeciekają,
gniją i zawalają się, to receptura na budowanie mostów
i dróg które zapadają się, to gwarancja szerzenia się
tam monopoli - wszakże niski poziom ekspertyzy nie
zezwala tam na wprowadzenie prawdziwej konkurencji,
to pewność demoralizacji siły roboczej i spadku
produktywności - bowiem monopole mają taki właśnie wpływ
na ekonomię jako że jedyne co potrafią to zwiększać ceny,
zaniżać produkcję oraz protegować najniemoralniejszych,
to zapowiedź upadku lub ucieczki przemysłu z danego
kraju - bowiem brak tam kwalifikowanej i niezdemoralizowanej
siły roboczej która by pracowała w owym przemyśle, to początek
bezrobocia i wyludniania się kraju - wszakże brak pracy powoduje
tam ucieczkę jego najzdolniejszej młodzieży do innych krajów,
to upadek standardów życia - bowiem brak jest espertyzy
która by utrzymywała te standardy, to początek drożyzny,
zadłużenia kraju i wzrostu podatków - bowiem politycy
będą chcieli utrzymać swój poprzedni poziom wydatków,
jednak brak jest wpływów do kasy państwowej, to wysiłki
rządu aby podwyższać wiek emerytalny i generować
prawa jakie zmniejszą ilość wypłacanych zasiłków dla
bezrobotnych, to raptowny wzrost nałogów i przestępczości -
bowiem brak perspektyw zmusza ludzi do używek,
pijaństwa i do desperackich poczynań, to upadek moralny -
bowiem w państwie bez pracy trudno być moralnym,
itd., itp. Faktycznie też np. Nowa Zelandia już obecnie
doświadcza wszystkich takich "przyjemności" wieloletniego
ujeżdżania "edukacyjnego tygrysa". Przykładowo,
nauczyciele już od dawna doświadczają tam nieustannych
nacisków aby zdawać i dawać dobre oceny już tylko za
czyjeś zapisanie się na kursy - patrz artykuł "Teacher
who wouldn't play the game" (tj. "Nauczyciel który
odmówił udawania") ze strony A13 gazety
Weekend Herald
wydanie datowane w sobotę (Saturda, November 27, 2010.
Już od dawna trwa ucieczka za granicę najlepszych
Nowozelandzkich nauczycieli - patrz artykuł "Shortage
warning as teaching stars leave NZ" (tj. "Ostrzeżenie
o niedoborach z powodu opuszczania NZ przez
najlepszych nauczycieli") ze strony A4 gazety
The Dominion Post
wydanie ze środy (Wednesday), January 26, 2011.
Bez przerwy rosną podatki, bezrobocie, oraz naciski
aby podwyższać wiek emerytalny - patrz artykuł "Raise
super age to 67, report recommends" (tj. "Zwiększyć wiek
emerytalny do 67, zaleca raport") ze strony A6 gazety
The New Zealand Herald
wydanie datowane w środę (Wednesday), December
8, 2010. Już mniej niż tylko co trzeci niezatrudniony
(tj. tylko 32% ludzi bez pracy) otrzymuje jakikolwiek
zasiłek dla bezrobotnych - patrz artykuł "Ease rules
on dole for couples say economists" ze strony A1 gazety
(The New Zealand Herald,
wydanie z poniedziałku (Monday), June 29, 2009.
Już od wielu lat domostwa trapione są tam epidemią
przeciekania, pleśni i gnicia. Są już pierwsze przypadki
zawalania się relatywnie nowych budowli - np. patrz
artykuły "Roof collapse raises building code worries" -
tj. "Zawalenie się dachu indukuje troskę o przepisy
budowlane" ze strony A5 gazety
The New Zealand Herald
wydanie ze środy (Wednesday), September 22, 2010
oraz "Design and workmenship blamed in stadium
collapse" (tj. "Projekt i wykonanie obciążane winą
za zawalenie się stadionu") ze strony A11 gazety
The Dominion Post Weekend
wydanie z soboty (Saturday), December 10, 2010
(oba które to artykuły raportują o zawaleniu się dachu
10-letniego stadionu w Invercargill z powodu wysoce
niefachowego projektu i wykonania), czy też patrz
artykuł "Walker thought roof collapse was a quake"
(tj. "Przechodzień myślał że zawalenie się dachu
było trzęsieniem ziemi") ze strony A3 gazety
The New Zealand Herald
wydanie z piątku (Friday), January 14, 2011 (który
raportuje o zawaleniu się dachu budynku w Auckland
z powodu kiepskiej roboty). Aczkolwiek żadne oficjalne
źródło NIE będzie miało odwagi aby to otwarcie przyznać,
prawdopodobnie właśnie brak wymaganej wiedzy u
absolwentów NZ wyższych uczelni był powodem dla
którego po trzęsieniu ziemi z północy dnia 13 listopada
2016 roku (tym opisanym w punkcie #R2 mojej strony
quake_pl.htm),
aż tak wiele nowych budynków uległo uszkodzeniu w
stolicy Wellington. W Nowej Zelandii ceny i podatki też
gwałtownie rosną właśnie głównie z braku wymaganej
miejscowej ekspertyzy, oraz z powodu m.in. wynikającego
z tego braku panoszenia się monopoli. Przykładowo
artykuł "Auckland houses less affordable than New York"
(tj. "W Auckland domy relatywnie droższe niż w
Nowym Jorku") ze strony A3 gazety
The New Zealand Herald
wydanie z poniedziałku (Monday), January 24,
2011, raportuje o wynikach międzynarodowych
badań które ujawniają że w odniesieniu do wysokości
zarobków, domy w Auckland, Nowa Zelandia,
są znacznie droższe niż domy w Nowym Jorku.
Panoszy się też coraz więcej monopoli. Te zapewne
powodują że przez ostatnich 10 lat wydajność pracy
w Nowej Zelandii jest o 30% niższa niż wydajność pracy
w sąsiedniej Australii - patrz artykuł "NZ - Australia
productivity gap not explained by Treasurer report"
(tj. "Różnica wydajności pomiędzy NZ i Australią nie
jest wyjaśniona w raporcie Skarbnika") ze strony B1 gazety
The Dominion Post Weekend
wydanie z sobioty (Saturday), November 20, 2010.
Turyści przestają przybywać bowiem odstraszają ich
ceny i poziom przestępczości. Przemysł i młodzi ludzie
stanowiący "sól narodu" raptownie opuszczają Nową
Zelandię - co roku z kraju emigruje około 1% jego
obywateli. Nałogowość i przestępczość rośnie. Moralność
spada - za co Bóg coraz silniej "karze" kraj katastrofami -
w rodzaju tych opisanych w punktach #C5 i #C5.1 strony
seismograph_pl.htm
i w punktach #I3 do #I5 strony o nazwie
petone_pl.htm.
Z poziomu kraju o jednym z najwyższych standartów życia w
świecie, w okresie od czasu wprowadzenia owej "opłacanej przez
studentów edukacji", Nowa Zelandia ześlizgnęła się do poziomu
kraju o jednym z najniższych standartów życia w rozwiniętym
świecie. Nie trzeba więc być prorokiem aby już obecnie
przewidzieć, że kiedy w UK wprowadzony zostanie podobnie
pełny "user paid" system, poziom edukacji w UK z powszechnie
(chociaż niesłusznie) uważanego za jeden z najwyższych
w świecie, spadnie do jednego z najniższych w świecie.
Z kolei samo UK zacznie się cieszyć tymi samymi
"przyjemnościami" jakie obecnie doświadcza Nowa Zelandia.
Wówczas też zapewne świat odnotuje w końcu to co ja
od dawna ustaliłem i otwarcie tutaj twierdzę, mianowicie
że w czasach zaraz po zakończeniu drugiej wojny
światowej, a być może również i do dzisiaj, to właśnie
Polska jest owym krajem który miał najlepszy system
edukacyjny ze wszystkich krajów świata. Szczerze
mówiąc, po tym jak na uczelniach Polski wprowadzony
został obwiązkowy język angielski, zaś niektóre z nich
nawet wykładają wszystkie przedmioty w języku angielskim,
gdybym był rodzicem chcącym najlepszego przygotowania
zawodowego dla swoich dzieci, wysłałbym te dzieci
aby studiowały właśnie w Polsce. Powodem jest, że poziom
edukacji zawodowej jest w Polsce nieporównanie wyższy
niż w najbardziej renomowanych Zachodnich uczelniach.
NIE bez powodu jeden z angielskich filmów dokumentalnych,
jakie oglądałem w styczniu 2016 roku w nowozelandzkiej TV,
zawierał opinię, którą daje się wyrazić słowami (na owym
filmie opinia ta była wyrażona nieco innymi słowami):
zatrudnij Polaka, a wykona on
daną pracę cztery razy szybciej i jedynie za około
jednej-czwartej ceny angielskiego fachowca.
2.
W czasach kiedy my studiowaliśmy, oraz jeszcze spory
czas później (tj. co najmniej do czasu mojej emigracji
w 1982 roku), Polska miała jeden z najlepszych na
świecie, a stąd zdecydowanie nadrzędny w stosunku
do Zachodniego, modeli prowadzenia eksperymentów
naukowych. Tylko bowiem w Polsce, Rosji i w kilku
w jeszcze innych byłych krajach komunistycznych,
eksperymenty naukowe w całości przeprowadzali
sami naukowcy, tj. ci którzy najpierw projektowali
i budowali stanowiska badawcze, potem sami dokonywali
na nich eksperymentalnych pomiarów, a w końcu
interpretowali i publikowali ich wyniki. W rezultacie
tego poznawali oni dokładnie dany eksperyment
i jego niuanse w każdym możliwym szczególe. Tymczasem,
jak o tym się przekonałem dopiero podczas mojej wędrówki
za chlebem i wykładania na uczelniach świata, w innych
krajach, szczególnie zaś angielskojęzycznych, wszelkie eksperymenty
od dawna przeprowadzają albo służby techniczne (technicy),
albo też studenci, zaś naukowcy jedynie intepretują potem
przekazywane im (zwykle na papierze) wyniki. Trzeba też
szczególnego święta, aby naukowcy - którzy potem mają
naukowo interpretować uzyskane wyniki, fizycznie odwiedzili
laboratorium gdzie eksperymenty są prowadzone, zaś ich
wizyta w takim przypadku zwykle jest podobna do wizyty
głowy państwa na froncie wojennym gdzie walczą jego
żołnierze - tj. jest krótka, bezpieczna, bez dotykania ani
czynienia czegokolwiek, oraz nastawiona na pokazanie
troski o podwładnych, a NIE na poznanie niuansów czy
trudności prowadzenia danego eksperymentu. Typowo
więc Zachodni naukowcy NIE mają "zielonego pojęcia"
co faktycznie się dzieje podczas owych eksperymentów,
gdzie leżą źródła trudności i popełnianych błędów, ile
błędy te wynoszą oraz co trudności te psują, itp. To też
właśnie tylko z powodu osobistego przeprowadzania
eksperymentów przez samych naukowców, że w tamtych
czasach w Polsce wykute zostało powiedzenie, iż
"we wskazania teorii typowo
nikt NIE wierzy - za wyjątkiem jej autora, w wyniki pomiarów
eksperymentalnych typowo wierzą wszyscy - za wyjątkiem
ich autora". (Z uwagi na rolę jaką prawda z tego
powiedzenia wypełnia w naszej cywilizacji, powiedzenie
to skomentowałem już aż na całym szeregu swoich stron
internetowych, np. w punkcie #J3 mojej strony o nazwie
fe_cell_pl.htm,
w punkcie #B3 strony o nazwie
pajak_do_sejmu_2014.htm,
czy w punkcie #B2 strony o nazwie
pajak_na_prezydenta_2020.htm.)
Warto tutaj też dodać, że właśnie z powodu braku dokładnego
rozeznania co podczas eksperymentów naprawdę się dzieje -
jakie to rozeznanie uzyskuje się tylko jeśli eksperymenty te
przeprowadza się osobiście, Zachodni naukowcy bez zmrużenia
oka szerzą po świecie szokujące kłamstwa, typu tego o rzekomym
odkryciu faktycznie NIE istniejących "fal grawitacyjnych" czy
"Bozonu Higgsa". (Powody dla jakich są to już jedynie
"naukowe kłamstwa" i szokująca "propaganda sukcesu"
wyjaśniłem dokładniej m.in. w punkcie #K2 strony
dipolar_gravity_pl.htm.)
Ta sytuacja doskonale też nam ilustruje, jak warta admirowania
jest mądrość Boga. Wszakże owo unikanie przez Zachodnich
naukowców brania udziału w prowadzeniu eksperymentów, Bóg
umiejętnie wykorzystuje m.in. do kompensowania i balansowania
różnic w poziomach poszczególnych krajów i narodów. Wszakże
to właśnie z powodu tego unikania, w bałaganiarskich krajach
i narodach, jednak z pracowitymi obywatelami, takich jak Polska
czy Rosja, niedobory w ekonomii i demokracji tych krajów są
kompensowane światową nadrzędnością ich nauki i edukacji -
co w sumarycznym efekcie nadal pozwala im konkurować z
krajami o wysokich poziomach demokracji i zorganizowania
oraz o pracowitych obywatelach, jednak o szokująco niskim
poziomie nauki i edukacji. W rezultacie zaś tego zbalansowania
poziomów, Bóg jest w stanie łatwo zmieniać kraje o wiodącej
roli w świecie i co jakiś czas oddawać tę rolę w ręce coraz to
innych krajów i narodów, jakie w danym okresie najlepiej wypełniają
boskie kryteria - np. jakie albo nagromadziły dla siebie mniej od innych
niekorzystnej karmy,
albo też jakim wiodąca w świecie rola zaczyna właśnie przysługiwać z zasady, że
każdy naród i kraj na jakimś tam etapie historii otrzymuje zaszczyt stania się wiodącym w znanym i dostępnym mu obszarze świata.
3.
W czasach kiedy studiowaliśmy, Politechnika Wrocławska
wypuszczała prawdopodobnie najlepszych absolwentów
na świecie (szkoda że nawet do dzisiaj NIE wprowadziła
ona kursów wykładanych całkowicie w języku angielskim,
bowiem wówczas mogłaby z powodzeniem konkurować
z najlepszymi uczelniami świata). Oczywiście, kiedykolwiek
się używa słowa "najlepszy" wówczas należy dokładnie
zdefiniować z jakiego punktu widzenia coś się ocenia. W
naszym przypadku możemy śmiało twierdzić, że w czasach
kiedy studiowaliśmy, Politechnika Wrocławska prawdopodobnie
dostarczała swoim absolwentom "najlepszego na świecie"
przygotowania zawodowego i naukowego. Innymi słowy,
gdyby zorganizować jakieś zawody w których sprawdzałoby
się ile absolwenci poszczególnych uczelni na świecie
wiedzą na temat tego w czym się specjalizują i z czego
żyją, wówczas absolwenci naszego roku pobiliby na głowę
absolwentów wszystkich innych uczelni świata. Tego
faktu jestem absolutnie pewien na bazie empirycznych
obserwacji dokonywanych w trakcie mego wykładania
na 10 odmiennych uczelniach świata. Wszakże podczas
owego wykładania miałem niezliczone okazje do dyskutowania
i do porównywania naszej wiedzy oraz przygotowania zawodowego
z wiedzą i przygotowaniem absolwentów uczelni które
uważane są za wiodące w dzisiejszym świecie. Sporo
moich kolegów zawodowych z najróżniejszych uczelni
na których w swym życiu wykładałem, pokończyło
bowiem takie wiodące uczelnie świata, jak np. angielskie
Cambridge i Oxford, francuską Sorbonę, amerykańskie
Harward i Berkeley, koreańskie Ajou, oraz wiele innych
uczelni uznawanych za wiodące w świecie. Muszę
też tutaj z dumą podkreślić, że w zakresie fachowego
przygotowania, głębi, nowoczesności i aktualności
wiedzy, zdolności do twórczego i logicznego myślenia,
oraz pewności że się dokładnie wie co i dlaczego
się czyni, żaden z nich nigdy nie mógł się równać z tym
co my reprezentujemy. Dlatego, gdyby jakość uczelni
oceniać wyłącznie po akademickiej i zawodowej jakości
absolwentów których ona wypuszcza, wówczas moglibyśmy
stwierdzić z prawdziwą dumą, że w
czasach kiedy my studiowaliśmy na Politechnice Wrocławskiej,
kryterium jakości wypuszczanych absolwentów prawdopodobnie
czyniło z niej najlepszą zawodową uczelnię świata.
Oczywiście, wszyscy wiemy że akademicka
wartość absolwentów jest tylko jednym z kryteriów po jakich
ocenia się jakość danej uczelni. Inne kryteria obejmują
kaliber naukowców których dana uczelnia zatrudnia,
awangardowość i głębia naukowych badań jakie
prowadzą jej profesorzy, międzynarodowe uznanie
i sława jej kadry profesorskiej, jakość publikacji, tradycja,
wizja na przyszłość, wielkość wkładu do naukowego
i technicznego dorobku ludzkości, itd., itp. Niestety,
tych innych jakości brakowało naszym profesorom.
Zarówno bowiem nasza politechnika, jak i każda inna
uczelnia Polski, a także Polski rząd i ministerstwa
odpowiedzialne za wyższą edukację, zupełnie NIE
dbałają o kultywowanie tych jakości. Szczerze mówiąc,
Polskie uczelnie nabyły ostatnio tendencji aby otaczać
się rodzajem "Chińskiego muru" jaki odcina je od tego
co czyni reszta świata (jeśli ktoś mi tutaj NIE wierzy,
wówczas proponuję sprawdzić np. jak wiele polskich
uczelni oferuje zawodowe wykłady w języku angielskim,
lub jak duży procent polskich profesorów kiedykolwiek
w swoim życiu wykładał również na jakiejkolwiek
zagranicznej uczelni). Dlatego, chociaż absolwenci
tych innych uczelni świata wcale nam nie dorównują
w ilości i jakości wiedzy którą zgromadzili, ciagle mogą
się chlubić górowaniem nad nami w atutach jakie wynikają
z owych innych kryteriów jakości swoich uczelni. Np. chlubią
się jakością i międzynarodowym uznaniem profesorów
którzy ich uczyli, awangardowymi tradycjami ich uczelni,
znajomością znanych ludzi, obyciem w świecie, itd., itp.
Oczywiście, podobnie jak zdobywca medalu olimpijskiego
w pływaniu nie powinien się przejmować że taki sam
medal inni dostali np. za umiejętne kopanie piłki, z naszego
punktu widzenia nie powinny nas martwić tamte inne
atrybuty które najlepsze uczelnie świata oferują swoim
absolwentom. Dla nas powinno wystarczyć, że pod względem
zgromadzonej wiedzy nieporównanie górujemy nad tymi
innymi. Podsumowując, możemy być dumni że Politechnika
Wrocławska faktycznie "obkuła nas na cztery kopyta",
a stąd w zakresie przygotowania zawodowego oraz
głębi poznanej wiedzy ogromnie trudno znaleźć w
świecie kogoś kto by nam dorównywał.
Moje ustalenie, że w latach 1960 do 1980
Politechnika Wrocławska była jedną z najlepszych
uczelni świata (jeśli nie najlepszą), dyskutuję także
dokładniej w punkcie #J2 odrębnej strony o nazwie
magnocraft_pl.htm.
4.
Ukończyliśmy Politechnikę Wrocławską kiedy
jakość jej absolwentów ciągle się zwiększała
każdego kolejnego roku. Ma to duże
znaczenie, bowiem - jak niektórzy są tego
świadomi, z najróżniejszych powodów nadszedł
potem taki czas na świecie i w Polsce, że jakość
absolwentów wszelkich uczelni, w tym i naszej
politechniki, zaczęła się zachowywać nieco
inaczej. W dzisiejszych zaś czasach, jakość
ta spada już praktycznie na całym świecie -
tj. każdego roku jakość akademicka absolwentów
uczelni staje się obecnie na całym świecie nieco
niższa niż była ona poprzedzającego roku.
Innymi słowy, możemy być dumni, ponieważ
nie tylko ukończyliśmy uczelnię która w naszych
czasach wypuszczała jednych z najlepiej
zawodowo i naukowo przygotowanych absolwentów
świata, ale również ukończyliśmy ją w
czasach kiedy jakość jej absolwentów
była jedną z najwyższych w jej dziejach.
Czyli, w dziejach Ziemi reprezentujemy
raczej "historyczne pokolenie absolwentów" -
zapewne przez długi czas nie pojawią się już
inni absolwenci którzy akademicko by nam
dorównywali (patrz też dowcip z punktu #X1
poniżej tej strony).
5.
Aby ukończyć studia, każdy z nas musiał okazać się
akademicko najlepszym z około 40 ambitnych osób.
Wszakże kiedy zdawaliśmy na studia na każde miejsce
na naszej uczelni przypadało około 12 kandydatów.
A trzeba przy tym pamiętać, że aby złożyć podanie
na studia, każdy z owych 12 kandydatów na studia
musiał być jednym z akademicko najlepszych absolwentów
ze swojej klasy w szkole średniej (np. w przypadku
klasy szkoły średniej którą ja ukończyłem,
podania na studia złożyło nas jedynie 7 uczni -
z ogólnej liczby 32 uczni którzy ukończyli naszą
klasę), z kolei aby dostać się do szkoły średniej,
każdy z nas musiał być jednym z akademicko
najlepszych uczni ze swojej klasy szkoły podstawowej
(np. z końcowej klasy mojej szkoły podstawowej,
tylko ja jeden dostałem się do szkoły średniej).
Potem zaś z około 360 zaczynających studia
na naszym roku, studia te ukończyło jedynie
106 osób. Innymi słowy, podczas studiów każdy
z nas uczestniczył w jakby w ogromnie twardym
i wymagającym "wyścigu" akademickim, w którym
aby otrzymać dyplom końcowy musiał najpierw wygrać
z 40 równie jak on ambitnymi "współzawodnikami" -
każdy z których już uprzednio "wygrał" podobne
"wyścigi" na poziomie szkoły średniej i szkoły podstawowej.
Jak zaś wiemy, nawet na olimpiadach nie bierze udziału
w zawodach aż 40 osób naraz. Innymi słowy, każdy z
nas symbolicznie wygrał rodzaj akademickich "zawodów"
3-ciego poziomu, które były trudniejsze i bardziej wymagające
od tego co ma miejsce na typowej dzisiejszej olimpiadzie
sportowej.
6.
Czas trwania oraz poziom naukowy naszych studiów
magisterskich był odpowiednikiem doktoratów w krajach
zachodnich. W naszych czasach, studia na Politechnice
trwały bowiem 6 lat. Tymczasem w krajach zachodnich,
typowe studia na Wydziale Mechanicznym trwały wtedy
tylko 3 lata. Tyle, że zamiast naszego "magistra inżyniera",
oni po studiach legitymowali się tytułem "Bachelor of
Engineering". Oczywiście, dla nich zapis ich tytułu nie
miał żadnego znaczenia, bowiem ichnie społeczeństwa
i przemysły takiego tytułu spodziewały się po absolwentach
uniwersytetów. Na dodatek, doktorat dawał się tam
ukończyć w przeciągu zaledwie następnych 3 lat
po studiach. W rezultacie, studia które my ukończyliśmy
trwały tyle samo, ile dla naszych odpowiedników z krajów
zachodnich trwały razem wzięte zarówno przeciętne studia
jak i późniejsze zrobienie doktoratów. Ponadto, kiedy się
przeanalizuje poziom naukowy studiów i doktoratów w
krajach zachodnich, wówczas się okazuje że typowo
jest on znacznie niższy od poziomu naukowego naszych
studiów magisterskich. Wyrażając powyższe innymi słowy,
studia magisterskie które my ukończyliśmy, zarówno pod
względem czasu trwania, jak i pod względem poziomu
naukowego, były odpowiednikami typowych doktoratów
u naszych odpowiedników z krajów zachodnich.
Oczywiście, ten wysoki poziom naszych studiów
będący odpowiednikiem zachodnich doktoratów,
miał zarówno swoje dobre strony, jak i złe strony.
Do jego dobrych stron należało, że przykładowo,
w porównaniu z naszymi kolegami zachodnimi,
my biliśmy ich na głowę na każdym możliwym polu.
Byliśmy bowiem w stanie uporać się z praktycznie
każdym problemem i doprowadzić do sukcesu
niemal każde zadanie. Doskonałym przykładem
z rzeczywistego życia, który demonstruje porównanie
naszego poziomu wiedzy, z poziomem wiedzy
zachodnich inżynierów, są owe "kardynalne błędy
konstrukcyjne" popełnione przy projektowaniu
zachodnich reaktorów atomowych, które spowodowały
katastrofę nuklearną w czasie trzęsienia ziemi w
Japonii z dnia 11 marca 2011 roku - które to błędy
są opisane w punkcie #M1 totaliztycznej strony o nazwie
telekinetyka.htm.
Jestem tutaj gotów się założyć, że tak kardynalnych
błędów konstrukcyjnych NIE popełniłby żaden z
absolwentów Politechniki Wrocławskiej.
Z kolei złą stroną tak doskonałego
wykształcenia było, że poza Polską - szczególnie
zaś w krajach angielskojęzycznych, ludzie NIE
są nawykli iż ktoś posiada aż tak wysoką wiedzę.
Stąd niemal dla każdej pozycji na zachodzie byliśmy
zbyt wysoko wykwalifikowani i jeśli przyszło nam
tam pracować to typowo musieliśmy ukrywać
swoją wiedzę i możliwości. Przeciętni zachodni
przełożeni mają wszakże tą trendencję, że jeśli
odkryją iż któryś z ich podwładnych wie znacznie
więcej niż oni sami, wówczas natychmiast starają
się go pozbyć pod jakimkolwiek pretekstem.
7.
W czasie trwania naszych 6-letnich studiów niektórzy
z nas byli jednym z 6-ciu roczników studentów
Politechniki Wrocławskiej którzy osobiście
doświadczyli niezwykle rzadkiego zjawiska rezonansowej
"nirwany tłumu", opisanego w punktach #C3 i #C4.2 stronynirvana_pl.htm.
Tamtą rezonansową "nierwanę tłumu" przeżyliśmy
zbiorowo w 1968 roku, kiedy to po ogłoszeniu
strajku okupacyjnego Politechniki Wrocławskiej,
ówcześni studenci tej uczelni zgromadzili się w auli aby
wysłuchiwać przemówień delegatów z poszczególnych
zakładów pracy Wrocławia. Uniesienie patriotyczne
jakie towarzyszyło owym przemówieniom zwolna rezonowało
w słuchaczach aż do punktu wzbudzenia w nas zjawiska
które w swoich późniejszych badaniach nazwałem
nirvaną rezonansową.
Pamiętam że w owym momencie tłum studentów obecnych
w auli został zbiorowo ogarnięty tak silnym uczuciem
szczęśliwości, że zaczęły się dziać niewyobrażalne
sceny. Przykładowo wiele dziewcząt zwyczajnie mdlało
ze szczęścia - stąd aby wynieść je z nabitej tłumem
auli trzeba było je podawać sobie nawzajem ponad
głowami - tak jak w dzisiejszych czasach czynią to z
idolami na koncertach. Pozostali płakali, lub krzyczeli,
zaś większości z nas aż nogi się uginały od obezwładniających
nas potężnych emocji. Niestety, z braku dostępności
do informacji na temat istnienia i odczuwania zjawiska
"nirwany", praktycznie niemal nikt z nas nie zdał sobie
wówczas sprawy że faktycznie przeżyliśmy to niezwykłe
uczucie. Dopiero w 30 lat później moje przeżycie
na tropikalnej wyspie Borneo odmiennie wyzwalanej
"nirwany zapracowanej", pozwoliło mi porównać
podobieństwo doznanych uczuć szczęśliwości do
tamtych uczuć przeżywanych przez tłum studentów
w auli Politechniki Wrocławskiej, oraz stopniowo
rozpracować co i dlaczego wówczas przeżyliśmy.
8.
Nasze studia odbywały się zgodnie z duchem wychowania
zalecanym w
Biblii.
Wielu dzisiejszych "fotelowych teoretyków" zarzuca Biblii,
że ta zaleca serwowanie młodzieży "twardej szkoły życiowej".
Wszakże wobec wszystkich ludzi Bóg używa wysoce wymagającej
metody wychowawczej, która opisana jest pod nazwą
"zasada odwrotności"
m.in. w punkcie #B1.1 strony o nazwie
antichrist_pl.htm,
czy w punkcie #F3 strony o nazwie
wszewilki.htm.
Metoda ta polega na serwowaniu ludzion dokładnej odwrotności
tego, co ludzie chcieliby doświadczać na codzień - co pobudza
ich do działań i do walki o lepsze jutro. W zgodności z ową
"zasadą odwrotności", także Biblia nakazuje, że aby wypracować
w wyrastających młodych ludziach najwartościowsze cechy
charakteru, trzeba ich traktować tak jak "hartuje się stal" -
więcej na ten temat wyjaśniam w punkcie #A3 odmiennej strony
god_proof_pl.htm,
w punkcie #B5.1 strony
will_pl.htm.
oraz w punkcie #K1 strony
wszewilki.htm.
Wszakże kraje które NIE serwują swojej młodzieży ani dyscypliny,
ani konsystentnych wymagań, lądują jak dla Szwecji opisuje to
artykuł "Swedish kids crushed by kindness - author" (tj. "Szweckie
dzieci zniszczone przez dobroć - autor"), ze strony A11 gazety
The Dominion Post
wydanie z piątku (Friday), February 14, 2014.
Jeśli też przeanalizuje się przebieg naszych studiów, metody
naszych wykładowców, oraz sytuację i atmosferę która wówczas
panowała w Polsce i na naszej uczelni, wówczas się odkrywa
że faktycznie hartowano nas tak jak hartuje się stal. Możemy
więc być dumni, że nie jesteśmy mięczakami i maminsynkami,
a że los i uczelnia odesłali nas do życia wysoko sprawnych
i zahartowanych jak stal w zmaganiu się z przeciwieństwami.
9.
Byliśmy ostatnią generacją studentów na Ziemi, która
ciągle była rozliczana nie tylko za nabytą wiedzę,
ale także za przestrzeganie standardów moralnych,
etycznych, ubioru, zachowania, itp.
W stosunku do wszystkich następnych generacji
studiującej młodzieży, zarzucono egzekwowanie
tych dalszych wymagań i standardów. Stąd studenci
którzy przyszli po nas, mogli demonstrować moralność
krokodyla i zachowania świni, jeśli jednak opanowali
zadany materiał nie istniały sposoby aby powstrzymać
ich przed uzyskaniem dyplomu i przed wywieraniem
degenerującego wpływu na resztę społeczeństwa. W
rezultacie, owe następne generacje zaczęły szybko
erodować wszystkie te wartości które uprzednio podtrzymywały
jakość życia ludzi, a więc moralność, religijność,
tradycję, dyscyplinę, małżeństwo, itp. Przykładowo,
zgodnie z artykułem "Religion in NZ heading for extinction,
says census study" (tj. "Religia w Nowej Zelandii
zmierza do wymarcia, stwierdzają badania spisu
narodowego"), ze strony A4 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post
wydanie ze środy (Wednesday), March 23, 2011,
w Nowej Zelandii zupełnie zamiera religijność jej
mieszkańców. Z zamarciem religijności i obawy
Boga wiąże się też wzrost głuchoty na głos sumienia.
Tymczasem badania nawet "totaliztycznej nauki'
wykazują, że osoby i instytucje głuche na głos
swego sumienia są przedterminowo (chociaż
dyskretnie) uśmiercane przez Boga - zgodnie z zasadą
"wymierania najniemoralniejszych"
opisywaną m.in. w punktach #G1 do #G8 strony o nazwie
will_pl.htm.
Podobnie jak z religijnością dzieje się tem też
z instytucjami małżeństwa, rodziny, itp.
#E2.
Osiągnięcia całego naszego pokolenia z
których możemy być szczególnie dumni:
Co około 25 lat zmienia się pokolenie ludzi
które zadominowało życie na Ziemi i które
zarządza owym życiem. Pokolenie ludzi do
którego my należymy, dominowało życie
na Ziemi przez okres od około 1970 roku,
do około 1995 roku. Po nim Ziemia została
wzięta w zarząd przez pokolenie naszych
dzieci, którego kontrola nad życiem ludzkości
przypada na lata od około 1995 do około
2020 - w tym również i na chwilę obecną.
Dokonajmy więc teraz przeglądu tych
osiągnięć naszego pokolenia zarządzającego
Ziemią od około 1970 do około 1995 roku,
z których możemy być najbardziej dumni.
1.
Nasze pokolenie stworzyło na Ziemi największy
poziom dobrobytu jaki ludzkość dotychczas
doświadczyła. Jeśli przeanalizować jak
zmieniał się poziom dobrobytu jaki dotychczas
panował przez całokres dziejów Ziemi, szczyt
tego dobrobytu przypadał właśnie w okresie
dominacji naszego pokolenia. Możemy więc
z duma stwierdzić, że to właśnie rękami naszego
pokolenia zbudowany został okres największego
dobrobytu jaki ludzkość dotychczas doświadczyła.
2.
W czasokresie panowania naszego pokolenia
świat został uchroniony przed doświadczeniem
kryzysów ekonomicznych. Nadchodzące w
okresach pokoju niszczycielskie kryzysy ekonomiczne,
wywołane zarówno przez łakome pokolenie naszych
dzieci jak i przez ogłupione pokolenie naszych
dziadków, wogóle nie zaistniały w okresie panowania
naszego pokolenia. To zaś demonstruje jak
rozważne i moralne były nasze działania.
3.
Nasze pokolenie stworzyło na Ziemi najdłuższy
okres pokoju i stabilności politycznej na Ziemi.
Jeśli przeanalizować wojny i okresy niestabilności
politycznej na Ziemi, wówczas się okazuje, że
to właśnie rękami naszego pokolenia zbudowany
został i utrzymany najbardziej pokojowy i politycznie
stabilny okres w dziejach Ziemi.
4.
Nasze pokolenie udowodniło w praktyce, że negocjacjami
i pokojem można osiągnąć nieporównanie więcej
niż wojną, siłą i zniszczeniem.
Wszakże to właśnie za panowania naszego pokolenia
pokojowo rozwiązywaliśmy niemal wszystkie konflikty.
To za naszego pokolenia pokojowy zjednoczyły się
Niemcy oraz pokojowo zmienił się ustrój dla znaczącej
proporcji świata. To nasze pokolenie zakończyło
tzw. "zimną wojnę" oraz oddaliło stworzoną przez
naszych ojców groźbę wojny nuklearnej. To także
nasze pokolenie w okresie swego działania potrafiło
się obyć bez użycia siły, przemocy, zniszczenia
i brutalności.
5.
Nasze pokolenie wprowadziło w życie faktyczną równość
wszystkich ludzi. To my po raz pierwszy w dziejach
Ziemi zaczęliśmy praktykować zasadę, że każdy człowiek
jest równy, niezależnie od rasy, płci, religii, przekonań,
itp. To my zmusiliśmy rasistowskie państwa do zmiany
systemu ich praw. To my ustanowiliśmy kary za
dyskryminację. To też nasza generacja zaczęła
zasiadać do okrągłego stołu z reprezentantami
wszystkich krajów, ras i religii.
6.
To za naszego pokolenia skomponowana została
najpiękniejsza muzyka w dziejach Ziemi. Przykładowo,
to właśnie z naszego pokolenia wywodzi sie ABBA.
Niemal też cała muzyka skomponowana w naszych
czasach reprezentuje sobą wszystkie te wartości których
wyraźnie brakuje zarówno w wypaczonym hałasie
i pomrukach uważanych za muzykę przez nasze
dzieci, jak i w znacznej proporcji utworów muzycznych
skomponowanych przez poprzedzające nas pokolenia.
#E3.
Największe zaniedbania naszego pokolenia:
Kiedy w okresie dominacji naszego pokolenia
w latach od około 1970 do około 1995, my byliśmy
zajęci budowaniem dobrobytu, pokoju i politycznej
stabilności na Ziemi, niestety zaniedbaliśmy
równocześnie i zawaliliśmy wiele innych spraw.
To właśnie te nasze zaniedbania spowodowały,
że kiedy około 1995 roku po naszym okresie
nadszedł czas zdominowania Ziemi przez nasze
dzieci, wówczas ludzkość raptownie zanurkowała
w kryzysy, terroryzm, wojny, depresję ekonomiczną,
niedostatki, bezrobocie, głód, znieczulicę społeczną,
chaos, marazm polityczny, oraz inne nieszczęścia
spowodowane ludzkimi niedoskonałościami.
Dokonajmy więc tu przeglądu obszarów w których
(a także sposobów na jakie) całe nasze pokolenie
kompletnie "zawaliło" sprawę.
Oczywiście, aby ujawnić generalne trendy
odnoszące się do całych pokoleń, konieczne
jest użycie wysokiego stopnia generalizacji.
Jak zaś to z generalizowaniem zawsze bywa,
wypunktowywuje ono jedynie najbardziej
powszechne i najbardziej generalne tendencje.
Jako takie, nie uwzględnia ono ani
wyjątków od opisanych tu tendencji - które w
rzeczywistym życiu zawsze przecież istnieją,
ani też jakichkolwiek indywidualnych osób czy
jakichkolwiek konkretnych rodzin. Stąd, na przekór
że to co tu opisane faktycznie odnosi się do całych
wskazywanych tu pokoleń, niekoniecznie i nie
zawsze odnosi się to do każdej indywidualnej
osoby czy do każdej indywidualnej rodziny.
1.
Rozpieszczenie (zamiast wychowania) pokolenia
naszych dzieci. Owo pokolenie naszych
dzieci przejęło po nas kontrolę nad Ziemią około
1995 roku, oraz będzie ją sprawowało do około
2020 roku (oczywiście - jeśli do wtedy ciągle
cokolwiek pozostanie z naszej planety). Obecnie
więc jesteśmy po połowie
okresu ich zarządu Ziemią i na własnej skórze
doświadczamy owoców naszego niewłaściwego
podejścia do ich wychowania. Moim zdaniem
najpoważniejszym błędem wychowawczym
naszego pokolenia było, że kierując się
uczuciami zamiast rozumem odrzuciliśmy
tradycyjne metody wychowania dzieci - które
udowodniły już swoją poprawność w działaniu
przez całe tysiąclecia ich używania. Jednocześnie
niesprawdzone metody wychowania jakie
kierując się uczuciami zamiast logiką po raz
pierwszy powprowadzaliśmy do użycia właśnie
my, wiodły do wyrośnięcia zbyt wielkiej proporcji
dzieci naszego pokolenia na egoistów, snobków,
mięczaków, niezdary, niedołęgów, terrorystów,
itp. Nasze pokolenie miało raczej twarde dzieciństwo
i młodość. Można więc zrozumieć dlaczego,
kiedy w końcu swoimi rękami zdołaliśmy zbudować
największy okres dobrobytu w dotychczasowych
dziejach Ziemi, owocami tego dobrobytu zaczęliśmy
bezwarunkowo obsypywać nasze dzieci. Na
dodatek powszechne kierowanie się uczuciami
zamiast rozumem spowodowała że bez przerwy
staraliśmy się przypodobać naszym dzieciom
i kupić sobie ich miłość, zamiast wpajać w nie
zasady, tradycję, dyscyplinę, odpowiedzialność,
oraz inne cechy wymagane do wpojenia młodemu pokoleniu.
To właśnie w okresie dominacji naszego pokolenia
nasze dzieci otrzymywały samochody, komputery
i najnowsze zabawki zupełnie bez kiwnięcia palcem.
To nasze pokolenie wprowadziło do użycia miękką
i wygodną bieliznę, jednorazowe pieluchy, zakazy
dawania dzieciom klapsa kiedy są niegrzeczne,
oraz urabianie nauczycieli aby używali psychologii
zamiast obowiązków, gonienia do pracy i kar - tak
jak to opisane w punkcie #K1 strony o nazwie
wszewilki.htm.
To nasze pokolenie pozwalało swym dzieciom wydawać
nasze pensje na najmodniejsze ubrania, najbardziej
znanych fryzjerów, oraz najlepsze kosmetyki.
W rezultacie, spora proporcja pokolenia naszych
dzieci nawykła że cały świat obraca się wokoło
ich pępka, oraz że w życiu można jedynie brać
nic w zamian nie dając. W ten sposób, zgodnie
z prawami życia opisanymi w punkcie #A3 strony
god_proof_pl.htm
wychowaliśmy pokolenie naszych następców na
niedołęgi i niemoralnych egoistów, którzy umieją
zabierać jednak nie potrafią dawać, którzy umieją
obiecywać, jednak nie potrafią dotrzymywać,
którzy umieją burzyć, jednak nie potrafią budować
z sukcesem, którzy zamiast pokojowej i
efektywnej negocjacji używają siły i zniszczenia.
W swoim podejściu do wychowania następnego
pokolenia zignorowaliśmy tysiąclecia doświadczeń
ludzkości że aby nabyć wymaganych cech charakteru,
zgodnie z wyraźnymi zaleceniami
Boga
wyrażonymi w
Biblii
młodzież trzeba wychowywać "tak jak hartuje się stal" -
co wyjaśniono w punkcie #B5.1 totaliztycznej strony
will_pl.htm.
W rezultacie, reprezentanci owego pokolenia naszych
dzieci którzy obecnie panują nad światem, zapewne nie
będą nawet zdolni zapewnić nam godziwych emerytur.
Na stare lata przyjdzie więc nam zbierać owoce faktu
że jako pokolenie "zawaliliśmy" właściwe wychowanie
następnego pokolenia. Oczywiście, istnieje znacznie
więcej niepożądanych następstw naszego zawalenia
sprawy właściwego wychowania następnego pokolenia -
są one jednak szerzej omawiane w "części #K" odrębnej
totaliztycznej strony o nazwie
tapanui_pl.htm.
2.
Zdewaluowanie znaczenia moralności i religii.
Jak naukowo zdołała to dopiero nam dowieść
teoria wszystkiego
zwana
Konceptem Dipolarnej Grawitacji
(a także wywodząca się z tej teorii
filozofia totalizmu),
tak naprawdę to życiem ludzkim rządzą trzy wielkości
moralne, mianowicie tzw. "pole moralne", "energia moralna",
oraz "prawa moralne". Przykładowo, owa teoria i filozofia
ustaliły, że tylko te ludzkie działania które zawsze wznoszą
się pod górę "pola moralnego" są moralne i wysoce
korzystne dla wszystkich ludzi których sobą one dotykają.
(Tj. korzystne dla wszystkich ludzi są tylko te działania
które podążają wzdłuż tzw. "linii największego oporu
intelektualnego" - po szczegóły patrz punkt #G3 strony
eco_cars_pl.htm,
oraz/lub punkt #F1 z dalszej części niniejszej strony.)
Natomiast ludzie którzy w swych działaniach ześlizgiwują
się w dół "pola moralnego" wzdłuż tzw. "linii najmniejszego
oporu", czyli którzy postępują zgodne z tzw.
filozofią pasożytnictwa,
są bezpardonowo tępieni i dotykani wszelkimi
możliwymi katastrofami, tak jak w punkcie #C3 strony
seismograph_pl.htm
opisane to zostało dla mieszkańców wyspy Haiti,
w punkcie #E2 strony
day26_pl.htm -
dla mieszkańców moralnie zdegenerowanych
wybrzeży Oceanu Indyjskiego, zaś w punktach
#H2 i #H3 strony
tapanui_pl.htm -
dla mieszkańców moralnie zdegenerowanych
starożytnych miast Wineta i Salamis. Przez
całe tysiąclecia religie nakazywały ludziom
właściwe potraktowanie moralności, zaś ludzie
intuicyjnie podążali za tymi nakazami swych
religii. Chociaż więc wolno i po omacku, ciągle
poziom cywlizacyjny naszej planety nieustannie
wówczas się podnosił. Jednak
nasze pokolenie nagle odeszło od Boga i od moralności.
Wszakże to nasze pokolenie zamiast
moralności i religijnej "miłości bliźniego" zaczęło
wmawiać swym dzieciom że życiem ludzi rządzi
Darwinowskie "prawo dżungli" oraz zasada
"przeżywania najsilniejszego"! (Chociaż
zgodnie z ustaleniami nowej "nauki totaliztycznej",
faktycznie to Darwinowska zasada "przeżywania
najsilniejszego" rządzi jedynie życiem dzikich
zwierząt. Natomiast zyciem ludzi rządzi zasada
"wymierania najniemoralniejszych"
opisywana m.in. w punkcie #B1 strony o nazwie
changelings_pl.htm.)
W rezultacie, owe "prawa dżungli" mamy teraz wokoło.
Natomiast coraz liczniejsi owi "najsilniejsi" i "najboleśniej
kąsający", na przekór że żyją krócej niż moralni ludzie,
ciągle dominują i zastraszają swoją brutalnością resztę
społeczeństwa zamieniając nasze życie w rodzaj
"piekła na Ziemi".
3.
Zaniedbanie kultywowania tradycji i umożliwienie degradacji
w postawach ludzi. Przez wieki tradycja i system
ludzkich wartości stanowił rodzaj szkieletu jaki dumnie
podtrzymywał ludzkość. Niestety, to właśnie nasze
pokolenie zaniedbało kultywowanie dawnych tradycji
i pozwoliło aby niszczycielskie i niesprawdzone wcześniej
postawy życiowe zaczęły wkradać się do życia ludzi.
Z kolei owo zaniedbanie kultywowania tradycji oraz
degradacja postaw miały fatalne następstwa. Przykładowo,
zatarły one zrozumienie dobra i zła, oduczyły odróżnianie
tego co moralne od tego co niemoralne, pozwoliły na
uznanie zboczeń i wypaczeń za wzorce do naśladowania,
itd., itp.
4.
Zaniedbanie przekazu tradycji o istotności wsłuchiwania
się w podszepty naszego sumienia. Aby umożliwić
ludziom wytrwanie przy moralnym postępowaniu, kiedy
Bóg stwarzał ludzi,
wyposażył ich w specjalny "przeciw-organ" zwany
"sumieniem". Owo "sumienie" jest rodzajem jakby
jednokierunkowej "linii telefonicznej" która na stałe
jest podłączona do umysłu
Boga
aby nieustannie nam podszeptywać czy dane nasze
działanie jest "moralne" czy też "niemoralne", a w ten
sposób aby zawsze nam umożliwiać jednoznaczne
odróżnianie dobra od zła. Istnieje nawet filozofia życiowa zwana
totalizmem intuicyjnym,
której praktykowanie sprowadza się właśnie do uważnego
wsłuchiwania się w podszepty własnego sumienia i
następnego postępowania zgodnego z tymi podszeptami
we wszystkim co tylko w swoim życiu się czyni.
Działanie owego "sumienia" zdumiewa tych dzisiejszych
naukowców, których ateistyczne światopoglądy NIE
pozwalają im zrozumieć jak to się dzieje że poczucie
dobra i zła jest w nas wbudowane od samego początku
i daje się wykryć nawet już w sześcio-miesięcznych
dzieciach - jako przykład patrz artykuł "Sense of right
and wrong in place by six months of age, research found"
(tj. "Poczucie dobra i zła istnieje już w sześcio-miesięcznych
dzieciach, badania wykazują") ze strony A5 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie z wtorku (Tuesday), May 11, 2010). Niestety,
podszepty sumienia daje się zagłuszać - zaś powtarzanie
owego zagłuszania z czasem prowadzi do chronicznego
ignorowania sumienia i do wypaczonego zrozumienia
dobra i zła. To też właśnie nasze pokolenie było ostatnim
na Ziemi którego postępowaniem rządziły głównie podszepty
sumienia. Niestety, samemu ciągle kierując się sumieniem,
zaniedbaliśmy przekazania następnym generacjom owej
istotnej tradycji wsłuchiwania się w podszepty sumienia
i pedantycznego wdrażania tego co sumienie nam nakazuje.
W rezultacie zamiast wsłuchiwać się w sumienie, następne
generacje ludzi zaczęły wsłuchiwać się w swoje pożądania,
chciwość, zachcianki, itp. Efekty zaś tego widzimy obecnie
wokoło siebie w formie gwałtownie upowszechniającej się
filozofii pasożytnictwa,
oraz wynikającego z niej moralnego upadku naszej
cywilizacji.
5.
Zaniedbanie opieki nad naturą i środowiskiem.
W pogoni za dobrobytem i w zapale mnożenia dóbr
materialnych jako pokolenie zapomnieliśmy również
o naturze i o środowisku. W rezultacie to nasze
pokolenie staje się odpowiedzialne za nieszczęścia
i problemy jakie obecnie zaczynają wyraźnie
ujawniać się wokoło. Na dodatek, nie wychowaliśmy
właściwie pokolenia naszych dzieci które przejęły
świat po nas, tak że pokolenie to NIE nabyło cech
wymaganych do naprawy naszych błędów. Stąd
dzieciom naszego pokolenia też brakuje tego co
potrzeba, aby naprawić nasze zaniedbania. Sytuacja
z naturą i środowiskiem być może zacznie się poprawiać
dopiero kiedy panowanie nad światem przejmą
nasi wnukowie około 2020 roku - ale pod warunkiem
że zdołamy im jakoś przekazać informacje których
im potrzeba - po szczegóły patrz punkty #K7 i #K8 ze strony
tapanui_pl.htm.
6.
Zaniedbania etyczne na polu zdrowia i medycyny.
Nasze pokolenie kompletnie zawaliło też właściwe
ustawienie zasad działania i etyki służby zdrowia
i medycyny. Zamiast kultywowania uprzedniej
"dbałości o każdego człowieka", to w naszym
okresie pozwoliliśmy aby lekarze zaczęli dbać
o dochód i tylko o tych najbogatszych zaś
farmaceuci opracowywali głównie lekarstwa
które łagodzą ale nie leczą - a stąd które raz
zażyte muszą potem być zakupywane i zażywane
już przez całą resztę życia. Teraz zaś przyjdzie
nam za to płacić niemal kompletnym brakiem
właściwej opieki medycznej i służby zdrowia -
kiedy najbardziej tych potrzebujemy.
* * *
Oczywiście, podobnych uchybień nasze
pokolenie popełniło znacznie więcej.
Niektóre z nich są jednak zbyt specjalistyczne
aby je tu opisywać. Inne z kolei są zbyt
rozległe i faktycznie to wymagają znacznie
szerszego wyjaśnienia. Z tego powodu,
tylko najbardziej reprezentacyjny przykład
wysoce znaczącego z takich dalszych uchybień
naszego pokolenia jest skrótowo wzmiankowany
poniżej w następnym punkcie, zaś szczegółowo
jest on omówiony w "części #K" odrębnej strony
tapanui_pl.htm -
szczególnie patrz tam punkty #K5 i #K6.
#E4.
Obecne staczanie się ludzkości w epokę "neo-średniowiecza" oraz nasze zawalenie obowiązku zapobiegnięcia temu staczaniu się:
Pokolenie naszych ojców którzy zarządzali
Ziemią od około 1945 roku do około 1970
roku panicznie bało się wojny. Postępując
więc w zgodzie z dewizą starożytnych Rzymian
"jeśli chcesz pokoju przygotowuj się do
wojny" nasi ojcowie rozwijali broń jądrową
i w latach 1945 do 1970 dokonywali setek
próbnych eksplozji nuklearnych. Niestety,
każda eksplozja broni jądrowej generuje
straszliwą plagę jaką są narazie niewykrywalne
przez oficjalną naukę ludzką wibracje "hałasu
telepatycznego". Wibracje te mają bowiem
brzydki zwyczaj że rezonują one potem w
ziemskiej jonosferze przez całe wieki oraz
że ich moc kumuluje się lawinowo z każdą
następną próbną eksplozją broni jądrowej.
Na nieszczęście dla ludzkości, wibracje te
pozostając niesłyszalne w sposób świadomy
oddziaływują jednak wysoce niszczycielsko
na naszą podświadomość - która je słyszy i odbiera.
Stąd posiadają one wysoce niszczycielski wpływ
na umysły ludzi, wypaczając ich zdrowie,
formując zboczenia, obniżając inteligencję,
zwiększając irytowalność i agresywność,
wypaczając nastroje, emocje, smak i postawy,
obniżając liczbę spermoidów, itd., itp. W
rezultacie, nasilanie się takiego rezonowania
"hałasu telepatycznego" w ziemskiej jonosferze
powoduje stopniowe staczanie się całej ludzkości
w epokę niemoralności, niezgodności, chaosu,
wojen, krzywd, itp. Epoka zwana "średniowieczem"
wywołana była właśnie takim rezonowaniem
"hałasu telepatycznego" - tyle że spowodowanym przez
eksplozję Tapanui
a nie przez eksplozje nuklearne. Owo więc
"panikowanie" pokolenia naszych ojców i dokonywanie
przez nich setek próbnych eksplozji broni
nuklearnej, spowodowało aż takie zagęszczenie
rezonowania "hałasu telepatycznego" wokół Ziemi,
że zepchnęły one ludzkość w kolejną epokę
"neo-średniowiecza". Skutki tej nowej epoki
zaczynamy właśnie coraz wyraźniej widzieć
dookoła siebie.
O istnieniu, o generowaniu, oraz o następstwach
"hałasu telepatycznego" jest nam wiadomym
już od ralatywnie dawna. Przykładowo informacje
o tym "hałasie telepatycznym " ja publikuję
systematycznie już od czasu kiedy w 1987
roku odkryłem zaistnienie eksplozji Tapanui
(tj. tej eksplozji która spowodowała nadejście
na Ziemię oryginalnej epoki "średniowiecza"),
oraz kiedy ustaliłem że "średniowiecze" było
właśnie wynikiem rezonowania owego hałasu.
Stąd w publikacjach takich jak podrozdział D4 z
monografii [5/4]
ostrzeżenia o nadchodzącym staczaniu
się ludzkości w epokę "neo-średniowiecza"
były upowszechniane na długo przedtem zanim
pierwsze oznaki owego staczania zaczęły się
ujawniać na Ziemi. Niestety, moje ostrzeżenia
okazały się "wołaniem na puszczy". A szkoda
że były one zignorowane, bowiem nosiły w sobie
potencjał aby zapobiec i powstrzymać nadejście
na Ziemię obecnie już wyraźnie się eskalującej
epoki "neo-średniowiecza". To z tego powodu
ja wierzę, że nasze pokolenie mogło zapobiec
stoczeniu się ludzkości w epokę "neo-średniowiecza",
jednak kompletnie "zawaliło" także i tą sprawę.
Teraz zaś, kiedy "neo-średniowiecze" już panuje
i z każdym dniem się nasila, nie daje się już mu
zapobiec. Jedynie co ciągle możnaby próbować,
to łagodzić jego następstwa.
Podsumowując więc ten punkt, kolejną istotną
sprawą którą kompletnie "zawaliło" nasze pokolenie,
to że nie zapobiegło stoczenia się ludzkości w
obecnie panującą epokę "neo-średniowiecza" -
chociaż posiadało wszelkie wymagane informacje
aby epoce tej zapobiec. W rezultacie tego
"zawalenia", na Ziemię nadeszły obecne czasy
"neo-średniowiecza" - w których, podobnie
jak w oryginalnym "średniowieczu", przykładowo
małżeństwa są tylko na okres dobrej pogody,
zaś rodziny się rozpadają z chwilą pierwszych
kłopotów. W których to czasach zamiast rzeczowo
badać niewyjaśnione zjawiska, Boga, UFO,
duchy, ESP, itp., oraz zamiast zważać na
materiał dowodowy w ich sprawie, ludzie tak
wypaczyli i zdegenerowali swoje postępowanie
że albo całkowicie ignorują te istotne sprawy,
albo też "palą na stosie" badaczy którzy ujawnili
im niewygodne prawdy. Zamiast wychowywać
dzieci zgodnie z udowodnionymi przez
tysiąclecia metodami zalecanymi przez
Biblię, rodzice zaczęli oszczędzać im bólu i wysiłku,
pocieszać że bezmyślność i głupota też zasługują
na nagrody, wychwalać nawet za zjedzenie posiłku,
obsypywać prezentami za czynienie niczego,
dawać im dyplomy i medale tylko za wzięcie udziału,
oraz wpajać w nich przekonanie że są pępkami
całego wszechświata. Zamiast w rodzinnym
życiu utrzymywać tradycje, role, pozycje i
obowiązki, pozwala się obecnie aby każdy
mógł czynić co tylko zechciał, oraz aby nikt
nie zaznał żadnej struktury, dyscypliny,
ograniczeń, ani odpowiedzialności. Zamiast
słuchać tych co mają coś do powiedzenia
obecnie słucha się tych co są najbardziej krzykliwi.
Zamiast nazywać wszystko po imieniu, wprowadza
się nową terminologię aby przypadkiem kogoś
nie obrazić. Zamiast się modlić, ludzie wstydzą
się już swego Boga. Zamiast wytykać i zwalczać
to co złe i niemoralne, wprowadza się "prawa
prywatności" oraz "cywilne unie" które pozwalają
wszystko to ukryć lub zalegalizować. Zamiast
potępiać i karać zboczonych, zwyrodniałych
i pozbawionych hamulców, czyni się ich idolami.
Zamiast pomagać ludziom w potrzebie, wymyśla
się instytucje na które można potem przerzucać
odpowiedzialność za pomoc, podczas gdy
majbliźsi mogą zabawiać się w gapiów. To
w czasach staczania się w "neo-średniowiecze"
wyeliminowane zostały umysłowo inspirujące
wieczorne życie towarzyskie i rozmowy
ze starszą generacją oraz filozoficznie nastrajające
modlitwy, będąc zastąpione bezmyślnym oglądaniem
telewizji lub podsycaniem brutalności z pomocą
gier komputerowych. To w owych czasach
staczania się ponownie zaczęło się zatrudniać
"za to KOGO ktoś zna", a nie "za to CO ktoś
potrafi dokonać".
Najgorsze jednak, że owo następne pokolenie
naszych dzieci, po przejęciu po nas planety
około 1995 roku, dodatkowo eskalowało dalej
powyższe trendy "neo-średniowiecza". W rezultacie,
na Ziemi zapanowała obecna epoka niemoralności,
zachłanności, wypaczeń, zboczeń, agresji,
zbrodni, bezrobocia, upadku i głodu.
I tak zachłanność ludzka została wyeskalowana
do granic absurdu. Stąd np. politycy zamiast
pytać jak kiedyś "co to uczyni dla naszego narodu
lub kraju", często zaczynają swoje rządy od
wypytania "a co (lub ile) jest w tym dla mnie".
Zamiast pracować na życie, obecnie "żyje się
na kredyt". Zamiast płacić proporcjonalnie do
wkładu, obecnie wymyśla się milionowe zarobki
dla dyrekcji zaś głodowe ochłapy dla robotników,
premie równoważne tysiącom pensji dla zarządu,
oraz odsyłanie na bezrobocie dla reszty pracowników.
Bóg stopniowo eliminowany jest z życia, zaś
zamiast niego wprowadza się kult pieniądza i
szybkiej przyjemności. Zamiast ludzi widzi
się naokoło jedynie ciała i mięśnie,
zaś zamiast natury - jedynie potencjał do zarobku.
Itd., itp.
W przeszłości naszej cywilizacji istniał już raz
taki okres czasu kiedy ludzie zaprzestali słuchania
wiedzy, materiału dowodowego, logiki, głosów
rozsądku, oraz podszeptów sumienia, a
zaczęli eskalować najróżniejsze wypaczenia
kierując się wyłącznie uczuciami i emocjami.
Okres ten nazywamy "średniowieczem".
Poprzez trwałe wdrożenie w życie nowej tradycji
aby ignorować moralność, wiedzę, logikę, dowody,
oraz głosy rozsądku, a wsłuchiwać się wyłącznie
w nasze uczucia i zachcianki które już od dawna
są degenerowane niszczycielskim "hałasem
telepatycznym", nasza planeta stopniowo stacza
się obecnie w mroki epoki lustrzanie podobnej do
"średniowiecza". To dlatego w okresie panowania
naszego pokolenia rozpoczął się na Ziemi proces
który my mogliśmy powstrzymać, jednak który
po zignorowaniu stoczył ludzkość w obecnie już
eskalującą się po Ziemi epokę wysoce niemoralnego
"neo-średniowiecza". Kiedy zaś owe
wypaczenia "neo-średniowiecza", oraz
wszystkie jego niemoralne konsekwencje,
raz już całkowicie rozpanoszą się po Ziemi,
zapewnie potrzebny będzie wysiłek aż wielu
kolejnych generacji (jeśli nie stuleci) aby
ludzkość zdołała powrócić do sytuacji
powszechnej moralności i dobrobytu.
Dalsze informacje na temat "neo-średniowiecza"
zawarte zostały w "części #K" totaliztycznej strony
tapanui_pl.htm -
szczególnie patrz tam punkty #K5 i #K6.
Z kolei przygotowane wiele lat temu ostrzeżenia
o nadchodzeniu na Ziemię epoki "neo-średniowiecza"
można sobie poczytać z podrozdziału D4 w
monografii [5/4].
#E5.
Nasz moralny obowiązek uświadamiania prawdy o prowokacji,
niesprawiedliwości i o potrzebie zadośćuczynienia krzywdzie
popełnionej na owych około 40-tu naszych kolegach usuniętych z
Politechniki Wrocławskiej
po 1 maja 1968 roku:
W dniu 1 maja 1968 roku, na naszych oczach
popełniona została bardzo poważna niesprawiedliwość
wobec około 40 naszych byłych kolegów z uczelni.
Dokładniejszy opis tamtych zdarzeń zawarty jest
w punkcie #F2 mojej odrębnej strony internetowej o
mieście Wrocławiu.
Mianowicie, koledzy owi zostali zwodniczo
namówieni do wzięcia udziału w pochodzie
pierwszomajowym mającym spełniać funkcję
zasadzki na politycznie-aktywnych studentów,
poczym po zostaniu otoczonymi przez bojówkę
ówczesnej policji politycznej zostali oni wbrew
swej woli zamieszni w sprowokowane przez
policję polityczną rozruchy uliczne, obfotografowani,
usunięci z uczelni, oraz siłą powcielani do
wojska. Popełniona więc na nich została
okropna niesprawiedliwość jaka domaga
się moralnego zadośćuczynienia.
Jednym więc z naszych moralnych obowiązków
jest uświadomienie społeczeństwu prawdy o
tamtej prowokacji politycznej, oraz podjęcie
domagania się aby owym około "40 pokrzywdzonym"
z grona naszych byłych kolegów przyznana została
jakaś forma moralnego zadośćuczynienia. Ponieważ
każdy z tamtych poszkodowanych obecnie jest już
w wieku emerytalnym, zaś niektórzy z nich zapewne
już NIE żyją, w mojej opinii najwłaściwszą formą
takiej moralnej rekompensaty byłoby gdyby
Politechnika Wrocławska
odszukała ich i każdemu z nich przyznała teraz
tytuł "magistra inżyniera honoris causa" -
tj. tytuł moralnie rekompensujący za ten którego
wówczas zostali niesprawiedliwie pozbawieni (w
razie potrzeby tytuł ten należałoby im przyznać
nawet pośmiertnie - jeśli ich rodziny zgodziłyby
się zaakceptować ów tytuł w ich imieniu).
Warto tu też odnotować, że przyznanie im takich
tytułów faktycznie okazałoby się również wysoce
korzystne dla samej Politechniki Wrocławskiej.
Wszakże dla tej uczelni byłoby to też doskonałym
posunięciem w tzw. "Public Relations"
(PR). Rozgłos tego wysoce słusznego i sprawiedliwego
posunięcia rozniósłby się przecież po całej Polsce,
a być może nawet i po całym świecie.
Motto:
"Poznaj dodającą filozofię życia zalecaną nam przez
Boga
(np. z mojego bloga #372 lub z #I1 do #I5 strony
parasitism_pl.htm),
a także po inżyniersku jak poznaj też cele i metody
działania Boga, a wówczas zrozumiesz działanie wszechświata
jaki Cię otacza oraz powody lekcji życiowych jakich doświadczasz."
Intrygującym aspektem monopolu dotychczasowej
oficjalnej nauki ludzkiej jest, że za wysokie dotacje
wypracował on dziesiątki teorii jakie rzekomo wyjaśniają
wszystko co dla nas niesprawdzalne bo ogromnie
odległe od Ziemi i ludzi w czasie lub przestrzeni, np.
wyjaśniają jak powstają odległe gwiazdy, galaktyki
i "czarne dziury", jak dosłownie z niczego powstał
wszechświat w wyniku "Wielkiego Bangu", czy jak
seria niemożliwych do zajścia "przypadków" spowodowała
ewolucję człowieka
rzekomo miliony nienawracalnych lat temu. Nadal
ten kosztowny monopol nauki NIE potrafi wyjaśnić
po inżyniersku np. "dlaczego" światło jest
falą powierzchniową jaka powstaje i propaguje się
wyłącznie wzdłuż jakichś powierzchni - oraz "jak"
światło to dociera do każdego punktu w środku
objętości naszego "świata materii" choć NIE wiedzie
tam żadna znana owej nauce powierzchnia (po
wyjaśnienia owych "dlaczego" i "jak" patrz mój
blog #372 o adresach z punktu #Z8 niniejszej
strony). Jednak aż do czasu opracowania niemal
40 lat temu, do dziś ukrywanej przed ludźmi naukowej
"Teorii Wszystkiego z 1985 roku"
zwanej także
Konceptem Dipolarnej Grawitacji,
nie mieliśmy ani jednej nawet najmizerniejszej
teorii naukowej która by nam wyjaśniała jak
mamy żyć "tutaj" oraz "teraz", zaś absolutną
prawdę i wskazania której to teorii potwierdzałyby
zgodnym chórem poświadczenia wszystkich najważniejszych
trzech świadków na potwierdzeniach jakich
bazuję wszystkie swoje odkrycia i teorie, zaś jakich
opisuję dokładniej w (1) do (1c) punktu #H1 strony
2020zycie.htm.
Tymczasem w punkcie #J5 mojej odrębnej strony o nazwie
wszewilki_jutra.htm,
a także w punkcie #C6 innej strony
prawda.htm
i w punkcie #B2 strony
malbork.htm,
wyjaśniłem ilustracyjnie i podparłem przykładami,
że nasze wysiłki poznawania i prowadzenia życia
bez uprzedniego posiadania teorii naukowej jaka
by nam wyjaśniała jak naprawdę należy żyć "tutaj"
oraz "teraz", daje się porównać do prób wspinania
się na wysoką i gładką ścianę (lub mur) bez użycia
jakiejkolwiek drabiny lub rusztowania. Wszakże wielu
ludzi którzy rzucają się na życie głową do przodu,
albo rozbijają sobie o nie głowę, albo też wybijają
swą głową dużą dziurę w owym życiu - której to
dziury potem nie daje się załatać przez całe wieki.
Tymczasem jeśli życie potraktuje się podobnie jak
wysoki i gładki mur (czy ścianę) na który musimy
jakoś się wspiąć, wówczas teoria naukowa jaka
wyjaśnia nam zasady owego życia, jest dla nas
jak rodzaj drabiny lub rusztowania przystawionych
do owego muru. Znaczy, wówczas nasze wspinanie
się jest łatwiejsze, bowiem możemy już opierać się
NIE tylko na samym murze, ale także na pomocy
owej drabiny.
W 1985 roku dostąpiłem zaszczytu rozpracowania
teorii naukowej, którą w chwili jej opracowania, tj.
w punkcie czasowym kiedy NIE wiedziałem jeszcze
iż wykazuje ona wszelkie cechy owej przez wszystkich
poszukiwanej Teorii Wszystkiego, nazwałem
Koncept Dipolarnej Grawitacji.
Z upływem czasu jednak się okazało, iż teoria ta
wyjaśnia praktycznie wszystko, włączając w to
zasady, prawa, wielkości, moce, itp., które rządzą
codziennym życiem ludzi. To właśnie z powodu
zdolności tej teorii do ujawnienia prawdy na temat
praktycznie wszystkiego, a także jej potencjału
do wyjaśniania sobą wszystkiego, w parę miesięcy
po jej sformułowaniu, zacząłem teorii tej
przyporządkowywać też drugą nazwę
"Teorii Wszystkiego z 1985 roku".
Aczkolwiek obecnie NIE daje się tego ustalić z całą
pewnością, NIE daje się też całkowicie wykluczyć
możliwości, że to właśnie moje angielskojęzyczne
opracowania, począwszy od 1985 roku upowszechniające
po calym świecie wiedzę o tej mojej naukowej
Teorii Wszystkiego, "zainspirowały" innych autorów
do "rozreklamowania" na Ziemi idei i nazwy
Teoria Wszystkiego.
Po jej zaś rozreklamowaniu, siły polityczne zaczęły
tę nazwę traktować w sposób polityczny, a NIE naukowy.
Na dodatek, ponieważ owa teoria naukowa dawała
nam jasne i jednoznacznie wytyczne jak powinniśmy
żyć, na jej podstawie opracowana została nowa
filozofia codziennego życia, którą nazwałem
Totalizm
(pisany przez literę "z", aby odróżniać go od wersji
"totalitarianismu" też skrótowo czasami nazywanego
Totalism -
ale pisany przez "s") - patrz opisy tej mojej filozofii
zaprezentowane na stronie internetowej o nazwie
totalizm_pl.htm.
Owa filozofia totalizmu" jest więc jakby ekstraktem
ze znacznie obszerniejszego Konceptu Dipolarnej Grawitacji,
jaki to ekstrakt koncentruje się wyłącznie na wyjaśnianiu
zasad według których należy żyć i jakie powinno
się (oraz warto) stosować w swoim codziennym życiu.
Ponieważ zarówno moja Teoria Wszystkiego z 1985 roku zwana
Koncept Dipolarnej Grawitacji,
jak i
filozofia totalizmu,
opisane są dokładnie aż w całym szeregu stron
internetowych i monografii, NIE będę ich tutaj
już ponownie omawiał. Jednak dla naukowej
ścisłości powtórzę tutaj kilka najbardziej wartych
poznania zasad, poraw i regularności, jakie
one ujawniają że te rządzą naszym
codziennym życiem. Oto owe regularności:
1. Wpływ tzw. "pola moralnego" na przebieg
życia ludzi. Ci z czytelników którzy mają
zmysł obserwacyjny, odnotowali już zapewne,
że każde z naszych działań pozafizycznych
ma te same cechy jak nasze działania fizyczne.
Przykładowo, aby fizycznie wspiąć się pod górę,
musimy włożyć w owo wspinanie określony wysiłek
i cierpnienie. Za to staczanie się w dół typowo
przychodzi nam łatwo i przyjemnie. Podobnie, aby
pozafizycznie dokonać czegoś dobrego i trawałego
(np. dopomóc komuś, podjąć długoterminowo
poprawną albo sprawiedliwą decyzję, czy
wypowiedzieć prawdę) też trzeba włożyć
w to sporo wysiłku i wkładu cierpienia.
Natomiast czynienie wszystkiego co z czasem
okaże się złem, czy zwykłe lenistwo i nieczynienie
niczego, zawsze jest łatwe i przyjemne. Powodem
takiego stanu rzeczy jest istnienie szczególnego tzw.
"pola moralnego", które działa tak samo,
jak dobrze nam już znane "pole grawitacyjne".
Tyle tylko że "pole moralne" wymusza konsumpcję
(przepływ) naszej energii przy każdym działaniu,
a nie jedynie przy fizycznym wchodzeniu na
góry czy na schody. Owo "pole
moralne" zostało bowiem uformowane przez Boga
w naszym świecie fizycznym specjalnie po to aby
czynienie tego co moralnie poprawne i co dobre
dla ludzi zawsze wymagało wkładania w to
wysiłku i pracy, a także aby wszystko co
czynione jest bez wysiłku i bez wkładu pracy
z czasem okazywało się niemoralne i niedobre
dla ludzi. Dzięki więc istnieniu tego
pola, to co moralne NIE może być przypadkowo
zrealizowane przez czyjeś nieczynienie niczego,
ani nie może być łatwo osiągane przez leniwców
czy egoistów. Aby bowiem postępować w swym
życiu moralnie, zawsze konieczne jest wkładanie
w swe moralne działania określonego wysiłku i energii.
Istnienie i żelazne działanie owego "pola moralnego"
ma interesującą konsekwencję dla naszego życia
codziennego. Chodzi bowiem o to, że w życiu NIE
zawsze od razu jest nam wiadomym jakie działanie
w danej sytuacji jest najbardziej moralne i poprawne
zaś po zrealizowanie NIE okaże się potem być
błędem za jaki przyjdzie nam kiedyś zapłacić.
Otóż z powodu istnienia pola moralnego, w działaniu
jest zawsze zasada, że "moralnie najpoprawniejsze
jest zawsze działanie które w danej sytuacji idzie
wzdłuż tzw. 'linii największego oporu intelektualnego',
zaś niemoralne i najgorsze zawsze jest postępowanie
które w danej sytuacji idzie wzdłuż tzw. 'linii
najmniejszego oporu intelektualnego' ".
Jeśli więc w jakiejś sytuacji życiowej NIE wiemy
jak mamy postąpić, wówczas zawsze powinniśmy
wybrać postępowanie jakie wymaga naszego
największego wkładu intelektualnego
(zwróć uwagę na intelektualność tego wkładu,
bowiem oprócz wkładów intelektualnych istnieją
również wkłady fizyczne oraz wkłady emocjonalne).
Nigdy bowiem takie postępowanie NIE okaże się
potem niewłaściwym. Z kolei wybranie działania
które idzie wzdłuż owej 'linii owego największego
oporu intelektualnego' jest już proste. Wystarczy
bowiem aby w danej sytuacji sprawdzić co byłoby
dla naszego umysłu najłatwiejszym z niej wyściem,
potem zaś wystarczy zrealizować dokładną
tego odwrotność.
Istnienie "pola moralnego" ma też dodatkowe następstwo,
z istotności którego dla naszego życia dzisiejsza "oficjalna
medycyna ateistyczna" NIE zdaje sobie sprawy, a które
najlepiej wyjaśniłem w punkcie #A1 ze swej strony o nazwie
evolution_pl.htm.
Następstwo to wynika z wiedzy, którą fizyka już od
dawna dla nas zgromadziła - mianowicie z wiedzy,
że wspinanie się pod górę dowolnego pola,
zawsze zwiększa jakiś rodzaj energii potencjalnej.
Chociaż więc oficjalna medycyna ateistyczna
NIE chce uznać mojego odkrycia "pola moralnego",
pewność istnienia tego pola jest potwierdzana przez
fakt, że wspinanie się pod
górę "pola moralnego" powoduje gromadzenie się w duszy
wspinającego szczególnego rodzaju potencjalnej energii -
którą ja nazwałem "energia moralna" albo "zwow".
Energia ta wywiera ogromny wpływ na jakość życia
każdego z nas - jak wyjaśniłem to dokładniej w
punkcie #D3 swej strony internetowej o nazwie
nirvana_pl.htm.
Kiedy bowiem ilość "energii moralnej" zwiększa się w
naszej duszy dzięki długotrwałemu wykonywaniu szczególnego
rodzaju pracy fizycznej, którą w punkcie #D2 owej strony
nirvana_pl.htm
nazwałem "pracą moralną",
wówczas nasz poziom szczęśliwości zaczyna się zwiększać
aż do osiągnięcia niezykłego stanu szczęśliwości zwanej
"totaliztyczna nirwana".
Ja miałem honor i przyjemność osobiście przeżywać
ten stan przez okres około 9 miesięcy podczas mojej
profesury na Borneo. Najprecyzyjniej uczucie nieustającej
szczęśliwości jaką wówczas się doznaje możnaby opisać,
że "totaliztyczną nirwanę"
odczuwa się podobnie jak seksualny orgazm, który trwa
bez końca. Jeśli jednak zaniedbuje się w swym
codziennym życiu wykonywania owej "pracy moralnej", lub
zażywa się narkotyki jakie szybko upuszczają z naszej duszy
ową "energię moralną" (zamieniając ją na uczucie chwilowej
przyjemności wynikajace z upływu owej energii), wówczas
ilość zgromadzonej w naszej duszy owej energii zaczyna
spadać. Po zaś osiągnięciu poziomu zaledwie około 30%
pojemności energetycznej naszej duszy zaczyna wywoływać
w nas najróżniejsze tzw. "choroby duszy" - czołowym
reprezentantem jakich jest "depresja psychiczna".
(Dzisiejsi ateistyczni lekarze takie "choroby duszy" błędnie
nazywają "chorobami umysłowymi" - material dowodowy
wyjaśniający m.in. dlaczego ta ich nazwa jest błędna
zawarłem w punkcie #F11 swej innej strony o nazwie
soul_proof_pl.htm.
Z kolei totaliztyczną definicję "depresji" oraz sposób jej leczenia
poprzez zwiększanie swej "energii moralnej" wykonywaniem
"pracy moralnej" opisałem w punkcie #C6 swej strony o nazwie
nirvana_pl.htm.)
W końcu osoby, które upartym praktykowaniem
filozofii pasożytnictwa,
zażywaniem narkotyków, albo bezczynnością, doprowadzą
się do sytuacji iż zawartosć "energii moralnej" w ich duszy
spadnie do niemal zera, umierają w bardzo nieprzyjemny
sposób samozadaną sobie śmiercią - najczęściej poprzez
popełnienie samobójstwa.
2. Jak faktycznie działa prawo moralne wyrażone
znanym przysłowiem "miłe złego początki, a
koniec żałosny". Jak to wyjaśniłem w
poprzednim punkcie, zasadnicza funkcja "pola
moralnego" polega na powodowaniu że w świecie
fizycznym czynienie czegokolwiek co moralne i
co dobre dla ludzi, zawsze musi wymagać wkładania
w do znaczącego wysiłku i cierpienia. Dlatego
to samo "pole moralne" zawsze ułatwia i uprzyjemnia
wszystko co niemoralne i co szkodliwe dla ludzi.
To owo wiec pole moralne powoduje, że dokonywanie
wszystkiego co niemoralne i co w długoterminowym
działaniu okaże się szkodliwe dla ludzi, zawsze musi
być przyjemne i łatwe. Stąd początek przysłowia
z tytułu "miłe złego początki" bierze się
właśnie ze sposobu na jaki działa "pole moralne".
Poznanie faktu że "pole moralne" ułatwia i uprzyjemnia
dokonywanie wszystkiego co potem okaże się
niemoralne i szkodliwe dla ludzi, ma duże znaczenie
dla naszego życia. Wszakże uświadamia ono
że wszelki łatwy, szybki i przyjemny sukces w
czymkolwiek jest też dla nas faktycznie rodzajem
"dzwonka alarmowego" iż "nie tędy droga". Jeśli
więc np. jakiś polityk ma powszechnie lubiany uśmiech
i miłe zachowanie jednak unika wszystkiego co
niepopularne, trzeba się go strzec bo potem
wyniszczy on gospodarkę oraz zapożyczy
i zaprzeda swój kraj. Jeśli wszystko się zmawia
aby jakaś partia polityczna łatwo wygrała wybory,
trzeba się mieć na baczności - bowiem doprowadzi
ona kraj do ruiny. Jeśli budowa jakiejś fabryki czy
kopalni idzie "jak po maśle" - trzeba się mieć
na baczności bo potem zniszczy ona środowisko,
podminuje okoliczne domy, oraz zrujnuje gospodarkę
tego regionu. Jeśli jakaś teoria naukowa lub odkrycie
od razu uzyskują światowy rozgłos i liczne nagrody,
trzeba wziąść ją pod lupę bowiem w przyszłości
będą one zwodziły ludzkość i blokowały postęp
przez całe stulecia. Jeśli ktoś sam nas znajdzie
i zaoferuje swoje usługi - powinniśmy się mieć
na baczności bo drogo potem będzie nas kosztował.
Jeśli jakiś golfer, sportowiec, czy piosenkarz
nagle i bez wysiłku osiągnął szczyty, jest więcej
niż pewnym że kiedyś okaże się on wzorcem
niemoralnego postępowania i najgorszym
przykładem dla innych. Itd., itp.
3. Dlaczego katastrofy unicestwiają wyłącznie praktykujących
filozofię pasożytnictwa.
Niemal każdy dziennik telewizyjny i każda gazeta
przynoszą coraz więcej złych nowin. Powodzie w
Polsce, wulkany w Islandii, pożary w Rosji i Kanadzie,
Tornada w USA, huragan w Nowym Orleanie,
terroryści w WTC, tajfuny na Pacyfiku, trzęsienia
ziemi na Haiti, w Pakistanie i w Nowej Zelandii,
tsunami w Indonezji, itp. itd. Ludzie nerwowo
spekulują jakie mogą być tego przyczyny.
Jedni panikują, że jest to następstwo szerzącej
się bezbożności i ateizmu, jakie sprowadzają
na ludzkość gniew Boga i "koniec świata"
(po więcej informacji na temat "końca świata" -
patrz punkt #B8 strony o nazwie
seismograph_pl.htm).
Inni pocieszają ateistów i polityków, że jest
to tylko wynik rozwoju przemysłu i ocieplania
się klimatu - bowiem wyniszcza
on pozornie bezwybiorczo nawet wysoce religijne
kraje i osoby. Niestety, w swoich próbach znalezienia
reguł w tych pozornie chaotycznych katastrofach,
ludzie narazie przymierzają do ich ofiar niemal
każde kryterium - oprócz tego co najważniejsze,
czyli moralności. Jest to jednak zrozumiałe.
Wszakże przed opracowaniem
Konceptu Dipolarnej Grawitacji
świat ani dokładnie NIE wiedział czym dokładnie
jest "moralność", ani też nie potrafił poklasyfikować
ludzi według wyznawanej przez nich moralności.
Świat NIE wiedział bowiem, że pod względem
wyznawanej moralności, wszyscy ludzie dzielą
się jedynie na dwie zasadnicze grupy, tj. na (1)totaliztów
i (2) na
pasożytów.
Totalizci(1) to ludzie którzy czasami nawet nie słyszeli
jeszcze o "filozofii totalizmu" ani o zidentyfikowanych
i opisanych przez nią wielkościach moralnych, takich
jak "pole moralne", "prawa moralne" i "energia moralna".
Jednak ciągle starają się oni intuitywnie wypełniać
"prawa moralne" (wsłuchując się w tym celu w "głos
swego sumienia" który prawa te im podpowiada),
ciągle mozolnie wspinają się pod górę "pola moralnego"
poprzez nieprzerwane czynienie dobra, oraz
ciągle pracowicie gromadzą "energię moralną".
Ponieważ zaś "głos sumienia" przemawia do każdej
osoby, do owej kategorii "totaliztów" często należą
też ludzie popularnie nazwywani "ateistami". Z kolei
pasożyci(2) to ludzie którzy wcale nie chcą nawet
wiedzieć o "prawach moralnych", "polu moralnym",
czy "energii moralnej", ani którzy nigdy nie słuchają
swego "głosu sumienia". W swoim życiu zawsze też
unikają oni wypełniania jakichkolwiek praw, włączając
w to "prawa moralne", wybierają leniwe i przyjemne
ześlizgiwanie się w dół "pola moralnego", oraz są zbyt
leniwi aby pracowicie zarabiać dla siebie "energię
moralną". Co nawet bardziej dziwne, do kategorii
"pasożytów" często należą również ludzie głęboko
religijni - NIE bez istotnego powodu mającego
uczyć resztę ludzi, losy Jezusa tak zostały
pokierowane, aby na śmierć Jezus był wydany
właśnie przez najwyższych kapłanów praktykujących
ową wysoce niemoralną filozofię pasożytnictwa.
Jeśli ktoś dowie się o owym moralnym podziale
wszystkich ludzi na "totaliztów" i na "pasożytów", pozna
cechy charakterystyczne osób przynależnych do
obu tych kategorii, oraz odkryje że "pasożytami" często
są również ludzie wysoce religijni, zaś "intuitywnymi
totaliztami" często bywają nawet ateiści, wówczas
nagle przeżyje szok. Ze szokiem odkryje bowiem
wówczas, że działanie moralności jest tak
zaprogramowane iż katastrofy unicestwiają
wyłącznie osoby i społeczności które w swoim
codziennym życiu praktykują niemoralną
filozofię pasożytnictwa
(tj. filozofię nieustannego wybierania w życiu tylko
tego co łatwe, przyjemne i bezwysiłkowe, a stąd
co niemoralne i co stacza daną osobę lub społeczność
w dół "pola moralnego"), oraz które w swoim praktykowaniu
pasożytnictwa osiągnęły już poziom tzw. "intelektu
agonalnego". Jednocześnie, osoby które w
swym życiu praktykują wysoce moralną
filozofię totalizmu
są zdecydowanie chronione przed zostaniem
poszkodowanymi katastrofami.
Następstwem więc naszego poznania atrybutów
totaliztów i
pasożytów
jest m.in. że zaczynamy wyraźnie dostrzegać
"kto" i "dlaczego" zostaje dotknięty katastrofami.
Poznanie to ujawnia nam również, że powodem
owych coraz liczniejszych katastrof jakie ostatnio
nękają ludzkość, jest iż coraz więcej ludzi,
polityków i społeczności wybiera właśnie owo łatwe,
przyjemne i bezwysiłkowe staczanie swego życia
i kraju w dół pola moralnego. Coraz więc więcej
krajów i społeczności osiąga ów stan "intelektu
agonalnego" i jest "anihilowane" przez prawa
moralne. Zgodnie więc z opisywanym wcześniej
przysłowiem że "miłe złego początki, a koniec żałosny",
żałosny koniec ich drogi w niemoralność ulega dopełnieniu.
Jeśli więc ktoś przeanalizuje stan moralny społeczności
i krajów które dotykane są obecnie owymi kataklizmami,
wówczas zawsze się okazuje, że wszystkie one
osiągnęły już poziom "intelektów agonalnych" -
po owe analizy patrz strony internetowe o nazwach
day26_pl.htm i
seismograph_pl.htm.
Dzisiejsza sytuacja na świecie nam podpowiada,
że naprawdę warto jest nauczyć się odróżniania
totaliztów od
pasożytów.
Umiejętność ta otwiera dla nas bowiem liczne możliwości,
włączając w to oddanie nam do ręki kilku prostych
metod obrony przed katastrofami. Metody te opisane
są m.in. w punktach #G2, #G3, #I3 i #I5 strony
day26_pl.htm.
4. "Pole moralne" jest jak szybki i wysoce
aktywny prąd rzeki - to dlatego pasywność
i NIE czynienie niczego szybko spycha nas
w dół tego pola, a stąd moralnie szybko cofa
nas do tyłu. Wszystkie wielkości jakimi
operuje "pole moralne", są tak zaprogramowane
aby "pasywność" oraz "nie czynienie niczego"
powodowały ich degenerację. To dlatego nawet
złoto z upływem czasu się starzeje i zanika, to
dlatego nienaprawiane domy i sprzęt po jakimś
czasie się zawalają, to dlatego owoce i żywność
z czasem się psują, to dlatego nawet najbogatsze
przedsiębiorstwa i mocarstwa z czasem biednieją
i upadają, to dlatego ludzie z upływem czasu tracą
mięśnie i pamięć oraz zapominają to czego się
nauczyli, zaś nawet najlepsi eksperci którzy zaczną
być zasiedziali na swoim stanowisku i obowiązkach
szybko stają się niekompetentni i szkodzą
zamiast pomagać, itp., itd. W sumie więc, jeśli
ktoś w swoim życiu wybiera wygodne "nie czynienie
niczego", wówczas dzięki szybkości i aktywności
prądu z jakim płynie "pole moralne", jego pasywność
jest równoznaczna z ześlizgiwaniem się w dół owego
pola. Innymi słowy, z powodu szybkiego prądu i
wysokiej aktywności "pola moralnego", "pasywność"
i "nie czynienie niczego" są tak samo "niemoralne"
jak celowe wyrządzanie niektórych rodzajów zła.
Z jakichś powodów większość ludzi wierzy, że
życie jest jak nieruchomy krajobraz. Jeśli więc NIE
czynią niczego, wówczas po prostu zachowają
swoją pozycję na zawsze i bez końca będą stali
nieruchomo w tym samym miejscu. Tymczasem
ów dynamiczny i szybki prąd pola moralnego
upodabnia życie do wiosłowania pod górę
szybkiej rzeki - jeśli ktoś przestanie pracować,
wówczas zamiast stanąć w miejscu jest
natychmiast zmiatany do tyłu. Na przekór
więc że wszyscy błędnie uważamy iż "nie
czynienie niczego" powoduje nasze stanie
w tym samym miejscu, faktycznie wysoka
aktywność i szybki prąd pola moralnego
powodują, że "nie czynienie niczego" natychmiast
cofa nas do tyłu. Dlatego jeśli ktoś chce choćby
utrzymywać się na tym samym poziomie moralnym,
ciągle musi w to wkładać nieustanny wysiłek i aktywność.
Tzw. "spoczywanie na laurach" i "nie czynienie
niczego" są równoznaczne z szybkim staczaniem
się w dół pola moralnego, cofaniem do tyłu i z
degeneracją na każdym możliwym polu.
5. Dlaczego "pole moralne" musi ustawiać
niezliczone przeszkody na drodze tych co dokonują
coś wysoce moralnego i dobrego dla ludzi.
"Pole moralne" zostało tak zaprogramowane, że
osiągnięcie wszystkiego co moralne musi wymagać
wkładania w to pracy i wysiłku. Nic więc co moralne
i co dobre dla ludzi, NIE może zostać osiągnięte
przypadkiem i bez wysiłku. Niemoralne zaś musi
być wszystko, co NIE wymaga wkładania w to
pracy i wysiłku (a więc nawet "NIE czynienie
niczego"). Powyższe zasady działania "pola
moralnego" powodują, że jeśli ktokolwiek na
ziemi podejmuje działanie jakie w końcowym
wyniku ma okazać się wysoce moralne i dobre
dla ludzi, wówczas owo "pole moralne" musi
piętrzyć niezliczone przeszkody na drodze
takiego kogoś. Ponieważ niniejszą zasadę
"przeszkadzania" przez "pole moralne" każdemu
kto postępuje moralnie, ja najpierw poznałem
na przykładzie losów wynalazców i odkrywców,
zasadę tą nazwałem "przekleństwem
wynalazców". Przekleństwo to opisałem
potem na licznych swoich stronach internetowych,
np. patrz punkt #F1 na stronie o nazwie
morals_pl.htm,
punkt #H1.6 ze strony
newzealand_visit_pl.htm,
czy punkt #G1 ze strony
eco_cars_pl.htm.
Poznanie moralnej zasady, że na drodze ludzi
dokonujących czegoś wysoce moralnego i dobrego
dla ludzkości zawsze piętrzone muszą być niezliczone
przeszkody, okazuje się wysoce użytecznym w praktyce.
Przykładowo, jeśli ktoś chce zbudować nowy wynalazek,
taki jakim kiedyś był np. samolot opisywany na stronie
mozajski.htm,
zaś dzisiaj jest
magnokraft,
wehikuł czasu, czy
ogniwo telekinetyczne,
zaś wszyscy tzw. "eksperci" na niego plują, twierdzą
iż NIE będzie on działał, oraz zniechęcają innych do
pomocy w jego budowie, wówczas kiedyś się okaże
iż ów wynalazek faktycznie podniósł ludzkość do
wyższego poziomu cywilizacyjnego. Jeśli natomiast
naukowcy i "eksperci" hałaśliwie i szeroko
propagują jakąś teorię, z całą pewnością NIE
jest ona moralna i dobra dla ludzi, zaś jej upowszechnienie
stanowi jedynie hamulec dla postępu ludzkości.
Dobre i moralne są bowiem tylko te nowe teorie i
ustalenia, na które większość naukowców pluje w
czasach ich powstawania, zaś naukowe czasopisma
odmawiają ich publikowania (tj. takie jak np. naukowa
"Teoria Wszystkiego z 1985 roku"
o nazwie
Koncept Dipolarnej Grawitacji -
która nawet w sierpniu 2024 roku, czyli w niemal 40
lat po swym sformułowaniu i opublikowaniu, nadal
była celowo ukrywana przez wyszukiwarki internetowe,
które po wspisaniu w nie słów kluczowych Teoria
Wszystkiego, zamiast naukowej teorii pokazywały
jedynie propagandowy film celowo propagowany pod nazwą
Teoria Wszystkiego;
czy też jak równie naukowa
filozofia totalizmu).
To zaś co szeroko i hałaśliwie jest reklamowane
i co siłą wdziera się do naszego życia, z całą
pewnością jest niemoralne (stąd też będzie opluwane,
tyle że w znacznie późniejszych czasach - kiedy
zło jakie ono zasiewa wyjdzie już na wierzch).
Moralnego bowiem nikt NIE będzie chciał reklamować,
zaś dowiemy się o tym tylko przypadkowo i na
zasadzie plotki. Itd., itp.
Wiedza o konieczności utrudniania tego co moralne
i dobre dla ludzi, jest też wysoce użyteczna jeśli
samemu jest się wynalazcą, twórcą, lub osobą czyniącą
dobro. Wszakże wówczas zaczynamy bardziej
"filozoficznie" przyjmować przeciwności serwowane
nam przez życie. Wszakże wiemy, że gdyby "pole
moralne" działało inaczej, wówczas "nie czynienie
niczego" przestałoby być niemoralne, zaś ludzie
którzy postępują niemoralnie nie doświadczyliby
sprawiedliwości.
6. Nasz "świat fizyczny" jest celowo zbudowany jak
"najdoskonalsza maszyna do powiększania wiedzy".
Z wielu różnych powodów ludzie uważają siebie
za pępek wszechświata. Tymczasem jeśli uważnie
przeanalizować materiał dowodowy, wówczas się
okazuje, że ludzie są jedynie jednym z
"eksperymentalnych pomocy", które inteligentnemu
wszechświatowi pozwalają na szybsze i na
bardziej efektywne gromadzenie poprawnej
wiedzy. Istnieje cały szereg faktów, jakie potwierdzają
taką właśnie rolę ludzi (tj. ich rolę jako "pomocy"
w gromadzeniu wiedzy). Opiszmy teraz niektóre
z owych faktów.
- Niedokonałość ludzi. Jedynym wyjaśnieniem
jakie uzasadnia dlaczego mogąc stworzyć ludzi
jako bardziej doskonałych,
Bóg
stworzył ich jednak aż tak niedoskonałymi, jest
że potrzebował On niedoskonałości ludzkiej dla
szybszego i efektywniejszego powiększania swej
wiedzy. Doskonali ludzie NIE popełnialiby bowiem
aż tylu błędów, trudno byłoby się więc czegoś
na nich nauczyć.
- Pojawianie się "materiału dowodowego" na wszystko
w co tylko ktoś zaczyna głęboko wierzyć. W działaniu
jest zasada, że "w cokolwiek tylko by ktoś nie wierzył
tak głęboko, że aż podejmuje działania bazujące na
tym swoim wierzeniu, zawsze dostarczone mu będą
dowody, że to w co wierzy jest prawdą". To dlatego
ludzie głęboko wierzący w demony widują demony,
wierzący w UFO widują UFO, wierzący w Yeti
spotykają Yeti, itd., itp. Tyle
tylko, że owe "dowody" zawsze tak jakoś zmyślnie
są dostarczane, aby poza danym wierzącym nikt
inny NIE mógł z nich skorzystać. Doskonały przykład
jak owe "dowody" są serwowane wyłącznie do
indywidualnego użytku wierzącego, dał mi znajomy
który wierzy w demony. W 2008 roku wybrał się
razem z rodzicami na Alaskę i odwiedził jakiś park
narodowy koło Anchorage. Tam zobaczył niezwykle
poskręcane i rozrosłe drzewo. Wykonał więc jego
fotografię. Kiedy jednak oglądał ową fotografię na
ekranie swojego aparatu cyfrowego, wówczas
dostrzegł że drzewo to jest otoczone licznymi
ludzkimi postaciami które pozostawały niewidzialne
dla gołych oczu. Jego wystraszona matka widząc
na zdjęciu tłum istot jakich nie była w stanie ujrzeć
gołym okiem, impulsywnie wyrwała mu aparat z
ręki i wydeletowała to zdjęcie. Natychmiast też
cała rodzina wsiadła do samochodu i uciekła z
tego miejsca. W ten sposób impulsywnośc matki
uniemożliwiła mu późniejsze pokazanie tego
zdjęcia innym ludziom. Jednak dla owej osoby
i dla jego rodziców, nawet będąc wydeletowanym,
zdjęcie to ciągle jest niezaprzeczalnym dowodem,
że demony faktycznie istnieją. W podobny sposób
ja sam też byłem kiedyś potraktowany całą serią
identycznie fabrykowanych "dowodów", tyle że
na istnienie UFO, a nie demonów. Wiele z nich
opisuję w tomie 17 swojej starszej
monografii [1/4]
(upowszechnianej w internecie za darmo).
Takie pobudzanie ludzi do poszukiwań twórczych
i do ścierania opinii, poprzez pokazywanie im
"dowodów" które potwierdzają nawet te ich wierzenia
które nie mają trwałych reprezentacji w świecie
fizycznym, wiedzie wszystkich do szybszego
powiększania wiedzy.
- Tymczasowe "symulacje" nawet nieprawdpodobnego,
np. "UFO", "Yeti", "Jessie", "kości dinozaurów", itp.
Jeśli jakaś osoba, grupa ludzi, lub instytucja (np.
cała ziemska nauka) silnie wierzy w coś co trwale
wcale NIE istnieje w naszym świecie fizycznym,
a na dodatek podejmuje aktywne działania na bazie
tego swego wierzenia, wówczas wierzenia te
też są celowo podtrzymywane poprzez zmyślne
"fabrykowanie" odpowiednich "dowodów".
W ten sposób tymczasowo fabrykowane są
całe wehikuły UFO wraz z załogami,
rozliczne wersje Yeti,
kości dinozaurów
które miały jakoby żyć na Ziemi miliony lat temu
(podczas gdy tak naprawdę to Ziemia stworzona
została jedynie trochę ponad 6000 lat temu), itd.,
itp. Faktyczność owych tymczasowych "symulacji"
oraz wywodów logicznych które potwierdzają ich
istnienie, wykazałem na całym szeregu stron
internetowych. Jako ich przykład patrz strona
evolution_pl.htm
oraz podrozdział JA1.3 z tomu 6 monografii
[8/2] -
jakie wykazują że Ziemia stworzona została jedynie
trochę ponad 6000 lat temu, jednak już na etapie
jej tworzenia wprowadzone w nią zostały "kości
dinozaurów" jakoby żyjących miliony lat temu.
Inne podobne przykłady pokazują m.in. punkty
#C1 i #C3 strony
prawda.htm,
albo punkty #K1 i #K2 do #N2 strony
day26_pl.htm.
Z naszego punktu widzenia dobrze jest wiedzieć,
że absolutnie wszystko co istnieje w świecie
fizycznym, zostało stworzone (i jest nastawione)
głównie dla powiększania wiedzy Boga - co
dokładniej wyjaśniono m.in. punktach #B2 do #B4 strony
will_pl.htm.
Pozwala to bowiem nam zrozumieć dlaczego
wokoło nas widać aż tak wiele dziwnych
faktów, których jedynym wyjaśnieniem jest
właśnie potrzeba powiększania wiedzy.
Ponadto ujawnia to nam fakt, że lepiej samemu
i na ochotnika znaleźć dla siebie coś co będzie
powiększało ową wiedzę, zamiast czekać aż
to Bóg znajdzie dla nas sposób na jaki możemy
stać się przydatni dla takiego powiększania
wiedzy. Wszakże może wówczas się okazać,
że jedyne do czego się nadajemy, to rola
"królika doświadczalnego" lub "żywej ilustracji"
- jakie to role często zapewne odnotowujemy
w przedziwnych losach innych ludzi.
7. Bezczasowość umiejscowienia działania
Boga lub czyjegoś wierzenia. Oparcie działania
świata fizycznego i ludzi na sztucznie zaprogramowanej
przez Boga tzw. "przestrzeni czasowej" (zwanej też
"omniplanem", a opisanej w punktach #C3
i #C4 strony o nazwie
immortality_pl.htm)
powoduje, że dla Boga nie istnieje
takie coś jak "czas, "upływ czasu", czy
"przedtem" albo "potem". Bóg panuje
bowiem nad całą ową
przestrzenią czasową
(omniplanem), tj. panuje zarówno nad "czasem" i
"upływem czasu", jak i nad "przeszłością", "teraźniejszością"
i "przyszłością". Przykładowo, Bóg już obecnie
wie w co my (lub w co ktokolwiek inny) będzie
silnie wierzył np. za 10 lat lub za 66 lat. Dlatego
dla Boga istotne jest tylko że "dany ktoś na jakimś
tam etapie swego życia będzie w coś silnie wierzył,
a co najważniejsze - że podejmie działania na
bazie tego swego wierzenia". Czy zaś owo jego
wierzenie pojawi się "przed" czy też "po" ujrzeniu
danych dowodów, dla Boga NIE ma już znaczenia.
Wszakże w obu tych przypadkach ciągle będzie
służyło to powiększaniu wiedzy zarówno Boga jak
i ludzi. Podobnie jest też z innymi działaniami
Boga. Przykładowo, czasami Bóg zaserwuje komuś
"karę" jeszcze "przed" momentem czasowym
kiedy ów ktoś popełni coś czym na karę tą sobie
zasłuży, albo też Bóg zaserwuje komuś "zwrot"
z tzw. "Prawa Bumerangu" zanim ten ktoś popełni
coś co przyniesie mu ów zwrot. Innymi słowy,
jeśli ktoś na jakimś tam etapie swego życia będzie
"silnie wierzyl" w dane zjawisko czy dane istoty,
oraz potwierdzi czynem to swoje silne wierzenie
poprzez zadziałanie na jego podstawie (np. poprzez
obwieszczenie swoich przygód reszcie świata),
wówczas staje się to wystarczającym powodem
dla którego Bog "zasymuluje" mu to zjawisko czy
istoty. Kiedy więc analizujemy przypadki "zasymulowania"
czegoś ludziom dla poparcia ich silnych wierzeń,
musimy pamiętać że dla Boga NIE istnieje "czas"
ani "ograniczenia czasowe" w rodzaju czasowego
uszeregowania "przedtem" i "potem" jakie
dla ograniczonych umysłów ludzi typowo
ustawiają wszystko w kolejność zależną
od czasów pojawienia się.
8. Uzależnienie tego co spotyka nas w dzieciństwie
i młodości, od tego co czynimy w wieku dojrzałym.Filozofia totalizmu
naucza, że powinniśmy bardzo uważać aby tym co
czynimy w swoim wieku dojrzałym, w żadnym wypadku
NIE przeszkadzać Bogu w zrealizowaniu Jego boskich
planów. Wszakże to co czynimy jako dorośli, ma decydujący
wpływ na to co zdarza się nam w naszym dzieciństwie lub
młodości. Bóg widzi bowiem naraz całe nasze życie,
stąd tak ukierunkowuje zdarzania z naszej młodości,
aby nasze działania w wieku dojrzałym możliwie najlepiej
służyły boskim planom, a nie przypadkiem popsuły
te plany i intencje. To właśnie z tego powodu
dzieci które w dorosłym życiu mają zostać tyranami,
terrorystami, sabotażystami, mordercami, gwałcicielami,
itd., oraz których przyszłe działania mają wydatnie poprzeszkadzać
Bogu w zrealizowaniu Jego boskich planów, Bóg już w
dzieciństwie albo całkowicie unicestwia, albo też zamienia
w kaleki lub przeznacza do urodzenia się w kraju lub rodzinie
które uniemożliwią im zaszkodzenie boskim planom. Najlepiej
tą zależność naszych losów jako dzieci od tego co uczynimy
jako dorośli, wyjaśnia odrębna strona internetowa poświęcona
omówieniu powodów dla których na świecie istniej ból, cierpienie,
choroby, nieszczęścia, kataklizmy, itp. - dla przeglądnięcia
owej strony kliknij na następujący (zielony) link:
9. Cdn. ... Powyższe to tylko niektóre z
licznych zasad prowadzenia moralnie poprawnego życia
już zidentyfikowanych i opisanych przez teorię zwaną
Konceptem Dipolarnej Grawitacji i przez
filozofię totalizmu -
która z konceptu owego wynika. Dlatego rozwijanie
niniejszego punktu #F1 jest kontynuowane na innych
stronach i opracowaniach. Wyjaśnione skrótowo
są w nich dla codziennego użytku dalsze zasady,
prawa, wielkości, moce, itp. Przykładowo, kilka
generalnych zasad postępowania w codziennym
życiu wyjaśnionych zostało w podpunktach #A2
ze strony internetowej o nazwie
totalizm_pl.htm.
Z kolei kilka metod działania Boga nastawionych
na korygowanie moralności u tzw. "intelektów
grupowych" opisanych zostało w punktach #B2
do #B4.4 strony internetowej o nazwie
mozajski.htm.
Powyższe zasady, prawa i regularności
omówione są także, zilustrowane, oraz
pouzupełniane poszerzającym je materiałem
dowodowym w praktycznie niemal całej
mojej najnowszej
monografii [1/5].
Gratisowy egzemplarz tamtej monografii można
więc załadować sobie bezpośrednio z internetu
i to z niej studiować rozwinięcie niniejszego punktu -
np. patrz w niej podrozdział A16 z tomu 1.
* * *
Jeśli w swoim widzeniu świata ktoś opiera
się wyłącznie na dzisiejszej, wysoce niedoskonałej
nauce która też praktykuje
filozofię pasożytnictwa,
wówczas wszystko wygląda w nim jak chaos.
Wszakże, zgodnie z typowymi zachowaniami
"pasożytnictwa", obecna oficjalna nauka
ludzka boi się narażać swoją reputację
poprzez wypowiadanie się o sprawach jakich
poprawność każdy może sobie sprawdzić.
Lepiej bowiem dla jej autorytetu jest wypowiadać
się na temat "wielkiego wybuchu" - który jakoby
ukształtował dzisiejszy wszechświat, na temat
odległych galaktyk, czy też na temat cząsteczek
elementarnych - wszakże tych wypowiedzi
jeszcze długo nikt NIE może sprawdzić.
Jeśli jednak w swoim widzeniu świata poznamy
i zrozumiemy choćby owe najważniejsze ustalenia
filozofii totalizmu i
Konceptu Dipolarnej Grawitacji,
niektóre z jakich skrótowo opisałem powyżej
a jakie każdy może sobie łatwo sprawdzić na
przykładach z prawdziwego życia, wówczas
nagle ów chaotyczny świat zaczyna działać
według zrozumiałych dla każdego reguł i zasad.
Choćby więc tylko z tego powodu naprawdę
warto włożyć swój trud w poznanie prawd które
totalizm i
Koncept Dipolarnej Grawitacji
starają się nam ujawnić. Poznawanie
prawdy jest bowiem szczytem moralnego
postępowania, zaś NIE daje się postępować
moralnie bez włożenia w to swojej pracy
i wysiłku.
Część #G:
Przejawy i rozpoznawanie szkodliwie wmuszanych ludziom
ideologii "szatańskich UFOnautów" takich jak: ich
"odejmująca" filozofia życiowa, skryte metody
pasożytniczych postępowań, oraz wyniszczająca ludzkość
agresja i eksploatowanie nieustająco trwające już tysiące lat:
Wprowadzenie do punktów #G1 do #G3 tej
strony i bloga #373. Ponieważ redaguję zarówno
tę stronę jak i blogi "dodającej" filozofii totalizmu ze strony
"totalizm_pl.htm"
(jestem dr inż.
Jan Pająk),
w poniższych punktach #G1 do #G3 podzielę się
dosyć moim zdaniem intrygującą metodą jaką
osobiście wypracowałem, a o której wierzę iż może
być wysoce przydatna każdemu, bowiem każdy w
swym życiu może zostać dotknięty zdarzeniami
jakich pochodzenie ona identyfikuje. Jej poznanie
szczególnie rekomeduję moim kolegom z naszego
roku studiów, a także ich potomkom - wszakże to
przez co razem kiedyś przeszliśmy czyni z nas jedną
wielką rodzinę, nawet jeśli wzajemnie różnimy się
poglądami. Publikuję ją jednak przy końcu tej strony
aby każdy kogo NIE interesują wyniki moich badań
mógł z łatwością pomijać jej przeglądanie. Moje
wypracowanie tej metody stało się możliwe dzięki
zaszczytnej i wysoce użytecznej w twórczym życiu
wiedzy inżynierskiej - którą Bóg dopomógł między
innymi uzyskać i mi. Wiedza ta bowiem pozwala jej
posiadaczom aby wszystko co czynią mogli mierzyć,
obliczać, poznawać i opisywać "jak" to działa, a stąd
także jak to można zbudować, planować "jak" to
udoskonalać, przewidywać "jak" to może się popsuć
lub być przez kogoś zniszczone, ustalać kto (lub co) naprawdę
to zniszczył nawet jeśli niszczyciel się ukrywa, itd., itp.
W moim życiu praktyka inżynierska ujawniła mi też wiele
prawd nierozumianych przez inne dyscypliny,
np. prawdy iż "bez względu
na to jak dobre by coś NIE było, zawsze daje się to i powinno
się to nieustająco udoskonalać jeszcze bardziej" -
patrz mój blog #316 lub #A1 strony "evolution_pl.htm".
Ta zaś szczególna wiedza i prawda pozwala mi odnotowywać
problemy istniejące we wszystkim co nas otacza, poczym
znajdować rozwiązania dla tych problemów. Jednym zaś
z problemów naszej obecnej cywilizacji już opisywanym
szerzej w moich uprzednich blogach #372 i #371 oraz
np. w #I1 do #I5 strony "parasitism_pl.htm", jest brak
zrozumienia iż jedynie wkładanie mądrego wysiłku w ogólnie
rozumiane "dodawanie", czyli np. w budowanie,
produkowanie, nauczanie, zasiewanie, wynajdowanie,
udoskonalanie, projektowanie, stwarzanie, programowanie,
itp., prowadzi do życia, wzrostu, dobrobytu, prawdy,
sprawiedliwości, pokoju, itd., itp.
(Czy wiesz np., że jedyną podstawową umiejętnością
"dodawania", zdolność do wykonywania której posiada
mikroprocesorowe hardware z obecnych ludzkich
komputerów, jest matematyczne "dodawanie". Z
kolei wszystkie inne umiejętności, jakie ludzkie
komputery do dziś uzyskały, są pochodnymi od tej
umiejętności matematycznego dodawania, ponieważ
są realizowane tylko dzięki najróżniejszym zastosowaniom
tejże umiejętności ogólnego "dodawania" dla uzyskania
odpowiednio odmiennych efektów wtórnych. Czy wiesz
również, że inteligentnie "dodana" podstawowa
umiejętność do normalnie nieruchomych lub poruszających
się bezwładnie obiektów wykonanych z materii, to
powodowaniie ściśle kontrolowanych ruchów tych
obiektów. To zaś powodowanie ściśle kontrolowanych
ruchów okazuje się być również najważniejszym atrybutem
wynalazków wszelkich ludzkich maszyn transportujących,
takich jak pociągi, samochody, samoloty, rakiety,
magnokrafty mojego wynalazku - patrz strona internetowa
"magnocraft_pl.htm",
itp. To wlaśnie dzięki tym sterowalnym ruchom, wszystkie
te maszyny transportujące nabyły zdolność wykonywania
dla nas owych niezliczonych usług, które znamy z życia.
Czy wiesz również, że jedyną najbardziej podstawową
umiejętnością "dodającą" tzw. "Drobin Boga", czyli "drobin
przeciw-materii" opisywanych w punktach #K1 i #K2 z
moich blogów #325 i #326 oraz ze strony internetowej
"god_istnieje.htm",
to umiejętna zdolność takiego przemieszczania
się podczas lotów z nieskończoną prędkością w
czterowymiarowej przestrzeni przeciw-świata iż
drobiny te NIE powodują żadnych kolizji z innymi
drobinami także nieskończenie szybko przemieszczającymi
się w zupelnie odmiennych kierunkach. Stąd tę jedną
najniezwyklejszą umiejętność "dodającą" owych
"Drobin Boga" Bóg wykorzystał do mądrego postwarzania
z tychże "drobin przeciw-materii" całego naszego
"świata materii" i wszystkiego co w naszym świecie
materii widzimy, a także nas ludzi, plus wszystkich
zjawisk które w naszym świecie są w stanie zistnieć.)
Niestety "dodawanie" czasami wymaga czynienia też czegoś
co okaże się bolesne dla niektórych z ludzi - np. odebrania
ziemi jej niszczycielom i dania jej tym co użyją ją "dodająco".
To zaś wymaga albo wyjątkowej mądrości, albo też
znajomości przyszłości. Dlatego też praktycznie jedynym
na Ziemi dostępnym nam źródłem wiedzy "jak" dokonywać
takiego faktycznego "dodawania" okazuje się być tylko nasz
Bóg i tzw. "Akty Boga", oraz zainspirowana przez Boga Biblia.
Tylko one bowiem wynikają z nadrzędnej mądrości i
ze znajomości przyszłości przez Boga wymaganych
do empirycznego rozpoznawania "dodawania", oraz
do odróżniania owego "dodawania" od przeciwstawnego
do niego "odejmowania". Ogólna bowiem forma
"odejmowania", która pojawia się albo
samoczynnie albo też jest celowo powodowana
przez praktykujące ją tzw. "moce zła", zaś obejmuje
np. burzenie, wycinanie, zatajanie, kłamanie, rabowanie,
mordowanie, itp., zawsze z upływem czasu prowadzi
tylko do upadku, biedy, niesprawiedliwości, prześladowań,
wojny, samozagłady, itp. - czyli do sytuacji jakie przeżywa
nasza dzisiejsza cywilizacja ludzka. Problem jednak polega
na tym iż gro ludzi NIE ma pojęcia ani NIE ma wiedzy jak
poprawnie odróżnić czy jakieś postępowanie stanowi owo
ogólne "dodawanie" czy też ogólne "odejmowanie".
Na szczęście, po przyswojeniu umiejętności przedstawionych
poniżej w punktach #G1 do #G3, czytelnik będzie w
stanie wyrobić sobie własny nawyk dokonywania takiego
rozpoznawania, kategoryzowania i rozróżniania.
Z kolei po wyrobieniu w sobie takiego nawyku,
przy odrobinie praktyki czytelnicy mogą poprawić
swoje umiejętności i być w stanie prawidłowo
rozpoznawać, kategoryzować i odróżniać praktycznie
wszelkiego rodzaju zdarzenia, nawet jeśli są one
spowodowane przez ludzi, a NIE tylko przez Akty
Boga lub przez skryte wyniszczenie jakie dokonują
"moce zła". Przykładowo czytelnicy mogą być w stanie
ustalić czy jakiś konkretny rozwód (t.j. tak modne
w dzisiejszych czasach rozwiązanie małżeństwa
mężczyzny i kobiety) był spowodowany np.
telepatycznym lub hipnotycznym zaprogramowaniem
kobiety potajemnie dokonywanym przez "moce zła",
czy też ignorowaniem przez jednego ze współmałżonków
konieczności nauczenia się z Biblii przykazań i wymagań
nałożonych na męża i na żonę przez Boga - tak jak to
wyjaśniłem np. w blogu #370 oraz w punktach #I1 do
#I2 ze swej strony
"biblia.htm".
Albo być w stanie ustalić czy dany przypadek odebrania
jakiegoś terytorium jednemu państwu i włączenia go do
innego państwa, jest ogólnym "dodaniem" czy ogólnym
"odejmowaniem". Albo zakategoryzować czy dany
przypadek przyjęcia tzw. "emigranta ekonomicznego"
pochodzącego ze skorumpowanego i tyrańskiego kraju
przez produktywne i sprawiedliwie działające państwo
demokratyczne jest ogólnym "dodawaniem" - bo stwarza
szansę na bardziej produktywne życie dla tego emigranta
a także np. rozszerzenie umiejętności dla mieszkańców tego
państwa, czy też jest ogólnym "odejmowaniem" - bo dany
emigrant np. przyniesie ze sobą chaos, lekceważenie
prawa, obniżenie produktywności, bezpieczeństwa i
sprawiedliwości, itp., a jednocześnie NIE będzie dokładał
swojego wysiłku do poprawy sytuacji ludzi w kraju z
którego emigruje - pomimo że wcześniej miał do swej
dyspozycji wszystko, co jest potrzebne do podjęcia
tych wysilków poprawy sytuacji jego własnego kraju.
Dlatego w poniższych punktach #G1 do #G3 niniejszej
strony "rok.htm" oraz bloga #373 adaptowanego z treści
tychże #G1 do #G3, używam przykładów faktycznie
zaistniałych zdarzeń, które zarówno osobiście przeżywałem,
jak i długoterminowo osobiście badałem, aby tak prostym
językiem jaki użyć potrafię wyjaśnić czytelnikowi inżynierską
metodę "jak" odróżniać od siebie dotykające
nas zdarzenia spowodowane np. przez tzw. "Akty Boga",
których celami jest spowodowanie "dodających"
zmian, od niekiedy podobnie przez nas osobiście
odbieranych zdarzeń powodowanych przez "moce
zła", jednak których celami jest powodowanie
"odejmujących" zmian. Metoda ta wyniknęła z mojego
odkrycia faktu iż "cechy" owych zdarzeń
w przypadku "Aktów Boga" zawsze wykazują wzajemną
zgodność w potwierdzeniach wszystkich "świadków"
tych zdarzeń i zawsze są zgodne z informacjami zawartymi
w treści Biblii. Z kolei w przypadku szkodzących ludziom
"odejmujących" działań "mocy zła" cechy te zawsze
są odwrotnościami cech "Aktów Boga" i dlatego
ukrywają się przed zidentyfikowaniem pod "przypadkami",
"zbiegami okoliczności", "wypadkami", itp. Ponadto, we
wszystkich przypadkach "odejmującego" postępowania
które skrzywdziły kogokolwiek i stąd które są podobne
do niszczycielskich działań "mocy zła", osoby jakie
spowodowały te postępowania zawsze są później surowo
ukarane przez Boga, nawet jeśli niektórym osobom Bóg
potem wybaczy spowodowaną przez nich krzywdę jednak
nadal ukarze ich za zrealizowanie krzywdzących postępowań -
tak jak wyjaśnia to werset 34:7 z "Księgi Wyjścia" w Biblii.
Podczas poznawania przykładów użytych dla udokumentowania
poniższej metody należy jednak pamiętać iż prowadząc
swe badania na wymuszanych na mnie zasadach "hobby"
oraz czyniąc to za własne finansowanie i
w swoim prywatnym czasie, moje możliwości poznawcze
są wysoce ograniczone ponieważ NIE mam dostępu do
wszystkich tych źródeł i pomocy z jakich oficjalnie korzystają
nadal zawodowo czynni naukowcy. Do tej niedogodności
dodaje się także fakt iż, jak każdy z ludzi, też mam sporo
własnych niedoskonałości i stąd w niektórych sprawach też
niezamierzenie mogę się mylić i popełniać błędy. Jednak
moja praktyka inżynierska już dawno mi wykazała, że
pomyłki i popełnienia błędów, po ich wykryciu są możliwe
do ponaprawiania. Jednak ukrywanie prawdy, przemilczanie,
kłamanie, zwodzenie, oszustwa, krzywdy, itp., kiedy zostaną
już zdemaskowane NIE będą dawały się ponaprawiać.
Dlatego nawet jeśli w jakichś sprawach się mylę i popełniam
błędy, wówczas poprzez otwarte publikowanie moich
odkryć i ustaleń otwieram je i ich źródła pod dalsze
dopracowywanie i pogłębianie przez innych badaczy,
oraz pod ich sprawdzanie i potwierdzanie przez
zainteresowanych czytających. To otwieranie moich
odkryć, ustaleń i metod działa bardzo podobnie
jak to praktykowane przez inżynierów wobec
prototypowych urządzeń - zbudowanie których przez
pierwszych ich wynalazców faktycznie otwiera je też
pod dalsze sprawdzenia i udoskonalenia całego szeregu
następnych generacji ich budowniczych i udoskonalaczy.
(Jako ich najnowsze przykłady rozważ dzieje dzisiejszych
"zegarów" czy "telefonów".) W rezultacie bowiem tych
dalszych sprawdzeń i udoskonaleń formowany jest
nigdy NIE kończący się proces udoskonalania zasad
działania, budowy i wyglądu kolejnych rozwiązań
technicznych owych prototypów pierwszych wynalazców
budujących wysoce użyteczne urządzenia techniczne,
w wyniku którego stopniowo eliminowane są znalezione
w nich niedopracowania i wady aż do ich stanu kiedy
albo stają się one wystarczająco dla danych czasów
doskonałe, albo też są objęte "trendem omnibusa"
i budowane jako jedna z wielu funkcji jakiegoś
bardziej od nich wielo-zastosowaniowego urządzenia -
co stało się właśnie np. z dzisiejszymi "zegarami"
działającymi już jako jedna z wielu funkcji wypełnianych
przez dzisiejsze "telefony". (Ów "trend omnibusa"
jaki dał mi się zidentyfikować, poznać, opisać i opublikować
wiele już lat temu, bowiem stopniowo z upływem czasu
zespala on "różnorodność" w "jedność wielo-funkcyjną",
wyjaśniam szerzej np. w #I1 bloga #372 i strony
"parasitism_pl.htm"
a także w B3 z
tomu 2 mojej monografii [1/5].)
#G1, blog #373.
Bazująca na cechach zdarzeń jakich
doświadczamy, inżynierska metoda "jak"
odróżniać nieprzyjemne dla nas zdarzenia, które
właśnie nas trapią, a które są tzw. "Aktami Boga",
od bolesnych dla nas zdarzeń będących celowymi
prześladowaniami lub atakami serwowanymi nam
przez "moce zła":
Motto:
"Cechy zdarzeń będących Aktami Boga zawsze
wykazują wzajemną czasową oraz poświadczeniową
zgodność i jednogłośność z 'dodającymi' celami Boga,
a ponadto zawsze są zgodnie poświadczane przez
co najmniej owych najważniejszych 'trzech świadków'
(jednym z których zawsze są wersety Biblii)."
(To dlatego cechy Aktów Boga pozwalają odróżniać te
"dodające" Akty Boga od "zbiegów okoliczności", "przypadków",
"wypadków", itp., skrycie fabrykowanych przez "moce
zła" i wykazujących cechy jakie zawsze są odwrotne niż
cechy Aktów Boga ponieważ zawsze służą "mocom zła"
do powodowania ogólnego "odejmowania" - przykłady
fabrykowane przez moce zła i wykazujące właśnie takie
cechy opisuję w punktach #G2 i #G3 poniżej.)
Ciekawe są wyniki moich badań "dodających" tzw. "Aktów
Boga", czyli działań wykonanie jakich Bóg
podjął osobiście i bezpośrednio, bez wyręczania
się w tym wykonywaniu posłusznymi Jego przykazaniom
i wymogom swymi ludzkimi pomocnikami. Z
badań tych bowiem wynika, że każde z takich
działań Bóg tak mądrze wykonuje aby jednym Aktem
Boga osiągać aż cały szereg odmiennych "dodających" celów.
Innymi słowy, owe Akty Boga wykazują "cechy",
które zasadniczo je odróżniają od działań ludzkich
i działań innych stworzeń ludzko-podobnych (np.
działań UFOnautów), ponieważ ludzie i te inne
stworzenia NIE dysponują ani Boską wszechwiedzą,
ani Boską znajomością przyszłości, ani też Boską
mocą, aby móc tak zaprojektować i przeprowadzać
swe działania iż osiągałyby one równocześnie
więcej niż jeden "dodający" cel. Pondto każdemu
Aktowi Boga towarzyszy aż cały szereg symbolicznych
"świadków", wszyscy z których jednogłośnie
potwierdzają iż wyniki danego działania zostały
spowodowane i osiągnięte właśnie przez Boga.
W dużej zaś liczbie owych "świadków" istnieje
też grupa najważniejszych "trzech świadków",
których szczegółowo opisuję w licznych swych
publikacjach - np. patrz punkt #I1 z mojego
bloga #372 lub ze strony
parasitism_pl.htm
z której ów blog #372 został adaptowany, albo
też patrz (1) do (1c) z punktu #H1 mojej strony
2020zycie.htm.
Cechą tych "3 świadków" jest iż nawet
dla najbardziej sceptycznych ludzi stanowią oni
minimalną liczbę świadków, zgodność potwierdzeń
których gwarantuje iż dowolne ludzkie stwierdzenia
jakie oni potwierdzają stanowią tzw. absolutną
prawdę.
Moje badania Aktów Boga ujawniają także iż bez
względu na to jak indywidualne osoby je odbierają,
wszystkie generalne cele Aktów Boga zawsze w
efekcie końcowym przynoszą "dodające" owoce.
(Czym są owe "dodające" owoce szerzej opisałem
to także w #I1 owego bloga #372 oraz strony
"parasitism_pl.htm", z której ów blog #372 został
adaptowany.) Przykładowo, spowodowane w 1840
roku Aktem Boga powstanie tzw.
"Providence Canyon Georgia State Park"
też okazuje się dawać ludzkości "dodające" owoce,
zgodne z poniżej przytoczonymi generalnymi celami
Aktów Boga, na przekór iż sporo ludzi może odbierać
je jako "odejmujące". Wszakże wymowne pokrywanie
się roku 1840 powstania tego kanionu, z tym samym
rokiem 1840 spowodowania innym Aktem Boga opisywanego
poniżej w {#G1a} "Urodzinowego
daru Boga dla noworodzącego się chrześcijańskiego
kraju Nowa Zelandia", skłania ludzi do
refleksji i do zastanawiania się czy jakiekolwiek
"wyniszczanie ziemi" faktycznie uchodzi bez konsekwencji
i bez jakiejkolwiek kary zarówno całemu narodowi czy całej
ludzkości które na nie pozwalają, jak i osobom czyniącym
to wyniszczanie - tak jak wielu czyniących zło polityków,
ateistów i pomocników "mocy zła" obecnie uważa.
Aby więc przypomnieć tu czytelnikowi jakie są owe
opisywane w najróżniejszych moich opracowaniach
generalne cele wszystkich Aktów Boga, wyszczególnię
tu 7 najważniejszych z nich. Oto one: (1#G1) przysparzanie
wiedzy; (2#G1) całkowite eliminowanie zła z całego
wszechświata; (3#G1) dopomaganie ludziom i innym
istotom ludzko-podobnym stwarzanym z materii i
żyjącym w "świecie materii" w ich wysiłkach udoskonalania
siebie samych, tak aby możliwie jak największa ich
liczba mogła zostać zbawiona i uzyskać tzw. "życie
wieczyste"; (4#G1) uczenie ludzi i innych stworzeń
"dodającego" życia i postępowań wiodącego zarówno
ich samych jak i cały wszechświat do wzrostu, udoskonaleń,
braku doświadczania zła, oraz szczęśliwego istnienia przez
całą wieczność, a także równoczesne wyperswadowanie ludziom
i innym stworzeniom zarzucania "odejmującego" życia
i postępowań; (5#G1) udoskonalanie działania wszechświata
poprzez rozwijanie doskonałości naszego "świata materii"
będącego "szkołą dodającego sposobu życia" dla ludzi
i wszelkich innych stworzeń; (6#G1) zmuszanie "mocy
zła" do wymyślania coraz to nowych metod czynienia
zła, a tym samym ujawniania tych metod zarówno
Bogu jak ludziom i innym stworzeniom, aby umożliwiać
tym ujawnianiem eliminowanie działania tych metod
czynienia zła czyli aby nieustająco udoskonalać cały
wszechświat; (7#G1) stwarzanie we wszechświecie
warunków aby wszyscy ludzie i wszystkie stworzenia
nawzajem się kochały i aktywnie manifestowały wszystkim
pozostałym dowody swej miłości. Oczywiście, takich
generalnych celów swego istnienia i działania Bóg
ma więcej, jednak dla potrzeb niniejszego opracowania
poznanie powyższych już wystarcza.
Aby osiągać powyższe cele, Bóg używa najróżniejszych
metod postępowania, jakie ja stopniowo identyfikuję
korzystając ze wskazań wynikających z przez niemal
już 40 lat dowodzącej najwyższej użyteczności mojej
Teorii Wszystkiego z 1985 roku
oraz nieco nowszej mojej
Teorii Życia z 2020 roku,
poczym te metody działania Boga
opisuję w swoich publikacjach
filozofii totalizmu z 1985 roku -
najnowsze zaś z nich w "blogach totalizmu" o adresach
z punktu #Z8 niniejszej strony. (Jako przykład jednej z
takich metod działania Boga rozważ tę typowo nazywaną
"metodą kija i marchewki"
a opisaną, między innymi, w (i) z punktu #D1 mojej strony o nazwie
god_pl.htm.)
Niestety, jeśli indywidualni ludzie, lub nawet całe ludzkie
instytucje analizują "owoce" Aktów Boga, typowo NIE
mając dostępu do wiedzy o przyszłości, NIE są w stanie
ocenić czy "owoce" te są "dodające" czy też "odejmujące".
(To jednak się zmieni kiedy ludzkość zacznie budować
"wehikuły czasu" mojego wynalazku, bowiem wówczas
ludzie będą mogli wysyłać tzw. "kurierów czasowych",
których obecnie nagminnie używają skrycie okupujący,
eksploatujący i wyniszczający ludzkość UFOnauci, aby
tam sprawdzić czy w przyszłości dane dzisiejsze działania
lub decyzje spowodują "dodające" czy też "odejmujące"
zmiany i następstwa.) Natomiast subiektywne ocenianie
tych "owoców" tylko naszym osobistym ich odczuciem
lub odebraniem jest zawodne. Wszakże, jak tego uczą
nas ustalenia mojej
filozofii totalizmu z 1985 roku,
"NIE ma takiego złego co
by na dobre nie wyszło i NIE ma takiego dobra, co
by NIE wygenerowało sobą też jakiejś formy zła".
Stąd to co wielu obecnie może odebrać jako "dodające"
owoce, w długoterminowym działaniu może okazać się
"odejmujące" i wysoce szkodliwe, oraz wice wersa. Na
szczęście, moje badania wskazują iż ciągle istnieją
wskaźniki jakie pozwalają odróżniać "dodające" owoce
Aktow Boga od "odejmujących" owoców "mocy zła".
Wskaźnikami tymi są "cechy" demonstrowane
przez świadków danych zdarzeń.
Moje badania ujawniają bowiem, że "świadkowie"
potwierdzający "dodające" owoce Aktów Boga
demonstrują sobą aż szereg unikalnych "cech",
których NIE daje się doszukać u "świadków"
potwierdzajacych "odejmujące" owoce działań
"mocy zła". Przykłady tych "cech" wskażę
czytelnikowi w opisach faktycznie zaistniałych
przypadków, które osobiście przeżywałem i
badałem i które opisuję poniżej w punktach
#G2 i #G3. Dla "świadków" potwierdzających
Akty Boga "cechy" te obejmują: [a#G1] zgodność
ze stwierdzeniami wersetów Biblii; [b#G1] istnienie
co najmniej owych najważniejszych "3 świadków"
jacy potwierdzają iż dane "owoce" wywodzą
się z Aktu Boga; [c#G1] wzajemna zgodność
każdego "świadka" z potwierdzeniami pozostałych
"świadków dla tego samego Aktu Boga - tj.
jakby wyrażana różnymi zdaniami jednogłośność
potwierdzeń ich wszystkich; [d#G1] częste
pojawianie się w parach poświadczających
równocześnie zaistniałe zdarzenia (czyli zgodność
czasową dwojga lub większej grupy zdarzeń),
przy przeciwstawności ich natur z których obie
ich natury w przyszłości służą jednak uzyskaniu
przez Boga Jego "dodających" celów (np. odebranie
ziemi niszczycielom oraz równoczesne danie jej
zasługującym na jej użytkowanie); [e#G1]
istnienie normalnie ukrytych przed ludźmi powiązań
pomiędzy potwierdzeniami poszczególnych
świadków, w rodzaju opisanego w [2#G1]
poniżej użycia "płonącego krzewu" jako logo
dla miejsca w którym ja potem zobaczyłem
żywy, talepatycznie rozmawiający ze mną i
tańczący "płonący krzew"; plus kilka jeszcze
innych podobnie identyfikujących cech.
Ponieważ wiadomo iż "moce zła" typowo usiłują
mimikować wytwarzanie owoców Aktów Boga,
tyle iż nadając im odwrotne bo "odejmujące" cele
i następstwa, jeśli poznamy owe "cechy" wskazujące
"jak" rozpoznawać "dodające" działania Boga,
wówczas poprzez "odwrócenie" tych "cech" na
ich przeciwstawności, będziemy mogli zdefiniować
także cechy jakie będą nam ujawniały "odejmujące"
postępowania "mocy zła".
Poniżej zestawię więc trzy przykłady zdarzeń dla
których osobiście badałem cechy ich "świadków"
aby zidentyfikować czego należy poszukiwać w
owych cechach aby sprawdzić czy zdarzenia te
są "dodającymi" Aktami Boga w długoterminowym
działaniu mającymi służyć dobru ludzi i ludzkości,
czy też "odejmującymi" prześladowaniami ludzkości
i naszej planety przez "moce zła" nastawionymi na
przedłużanie skrytego wyniszczania, okupacji oraz
eksploatacji ludzkości przez naszych pasożytniczych
krewniaków z planet Oriona. Oto te trzy przykłady:
{#G1a}
"Urodzinowy dar Boga dla nowo-powstającego
chrześcijańskiego kraju Nowa Zelandia" polegający
na wyniesieniu spod poziomu morza płaskiego
obszaru ziemi pod budowę jego stolicy Wellington
oraz przemysłowego miasteczka Petone.
Ten historycznie niedawno zaszły "dodający"
cud spowodowany przez Boga, jaki miał
miejsce w 1840 roku, czyli niecałe 200 lat temu
na obecnej plaży nowozelandzkiego miasteczka
Petone,
opisałem aż w całym szeregu swych publikacji.
Niestety o zajściu tego cudu większość mieszkańców
owego miasteczka Petone ani całej Nowej Zelandii
nadal NIE wie, ponieważ wiedza o nim jest
telepatycznie i hipnotycznie wymazywana z
ich pamięci przez "moce zła". Na szczęście
nadal istnieją jego świecko sformułowane
pisemne udokumentowania, w tym nawet
trwałymi kamiennymi tablicami linkowanymi
z Fot. #G2abcd poniżej. Chociaż cud
ten był na skalę jaką otrzymały tylko największe
cuda opisywane w Biblii, a stąd chociaż
najprawdopodobniej był on najnowszym
"dodającym" cudownym Aktem Boga
zrealizowanym na Ziemi na aż tak dużą skalę,
przez ponad 40 lat mojego zamieszkiwania
w Nowej Zelandii, czyli aż do czasów mojego
osobistego odkrycia jego zaistnienia, NIE
spotkałem nawet jednego Nowozelandczyka
czy kapłana, który by o nim wiedział i mi opowiedział.
Prawdę iż faktycznie był to autentyczny cud,
dopiero pozwoliły mi poustalać, a także opisać
jego przebieg i następstwa, moje badania trwające
do dziś. Aż do czasu pisania niniejszego punktu
#G1 badania te nieustająco trwały już przez
ponad 6 lat. Spowalniało je bowiem ich prowadzenie
na zasadach naukowego "hobby" borykającego
się z wieloma przeszkodami i jak wszystko co badam
pozbawionego jakiegokolwiek oficjalnego wsparcia.
Tymczasem dla mnie badania te leżały poza zakresem
mojej wiedzy, kultury i katolickiej religii - tylko jakie
znałem z rodzinnej Polski. Wszakże polegały na
osobistym poszukiwaniu religijnych danych wbudowanych
w odmienną niż moja bo w angielskojęzyczną kulturę
i prezbyteriańską religię oraz na badaniach historii tzw.
"krzyża celtyckiego"
upamiętniającego w Petone ten niezwykły cud.
Badania te podjąłem natychmiast po tym jak
zobaczyłem tuż przy tym krzyżu opisywany w
wersetach 3:1-5 z "Księgi Wyjścia" w Biblii tzw.
"płonący krzew"
(często też zwany
"krzewem gorejącym" -
patrz moje opisy okoliczności i przebiegu jego ujrzenia
podane w blogu #296 oraz w #J3 do #J3v ze strony internetowej
petone_pl.htm).
Aby więc ujawnić zainteresowanym iż Nowa Zelandia
ma własny cud na skalę jaką otrzymały tylko największe
cuda opisywane w Biblii, tyle iż był on dotąd ukrywany
nawet przed jej własnymi mieszkańcami z efektywnością
równą ukrywaniu przed nimi istnienia oraz "odejmujących"
działań UFO, a także iż do dzisiaj NZ posiada nacechowany
cudami obszar spełniający definicję "cudownego
miejsca pod gołym niebem", cud ten opisałem
w aż kilku swych publikacjach - np. w podpisie pod
Fot. #F1ab z bloga #368 oraz z punktu #F1 strony
pigs_pl.htm,
a także na początku WSTĘpu i w punkcie #L1 strony
petone_pl.htm.
Z upływem czasu odkryłem też, że moje zobaczenie tego
"płonącego krzewu" przy petonskim krzyżu celtyckim
służyło jedynie nakłonieniu mnie do podjęcia badań
cudownego zdarzenia jakie tam miało miejsce w 1840
roku. Natomiast faktycznym celem dla jakiego ten płonący
krzew został mi pokazany, było ujawnienie usilnie
zatajanego przed Nowozelandczykami cudu stworzenia
"urodzinowego daru Boga
dla nowo-powstającego chrześcijańskiego państwa
Nowa Zelandia" polegającego na
celowym wyniesieniu spod poziomu morza
płaskiego lądu pod budowę NZ stolicy Wellington
oraz przemysłowego miasteczka Petone.
Do dzisiaj po wbudowanych w chodniki miasta Wellington płytach
upamiętniających wyniesienie tam Aktem Boga
płaskiego lądu spod dna morza
w celu umożliwienia mieszkańcom Nowej Zelandii
budowy ich nowej stolicy, jej mieszkańcy codziennie
i bez zadumy nad historycznym znaczeniem tych
tablic zwyczajnie drepczą swymi butami. Inna zaś
upamiętniająca te zdarzenia płyta pamiątkowa z petońskiego "krzyża celtyckiego"
wskazuje miejsce gdzie w dniu 23 lutego 1940 roku
odbyła się msza święta, uczestniczący w której wówczas
właśnie przybyli tam osiedleńcy z Anglii modlili się o
dogodny ląd pod zabudowę ich domostw. Chociaż nikt
w NZ o tym NIE mówi ani nikt (poza mną) o tym NIE
pisze, z dat tamtych zdarzeń wynika iż to właśnie wkrótce
po owej modlitwie nadeszła seria delikatnych trzęsień
ziemi, jakie z przerwami trwały niecałe 3 miesiące,
zaś jakie wyniosły ponad poziom morza rozległe
ówczesne bagna zalegające wtedy obszar dzisiejszego
miasteczka Petone tuż przy tzw. "river spit",
na którym owa msza i modlitwa o ląd pod zabudowę
się odbyła. Tamto wyniesienie lądu spod byłego bagna
z kolei więc stworzyło płaski suchy ląd pod budowę
dzisiejszego przemysłowego miasteczka Petone.
(Angielska nazwa "river spit" znaczy "splunięcie rzeki"
albo "wypluciny rzeki" a na polski tłumaczy się
nazwą "mierzeja rzeczna". Oznacza ona żwirową
formację, podobną do polskiego Helu, w 1840 roku
nadal istniejącą w miejscu dzisiejszej plaży miasteczka
Petone, a powstałą po spłynięciu tam żwirów z
czoła pradawnego lodowca tam stopionego. Więcej
informacji o owym dawnym "river spit", a dzisiejszej
plaży z miasteczka Petone, podałem w blogu #369
oraz w #N1 do #N3 ze strony
newzealand_visit_pl.htm.)
Moje badania owego cudu z Petone ujawniły iż najróżniejsi
ze "świadków" potwierdzających jego zaistnienie wskazują
nam aż cały szereg jego niezwykłych cech. Skomentujmy
tu najistotniejszych z tych "świadków" i cech tego cudu. I tak:
[1#G1] Pierwszym z najważniejszych tych
"świadków" potwierdzających ten cud są
wersety Biblii opisujące dziwny "płonący krzew"
jaki ja zobaczyłem przy Petońskim "krzyżu celtyckim"
i jaki ze mną jakby się sprzeczał telepatycznie, które to "sprzeczanie"
potem zmobilizowało mnie do uważniejszego przebadnia
jego manifestacji. Zobaczenie tego płonącego krzewu
oraz treść wersetów opisujących go w Biblii spowodowały
iż pojąłem badania miejsca jego ujrzenia. Przykładowo
opisujące go wersety 3:5 z "Księgi Wyjścia"
w Biblii wyjaśniają generalnie sformułowanym upewnieniem,
czyli upewnieniem obowiązującym dla każdego miejsca
na Ziemi (a NIE jedynie dla miejsca wskazywanego w
tymże wersecie Biblii), że m.in. - cytuję: "...
miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą".
Esencja tego wersetu została też poszerzona i uściślona
w wersecie 7:33 z bibilijnych "Dziejów Apostolskich" -
cytuję: "Zdejmij sandały z nóg -
powiedział do niego Pan - bo miejsce, na którym
stoisz, jest ziemią świętą". Z Biblii
można się też doczytać, że jeśli Bóg pobłogosławi
jakiś obszar statusem "świętego miejsca" wówczas
świętość tego miejsca pozostaje już na zawsze - np.
patrz werset 3:14 z "Księga Koheleta czyli Eklezjastesa"
w Biblii - co wyjaśniam nieco szerzej w #I5 bloga
#372 oraz w #I5 strony
parasitism_pl.htm.
(To zapewne właśnie dlatego miasteczka Petone do dziś
"kataklizmy się NIE imają", chociaż powtarzalnie
trapią one wszystkie okoliczne miejscowości. Nawet
w dzisiejszych czasach rujnowania klimatu przez
wysługujące się "mocom zła" osoby, Petone ma
też jedną z najsłoneczniejszych, jeśli nie najbardziej
słoneczną, pogodę w Nowej Zelandii - co stwierdzam
na bazie własnych obserwacji na miejscu zdarzeń,
a NIE oficjalnych ustaleń naukowych wykonywanych
zdalnie i "dyplomatycznie" w wygodnych fotelikach
z przysłowiowych "wież z kości słoniowej".) Innymi
słowy, jedną z cech Aktu Boga z Petone jaki wyniósł
spod poziomu morza ląd pod zabudowę zarówno
Petone jak i pobliskiego Wellington, jest iż poprzez
zaszły tam następny cud pokazania mi "płonącego
krzewu" Bóg potwierdza wersetami Biblii m.in. iż
to On jest także autorem cudownych zdarzeń z Petone.
W Nowej Zelandii istnieje bardzo miła i mądra tradycja
nadawania miastom wyróżniającym się jakąś szczególną
cechą dodatkowych przydomków opisujących tę ich
wyróżniającą cechę. I tak przykładowo największe miasto
Auckland jest nazywane dodatkowo "Miastem Żagli"
a stolica Wellington jest też nazywana "Miastem Wiatrów".
Jednak miasteczko Petone nadal NIE ma dodatkowej
nazwy. Z historycznie niepodważalnie udokumentowanych
powodów opisanych tutaj oraz na stronie internetowej
"petone_pl.htm" -
prawdę których praktycznie każdy zainteresowany jest w
stanie sobie potwierdzić, a także jako wyraz obstawania
za służącą dobru jego mieszkańców i przyszłych pokoleń
"dodającą" prawdą historyczną zamiast obstawnia za
wypaczeniami dzisiejszych "odejmujących" trendów
pasożytniczych, mieszkańcy i władze miasta Petone
moim zdaniem powinni wykazać odwagę oficjalnego
dodania mu nazwy "Miasto Cudów".
[2#G1] Kolejnym "świadkiem"
potwierdzającym iż to Bóg jest autorem opisywanych
tu zdarzeń w Petone z 1840 roku, jest logo
Kościoła Prezbyteriańskiego Nowej Zelandii.
Jak bowiem odkryłem to dopiero podczas późniejszych
badań, kościół ten posiada właśnie "płonący krzew"
w swoim logo. Czyli, moje ujrzenie takiego
płonącego krzewu wcale NIE wiedząc iż jest on
symbolem kościoła jaki duchowo opiekuje się tym
miejscem i wystawionym tam krzyżem celtyckim,
jest dodatkową "cechą", która w dobrze ukryty
przed wieloma ludźmi sposób wiąże "płonący
krzew" jaki mi się tam zamanifestował, z typowo
nieznanym religijnym symbolem przyporządkowanym
temu niezwykłemu obszarowi, a stąd która utwierdza
iż wszystko-wiedzący Bóg wybrał maksymalnie
wymowne zamanifestowanie właśnie płonącego
krzewu dla zwrócenia mojej uwagi na świętość
tego miejsca - co dodatkowo potwierdza cechę
zgodności i jednogłośności wszystkich "świadków"
potwierdzających świętość tego miejsca.
[3#G1] Następnym "świadkiem" jest "serce"
wypalone przy krzyżu celtyckim. Serce to zobaczyłem
podczas jednego z moich spacerów w 2011 roku.
Wierzyłem wówczas iż jest ono jednym z tzw. "lądowisk
UFO". Jednak już wtedy wyglądało ono na relatywnie
stare zaś mój brak znajomości szybkości z jaką ono
się starzało NIE pozwalał mi wydedukować kiedy
naprawdę było ono wypalone. Ponieważ serce to
uznałem już za stare i niezbyt nadające się do
pokazywania zainteresowanym, prowadzenie zaś
badań UFO całkowicie zarzuciłem jeszcze w 2007
roku, a ponadto ponieważ NIE byłem świadomy
związku tego serca z historią celtyckiego krzyża w
Petone oraz podczas owego spaceru NIE miałem
przy sobie aparatu fotograficznego, nic mnie NIE
dopingowało do ponownego wybrania się tam
aby serce to sfotografować. Jednak Bóg NIE
odwołuje intencji jakie zaplanował - co najlepiej
znamy z losów biblijnego Jonasza i miasta Niniwy.
Kiedy ponownie jakby "przypadkowo" na serce to
się natknąłem jakieś miesiące później wracając
z plaży w Petone po fotografowaniu tam czegoś
innego i ciągle trzymając w ręku swój aparat
fotograficzny, jakoś zupełnie bez zamiaru czy celu
dopiero wówczas serce to sfotografowałem, poczym
niemal natychmiast o nim zapomniałem. Jednak
kiedy w szereg lat później zobaczyłem "płonący
krzew" przy "krzyżu celtyckim" z Petone,
przypomniałem sobie iż mam fotografię tego serca,
to zaś uświadomiło mi faktyczną wymowę i znaczenie
jego uprzedniego napotkania i sfotografowania. Stąd
raportując w punkcie #J3 strony "petone_pl.htm"
o swoim zobaczeniu i wstępnych wynikach badań
"płonącego krzewu", do swego raportu dołączyłem
także posiadaną fotografię tego serca pokazując
ją tam na Fot. #J3c z owej strony
"petone_pl.htm". Obecnie posądzam iż Bóg najpierw
pokazał mi to serce aby zwrócić nim moją uwagę
na stojący przy nim krzyż. Widząc jednak moje
zupełne niezrozumienie i zignorowanie znaczenia
tego serca, zapewne Bóg zdecydował się pokazać
mi ów "płonący krzew" aby jednak zwrócić moją
uwagę na ten krzyż i zainspirować jego badania.
[4#G1] Kolejnym świadkiem potwierdzającym
świętość tego obszaru jest moje ujrzenie tam wyrzuconych
na plażę "żyjących sześcioramiennych Gwiazd Dawida" -
jakie skrótowo opisałem pod Fot. #J3g swej strony
petone_pl.htm,
zaś dokładniej omawiam w blogu #306 i w #B1.1 strony
woda.htm.
Tamte "Gwiazdy Dawida" faktycznie były morskimi
żyjątkami zwanymi "rozgwiazdy" zaś naukowo nazwanymi
Patiriella Regularis.
Takie zaś sześcioramienne "Gwiazdy Dawida" też są
symbolem Ziemi Świętej i Izraela - czyli pokazanie
ich mi uwypukla te same cechy co wszyscy poprzedni
"świadkowie" tego Aktu Boga.
[5#G1] Jeszcze jednym "świadkiem" (tym razem
empirycznym) potwierdzającym świętość petońskiego
Aktu Boga i ujawniającym jego cechy są niewyjaśnialne
naukowo przeliczne zdarzenia jakie mają miejsce
w Petone, a cechy jakich potwierdzają jego świętość.
Przykładowo fakt iż trzęsienie ziemi z Kaikoura w nocy
z 13 na 14 listopada 2016 roku zburzło wiele solidnych
budynków z blisko położonych sąsiednich miejscowości
otaczających Petone ze wszystkich czerech kierunków
świata od Petone, jednak w samym Petone położonym
dokładnie w środku pomiędzy tymi poszkodowanymi
miejscowościami i nimi otoczonym, nawet jeden budynek
NIE został zburzony - co zaprzecza logice i znanym
prawom fizyki. Do opisów tego trzęsienia ziemi linkuję
w (C2) z #J2 oraz ze WSTĘPu strony "petone_pl.htm".
[6#G1] Kolejny rodzaj "świadka"
potwierdzającego świętość Petone stanowi
też zawziętość z jaką "moce zła" prześladują
Petone. Jak zaś wiadomo, te "moce zła" zawsze
najbardziej atakują to co jest najświętsze.
Przykłady materiału dowodowego dokumentującego
ich ataki na Petone opisałem w blogach np. #371 do
#359, a także #347, #355, a ponadto na stronie
"petone_pl.htm" i w innych moich publikacjach z
jakich blogi te zostały adoptowane.
[7#G1] "Świadkiem" potwierdzającym świętość
omawianego obszaru w Petone i opisywanych tu
zdarzeń jest też oczywiście ów szczególnie dziki i
niebezpieczny, chociaż uważany za bardzo piękny, tzw.
"Providence Canyon Georgia State Park" -
który szerzej opisuję w punkcie #I5 bloga #372 i strony
parasitism_pl.htm.
Związek "cech" tego kanionu z petońskim "cudem
urodzinowego daru płaskiego obszaru pod budowę
dwóch bardzo istotnych miast Nowej Zelandii", jest
potwierdzany przez ten sam rok 1840 ich zaistnienia
oraz przez osiąganie tych samych "dodających" celów
i owoców za pomocą dwóch nawzajem odwrotnych
sposobów działania. Zarówno bowiem w Biblii, jak i
w rzeczywistych zdarzeniach, możemy się doszukać
potwierdzeń, że zasadą postępowań Boga jest iż kiedy
kogoś za coś nagradza, często wówczas jednocześnie
kogoś innego z tego samego powodu karze. Przykładowo,
jeśli Bóg pomaga jednej armii wygrać bitwę, wówczas
równocześnie armia jej przeciwników bitwę tę
przegrywa. Jeśli Bóg daje komuś obszar jakiejś
ziemi, wówczas obszar ten jest odbierany komuś
innemu. Na tej samej zasadzie, kiedy opisywanym
tu cudem Bóg nagrodził chrześcijańskie postępowania
pierwszych europejskich osadników przyszłej Nowej
Zelandii, jednocześnie w miejscu obecnego "Kanionu
Providence" ukarał tamtejszych osadników za wyniszczanie
ziemi. Aby zaś oba te działania obie strony mogły ze
sobą powiązać w swych umysłach, oba zdarzenia zaszły
w tym samym roku 1840 i obu im Bóg nadał światowy
rozgłos aby następne pokolenia mogły się o tym
dowiedzieć. Wszakże na przekór iż Prowidence Kanion
był uformowany za karę, ciągle w długofalowym
działaniu rodzi on "dodające" owoce. Przykładowo
służy on naturze, którą europejscy osiedleńcy
zniszczyli w jego obecnym obszarze, a także służy
jako ostrzeżenie i przykład oraz utwierdza wiarę w
Boga, co z upływem czasu będzie sprzyjało nabieraniu
przez ludzi szacunku do ziemi i natury oraz unikaniu
działań wyniszczających ziemię i naturę. Biblia o
używaniu przez Boga takich dwóch nawzajem
odwrotnych sposobów działania ostrzega nas w
licznych wersetach upominających tzw. "niszczycieli
ziemi", część których zacytowałem np. w #T1 strony
woda.htm.
Przykładowo owych "niszczycieli ziemi" wersety
24:4-6 z "Księgi Izajasza" upominają - cytuję:
"Żałośnie wygląda
ziemia, zmarniała; świat opadł z sił, niszczeje,
niebo wraz z ziemią się wyczerpały. Ziemia
została splugawiona przez swoich mieszkańców,
bo pogwałcili prawa, przestąpili przykazania,
złamali wieczyste przymierze. Dlatego ziemię
pochłania przekleństwo, a jej mieszkańcy
odpokutowują; dlatego się przerzedzają
mieszkańcy ziemi i mało ludzi zostało."
Także np. werset 11:18 z bibilijnej "Apokalipsy
Św. Jana" zapowiada: "I
rozgniewały się narody, a nadszedł Twój gniew
i pora na umarłych, aby zostali osądzeni, ..., i
aby zniszczyć tych, którzy niszczą ziemię."
Z kolei wersety 20:22-23 z "Księgi Kapłańskiej" nakazują,
cytuję: "Będziecie strzec
wszystkich moich ustaw i wszystkich moich wyroków
i będziecie je wykonywać, aby was nie wypluła ziemia,
do której was wprowadzam, abyście mieszkali w niej.
Nie będziecie postępować według obyczajów narodu,
który wypędzam przed wami. Ponieważ wszystkie te
rzeczy czynili, napełnili Mnie obrzydzeniem." Podsumowując niniejszy podpunkt {#G1a},
wszyscy powyżsi świadkowie jednogłośnie aczkolwiek
na odmienne od siebie sposoby, potwierdzają iż
najważniejszą "cechą" Aktów Boga jest iż wszyscy
ich "świadkowie" wykazują zgodność tych Aktów
z podanymi w Biblii następstwami wykonywania
lub łamania przykazań i wymagań Boga, a stąd
że aktywnie wdrażają one prawdy zawarte w
Biblii, że jednogłośnie i powtarzalnie potwierdzają
iż autorem tych aktów jest sam Bóg, oraz że w
długoterminowym działaniu wszystkie one służą
realizowaniu "dodających" celów Boga.
{#G1b}
Rozważmy też hipotetycznie, czy jest możliwe iż
zdarzenia o cechach "karania mnie" opisane w {#G3a}
do {#G3f} z punktu #G3 poniżej mogły także być
przykładem owych "dodających" Aktów Boga, które
ja tylko odebrałem jako rodzaj "kary" zaserwowanej mi
przez "moce zła". Tj. rozważmy hipotetycznie
czy jest to możliwe iż NIE były one, jak ja wierzę, zemstą
"mocy zła" za opublikowanie blogów #371 do #372E, a
były np. Aktem Boga potwierdzanym przez wersety Biblii.
Jak jednak się okazuje, np. werset 54:17 z "Izajasza"
stwierdza dokładną przeciwstawność zdarzeń opisanych
w {#G3a} do {#G3f} - cytuję z "Biblii Tysiąclecia":
"Wszelka broń ukuta na
ciebie będzie bezskuteczna. Potępisz wszelki język,
który się zmierzy z tobą w sądzie. Takie będzie
dziedzictwo sług Pana i nagroda ich słuszna ode
Mnie - wyrocznia Pana." Werset ten
wyjaśniam szerzej w #I5 bloga #372 i strony
parasitism_pl.htm.
Faktycznie też, wszystkie "cechy" zdarzeń jakich
doświadczyłem po opublikowaniu tamtych blogów
#371 do #372E, wykazują zgodność z metodami
działania "mocy zła" jakie są dokładną przeciwstawnością
metod działania Boga dalekowzrocznie opisywanych
w Biblii. To więc pozwala mi stwierdzić iż to "moce
zła" były odpowiedzialne za wdrożenie tamtych
działań jako rodzaju ich zemsty i używanej na
ludziach metody zastraszania.
{#G1c}
Czy w moim życiu lub badaniach metod Boga
natknąłem się na przypadki (1) bezspornie
ilustrujące kiedy Bóg używa swych nadprzyrodzonych
mocy aby osiągać swe nadrzędne cele, a także
czy (2) istnieją też cele Boga o wyraźnie
"odejmujących owocach" zaś ich "odejmującemu"
działaniu NIE towarzyszą długofalowo "dodające"
owoce. Moje życie i badania są pełne
przypadków (1), jednak nigdy NIE natknąłem się
na bezsporny przypadek (2). Podam tu przykłady dla
(1). Gdy mój ojciec jako POW - czyli "Prisoner Of War" (tj.
"więzień wojenny") zamknięty był w niemieckim rakietowym
Peenemunde,
zaś z powodu spartaczenia przez Aliantów nocnego
bombardowania Peenemunde, także na ów obóz
więźniów wojennych POW bomby
tak gęsto tam spadały iż według słów mojego
ojca potem nie pozostala tam nawet jedna
cała cegła zaś nawet woda w morzu się paliła,
mój ojciec wyskoczył z baraku do najbliższego
leja po bombie bowiem wierzył iż bomby dwa
razy NIE upadają w to samo miejsce. W rezultacie
z bombardowania tego wyszedł nawet bez
zadrapania, choć potem całe życie wierzył
iż wszyscy inni tam zginęli - tak jak to opisałem
w #B1 ze swej strony
pajak_jan.htm.
Kiedy zaś widząc, że wszystkie ogrodzenia są
zniszczone i nikogo żywego NIE ma wokoło,
wybrał się piechotą do domu w swym pasiastym
ubraniu więźnia, na pobliskim moście przez
rzekę zatrzymał go niemiecki patrol. Ponownie
zamiast natychmiast go rozstrzelać - tak jak
standardowo mieli to w zwyczaju czynić z
uciekinierami w pasiastych piżamach, coś
im "podszepnęło" aby się dowiedzieć jaki
związek z Aliantami ma mój ojciec iż ci go
NIE zabili swymi bombami. Zabrali więc go na niezapominalnie nieprzyjemne dla niego przesłuchania,
jedną z "atrakcji" których stanowiło nakazane
mu odliczanie po niemiecku ile razy oberwał
pałką w swój tyłek wypięty w górę na specjalnym
"koźle" do wygodnego bicia więźniów pałkami.
Mój ojciec jednak NIE miał żadnych związków
z Aliantami, co pomogło mu wytrwać w jego
upartym potwierdzaniu swej niewinności. Wówczas
ponownie coś im "podszepnęło", że byłoby szkodą
dla ich gospodarki, gdyby tak "na wszelki wypadek"
natychmiast zastrzelili uprzednio podejrzanego
o współpracę z Aliantami i aż tak dobrego technicznie
mechanika, że okazał się być przydatnym nawet
w darzonym przez nich najwyższym szacunkiem
"rakietowym Peenemunde". Darowali mu więc
życie i odesłali do pracy w przedsiębierstwie
naprawczym z pobliskiego miasta dzisiaj nazywanego
"Świnoujście". Dzięki tym dwom "podszeptom" oraz
kilku jeszcze innym równie niezwykłym zdarzeniom
mój ojciec przeżył do końca wojny i ja mogłem się
urodzić. Dzięki zaś obserwowaniu i uczestniczeniu w
działaniach ojca jako naprawiająca wszystko tzw.
"złota rączka" (patrz punkt #D2 ze strony
"wszewilki.htm") zdołałem nauczyć się od niego technicznego
(inżynierskiego) sposobu myślenia.
Podobne przypadki zdarzeń typu (1) powyżej i ja też miałem.
Przykładowo, kiedy po ukończeniu szkoły podstawowej
z podmilickiej wsi Stawiec, do której ówczesne władze
edukacyjne odsyłały wówczas najbardziej ich zdaniem
beznadziejne przypadki uczniów, zdawałem egzamin
wstępny do Ogólniaka z Milicza - patrz F1 z mojej
książkowej autobiografii [17]. W sprawie pytań
jakie wyciągnąłem do odpowiedzenia na owym
egzaminie potrafiłem wypowiedzieć co najwyżej
dwa zdania. I wtedy stał się prawdziwy
cud bowiem
inaczej NIE da się tego wytłumaczyć - mianowicie
mój egzaminator nagle zasnął twardym jak kamień
snem. Natychmiast zaś kiedy się zbudził
zaambarasowany, ja zachowując się jakbym
NIE odnotował jego zaśnięcia
wyrecytowałem bez zająknięcia owe dwa zdania
w sposób jaki na egzaminatorze sprawił wrażenie
iż odpowiadałem na pytania przez cały czas kiedy
on spał. To spowodowało iż zdałem egzamin i o
dziwo ukończyłem liceum jako jeden z najlepszych
uczni mojej klasy. Potem zdałem też egzamin na
politchnikę - co dostarczyło mi wiedzy na jakiej
bazuję w swych obecnych badaniach. Także
na Politechnice miałem również kilka incydentów,
kiedy "moce zła" podesłały mi swoich sługusów aby
ci mnie wykończyli. Incydent jednego z nich opisuję
w drugim paragrafie z podrozdziału G1 w/w mojej
książkowej autobiografii [17] w PDF (gratisowej).
Ponownie więc tam też następowały podobne cuda.
W rezultacie ukończyłem studia bez zawalenia choćby
nawet jednego egzaminu albo zaliczenia. Potem nawet
obroniłem tam dający mi wiele wiedzy doktorat na
pograniczu Budowy Maszyn i Nauk Komputerowych.
Podsumowując powyższe {#G1c}, to TAK,
zarówno moje życie, jak i praktycznie życie każdej
innej osoby, o której w jakiś sposób zdołałem poznać
jej przeżycia zaszłe podczas wysiłków dokonywania
przez nią "dodających" działań, faktycznie
wykazują zaistnienie wielu cudownych interwencji
Boga. Często to odnotowywałem w rozmowach z
bliźnimi nawet o ateistycznych światopoglądach i
nawet kiedy oni sami NIE byli w stanie uznać iż to
co przeżywali faktycznie było cudownymi interwencjami
Boga. Nasz problem polega bowiem na tym, że
większość ludzi została już zaślepiona ateizmem
jaki ich otacza ze wszystkich stron. Stąd po prostu
NIE potrafią zdarzających się im samym cudów
już zidentyfikować, odnotować i uznać za to
czym cuda te są - czyli za interwencję Boga
gdy ich życiu grozi zepchnięcie przez "moce zła"
na niebezpiecznie "odejmujący" kierunek. Niemniej
jeśli tylko w swym życiu postępują "dodająco"
i uprzednio NIE utracili wymaganego dla danego
cudu "przywileju" swym łamiącym przykazania
Boga postępowaniem, wówczas cuda ciągle im
w tym "dodawaniu" pomagają. (Po przykład "jak"
Biblia formułuje owe "przywileje" patrz werset
54:17 z "Izajasza" zacytowany powyżej.) Jednak ja
mam nadzieję iż moje publikacje z czasem pomogą
im nabyć tej unikalnej zdolności do identyfikowania
zdarzeń, które są cudownymi Aktami Boga
naprowadzającymi ich z powrotem na "dodającą"
drogę, oraz ich odróżniania od zdarzeń skrycie
powodowanych przez "moce zła" i usiłujących ich
zepchnąć na "odejmującą" drogę upadku, zachłanności,
krzywdy, niesprawiedliwości, oraz końcowej samozagłady.
Poznawanie powyższego zapewne w umysłach
niektórych czytelników zaindukuje pytanie "dlaczego"?
Podobnie jak we wszystkim, odpowiedź na to "dlaczego"
zależy czy udziela ją (1) ktoś przekonany przez Boga
i Biblię aby wdrażał w swym życiu "dodające" postępowanie
i filozofię, czy też (2) ktoś zaprogramowany przez "moce
zła" na "odejmujące" postępowania i filozofię.
I tak, (1) Bóg pomaga wszystkim ludziom,
którym z powodu ich uprzednich uczynków NIE był
zmuszony odebrać "przywileju" obrony lub pomocy.
Bog czyni tak ponieważ widzi ich wysiłki postępowania
po "dodającej" drodze życia, oraz ponieważ stworzył
każdego z ludzi i wobec każdego odczuwa czysto
ojcowską miłość, a także zna przyszłość i stąd
doskonale wie, które z ludzkich działań potem
zrodzą "dodające" owoce, a które wkrótce okażą się
ześligiwaniem na "odejmującą" drogę. Jednocześnie
wszechwiedzący Bóg zawsze widzi kiedy "moce zła"
używają wobec kogoś jakichś sztuczek aby zepchnąć
go na ich "odejmującą" drogę pasożytnictwa. Stąd
po prostu aby sprawiedliwie wyrównać szanse
danej osoby, której brak wiedzy o przyszłości
lub jakieś inne powody NIE pozwalają widzieć
owych przewrotnych działań "mocy zła" i dlatego
stają się niemożliwymi do wybronienia
siłami samych ludzi, Bóg cudami unieważnia wysiłki
"mocy zła". Jest to więc standardowe postępowanie
Boga wobec każdego, które wcale NIE oznacza specjalnego
potraktowania tylko jakiejś "wybranej" osoby. Tymczasem
(2) "moce zła" atakują głównie tylko te "wybrane"
przez nie osoby, o których mają "donos" od tzw.
"kurierów czasowych"
przybyłych w "wehikułach czasu" w np. nasze czasy
(czy w dane inne czasy) z odległej przyszłości. Gdy
bowiem ów "donos" ich ostrzega, że określone
działania wskazanej osoby w przyszłości zadziałają
na niekorzyść ich "odejmującej" filozofii oraz
pasożytniczego okupowania, eksploatowania
i prześladowania ludzkości, wówczas owe "moce
zła" usiłują uniemożliwić owe przeszkadzające
ich pasożytowaniu postępowania tejże osoby.
(To dlatego np. wykonanie wszystkich zdjęć
precyzyjnie ujawniających kształty i działanie
UFO oryginalnie wykonanych i potem opublikowanych
w sposób ujawniający "kto", "gdzie" i "kiedy"
je wykonał, jest dzięki "donosom" owych "kurierów
czasowych" potem uniemożliwiane. Jedyne
więc poprawnie pokazujące UFO zdjęcia jakimi
ludzkość dysponuje to te jakie wykonał ktoś
anonimowy i potem anonimowo je opublikował.)
Niestety, podczas agresji na takie "wybrane"
osoby, często obrywa się też innym ludziom,
którzy znaleźli się w pobliżu, zaś których Bóg
uprzednio sprawiedliwie pozbawił "przywileju
obrony" ponieważ np. NIE wypełniali oni
wówczas przykazań i wymagań opisywanych
w Biblii. Odnotuj, że ów nawyk "wybierania"
i atakowania tylko niektórych osób przez "moce
zła", powoduje iż w swej "propagandzie" owe
"moce zła" też wszędzie używają słowa
"wybrany" lub "wybrani". Jeśli więc czytelniku
napotkasz gdzieś w tytule lub treści słowa
"wybrany" lub "wybrani", wysłuchaj bardzo
sceptycznie i ostrożnie co jest twierdzone bez
względu na to jak mile, ładnie i przekonywująco
dana wiadomość została sformułowana i brzmi,
ponieważ istnieje bardzo duża szansa iż jest
to "propaganda mocy zła" usiłująca nakłaniać
ludzi do "odejmującego" postępowania. Nasz
Bóg bowiem jest absolutnie sprawiedliwy, zaś
sprawiedliwość wymaga aby NIE było "wybranych",
zaś jedynie mogą istnieć osoby które swym wypełnianiem
przykazań i wymagań Boga opisanych w Biblii
zasługują na sprawiedliwe uzyskanie rodzaju "nagrody"
o formie opisywanych w Biblii "przywilejów" (np. patrz
tam powyżej zacytowany werset 54:17 z "Izajasza").
Jeśli uważnie i obiektywnie rozpatrzyć dowodową moc
i wartość zaprezentowanych powyżej zdarzeń i cech
potwierdzeń ich prawdy przez omawianych tu "świadków",
wówczas się okazuje iż mają one moc formalnego
dowodu naukowego iż Bóg istnieje, np. tego jaki
zaprezentowałem w #G2 strony "god_proof_pl.htm".
Gdy więc tak potwierdzane przez wymaganych
świadków zdarzenia przytrafią się czytelnikowi
znającemu niniejsze opracowanie, wówczas powinien
je traktować jako zaszczytne otrzymanie adresowanego
osobiście do niego przez Boga jego intymnego dowodu
iż "Bóg faktycznie istnieje". Mając zaś taki dowód
powinien zacząć żyć jak osoba która z "wiary w Boga"
właśnie awansowała do "wiedzy o Bogu". Tylko bowiem
osoby które wysługują się "mocom zła" po uzyskaniu
adresowanego do nich osobiście dowodu którym Bóg
dowiódł im iż istnieje, nadal NIE chcą dowodu tego
uznawać i stąd nadal w swym życiu świadomie łamią
przykazania Boga.
Powyższe przykłady esencji zeznań "świadków" wskazały
nam na jakie różnice należy zwracać naszą uwagę
w zbiorze "cech" charakteryzujących dowolne zdarzenia
any móc ustalić czy zdarzenia te są (1) "dodającymi"
Aktami Boga czy też (2) "odejmującymi" działaniami
"mocy zła" nastawionymi na nieskończone przedłużanie
skrytego wyniszczania, okupacji, oraz eksploatacji
ludzkości i całej naszej planety Ziemia. Odwróćmy
teraz nasze spojrzenie na cały problem odróżniania
i rozważmy jak sytuacja by wyglądała gdybyśmy
nasze analizy dokonywali przy wstępnym założeniu
iż rozpatrujemy przykłady "owoców" skrytych działań
i postępowań "mocy zła".
#G2, blog #373.
Rozpatrzmy teraz odróżnianie owoców Aktów Boga
od "owoców" działań zrealizowanych przez "moce
zła", wychodząc dla odmiany od założenia iż
dane działanie zostało zrealizowane właśnie
przez "moce zła" oraz analizując "cechy"
dostępnych nam poświadczeń raportujących
to działanie "świadków" oraz sprawdzając czy
"cechy" te są "odejmujące" i przeciwstawne
do cech "Aktów Boga" czyli wzajemnie ze sobą
niezgodne i niezgodne z Biblią, wykazują braki
wzajemnych ze sobą powiązań czasowych i NIE
mają "dodających" celów ich zachodzenia, a także
czy ukrywają sekretne "odejmujące cele" działań
fabrykowanych przez "moce zła" i pretendujących
iż działania te to tylko "zbiegi okoliczności",
"przypadki", "wypadki", itp.:
Tzw. "moce zła" dla wielu powodów lubują
się w podszywaniu swych postępowań pod
działania Boga, oraz w ukazywaniu siebie
samych jako manifestacji Boga albo Matki
Boga po odpowiednim "upiększeniu" swych
pojawień działaniami zaawansowanej techniki
jaką dysponują, a istnienia jakiej rządzona
przez sługi owych "mocy zła" instytucja
"oficjalnej nauki ateistycznej" NIE chce poznawać
np. z badań prześladowanych bo rzeczowo
badających tę technikę UFOlogów albo
z moich publikacji.
Nic dziwnego iż dzięki owemu podszywaniu się
moce zła zdołały już powypaczać nawet najważniejsze
kanony klarownie opisane w Biblii, a także wmusić
wielu ludziom uwierzenie w kłamstwa jakie
rozsiewają na Ziemi a jakie często są dokładnie
przeciwstawne do tego co Bóg przykazuje nam
wersetami Biblii. Przykładem takich kłamstw
może być wmuszanie wielu ludziom uwierzenia
w "zbawienie za wiarę",
czyli wypaczanie prawdy Biblii z wersetów 2:14-26
z "Listu św. Jakuba" iż jesteśmy zobowiązani aby
nieustająco dowodzić Bogu naszą w Niego wiarę,
tak jak treść tych wersetów 2:14-26 rzeczowo jest
wyjaśniana np. w angielskojęzycznym 18-minutowym
wideo "Does James 2:24 Contradict Faith Alone?" o adresie
https://www.youtube.com/watch?v=WdCkFi4XO6w.
Owa wypaczona interpretacja Biblii zwana
"zbawienie za wiarę" wmawia bowiem
wiernym iż aby być zbawionym wystarczy jedynie
wierzyć w istnienie Boga bez potrzeby nieustającego
wypełniania przykazań i wymagań Boga - co dokładniej
wyjaśniam np. w #I5 swego bloga #372 oraz strony
parasitism_pl.htm
oraz co zaprzecza np. wersetowi 4:17 z
"Listu św. Jakuba Apostoła" - cytuję:
"Kto zaś umie
dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy".
Innym przykładem wypaczeń jest wmuszenie katolikom tzw.
"Kultu Maryi"
na przekór "odejmujących" prześladowań o jakich
od wieków wiadomo iż serwuje je np. wrogi Polakom
pokrzyżacki idol Madonny z zamku w Malborku, zaś
jakich ja osobiście właśnie od niej doświadczyłem i
opisałem to, m.in., w #C5, #E2 i w #F4 do #F5 strony
malbork.htm
a częściowo też we wpisach #181 i #143 do
blogów totalizmu. Ulubionym sposobem
religijnego zwodzenia ludzi przez "moce zła"
(a ściślej przez UFOnautów) jest też wykorzystanie
nadal nieznanych ludziom możliwości ich
telekinetycznych urządzeń napędowych,
które "materię stałą" potrafią zamieniać
w ulotną energię. Stąd te telekinetyczne
urządzenia napędowe np. solidnym i sztywnym
posągom są w stanie nadawać zdolność do
wykonywania poruszeń, oraz np. do przepuszczania
płynów. Zdolni do wniknięcia w takie posągi
ateistyczni UFOnauci mieliby więc przysłowiowy
"ubaw po pachy" a ponadto uzyskaliby zdolność
do "dojenia" zapełniającej ich szczęśliwością
"energii moralnej" zaprogramowanej ludzkim
uwielbieniem i oddaniem cześci, gdyby po
wniknięciu w jakiś religijny posąg z kościoła czy
świątyni spowodowali iż posąg ten np. mruga,
porusza rękami, zmienia postawę, albo mówi, płacze,
czy wycieka mleko. Jeden z możliwych najnowszych
takich przypadków opisuje 6:51-minutowe wideo
"MIRACULOUSLY JESUS MOVES on the Cross in
Cordoba, Spain" (tj.: "Jezus cudownie poruszył
się na Krzyżu w Kordoba, Hiszpania") upowszechniane pod adresem:
https://www.youtube.com/watch?v=NDqbKJ5Uceg .
O możliwości takiego sposobu zwodzenia ludzi przez
"moce zła" ostrzegam np. w (5) z #M3 bloga #363 i strony
evil_pl.htm,
a także w #H4 strony
sw_andrzej_bobola.htm.
Dlatego aby uczynić ludzi znacznie odporniejszymi
na uleganie zwodzeniu przez "moce zła", jest dosyć
istotne aby tak szybko jak tylko możliwe czytelnicy
moich opracowań poznali opisywaną tutaj metodę
odróżniania działań "mocy zła" od Aktów Boga.
Wszakże zapewne minie jeszcze spory czas zanim
kontrolowani przez UFOnautów przywódcy i
decydenci ludzkości pozwolą zbudować oraz
upowszechnić poprawnie działające "urządzenie
do wykrywania obiektów w stanie telekinetycznego
migotania" jakie wizualnie ukazuje normalnie
niewidzialne dla ludzkich oczu istoty i ich gwiazdoloty,
zaś jakie opisywane jest w gratisowym
traktacie [7b]
już od 1998 roku (czyli niemal już od 30 lat), ponieważ
zdalnie podarowane nam zostało przez sympatyzującą
z naszym tragicznym losem i sprzyjającą nam
totaliztyczną cywilizację z odległych gwiazd, tyle
iż ich darów i pomocy nikt na Ziemi dysponujący
wymaganymi środkami i możliwościami wykonawczymi
NIE chce wdrażać.
W poprzednim punkcie #G1 wyjaśniłem wyniki
moich teoretycznych dociekań iż "cechy"
poświadczeń wszystkich "świadków" dowolnego
"odejmującego" zdarzenia zrealizowanego przez
"moce zła" muszą być odwróceniem i przeciwstawnością
"cech" poświadczeń wszystkich "świadków" dowolnego
"dodającego" Aktu Boga. Z treści owego punktu
#G1 też już wiemy iż najważniejsze "cechy"
Aktów Boga obejmują: [a#G1] zgodność ze
stwierdzeniami wersetów Biblii; [b#G1] istnienie
co najmniej owych najważniejszych "3 świadków"
jacy potwierdzają iż dane "owoce" wywodzą
się z Aktu Boga; [c#G1] wzajemna zgodność
każdego "świadka" z potwierdzeniami pozostałych
"świadków" dla tego samego Aktu Boga -
tj. jakby jednogłośność potwierdzeń ich
wszystkich; [d#G1] częste pojawianie się
w parach poświadczających równocześnie
zaistniałe zdarzenia (czyli zgodność czasową
dwojga lub większej grupy zdarzeń), przy
przeciwstawności ich natur z których obie
ich natury w przyszłości służą jednak uzyskaniu
przez Boga Jego "dodających" celów (np. odebranie
ziemi niszczycielom oraz równoczesne danie jej
zasługującym na jej użytkowanie); [e#G1]
istnienie normalnie ukrytych przed ludźmi
powiązań pomiędzy potwierdzeniami poszczególnych
świadków, w rodzaju opisanego w [2#G1]
powyżej użycia "płonącego krzewu" jako logo
dla miejsca w którym ja potem zobaczyłem
żywy, talepatycznie rozmawiający ze mną i
tańczący "płonący krzew". Czyli po odwróceniu
tych "cech" na przeciwstawne, zestawienie
najważniejszych "cech" jakie powinny dowodzić
iż rozważane działanie jest "odejmującym"
aktem skrycie zrealizowanym przez "moce
zła" zaś jedynie upozorowanym przez owe
moce aby wyglądało ono albo na "wypadek",
"przypadek" lub na Akt Boga, powinny być
jak następuje: [a#G2] niezgodność a często
nawet zupełna przeciwstawność do stwierdzeń
wersetów Biblii; [b#G2] brak potwierdzeń
albo pełna niezgodność z oświadczeniami
owych najważniejszych "3 świadków" jacy
potwierdzają tylko "owoce" wywodzące się
z faktycznego Aktu Boga; [c#G2] wzajemna
niezgodność lub nawet sprzeczność każdego
"świadka" z potwierdzeniami pozostałych
"świadków dla tego samego zdarzenia czy
działania - tj. przysłowiowo "każdy świadek
sam sobie swoją rzepkę skrobie"; [d#G2]
brak pojawienia się drugiego z pary poświadczeń
równocześnie zaistniałej przeciwstawności
tego zdarzenia, czyli brak czasowo zgodnego
drugiego lub nawet całej grupy zdarzeń
wykazujących przeciwstawność ich natury
do danego zdarzenia - które np. gdyby
formował Akt Boga, wówczas obie ich natury
w przyszłości służyłyby jednak uzyskaniu
przez Boga Jego "dodających" celów (np.
gdyby zdarzeniem tym było odebranie ziemi
jej niszczycielowi przez Boga, wówczas
równoczesne nastąpiłoby jej danie komuś
czyje życie już dowodziłoby iż zasługuje na
jej użytkowanie - odnotuj jednak iż moce
zła czyniłyby tylko odwrotnie, tj. powodowałyby
iż oba zdarzenia danej pary powodowałyby
"odejmowanie", np. odbierałyby komuś kto
czynił z niej dobry użytek, zaś dawałyby komuś
kto już dowiódł jej wyniszczanie); [e#G2]
brak nawet ukrytych powiązań pomiędzy
potwierdzeniami poszczególnych świadków,
w rodzaju tego opisanego w [2#G1] powyżej
użycia "płonącego krzewu" jako logo dla miejsca
w którym ja potem zobaczyłem żywy, telepatycznie
rozmawiający ze mną i tańczący "płonący krzew".
Sprawdźmy więc teraz na trzech faktycznie zaszłych
w rzeczywistym życiu przykładach jakie ja intesywnie
badałem, czy owo odwrócenie "cech" faktycznie
zachodzi i jest wykrywanlne dla analizujących te
zdarzenia ludzi. Oto te trzy przykłady o jakich
wstępnie zakładamy iż zostały one zrealizowane
przez "moce zła":
{#G2a}
Hipotetyczne rozważanie czy cuda zachodzące wokół
celtyckiego krzyża przy plaży miasteczka Petone w Nowej Zelandii
mogły skrycie zostać zasymulowanie przez "moce zła"
aby podstępem ściągać na siebie oddawanie im podziwu
i czci przez ludzi. Wszystkie istoty skrycie
okupujące i umartwiające ludzkość, najróżniejszymi
dostępnymi im metodami starają się nakłonić ludzi
aby ich podziwiali i uwielbiali. Kiedy bowiem kogoś
się podziwia i uwielbia, wówczas wysyła mu się tzw.
"energię moralną" zaprogramowaną swymi
motywacjami na powodowanie wysoce przyjemnych
następstw. (Owo programowanie i wysyłanie "energii moralnej"
wyjaśniam szerzej w blogu #372, a także w #D1 i #D2 strony
malbork.htm
zaś empirycznie dowodzą np. moje doświadczenia
opisywane na całej stronie "nirvana_pl.htm". To z
tego powodu np. Szatan starał się "kupić" oddanie
mu czci przez Jezusa - tak jak ujawnia np. werset 4:9 z
"Mateusza" w Biblii.) Aby więc jakimś oszustwem, przekupstwem
lub sztuczką zwieść ludzi do ich podziwiania i wielbienia
generowaną przez co "energię moralną" wielbiony dosłownie
"doi", UFOnauci wymyślają najróżniejsze sposoby, zaś ludzie
często dają się na nie nabrać. Kiedy więc ja odkryłem
iż obszar na plaży miasteczka Petone przy omawianym tu
celtyckim krzyżu
wykazuje wszystkie cechy "świętego obszaru pod gołym
niebem", wówczas zdałem sobie też sprawę iż hipotetycznie
biorąc mógł on być także rodzajem "sztuczki" UFOnautów
nastawionej na dojenie "energii moralnej" z ludzkiego podziwu i
uwielbienia. Wszakże - np. jedynie około 700 metrów na zachód od
"krzyża celtyckiego"
z Petone, wmurowany w ten sam chodnik przy którym
krzyż ten się znajduje jest tzw.
"pentagram"
czyli jakby pięcioramienna gwiazda jaką czciciele szatana
uznali za swój symbol - patrz Fot. #G2abcd
poniżej. Ponadto wiadomo iż na Ziemi istnieje już sporo
miejsc z figurami najróżniejszych idoli, dla których "moce
zła" imitują swymi niewidzialnymi dla ludzi urządzeniami np.
niby nadprzyrodzone leczenie i stąd w których np. w zamian
za chwilowe przynoszenie chorym ulgi poprzez np.
napromieniowanie ich leczącym promieniowaniem
telepatycznym lub telekinetycznym, w zamian otrzymują
od tych ludzi poszukiwaną przez nich dozę pożądanie
zaprogramowanej "energii moralnej" - patrz np. moje
rzekome wyleczenie przez krzyżacką Madonnę opisywane
na w/w stronie "malbork.htm". Ostrożność więc nakazywała
mi abym się upewnił czy przypadkiem świętość obszaru
w Petone NIE została celowo sfabrykowana przez
UFOnautów po to tylko aby tam ludzie wysyłali im
tak zaprogramowaną motywacjami "energię moralną" -
co zapowiadam w #I5 z bloga #372 paragrafem
zaczynanym od słów: "Następny (drugi) hipotetycznie
też możliwy ..." Oczywiście takie upewniające mnie
badania sprawdzające przeprowadziłem, zaś raport
z ich wyników streściłem w {#G1a} powyżej na tej
stronie. Wszystkie bowiem cechy "świadków"
potwierdzających świętość obszaru w Petone
dokumentują iż definitywnie realizatorem zaszłych
w Petone "dodających" zdarzeń jest Akt Boga
oraz że "moce zła" ani swymi urządzeniami technicznymi
NIE byłyby w stanie podobnego aktu sfabrykować,
ani też ich przewrotna natura pasożytnicza pozwoliłaby
im wykonać go z równą dziełu Boga trwałością,
dalekowrocznością i zgodnością z wersetami Biblii.
{#G2b}
Sprawdźmy teraz czy "cechy" poświadczeń przez
najróżniejszych "świadków" zdarzeń, które ja
odebrałem jako "karę" mocy zła za opublikowanie
blogów #371 do #372E, zaś które opisałem w {#G3a}
do {#G3f} z punktu #G3 poniżej, potwierdzają iż
zdarzenia te faktycznie są rodzajem ich pasożytniczej
zemsty za owo opublikowanie blogów #371 do #372E,
zaś reprezentują jedynie maleńki procent ogromnej
liczby takich "odejmujących" działań owych mocy
zła na Ziemi, które skrycie okupują, eksploatują
i wyniszczają ludzkość już od wielu tysiącleci. Jak
też wyniki mojego sprawdzenia to dokumentują,
"cechy" ujawniane przez wszystkich "świadków"
tamtych zdarzeń, niezaprzeczalnie dowodzą iż
faktycznie zdarzenia te były zaplanowane i zrealizowane
przez "moce zła" jako zemsta i jako sposób zastraszenia
mnie abym zaniechał dalsze ujawnianie prawd
o Bogu i o tragiźmie obecnej sytuacji ludzkości.
Tylko bowiem "odejmujące" działania "mocy
zła" realizowane za pośrednictwem zaawansowanych
urządzeń technicznych mogą wykazywać sobą
cechy aż tak przeciwstawne do zaleceń i metod
postępowania Boga opisywanych w Biblii, oraz
mogą swym podobieństwem do "przypadków",
"zbiegów okoliczności" i "wypadków" aż tak
zmyślnie ukrywać swych faktycznych wykonawców
oraz ich motywy nieskończonego przedłużania
skrytej okupacji, eksploatacji i wyniszczania
ludzkości.
{#G2c}
Czy w moich obecnie już zarzuconych badaniach
UFO natknąłem się na przypadki kiedy "UFOnauci"
używali swej wysoce zaawansowanej techniki,
której monopol "oficjalnej nauki ateistycznej"
nadal NIE chce poznawać, zaś której jakby
nadprzyrodzone moce ci nasi krewniacy z planet
Oriona używają aby osiągać swe wyraźnie
"odejmujące" cele, jakiemu to "odejmującemu"
ich działaniu nigdy NIE towarzyszą długofalowo
"dadające" owoce. TAK, natknąłem
się na takie przypadki. Z tych szczególnie mnie
interesowały przypadki użycia przez UFOnautów
wehikułów czasu.
Wszakże ja sam też wykonałem sporo badań
i teoretycznych analiz nad działaniem czasu i
nad upływem odkrytego przez siebie tzw.
"nawracalnego czasu softwarowego",
w którym my ludzie się starzejemy. Ponadto
jestem też wynalazcą dwóch odmiennych
zasad działania "wehikułów czasu", które
po zbudowaniu pozwolą nam cofać się do
tyłu w czasie, a stąd i w nieskończoność
przedłużać nasze życie. Aby więc uzasadnić
używanie przez UFOnautów tej wysoce
zaawansowanej techniki manipulowania
czasem wyłącznie do osiągania ich "odejmujących"
i pasożytniczych celów, wskażę tu jeden
z najciekawszych takich przypadków. Ponieważ
jest on szeroko opisywany w literaturze
UFOlogicznej, a nawet w internecie, czytelnik
może sam sprawdzić każdą informację i
wniosek jakie tu przytaczam. Przypadkiem
tym jest uprowadzenie myśliwego o nazwisku
Carl Higdon na jedną z planet Oriona zamieszkałą
przez zarówno genetycznie jak i wyglądem
identycznych do ludzi potomków naszych
wspólnych przodków. Opisy tego przypadku
można znaleźć w internecie wyszukując je
słowami kluczowymi:
carl higdon alien abduction -
np. patrz omawiające ten przypadek wideo o adresie
https://www.youtube.com/watch?v=fGNRjfGEC_E .
W tym wideo, od jego 3:25 do 3:55 minuty, autorka
mówi o zwolnieniu szybkości kuli wystrzelonej do
jelenia przez owego myśliwego Carl'a Higdon'a.
W pewnym momencie spowolnionego lotu tej kuli
UFOnauta aż tak zmienił szybkość upływu jej czasu,
że kula ta upadła nawet na ziemię. Autorka wideo
NIE wyjaśnia jednak, że powodem tego zwolnienia
lotu kuli była zmiana przez urządzenia tego
UFOnauty szybkości upływu czasu - wszakże
dzisiejsza nauka ludzka nadal NIE wie iż
szybkością tą daje się sterować. Odnotuj tu
też iż owo wideo sporządziła kobieta, która
być może dla uczynienia go bardziej atrakcyjnym,
albo np. po zostaniu hipnotycznie zaprogramowaną
przez UFOnautów, nieco wypaczyła wygląd
UFOnauty uprowadzającego Higdon'a, rysując
go jako rodzaj "kosmity z rogami". Tymczasem
faktycznie był on tej samej rasy
jak my ludzie, wyglądał tak samo jak człowiek,
tyle iż telekinetyczne "pędniki" nośne z jego
epoletów (naramienników) powodowały iż
natelekinetyzowane włosy stanęły mu dęba,
zaś stabilizacyjne pędniki z podeszw butów
przyciągnęły te podeszwy do siebie kiedy
zawisał on blisko powierzchni ziemi, choć
nadal poprawnie stabilizowały pozycję tego
UFOnauty, łukowato wykrzywiając jego nogi.
Z kolei zawarte w jego rękawicach telekinetyczne
manipulatory zakrywały ludzko wyglądające
dłonie tego UFOnauty. Tych manipulatorów
UFOnauta używał aby zdalnie telekinezą
dokonywać dowolnych działań, np. przenosić
w powietrzu samochód Higdon'a i całe żywe
jelenie, a nawet gdyby tak zechciał to wyrywać
dęby z korzeniami, burzyć budynki, itp.
Z opisów uprowadzenia Higdon'a wynika
iż został on uprowadzony ponieważ jego
organy wewnętrzne UFOnauci zamierzali
pozyskać i użyć do uzdrowienia jednego
z grona ich chorych - czyli dokonać czysto
"odejmującego" działania pasożytniczego
uśmiercenia człowieka aby uzdrowić
jakiegoś zasłużonego UFOnautę. Na
szczęście dla Higdon'a parametry jego
ciała NIE były zgodne z parametrami tego
UFOnauty. (UFOnauci relatywnie często
porywają ludzi z Ziemi dla pozyskiwania
ich organów - to dlatego tak dużo ludzi
ginie bez śladu w lasach i parkach narodowych
na Ziemi, a czasami znikają nawet załogi
i pasażerowie całych samolotów i okrętów -
patrz mój blog #362 lub #I2 strony "bandits_pl.htm".)
Tamten UFOnauta NIE był jedynym, który
na oczach ludzi zmieniał upływ czasu. Innym
szeroko znanym na Ziemi zmieniaczem szybkości
upływu czasu był ludzko-podobny "magik-UFOnauta"
nazywany Houdini. W internecie jego opisy
można wyszukiwać np. słowami:
houdini bullet catch .
Zmieniał on bowiem szybkość upływu czasu
aby dla "odejmującego" zdobywania dla siebie
bogactwa i sławy realizować słynną sztuczkę
"łapania zębami wystrzelonej do niego kuli
z broni palnej". Niestety, tę sztuczkę potrafią
wykonywać tylko sami UFOnauci mający urządzenia
(tj. wehikuły czasu) do zmieniania szybkości
upływu czasu. (Dla bezpieczeństwa, każdy ludzko
wyglądający UFOnauta przysłany na Ziemię aby
zarządzać ludźmi i utrzymywać nas w zniewoleniu
ma takie urządzenia. Dlatego np. UFOnauci NIE
boją się żadnej ludzkiej broni palnej ani siecznej.)
Jeśli zaś któryś z ludzkich "iluzjonistów" pokusi się
aby wykonać tę samą sztuczkę zgodnie z opisami
jakie owi UFOnauci kłamliwie upowszechniają,
wówczas zwyczajnie zostaje zastrzelony. To
dlatego aż tak wielu ludzkich iluzjonistów zostało
zastrzelonych usiłując nauczyć się z kłamliwej
receptury UFOnautów jak ową sztuczkę "łapania
kuli" jakoby się realizuje. Jeszcze innym znanym
mi przypadkiem manipulowania czasem w obecności
ludzkiego obserwatora było uprowadzenie do
UFO Polaka, Ś.P. Andrzeja Domała - co opisaliśmy
razem z nim w naszym wspólnym traktacie [3b]
"Kosmiczna Układanka (uprowadzenie do NOL
koło Nasielska z 13.VIII.1968 roku i jego interpretacja)",
gratisowo dostępnym w PDF np. ze strony
tekst_3b.htm
lub bezpośrednio z
PDF tekstu traktatu [3b].
Na temat uprowadzenia Domały do UFO są też widea, np.:
https://www.youtube.com/watch?v=R86lKRd3ADQ , lub
https://www.youtube.com/watch?v=_GuWpxFDEvE .
W jego przypadku zamanipulowanie czasem prowadziło
aż do sytuacji iż zaniknęły wszelkie dźwięki, ponieważ
falom dźwiękowym wówczas można zmieniać częstotliwość
poza zasięg słyszalności przez ludzkie uszy. Doświadczył
zaś je podczas pierwszej rozmowy z UFOnautką w
lesie w jakim zbierał grzyby. Posumowując
"cechy" niniejszych opisów, praktycznie wszystkie
działania skrycie okupujących i eksploatujących
ludzkość UFOnautów dają "odejmujące" owoce
bowiem polegają na "odbieraniu" i "rabowaniu"
zamiast na zalecanym przez Boga "dawaniu".
Jeśli przeanalizuje się identyfikujące cechy zarówno
powyższych przykładów efektów "odejmujących"
działań "mocy zła", jak i innych przykładów jakie
zapewne każdy z nas zna ponieważ nieustająco
zachodzą one wokół nas, wówczas się okazuje
iż cechy te są dokładną odwrotnością cech jakie
charakteryzują działania dokonywane przez naszego
Boga. Przykładowo dla efektów działań Boga
wszyscy ich "świadkowie" (zawsze obejmujący także
świadka w postaci wersetu Biblii) raportują zgodnie
ze sobą potwierdzenia ich pochodzenia od Boga.
Tymczasem dla efektów działań "mocy zła", każdy z ich
"świadków" raportuje zupełnie odmienne i niezgodne
z raportami pozostałych świadków pochodzenie tych
zdarzeń od najróżniejszych "przypadków", "zbiegów
okoliczności", niby naturalnych ich "przyczyn", nie
znanych jeszcze ludziom "zjawisk", itd., itp. Stąd
znając te zasadnicze różnice pomiędzy tymi dwoma
możliwymi pochodzeniami tego co wokół nas się dzieje
(tj. pochodzeniami (1) od Boga, lub (2) od "mocy zła")
wielu czytelników dotychczas łatwo zwodzonych przez
najróżniejsze podstępy i technicznie indukowane niby
cudowne zjawiska, może w końcu zaczynać bronić się
przed dalszym byciem zwodzonym i dlatego mogącym
prowadzić do samozagłady i potępienia.
Jeśli rozglądnąć się dookoła, wówczas łatwo odnotować
iż sekretnie okupujące nas, ekploatujące i wyniszczające
moce zła coraz usilniej zaciskają przysłowiową "pętle
na szyi ludzkości" używając w tym celu kłamstw i
zwodzenia coraz szerzej upowszechnianych przez ogólno
światowy monopol internetu, a także używając owego
internetu w roli owej pętli. Najwyższy czas więc aby się
ocknąć i zacząć bronić. Wszakże NIE trudno przypomnieć
sobie to co w blogu #353 oraz w #H4 do #H4b ze swej
strony o nazwie
will_pl.htm
wyjaśniłem iż Biblia dość klarownie nas ostrzega
abyśmy na czas temu zapobiegli, że to właśnie
ów światowy monopol internetu może przerodzić
się w ową Biblijną bestię 666 która będzie
w stanie zniszczyć każdego kto spróbuje jej się
opierać, bowiem ma on moc natychmiastowego
odcięcia dostępu do elektronicznych funduszy i
pozamykania wszystkich kont jakie zechce, tak
że dana osoba albo instytucja NIE będzie mogła
nic sprzedać ani nic kupić. Jeśli zaś rozglądnąć
się dookoła, już obecnie ów internet bardzo
raptownie przejmuje monopolistyczną kontrolę nad każdym
aspektem naszego życia. Zamiast jednak pamiętać
ostrzeżenie Biblii i widzieć jakie niebezpieczeństwo
to na nas sprowadza, większość ludzi z tego się
cieszy bo może podrygiwać w takt internetowej
muzyki i bezwysiłkowo oglądać jak najróżniejsi
sportowcy niszczą swe ciała i oszukują aby wybić
się ponad innych i zdobyć chwilę sławy oraz
krótkotrwały dostęp do pieniędzy i wielbicieli.
Fot. #G2abcd:
Oto cztery fotografie ilustrujące omawiane tu tematy.
Najwyższa Fot. #G2a ilustruje "pentagram"
- czyli gwiazdopodobną pięcioramienną formę geometryczną
szerzej opisaną w następnym paragrafie a wmurowaną
jakieś 700 metrów na zachód od
celtyckiego krzyża w Petone z NZ
w dokładnie ten sam chodnik biegnący wzdłuż
petońskiej plaży przy którym także zlokalizowany
jest ów celtycki krzyż wskazujący obszar spełniający
cechy "cudu pod gołym niebem" zaszłego w Petone
w 1840 roku. Odnotuj np. z opisów wyszukiwanych
w internecie słowami kluczowymi:
gwiazda szatana ,
że taki właśnie "pentagram" jest używany jako
symbol "czcicieli szatana". Jeśli bowiem mu się
uważnie przyglądnąć, imituje on wyglądem trójkątną
głowę szatana jakoby podobną do głowy kozła,
z dwoma rogami odstającymi w górę ponad czołem
i z dwoma długimi szpiczastymi uszami odstającymi
ku bokom od jego twarzy. Wmurowanie więc tego
symbolu szatana w ten właśnie chodnik i to w dość
wymowny sposób jaki jest zupełnie NIE związany
z kontekstem miejsca jego wmurowania, mówi
nam wiele o zaciekłości z jaką "moce zła" zwalczają
lokalną wiedzę na temat petońskiego cudu. (Na
szczęście Bóg pozwala "mocom zła" realizować
tylko te działania, które w odległej przyszłości okażą
się służyć "dodającym" celom Boga.) Z kolei trzy
pozostałe fotografie #G2b do #G2d, pokazywane tu
tylko po kliknięciu na podane ich linki lub adresy, to:
Fot. #G2b
(tj. jedna z całego szeregu tablic wmurowanych
w chodniki stolicy Wellington, a wskazujących gdzie
przed 1840 rokiem zaczynał się brzeg morza,
czyli "shoreline", dno którego zostało cudownie
wyniesienione dla budowy NZ stolicy Wellington);
Fot. #G2c
(tj. płyta pamiątkowa wmurowana w petoński krzyż celtycki
dla wskazania dokładnego miejsca gdzie modlitwy podczas
trwania mszy świętej w dniu 23 lutego 1840 roku
wywołały opisywany tu "cud pod gołym niebem"); oraz
Fot. #G2d
(tj. moje zdjęcie całego celtyckiego krzyża z Petone
oznaczającego dokładne miejsce zainicjowania
opisywanego tu cudu wyniesienia Aktem Boga
z 1840 roku płaskiego lądu pod budowę miasteczka
Petone i stolicy Wellington państwa Nowa Zelandia).
"Pentagram" to bardzo tajemnicza geometryczna figura
gwiazdopodobna, która powstaje poprzez jedno ciągłe,
czyli dokonane bez odrywania pisaka od papieru, łączenie
pięcioma prostymi liniami tylko pięciu (czyli najmniejszej
możliwie liczby) niemal przeciwstawnych do siebie
punktów na obwodzie koła oddalonych od siebie w
równych odlegołościach. Ta jego tajemniczość
powodowała iż od zamierzchłych czasów pentagram
używany był jako symbol i narzędzie nieznanych i
zwykle mrocznych mocy i tajemnych obrządków.
Wiedząc o takich celach jego używania, twórcy przykładowo
pięcioramiennych gwiazd
starali się odróżniać wygląd swej gwiazdy od "pentagramu",
odchylając przebieg linii brzegów ich przeciwstawnych
ramion od będących linią prostą, a często także łącząc
linią czubek gwiazdy z jej centrum. W rezultacie, temu
co nadawano nazwę "pięcioramienna gwiazda" zamiast
"pentagram" celowo przyporządkowywano kształt i
wygląd jaki w dzisiejszym internecie opisywany jest
np. pod angielskimi nazwami
nautical star albo
flat star,
a jaki wyraźnie odróżniał ich kształty od mitycznego
"pentagramu". Najlepszym przykładem takich gwiazd jest
pięcioramienna gwiazda sowietskiej armii
używana podczas drugiej wojny światowej, lub dzisiejsza
gwiazda z flagi Chin. Niestety, zawsze znajdowali się tam
też najróżniejsi "artyści", którzy albo NIE wiedzieli o
historycznym symboliźmie pentagramu, albo też symbolowi
swego kraju starali się nadawać mistyczną wymowę.
Jednak ich wytwory rzadko były powszechnie akceptowane.
Pentagram więc do dzisiaj używany jest niemal wyłącznie
w roli symbolu "mrocznych mocy" - chyba iż jego nosiciel
lub twórca NIE zadał sobie trudu aby dowiedzieć się co
on oznacza i używa go nieświadomie. Najsłynniejszymi
z jego nosicieli w dzisiejszych czasach są wyznawcy
"kultu szatana ".
Mnie najbardziej martwi jak wielu młodych ludzi z Petone
czyli z tego wyróżnionego przez Boga "miasta cudów"
nie zdaje sobie sprawy z powagi konsekwencji jakie wnosi
taki mroczny symbol albo wytatuowany gdzieś na ich
skórze, albo też wyraźnie widoczny na ich zewnętrznym
ubraniu lub obuwiu. Widać NIE zostali poinformowani
iż nawet nazwa miasta "Petone" ma wysoce chwalebne
i zgodne z intencjami Boga pochodzenie. Wszakże
powstała ona z adaptowania przez Europejczyków
brzmienia zaszczytnej wodzowskiej inicjatywy maoryskiej
zwanej "Peto-One" czyli jakby "Peto-Pierwszy" na nazwę
miasta Petone. Dla historii i przyszłości nadchodzących
narodzin nowego kraju Nowa Zelandia ta uczynna, wysoce
pomocna i wyjątkowo pokojowo nastawiona wobec
właśnie przybywających z Anglii osiedleńców wodzowska
incjatywa znanych ze swej wojowniczości Maorysów
z czasem okazała się równie rewolucyjna i dalekowzroczna
jak działania "Piotra Pierwszego" dla Rosji czy
"Aleksandra Wielkiego" dla Macedonii.
Odnotuj iż powyższe zdjęcia #G2b do #G2d płyt
i krzyża upamiętniających ów historycznie jeden z
najnowszych (a być może iż historycznie najnowszy)
"cud urodzinowego daru Boga dla noworodzącej
się i chrześcijańskiej wówczas Nowej Zelandii",
polegający na wyniesieniu spod poziomu morza
płaskiego lądu pod dogodną zabudowę przemysłowego
miasteczka Petone oraz stolicy Wellington
zilustrowane zostały i omówione także na
Fot. #F1ab ze strony internetowej
pigs_pl.htm
oraz na Fot. #1a, #J3b i #J3d ze
WSTĘPu i treści mojej strony internetowej
petone_pl.htm.
#G3, blog #373.
Kilka przykładów "odejmujących" zdarzeń
doświadczonych po opublikowaniu prawd blogów
totalizmu o numerach #371 do #372E jakie najboleśniej
mnie poszkodowały, oraz analiza ich "cech" jaka
dokumentuje iż zostały one mi zaserwowane przez
"moce zła" jako ich zemsta za opublikowanie owych
blogów #371 do #372E (patrz też skrót wyjaśnień
w {23} z punktu #B8.2 powyżej na tej stronie):
W blogu #372 oraz w punktach #I1 do #I5 strony
parasitism_pl.htm
z której ów blog #372 został adaptowany, wyjaśniłem
swoje odkrycie, że w całym wszechświecie mogą
zaistnieć jedynie dwie najbardziej ogólne kategorie
działań, mianowicie (1) "dodawania", oraz (2)
"odejmowania". Przykładami działania (1)
"dodawania" jest wszystko co: tworzy, zwiększa,
przysparza, mnoży, buduje, daje, produkuje, wynajduje,
odkrywa, formułuje, wyjaśnia, uczy, upiększa,
rozwesela, itd., itp. "Dodawania"
NIE jest jednak w stanie zrealizować tzw. "głupia natura",
ponieważ podobnie jak sformułowanie czy stworzenie
nowego języka, kodu, programu, wynalazku,
itp., wymaga ono aby zostało wykonywane
albo przez jakieś istoty inteligentne, albo też
przez maszyny zaprojektowane i zbudowane
przez istoty inteligentne (np. wykonywane
przez komputery). Na Ziemi
najlepiej obecnie nauczani "jak"
poprawnie wykonywać to (1) "dodawanie"
są tzw. "inżynierowie" - w którym
to zaszczytnym zawodzie i ja byłem szkolony.
Z kolei przykładami działania (2)
"odejmowania" jest wszystko co:
rujnuje, zmniejsza, redukuje, dzieli, niszczy,
rabuje, zabija, rozkrada, ukrywa, uniemożliwia,
zaciera, utajnia, obrzydza, zasmuca, itd., itp.
"Odejmowanie" może być już realizowane przez
"głupią naturę" - przykładowo powodującą
samoczynną eksplozję, pożar, huragan, tornado,
zatopienie, oberwanie się ziemi lub chmury, itp.
Może ono także być urzeczywistnione przez działania
złośliwych, niszczycielskich lub ignoranckich ludzi
albo innych podobnych istot inteligentnych, np.
tych w Biblii opisywanych jako "upadłe anioły",
diabły, demony, węże, serpenty, smoki, itp., zaś
jakie dzisiejsi ludzie popularnie widują i opisują
pod nazwami "UFOnauci" lub "UFO".
Z powodu istnienia tylko tych dwóch zasadniczych
kategorii działań, ludzie w swoim życiu mogą także
praktykować tylko jedną z dwóch możliwych filozofii
życiowych, mianowicie (1) "dodającą filozofię
życiową", lub (2) "odejmująca filozofię
życiową". Ponieważ jednak poprawne praktykowanie
(1) "dodającej filozofii życiowej" wymaga wiedzy podobnie
głębokiej jak np. tworzenie czy konstruowanie czegoś
zupełnie nowego co ma długoterminowo pracować
poprawnie bez wyrządzania nienaprawialnych szkód,
większość ludzi samemu NIE jest w stanie wymyślić
"jak" praktykować ją poprawnie z każdym dniu i w
każdej sytuacji. Dlatego Bóg który wie wszystko
przygotował dla nas pisaną
instrukcję praktykowania "dodającej filozofii" i nazwał
ją "Biblia". Biblia jest nadal jedyną
księgą na Ziemi, która zawiera poprawne wytyczne
"jak" praktykować tę (1) "dodającą filozofię życiową".
Tymczasem, niestety, jeśli ktokolwiek NIE uzna przykazań
i zaleceń owej spisanej instrukcji (Biblii), a samemu
zacznie wymyślać własne zasady postępowania, wówczas
z powodu naszych wrodzonych niedoskonałości, braków
w wiedzy, nieznajomości całej prawdy, tendencji do
popełniania błędów, itp., z upływem czasu "owoce" jego
postępowań zawsze okazują się być "odejmowaniem"
a NIE "dodawaniem". Ponieważ jednocześnie Bóg ma
swych wrogów jakich ja zwykle nazywam "moce zła"
albo UFOnauci, którzy wierzą iż "wiedzą lepiej" a
jednocześnie podszywają się na Ziemi pod wszystkich
najważniejszych przywódców i decydentów, aby mylić
i zniechęcać ludzi do wykonywania tego co Biblia nam
nakazuje, wrogowie ci natworzyli całą masę filozofii i
ideologii życiowych o najróżniejszych nazwach i szczegółach
postępowań, wszystkie jednak z których faktycznie
są tylko odmiennymi wersjami owej (2) "odejmującej
filozofii życiowej". Stąd praktykowanie którejkolwiek
z tych filozofiii lub ideologii, zawsze wiedzie do upadku,
biedy, niesprawiedliwości, wojen, zniszczeń, a na
końcu i do samozagłady. Jeśli zaś owi wrogowie
Boga (tj. "moce zła" lub UFOnauci) odkryją iż ktoś
upowszechnia tę (1) "dodającą filozofię życiową"
np. poprzez potwierdzanie jej prawdy i poprawności,
upewnianie o jej pozytywnych "owocach", uczenie
"jak" ją najlepiej praktykować, itd., itp., wówczas
owe "moce zła" mszczą się na takim kimś i starają
się go zniszczyć oraz uniemożliwić mu wykonywanie
jego "dodających" postępowań. Ja doświadczam
groźnych ataków "mocy zła" przez całe swe życie.
Dysponują oni bowiem "wehikułami czasu", stąd ich tzw.
"kurierzy czasowi"
przybywają do naszych czasów z przyszłości i donoszą
im 'kto", "jak" i "czym" z grona dzisiejszych badaczy
najbardziej szkodzi ich "odejmującym" poczynaniom
i pasożytniczym interesom. Niedawno najsilniej właśnie
takiej oszałamiającej mnie zemsty tychże "mocy zła"
doświadczyłem po opublikowaniu moich blogów #371
do #372E jakie wyjaśniają i potwierdzają aż kilka prawd
o owej (1) "dodającej filozofii życiowej". Zemsta ta okazała
się aż tak niszczycielska i obezwładniająca iż zacząłem się
obawiać, że owe blogi #371 do #372E okażą się być rodzajem mojego
"łabędziego śpiewu" -
do zachodzenia jakiej to tragicznej dla mnie
możliwości przyznaję się w {23} z punktu #B8.2
niniejszej strony. Poniżej postaram się więc opisać
w ponumerowanych punktach kilka nadających
się do opublikowania tu przykładów najbardziej
bolesnych dla mnie elementów tejże zemsty (było ich
bowiem więcej, ale na opisanie wszystkich z nich NIE
pozwalają skromne rozmiary niniejszej publikacji).
{#G3a}
Niewypowiedzianie bolesny atak bronią UFOnautów
opisywaną w {6#K3} z bloga #371 i z punktu #K3 strony
aliens_pl.htm
pod nazwą
[@H3] Syndrom Nowej Zelandii.
Tego ataku na siebie doświadczyłem
powtarzalnie dokładnie wieczorami w dniach publikowania
obu wersji bloga #371 i #371E oraz polskojęzycznej
wersji bloga #372 a nawet bloga #372E. Najbardziej
ostrzegająco i strasznie dotknął mnie wieczorem w sobotę
dnia 20 lipca 2024 roku, tj. w dniu opublikowania bloga #372,
zaczynając od godziny około 7 pm, a trwając około 7 godzin,
zaś ustając dopiero po zwymiotowaniu całej zawartości mojego
żołądka. Był on okropnie bolesny, faktycznie aż tak bolesny
iż wierzę, że ludzie mogą umrzeć z samej intensywności
tego bólu. Ponieważ następnego ranka mój mocz miał
wygląd krwi, zarejstrowałem się do lekarza aby sprawdzić
jakie zniszczenia on u mnie spowodował. Lekarz
widząc zdjęcie mojego moczu jakie wykonałem,
pilnie skierowal mnie na CT Skan. Skan ten wykrył
iż mam kamienie w woreczku żółciowym, które też
powodują takie same objawy - czemu się NIE dziwię.
Wszakże wiem, że UFOnauci mają zaawansowaną
technikę jaką w blogu #363 oraz w {b} z punktu #M2 strony
evil_pl.htm
a także w #M5 do #M5e strony
petone_pl.htm
opisuję pod nazwą "stan telekinetycznego migotania",
a jaka pozwala im nieodnotowalnie wnikać do wnętrza
dowolnych obiektów z materii, w tym do ciał ludzi (np.
powodując tzw. "demoniczne opętania"). Z
użyciem tej techniki mogą oni dokonywać dowolnych działań
na ludzkich ciałach, w tym także po zahipnotyzowaniu
niewykrywalnie np. wkładać kamienie do ludzkiego
"woreczka żółciowego". Jedną bowiem z tajemnic
trwającej już tysiące lat sekretności i sukcesów naszych
krewniaków z Oriona wysługujących się "mocom
zła" w niewykrywalnym dla nas okupowaniu Ziemi
i wyniszczaniu ludzkości, jest iż jakąkolwiek szkodę
oni czynią, zawsze jednocześnie fabrykują oni fałszywe
dowody jakie odwracają oficjalną uwagę ludzi od nich
jako wykonawców tego wyniszczania. Przykładowo,
kiedy ich gwiazdolot uprowadza ludzki samolot wraz
z pasażerami - patrz #I2 z bloga #362 i #A6.2 z bloga
#284, zawsze podrzuca gdzieś jego fragmenty i dokumenty,
lub bagaż pasażerow, aby zwalać winę na tzw. "wypadek".
A np. włożenie kamieni do mojego woreczka żółciowego
natychmiast uniemożliwia ich obciążanie za dokonanie
tego ataku ich sekretną bronią jaką opisuje w blogu #371
pod nazwą [@H3] Syndrom Nowej Zelandii,
zaś o jakiej wiem iż zamordowali nią mojego znajomego
budowniczego "N-machine", Ś.P. Bruce De Palma.
{#G3b}
Rzucenie mnie na ziemię wraz z drabiną na stopniach
której stałem. Tak dziwnym trafem się
składa, iż kiedykolwiek wejdę na drabinę niemal zawsze
coś się staje iż zostaje ona wytrącona spod moich nóg
i z niej spadam. Okoliczności tego spadania zawsze
też implikują iż z drabiny zostałem zrzucony jakąś
niewidzialną siłą na sposób aby wyglądało to na
"wypadek". Działanie tej siły zwykle czuję - wszakże
wykładając inżynierię na uczelniach znam doskonale
mechanikę i potrafię stabilnie ustawić drabinę oraz
na nią wejść i stanąć, a także odróżnić to co może
zajść przypadkowo i naturalnie od tego co zostało
wymuszone działaniem jakiejś niewidzialnej siły.
Inny pokrewny przykład użycia podobnej
niewidzialnej siły dla rzucenia mnie również na
chodnik i poranienia obu moich rąk jako kary za
opublikowanie wpisu #347E do blogów totalizmu,
opisałem w podpisie pod Fot. #K2b ze
swej strony o nazwie
petone_pl.htm.
Jeszcze inny podobny przypadek doświadczyłem
podczas profesury w Kuala Lumpur, gdzie idąc po
chodniku w obszarze kampusu w którym podczas
wojny Japończycy dokonywali egzekucji miejscowych,
taka niewidzialna siła rzuciła mnie pod koła nadjeżdżającej
ciężarówki - na szczęście błyskawicznie zdołałem przetoczyć
się z powrotem na chodnik. Ja wiem o tym systematycznym
zrzucaniu mnie z drabin, a także z chodników, stąd
unikam już używania drabiny. Jednak we wtorek,
6 sierpnia 2024 roku, kiedy obcinałem gałęzie na
drzewkach owocowych ze swego przymieszkaniowego
ogródka, odnotowałem jedną gałąź wymagającą obcięcia,
jednak znajdującą się już tuż poza zasięgiem ze ziemi.
Postanowiłem więc ją obciąć. Ponieważ używanie
teleskopowego obcinacza jest trudne i pracochłonne,
zaś gałąś była relatywnie nisko, postanowiłem
ostrożnie użyć stabilnie ustawionej A-kształtnej
drabiny o czterech szeroko rozstawionych nogach.
Kiedy jednak podjąłem ucinanie gałęzi, jakaś
niewidzialna siła rzuciła drabiną do tyłu. Upadłem
plecami na wybetonowaną drogę dojazdową do
mojego mieszkania, zaś drabina z rozmachem runęła
na mnie - co też zaprzecza działaniu sił mechaniki
bowiem mój upadek siłą reakcji powinien odrzucić ją
odemnie. Wyhamowując prawą dłonią siłę upadku
boleśnie pozdzierałem skórę na dłoni, uniemożliwiając
tym na czas gojenia dalszą pracę w ogródku. Ponieważ
powszechnie wiadomo iż ludzie spadają z drabin,
zaś ludzkość nadal NIE zbudowała "urządzenia
ujawniającego" opisanego w naszym
traktacie [7b],
stąd nawet wiedząc iż ten mój upadek NIE był
wypadkiem, a zamachem, ciągle NIE mam
uznawalnych obecnie podstaw do oskarżania
naszych krewniaków z Oriona iż skrycie go
wywołali. Rozumiem też "dlaczego" miliony
ludzi na Ziemi doświadczają podobnych
prześladowań rzekomymi "wypadkami", jednak
NIE są w stanie zmobilizować swoich kontrolowanych
przez "moce zła" rządów ani decydentów
oficjalnej nauki ateistycznej aby wreszcie
podjęte zostały jakiekolwiek faktyczne
działania obronne.
{#G3c}
Zatrzymywanie i przepalenie moich zagarów elektronicznych.
Od długiego już czasu w moim mieszkaniu dzieją
się niesamowite rzeczy. Jednym z ich przejawów
jest zatrzymywanie na kilka godzin moich zegarów
przy których znajdą się telekinetyczne urządzenia
napędowe, a czasami i ich przepalanie. To zjawisko
czasowego zepsucia a potem całkowitego spalenia
opisałem dokładniej w podpisie pod Fot. #J3b strony
petone_pl.htm.
Po opublikowaniu bloga #372 ono się nasiliło,
zaś budzik elektroniczny jaki stoi najbliżej
mojego komputera wyglądał jakby uległ
całkowitemu przepaleniu. (Na szczęście
został tylko natelekinetyzowany, zaś po
zaniku jego pola sam zaczął ponownie działać.)
Ponieważ oni znają te skutki, przepalenia
tego dokonali zapewne celowo. Ponownie
jednak jako cywilizacja NIE posiadamy
techniki jaka umożliwiałaby dokumentowanie
faktycznych winnych takiego psucia i przepalania.
{#G3d}
Czasowe zablokowanie dostępu mojego komputera do YouTube.com
oraz do moich własnych stron internetowych.
UFOnauci od lat coraz bardziej ograniczają dostęp
zainteresowanych osób do moich stron internetowych.
W opisywanym zaś tu ataku na mnie na jakiś czas
UFOnauci zupełnie odcięli od moich stron nawet
mnie samego. W celu tego ograniczania i odcinania
używają oni aż całego szeregu zmyślnych metod.
Przykładowo, jeśli to ja wywołuję swoje strony,
wówczas albo systemem ich programów jakie
powprowadzali do mojego komputera, lub za pomocą
tzw. "pętli sabotażowej" jaką szerzej opisuję
w blogu #359 oraz w #J3 do #J3a strony
faq_pl.htm,
do końca mojego wywołującego rozkazu dodają
ichni sekretny kod, np.: /?bpli=1
(niestety, kod ten często zmieniają). Kod ten
powoduje iż otwieranie moich własnych stron
z mojego komputera normalnie zachodziło bez
problemów. Jeśli jednak swe własne strony usiłuję
sprawdzić z innego niż mój komputera, wówczas
symbol ten NIE jest tam dodawany, stąd strony
te mi się NIE pokazują, a zamiast nich wyświetla
się jakaś zwodząca informacja o rzekomym błędzie.
Ja w międzyczasie nauczyłem się z metod działania
Boga, że jeśli chce się dokładnie poznać swoich
wrogów, wówczas NIE można ich zwalczać, a
trzeba jedynie ich obserwować i "nastawiać im
swój drugi policzek". Dlatego uprzednio tolerowałem,
a równocześnie odnotowywałem, wszystko co
zdołałem zauważyć iż oni sami lub ich ludzcy
pomocnicy wyczyniali w moim komputerze. A
wyczyniali sporo. Przykładowo, jeśli w Google
usiłowałem poczytać na jakiś temat, wówczas
do mojego wyszukującego zapytania zawsze
dołączany był wykaz zakodowanych linków
informujących sekretnie popierane przez nich
a interesujące się w moich poczynaniach
instytucje, o co właśnie zapytuję. W rezultacie,
np. do mojego zapytania tylko o "Kult Maryi", jakie
przy pisaniu #G2 powyżej zadałem w dniu 2024/8/13,
owe obserwujące mnie software dołączało następującą
listę śledzących moje poczynania sekretnych instytucji:
Lista ta została stworzona automatycznie przez
software jakie wbrew moje wiedzy i woli zostało
sekretnie wmuszone mojemu komputerowi na
dodatek do równie niechcianych tzw. "ciasteczek"
(cookies) - które też przecież służą głównie do
pilnowania użytkowników globalnego monopolu
internetu - pod wmuszaną tym użytkownikom
wymówką iż rzekomo jest to dla ich własnego
dobra. Nic dziwnego iż pod aż tak intensywną
ingwilacją ze strony światowego monopolu internetu
o jakiej Biblia ostrzega pod opisywaną w moim blogu
#353 nazwą 666, zaraz po tym kiedy
opublikowałem swój blog #372 UFOnauci byli w
stanie zupełnie odciąć mnie nawet od dostępu do moich
własnych stron internetowych. Wprawdzie potem
dnia 2024/8/9 na ekranie pojawiło mi się 2-minutowe
wideo z YouTube nieznanego mi autora, o adresie
https://www.youtube.com/watch?v=17uHTalj5Lc -
informujące iż "blokada została właśnie usunięta",
zaś gdy to sprawdziłem, dostęp faktycznie został
mi przywrócony. Jednocześnie odkryłem iż w tym
samym dniu zaszło też istotne dla internetu zdarzenie.
Jednak np. małej mojej pomyłki w blogu #372 z witryny
https://totalizm.wordpress.com polegającej
na podaniu tam kodu niewłaściwego widea "Ib7qjc1hOtw"
zamiast kodu widea WdCkFi4XO6w , już do
dzisiaj NIE jestem w stanie naprawić jeszcze niedawno
działającą tam i dla mnie standardową procedurą
aktualizowania. To zaś oznacza iż po opublikowaniu
owego bloga #372 nawet i tam mi też odebrano jakieś
prawa związane z wolnością wypowiadania własnej opinii,
np. prawo do aktualizowania swych blogów - których
przeczytanie już od lat monopolizują jacyś "wybrańcy".
Jedyne więc na co pozostało mi (i nam) liczyć, to że
jak zawsze i w tej sprawie Bóg też dotrzyma swojej
obietnicy z wersetu w 4:22 "Marka" i 10:26 "Mateusza"
w Biblii - cytuję: "Nie ma
bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw."
{#G3e}
Silne rozchorowanie na nerki (tj. na tzw.
"renal")
kota "Pedro" mojej żony Sue.
Pasożytujący na ludzkości UFOnauci mają też
zwyczaj, jaki najlepiej opisuje dość zabawnie
brzmiące, choć tragiczne w skutkach, tureckie
przysłowie "jeśli NIE możesz zbić sąsiada,
zbij jego osła". Tak się składa iż moja
żona Sue lubuje się w posiadaniu kotów, zaś
ja NIE mogę oprzeć się urokowi kocich zachowań.
Z czasem też staję się wysoce przywiązany do
każdego z kotów Sue. Jej najnowszy kot o imieniu
"Pedro" też więc podbił moje serce. Niestety,
nasze koty szybko umierają bowiem UFOnauci
je też często atakują. Przykładowo, bardzo kochany
przez nas obojga (mnie i Sue) nasz pierwszy kot
w NZ zwany "Teesee", został w sile wieku
napromieniowany "maszyną UFOnautów do
wywoływania raka" i wkrótce umarł - tak jak opisuję
to w #B3 i ilustruję pod Fot. #B1 ze strony
bandits_pl.htm.
Podobnie szybko umierały też inne nasze koty - kilka z
których ilustruję na internetowej "playliście" o nazwie
p_c.htm
z ulubionymi piosenkami Sue. Równolegle więc z
opisywanym w niniejszym #G3 mściwym atakiem
na mnie, także ów Pedro silnie rozchorował się na tzw.
"renal".
Jego dni też więc są już policzone, co dodatkowo
łamie moje serce. Nic dziwnego, że zapewne z
powodu takich wielofrontowych ataków mocy zła,
ludzie ułożyli owo przysłowie iż "nieszczęścia
nadchodzą stadami". Wszakże przed atakiem
jednego zła można i powinno się bronić, ale przed
agresją całego stada obrona jest praktycznie
niemożliwa i jedyne co wtedy można i powinno
się czynić to "nastawić drugi policzek" (np. 5:39
"Mateusz", 6:29 "Łukasz").
{#G3f}
Oczywiście, wysoce bolesnych dla mnie elementów
tejże zemsty "mocy zła" za opublikowanie wpisu
#372 było znacznie więcej. Jednak
publikowanie ich wszystkich już w niniejszym #G3
niepotrzebnie wydłużałoby to i tak już długie opracowanie.
Jeden bowiem z tych elementów zemsty jest aż tak
mocno dotykający dalsze moje życie, że aby go
całkowicie opisać oraz udokumentować musiałbym
napisać opracowanie o długości całego niniejszego.
A szkoda bo jest on wysoce otwierający nasze oczy.
Ukazuje bowiem "jak" nadal nieznane ludzkim
naukowcom i przez nich nie badane wysoce zaawansowane
urządzenia techniczne, sekretnie szkodzą naszej cywilizacji,
"odejmująco" ją wyniszczając i będąc w stanie zaszkodzić
praktycznie każdej osobie, rodzinie, oraz każdemu domowi
i krajowi na Ziemi. Stąd jeśli Bóg utrzyma mnie przy życiu
wystarczająco długo, wówczas opisaniu i tej nieznanej
ludziom prawdy poświęcę całość wyłącznie jemu
poświęconego nowego opracowania podobnego
do niniejszego - wypełniając tym kolejny fragment
obietnicy z zacytowanego w {#G3d} wersetu 4:22
"Marka" i 10:26 "Mateusza".
Wszystkim powyższym zdarzeniom towarzyszą
okoliczności iż daje się je opisać jako "przypadki",
"wypadki", zbiegi okoliczności, naturalne zdarzenia,
itp. Jednak wszystkie one łączą ze sobą ich wspólne
cechy, przykładowo przyczynowo-skutkowy związek
precyzyjnego czasu ich zachodzenia z dniami publikowania
moich kolejnych wpisów do blogów totalizmu, czy
wykazywanie posiadania tego samego ukrytego celu,
którym w powyższych zdarzeniach okazuje się być
ukaranie mnie za owo publikowanie oraz utrudnienie
lub uniemożliwienie mi jego kontynuowania. To zaś
pozwala nam na wypracowanie metody wykrywania
ich celowego wywoływania oraz odróżniania ich
od faktycznych "przypadków", "wypadków", "zbiegów
okoliczności", itp. Jak zwykle zaś poznawania wytycznych
"jak" i "za pomocą czego" poszukiwać i poskładać
razem taką metodę wykrywania, najlepiej jest uczyć
się z tego co podpowiadają nam działania Boga.
Owego zaś odróżniania warto się uczyć. W czasach
bowiem kiedy jeszcze badałem następstwa skrytej
działalności UFOnautów (tj. tych istot, życie których
z eksploatowania ludzkości powoduje gro zła na
Ziemi) szacowałem np. iż grubo ponad 50% śmierci
indywidualnych ludzi powodowane jest właśnie przez
UFOnautów. UFOnauci mają więc dużo ludzkiej
krwi na swoich rękach. Wszakże do zła o którym
ludzkość już wie iż powodują je właśnie UFOnauci,
należy np. skryte mordowanie rzeczowych badaczy
UFO - rozważ np. przypadek Ś.P. Profesora John'a
E. Mack (autora przełomowej książki z dowodami na
systematyczne uprowadzanie ludzi do UFO, o tytule
"Abduction - human encounters with aliens") - jaki
opisałem, między innymi, w T1 z tomu 15 mojej
monografii [1/5]
oraz w szeregu moich stron internetowych opisujących
mordowanie znanych badaczy zaś linkowanych stroną
skorowidz.htm.
Uśmiercenie przez UFOnautów aż szeregu m.in. innych
rzeczowych badaczy UFO oraz wynalazców przełomowych
dla ludzkości urządzeń (np. "generatorów czystej
darmowej energii"), a także z jeszcze odmiennych
powodów niewygodnych dla UFOnautów osób,
opisałem w #77 i #78 z punktu W4 w tomie 18 w/w
monografii [1/5].
Mordowani są także niektórzy uprowadzeni do UFO,
szczególnie jeśli są w wieku i przy stanie zdrowia
pozwalającym na wykorzystanie ich organów jako
powyżej wspominane przeszczepy dla chorych mieszkańców
planet UFO - np. rozważ prawdę o tym pokazaną na filmie
"Fires in the sky".
Tę samą prawdę kryją widea omawiające uprowadzenie
do UFO trojga obsługujących latarnię morską na wyspie
"Eilean Mor" ze szkockich Flannan Isles. Do dowodów iż
tych trojga uprowadziło właśnie UFO należą np.: (1a)
typowe dla postępowań UFO uparte eliminowanie z
raportów tego przypadku wszelkich wniosków i wyników
badań wskazujących iż był to klasyczny przypadek
porwań przez UFO, (2a) nagłe stanięcie wszystkich
zegarów z owej latarni morskiej dokładnie o tej samej
godzinie uprowadzenia do UFO, czy np. (3a) rozpętanie
przez UFO rodzaju potężnej burzy zlokalizowanej tuż
przy wyspie z ową latarnią, jednak jakiej to burzy NIE
odnotowały stacje pogodowe w samej Szkocji. Wszakże
tego samego typu dowody są manifestowane reakcjami
skrycie rządzących Ziemią UFOnautów np. także na wyniki
moich badań. Przykładowo: (1b) wyniki moich badań też
nieustająco są wyciszane, (2b) zegary nocami chronicznie
zatrzymują swe działanie w moim NZ mieszkaniu
przy którym pojawiają się coraz to nowe ślady stóp
UFOnautów opisywane w "części #K" strony
"petone_pl.htm",
a także (3b) np. na moich stronach internetowych
"tornado_pl.htm" oraz
"hurricane_pl.htm"
a ponadto w moich blogach #200, #216, #152 i #322
opisywana jest zdolność gwiazdolotów UFO do
kontrolowania pogody oraz do wzniecania tornad
i burz. Widea o owym trwałym zniknięciu obsługi
tamtej szkockiej latarni morskiej można wyszukiwać
np. słowami kluczowymi:
flannan isles lighthouse mystery .
Oczywiście, uważnie przeglądając widea z nowinami
pojawiające się w dzisiejszym internecie staje się
jasne iż z przeznaczeniem na dawców organów
porywani są do UFO też pasażerowie całych dzisiejszych
samolotów pasażerskich, całe załogi statków oceanicznych,
osoby samotnie zwiedzające parki narodowe, myśliwi
i zbieracze jagód w lasach, oraz wiele jeszcze innych
osób których UFOnauci są w stanie porwać bez
odnotowania tego przez postronnych świadków.
Ogromnie "żniwo śmierci" zbierają też na Ziemi
zarazy i plagi celowo choć sekretnie rozsiewane
przez zaawansowaną medycynę UFOnautów. Na
owo rozsiewania zaraz i plag też istnieje sporo
oficjalnie wyciszanego materiału dowodowego.
Ponadto raportowana mi też była zademonstrowana
przez UFOnautów "maszyna do indukowania
i do leczenia raka". To ona zapewne wyjaśnia
dlaczego w dzisiejszych czasach spore zniwo śmierci
zbiera właśnie zachorowanie na raka. Chociaż też
istnieje materiał dowodowy iż praktycznie każdy
mieszkaniec Ziemi uprowadzany jest do UFO co
miesiąc aby "wydoić" go z tzw. "energii moralnej"
oraz spermy lub owule - patrz Fot. #B4a strony
"ufo_pl.htm",
jakoś na przekór posiadania owej maszyny zdolnej
też wyleczyć raka, jakoś maszyna ta NIE jest używana
do eliminacji u ludzi tej nagminnej w dzisiejszych
czasach choroby. To więc samo w sobie też jest
rodzajem dowodu, wszakże mogąc i mając NIE
rzadziej niż co miesiąc okazję aby łatwo wyleczyć
raka maszyną, jednak NIE lecząc tak chorych ludzi,
pośrednio się dowodzi iż ma się ku temu swój ukryty
powód. Oczywiście, ze wszystkich uśmierceń dokonanych
przez UFOnautów, najistotniejszym jest ukrzyżowanie
Jezusa przez UFOnautę Poncjusza Piłata, wyjaśnione
w blogu #366 oraz w punkcie #D1 ze strony o nazwie
"wtc_pl.htm".
Natomiast zapewne najwięcej ludzkich śmierci
powodują nieustające wojny, jakie UFOnauci
bez przerwy rozpętują na Ziemi za pomocą ich
agentów podszywających się pod ludzkich
rządzących, a także poprzez hipnotyczne i
telepatyczne programowanie narodów ludzkości
na wzajemną wrogość (rozważ słynną zasadę
UFOnautów: "dziel i rządź") oraz na zwalczanie
przeciwstawnych dziś ideologii, zaś uprzednio
odmiennych religii - które też to właśnie UFOnauci
sekretnie wprogramowali telepatycznie i hipnotycznie
wybranym w tym celu narodom i ich rządzącym.
Nie będę tu ukrywał, że mojemu samotnemu
prowadzeniu rzetelnych badań "dodających" metod
Boga i przyjmowaniu przykrych ich "owoców", bez
przerwy towarzyszy głęboki żal. Wszakże rzetelne
i obiektywne badania naukowe aż tak istotnego
tematu decydującego o losach każdej osoby, instytucji,
narodu i kraju na Ziemi, jak metody i prawdy cechujące
naszego Boga, a także jak przeciwstawne do nich
metody cechujące skrycie szkodzącym prawdzie i
tym badaniom "mocom zła", faktycznie powinny być
prowadzone przez wspomagane całymi narodami duże
instytucje i zespoły rządowe, a NIE przez usilnie zwalczanego,
blokowanego i wyszydzanego "hobbystę". Szczególnie
zaś iż faktyczne istnienie Boga i owych "mocy zła"
zostało naukowo już niepodważalnie dowiedzione -
tyle iż instytucje rządzące Ziemią oraz monopol
"oficjalnej nauki ateistycznej" prawdę tego dowiedzenia
zmyślnie ukrywają przed ludźmi. Niestety, już też
nam wiadomo, że owymi instytucjami i monopolami
skrycie rządzą właśnie te same podszywające
się pod ludzi istoty, które ukrzyżowały Jezusa.
Jedyne więc co są one zdolne czynić to zamiast
prawdy szerzyć kłamstwa i zarzuty przeciwko Bogu.
W rezultacie, moje motywacje wynikają tylko
z tego dziwnego wewnętrznego przymusu czy
zrozumienia abym jednak badań tych NIE zarzucał
i abym na przekór wszystkiego nadal je prowadził,
ponieważ naprawdę NIE ma nikogo innego
na Ziemi kto by się podjął ich prowadzenia,
a stąd jeśli ja je zarzucę, wówczas nasza cywilizacja
nigdy się NIE obudzi z obezwładniającego ją marazmu
narzuconego jej telepatycznym, hipnotycznym
i propagandowym programowaniem. Kontynuuję
więc te badania na przekór, że: (a) moim celem
jest badanie naszego Boga, a NIE badanie "mocy
zła", choć, niestety, nieustająco dla zatrzymania
mojego prowadzenia tych badań powtarzalnie
wtrącają się właśnie owe "moce zła" i jakoś NIE daje
się ich odseparować od badań Boga, że (b) od już
około 40 lat wyniki tych badań są blokowane,
wyszydzane, wyciszane i ukrywane, stąd okazują
się być NIE przynoszącym żadnych zmian w coraz
tragiczniejszej sytuacji Ziemi i ludzkości moim
"wołaniem na puszczy", że (c) to tematyka tych
badań powoduje iż programowani przez "moce
zła" odwracają się odemnie lub nawet odchodzą
członkowie mojej rodziny i bliscy znajomi, że (d)
z powodu prowadzenie tych badań trapią mnie
coraz większe nieszczęścia, szkody, problemy i
niebezpieczeństwa - w tym także i te które opisałem
powyżej w niniejszym punkcie #G3, oraz że (e) chociaż
UFOnauci są potomkami naszych przodków czyli też
"krwią z naszej krwi" o przyszłe dobro których ja czasami
się modlę, ciągle widząc jak miażdżąca jest przewaga,
technika, medycyna, zaawansowanie, oraz wrogość owych
anty-boskich i anty-ludzkich "mocy zła", już od dawna
zaczyna być widoczne iż dla mnie samego następstwa
moich badań "dodających" metod Boga zapewne z ich
powodu mogą też okazać się jak przysłowiowe wejście
byka w drogę ciężkiej lokomotywy rozpędzonego pociągu
najlepiej wyrażone polskim przysłowiem:
walka byka z parowozem .
Ja osobiście wielokrotnie doświadczyłem już empirycznie,
że każde aktywne opowiadania się za Bogiem i Biblią,
w tym poznanie opisywanej tu metody i nabycie zwyczaju
aby każde zdarzenie jakie doświadczamy kategoryzować
jako generalneg "dodawanie" lub "odejmowanie", a tym
samym aby poznawać czy zdarzenie to wywodzi się z
Aktu Boga czy też z prześladowań "mocy zła", zawsze
ściąga na nas bolesną i rzeczywistą zemstę i represje
"mocy zła". Z drugiej jednak strony nadaje
nam też coraz większą "pewność" iż tylko podążanie
"drogą Boga" opisywaną w Biblii jest słuszne i wymagane.
Mając zaś taką pewność, znajdujemy w sobie coraz
więcej energii aby wypełniać rolę jaką Bóg nam przydzielił
oraz aby czynić wszystko wokół nas coraz lepszym.
Na przekór więc wszystkiego co widzimy iż dzieje
się wokoło, jesteśmy wówczas coraz bardziej
zdeterminowani aby "wziąść krzyż jaki Bóg nam
przydzielił do niesienia" i podążać drogą, którą
Bóg nam wskazuje wersetami Biblii (np. patrz werset
16:24 z "Mateusza" w Biblii). To zaś NIE tylko nas
czyni coraz lepszymi ludźmi, ale także przyczynia
się do udoskonalania rzeczywistości i wszechświata
jaki nas otacza, oraz daje naszym bliźnim przykład
właściwy przykład postępowań w życiu.
Jeśli więc przekonała cię bazująca na wynikach moich
analiz "cech" wielu "świadków" opisywana tu metoda
odróżniania "dodających" potępowań zalecanych nam
przez Boga w Biblii, od pasożytniczych postępowań
"odejmowania" jakie prowadzą do upadku, wyzysku,
niesprawiedliwości, a na końcu i do samozagłady
nawet całych cywilizacji, jeśli rozumiesz iż prawdziwe
stanięcie i opowiedzenie się po stronie Boga też skieruje
i na ciebie faktyczną (a nie tylko symboliczną) choć
dobrze ukrytą zemstę i wysoce bolesne szkodzenie
"mocy zła", oraz jeśli twoja czytelniku filozofia życiowa
jest w stanie zrozumieć i docenić istotność praktykowania
w ludzkim życiu głównie "dodających" filozofii i postępowań,
wówczas radziłbym abyś poznawanie dalszej wiedzy
na ich temat kontynuował np. zapoznając się też np.
z "częścią #M" (szczególnie zaś z punktem #M1")
z mojej w/w już strony o nazwie
god_pl.htm.
Część #?:
...(Te części niniejszej strony są zarezerwowane do przyszłego jej poszerzania)...
#?1.
...(Punkty zarazerwowane do przyszłego użycia i napisania)...
Część #X:
Humor i zabawne sytuacje:
#X1.
Dowcip na czasie:
Ci z nas co często używają emailów i internetu,
odnotowali zapewne, że dzięki nim po świecie
krążą ostatnio najróżniejsze zabawne historyjki
i dowcipy. Jedna z nich szczególnie zwróciła
moją uwagę, ponieważ jest wysoce na czasie
dla naszej sytuacji i wieku. Owa zabawna historyjka
ma tytuł "Old Dog: Age and Wisdom" - co znaczy
"Stary pies: wiek i mądrość". Przytaczam ją
poniżej dla pośmiania się przez tych z nas co
znają język angielski. Oto ona:
A wealthy old Gentleman decides to go on a hunting safari in Africa , taking his faithful, elderly dog named Killer, along for the company.
One day the old dog starts chasing rabbits and before long, discovers that he's lost. Wandering about, he notices a leopard heading rapidly in his direction with the intention of having lunch.
The old dog thinks, "Oh, ho! I'm in deep doo-doo now!" Noticing some bones on the ground close by, he immediately settles down to chew on the bones with his back to the approaching cat. Just as the leopard is about to leap, the old dog exclaims loudly, "Boy, that was one delicious leopard! I wonder, if there are any more around here?"
Hearing this, the young leopard halts his attack in mid-strike, a look of terror comes over him and he slinks away into the trees. "Whew!", says the leopard, "That was close! That old dog nearly had me!"
Meanwhile, a monkey who had been watching the whole scene from a nearby tree, figures he can put this knowledge to good use and trade it for protection from the leopard. So, off he goes, but the old dog sees him heading after the leopard with great speed, and figures that something must be up.
The monkey soon catches up with the leopard, spills the beans and strikes a deal for himself with the leopard.
The young leopard is furious at being made a fool of and says, "Here, monkey, hop on my back and see what's going to happen to that conniving canine!
Now, the old dog sees the leopard coming with the monkey on his back and thinks, "What am I going to do now?", but instead of running, the dog sits down with his back to his attackers, pretending he hasn't seen them yet, and just when they get close enough to hear, the old dog says...
"Where's that damn monkey? I sent him off an hour ago to bring me another leopard!
Moral of this story... Don't mess with the old dogs... age and skill will always overcome youth and treachery! BS and brilliance only come with age and experience.
#X2.
Wierszyk "radości po 60-tce":
W czasach internetu sporo posiadaczy własnych
adresów emailowych ucieka się do nielegalnych
spamów dla dokumentowania swoim korespondentom,
że ciągle o nich myślą i ich pamiętają. Po prostu,
kiedy NIE mają nic nowego i ciekawego do napisania,
co u spamowaczy zdarza się zdumiewająco często,
wówczas wysyłają spam np. z humorem. Dzięki tej
zasadzie, w sposób zupelnie niezamierzony jakiś
czas temu poznałem wierszyk, podobno
anonimowego autora, traktujący o "radościach
po 60-tce". Ponieważ wierszyk ten wyraża rodzaj
"humoru na czasie", postanowiłem włączyć go
do tej strony. Aby jednak NIE urażać niczyich
uczuć, zamknąłem go w odrębnym okienku. Stąd
ci czytelnicy u których ciągle działa poczucie
humoru i potrafią pośmiać się nawet z siebie
samych, oraz którzy zechcą poczytać sobie
ten wierszyk, powinni kliknąć na następujący (zielony) link:
#X3.
Zabawne piosenki o autorze (redaktorze) tej strony:
Rosnące międzynarodowe uznanie dla wyników
badań autora (redaktora) tej strony, szczególnie dla szeregu jego
teorii,
filozofii i
wynalazków,
inspirują m.in. coraz liczniejszych artystów do poświęcenia
mu produktów swojej twórczości. Dzięki temu, w
internecie stopniowo rośnie liczba stron, zdjęć, obrazów,
wierszy, wideo i piosenek, poświęconych naukowemu
dorobkowi doktora Jana Pająka - niestety NIE wszystkie
pozytywnie nastawione, np. patrz pisenki z około półgodzinnego wideo
Ruch Oporu – Bity Nadśliskie full album
treść jakiego klaryfikują prawdy opisywane m.in. w punktach #A5 i #I4 strony
totalizm_pl.htm,
Kiedyś natknąłem się nawet na całą stronę internetową
pełną produktów takiej działalności. Już dawno temu
obiło mi się też o uszy, że skomponowanych i opublikowanych
zostało aż kilka piosenek o takiej samej tematyce.
Jednak przez długi czas NIE mialem jakoś okazji
aby natknąć się na którąś z owych piosenek.
Dopiero 7 marca 2014 roku przeglądając
internet przypadkowo natrafiłem na piosenkę o tytule
"Dr Jan Pajak to nasz przyjaciel"
obecnie jaką można sobie wysłuchać na końcu mojej "playlisty" o nazwie:
jeśli tylko słuchający wykazywał się wystarczająca dozą
cierpliwości aby przetrzymać jakoś przez długie ogłoszenie
reklamowe pokazywane przed ową piosenką.
Tu muszę przyznać, że według mojego gustu piosenka
ta jest dosyć fajna. Szkoda, że utalentowani w oczywisty
sposób jej autorzy NIE przygotowali tej piosenki
w formie wideo dostępnego poprzez YouTube - uczynił
to dopiero jakiś zwolennik moich teorii i filozofii.
Założę się bowiem, iż wówczas szybko stałaby
się ona międzynarodowym przebojem.
Po tym pierwszym odkryciu powyższej piosenki,
celowo zacząłem przeszukiwać internet aby sprawdzić
jakość innych podobnych utworów muzycznych,
istnienie których obiło mi się o uszy już poprzednio.
Faktycznie też zdołałem znaleźć aż kilka następnych
piosenek poświęconych mojej osobie (w tym jeden
hymn o wsi Wszewilki
w której się urodziłem), a także znalazłem wpis na
jakimś forum, w którym ktoś anonimowy się chwali,
że załadował do internetu aż 21 podobnych utworów.
Niestety, jakość artystyczna tych innych piosenek
NIE kwalifikuje ich aby warto tu było je polecać do
wysłuchania. Jednak ciekawostką i zagadką jakie
mnie w nich uderzyły, to że każda piosenka jest
śpiewana przez kogoś innego - włączając w to kobiety.
Jeśli więc ich tajemniczy twórca (czy twórcy) NIE
posiada jakichś mocy magicznych, wówczas w sposób
oczywisty musiał on (oni) zatrudnić do przygotowania
tych piosenek aż cały duży zespół ludzi. Komuż więc
u licha i dlaczego
chciało się włozyć aż tyle trudu, pracy, kosztów i
zabiegów organizacyjnych, aby anonimowo opublikować
w internecie kilka zabawnych lub sarkastycznych
piosenek o badaniach i o osobie doktora Jana
Pająka, o którym liczne indywidua już od dawna
usiłują przekonać czytelników internetu, iż jakoby
wszystkie odkrycia, teorie i wynalazki tego naukowca
są zupełnie błędne i niewarte poznawania? Inną
zagadką jest dla mnie dlaczego ów anonimowy
ktoś zdecydował się wydać znaczne z całą pewnością
sumy pieniędzy na aż tak fachowe przygotowanie
zabawnych piosenek na mój temat (których zapewne
tylko niewielu ludzi wysłucha), zamiast przeznaczyć
te pieniądze na wspieranie moich chronicznie
niedofinansowanych badań naukowych i na
urzeczywistnianie moich wynalazków?
#X4.
Inne strony z edukującym rodzajem humoru:
Aby nie zanudzać czytelników nie będę tutaj
już podawał innych podobnych historyjek.
Jednak dla tych których one zainteresują
nadmienię ze następne dowcipy o podobnym
charakterze podane są: w punkcie #D2 strony
klasa.htm,
oraz na stronach
Dla każdego człowieka nadchodzi w końcu
czas, kiedy jego życie ulega podsumowaniu.
Tak się składa że ów czas nadchodzi właśnie
i dla nas. Jak zwykle w takich przypadkach,
nasi następcy będą sprawdzali nie tylko co zdołaliśmy
osiągnąć, ale także "czy" i "jak" potrafiliśmy
ponaprawiać swoje własne błędy. Z zakresie
naszych osiągnięć sytuacja została tu wyklarowana -
nie miały one precedensu w żadnym uprzednim
pokoleniu. Jednak w sprawie popełnionych
przed nas błędów nasza rola ciągle nie uległa
zakończeniu. Mamy bowiem teraz obowiązek,
aby na przykładach błędów które my sami
popełniliśmy, oraz błędów które popełniły generacje
naszych dziadków, ojców i dzieci, nauczyć
teraz nasze wnuki jak mają ich unikać i jak
powinni zabrać się za ich naprawianie. Aby
zaś wywiązać się z tej naszej ostatniej roli,
nie wolno nam zamykać się w naszym świecie
i zatrzymywać nasze doświadczenia wyłącznie
dla siebie, a mamy obowiązek aby wypowiadać
na głos swoje opinie i wskazywać właściwe
kierunki. Jednym zaś z forów które możemy
używać w tym celu, jest m.in. właśnie niniejsza
strona.
Aktualne adresy emailowe autora i redaktora tej strony, tj. oficjalnie -
dra inż. Jana Pająka,
zaś kurtuazyjnie - Prof. dra inż. Jana Pająka,
pod jakie można wysyłać ewentualne poprawki, kontakty,
uwagi, zapytania, itp., podane są na stronie internetowej
z moją autobiografią (dra inż. Jana Pająk).
Niniejsza strona dostępna jest także w formie
broszurki oznaczanej symbolem [11],
którą przygotowałem w "PDF" (od "Portable
Document Format") - obecnie uważanym za
najbezpieczniejszy z wszystkich internetowych
formatów, jako że do niego normalnie wirusy
się NIE doczepiają. Ta klarowna broszurka
jest gotowa zarówno do drukowania, jak i do
wygodnego czytania z ekranu komputera.
Ciągle ma ona też aktywne wszystkie swoje
zielone linki.
Stąd jeśli jest czytana z ekranu komputera
podłączonego do internetu, wówczas po
kliknięciu na owe linki otworzą się linkowane
nimi strony lub ilustracje. Niestety, ponieważ
jej objętość jest około dwukrotnie wyższa niż objętość
strony internetowej jakiej treść ona publikuje,
ograniczenia pamięci na sporej liczbie darmowych
serwerów jakie ja używam, NIE pozwalają aby
ją na nich oferować (jeśli więc NIE załaduje
się ona z niniejszego adresu, ponieważ NIE
jest ona tu dostępna, wówczas należy kliknąć
na któryś odmienny adres z
Menu 3,
poczym sprawdzić czy stamtąd juź się załaduje).
Aby otworzyć ową broszurkę (lub/i załadować
ją do własnego komputera), wystarczy albo
kliknąć na następujący zielony link
albo też z którejś totaliztycznej witryny otworzyć
sobie plik nazywany tak jak w powyższym linku.
Jeśli zaś czytelnik zechce też sprawdzić, czy jakaś
inna totaliztyczna strona właśnie studiowana przez
niego, też jest już dostępna w formie takiej PDF
broszurki, wówczas powinien sprawdzić, czy
wyszczególniona ona została w linkach z "części
#B" strony o nazwie
tekst_11.htm.
Owe linki wskazują bowiem wszystkie totaliztyczne
strony, które już zostały opublikowane jako takie
broszurki z serii [11] w formacie PDF.
Życzę przyjemnego czytania!
Odnotuj że narazie niniejsza strona ma
tylko jednego głównego redaktora, którym jest
dr inż. Jan Pająk.
Stąd większość jej tekstu została
przygotowana i jest aktualizowana
właśnie przez niego. Wkład innych
wymienionych tutaj absolwentów
rocznika 1970 skupia się głównie
na sformułowaniu jej "części #D"
i na niektórych (zjazdowych) fragmentach
"części #B". Dlatego poglądy wyrażone
na tej stronie w częściach innych
niż owa "część #D" i niektóre (zjazdowe)
fragmenty z "części #B", niekoniecznie
są podzielane przez wszystkich
wymienianych tutaj absolwentów
rocznika 1970. Czyli niektóre zjawiska
i sytuacje jakie redagujący tę stronę
skomentował w częściach innych niż
np. owa #D tej strony, zapewne mogą być
przez część z nich interpretowane na odmienne
od zaprezentowanych tutaj sposobów.
#Z5.
Zasady przyjęte w zapisie tej strony:
Jak dla wszystkiego co jest nowo-tworzone
w naszym świecie, podczas sporządzania
tej strony musiałem przyjąć określone zasady
jej zapisu. Poniżej postaram się więc wyjaśnić
jakie te zasady są:
#1. Aktualne zdjęcia.
Te osoby, dla których dostępne jest już chocby jedno aktualne zdjęcie (tj. wykonane
relatywnie niedawno), w "Menu 2" wyróżnione zostały białym kolorem liter.
Warto tutaj jednak odnotować, że
dawny wygląd większości z nas uwieczniony został na historycznych już zdjęciach
pokazanych na stronie
Nasz Rok
dostępnej m.in. poprzez kliknięcie w "Menu 1".
#2. Tytuly.
Ponieważ każdy z nas posiada tytuły "magistra inzyniera",
w wykazach i opisach z tej witryny nie powtarzam już owych standardowych tytułów.
Jednak dla informacji przytoczyłem pełne tytuły dla tych osób z naszego
roku, którym tytułów tych później nieco przybyło - zaś ja zdołałem
jakoś się o nich dowiedzieć.
#3. Nazwiska panieńskie.
Dla kobiet z naszego roku w tekście używam ich
obu nazwisk, podając w nawiasie nazwisko panieńskie (tj. to, które
pamiętamy ze studiów). Natomiast w "Menu 2" dla skrótu używam jedynie
ich nazwisk panieńskich.
#4. Prywatność.
Proszę też odnotować, że z uwagi na "Privacy Act" ja trochę się boję
przytaczać na tej stronie adresów uczestników naszego roku - jeśli
nie otrzymałem od nich wyraźnego zezwolenia aby ich adresy otwarcie
tu podać. Jednak w wielu przypadkach ja mam już te adresy i dla
uczetników naszego roku w każdym momencie czasu jestem w stanie
udostępnić adres ich byłych przyjaciół i kolegów z roku. Adresy te
mają też nasi koledzy z komitetu organizującego zjazdy naszego roku.
Dlatego jeśli ktoś z nas chce otrzymać czyjś adres, proszę napisać email
albo do mnie, albo też do któregoś kolegi z komitetu organizującego
nasze zjazdy, a adres ten z czasem zostanie mu przysłany. Należy tu
jednak odnotować, że adres przytaczam tutaj we wszystkich tych wypadkach,
kiedy jest on jedynym kontaktem jakim dysponuję do danego absolwenta
naszego roku. Natomiast numery telefonu i emaile przytaczam bez
ograniczeń, ponieważ ich otwarte udostępnianie kontynuuje tradycje
książek telefonicznych i list adresowych, stąd praktycznie nie narusza
zbytnio niczyjej prywatności.
#Z6.
Polskie literki:
W tekście tej strony starałem się używać polskich literek.
Szybko jednak odnotowałem, że NIE każdy serwer poprawnie
koduje i przesyla owe litery (np. jeśli danej strony specjalnie do
niego się nie zaprogramuje, wówczas serwer
www.nrg.to
typowo zdeformuje polskie litery i uniemożliwi ich odtworzenie nawet
na poprawnie ustawionych komputerach z Polski jakie używają
systemu operacyjnego "Windows XP"). Ponadto komputery
zdają się wyświetlać poprawnie polskie literki tylko jeśli albo
używają systemu operacyjnego "Windows XP", lub jeśli ich
Internet Explorer został na nie ustawiony. (Aby ustawić
swoją przeglądarkę "Internet Explorer" na poprawne odczytywanie
polskich liter, trzeba kliknąć na pozycję w jej menu oznaczoną "Widok"
(po angielsku "View"), zaś potem na opcję oznaczoną "Kodowanie"
(po angielsku "Encoding"). Kiedy zaś otworzy się submenu "Dalsze"
("More") z odmiennymi alfabetami, wybrać trzeba i włączyć kliknięciem
alfabet oznaczony "Srodkowoeuropejski (Windows)" (po angielsku
"Central European (Windows)").) Gdyby jednak i takie ustawianie nie
pomogło, wówczas na wszelki wypadek informuję, że jeśli u kogoś
w miejscu literek na ekranie pojawiają się jakieś dziwne znaczki,
to zapewne oznacza, że jego komputer nie wyświetla prawidłowo
polskich literek. W takim przypadku dobrze jest wiedzieć,
że wyświetlane znaczki oznaczają co następuje:
"ą" = "a" z ogonkiem, "Ą" = "A" z ogonkiem,
"ć" = "c" z kreską, "Ć" = "C" z kreską,
"ę" = "e" z ogonkiem, "Ę" = "E" z ogonkiem,
"ł" = "l" przekreślone, "Ł" = "L" przekreślone,
"ń" = "n" z kreską, "Ń" = "N" z kreską,
"ó" = "o" z kreską, "Ó" = "O" z kreską,
"ś" = "s" z kreską, "Ś" = "S" z kreską,
"ź" = "z" z kreską, "Ź" = "Z" z kreską,
"ż" = "z" z kropką, "Ż" = "Z" z kropką.
Oto wykaz polskich literek
jakie mogą wystąpić w moich tekstach:
ą ć ę ł ń ó ś ź ż (małe polskie literki)
a c e l n o s z z (łacińskie i angielskie odpowiedniki małych polskich literek)
Ą Ć Ę Ł Ń Ó Ś Ź Ż (duże polskie litery)
A C E L N O S X Z (łacińskie i angielskie odpowiedniki dużych polskich liter).
Powinienem tutaj dodać, że po
odnotowaniu mizernych efektów moich eksperymentów z użyciem polskich
literek, wcale teraz się nie spieszę z przeredagowaniem na polskie literki tej
części totaliztycznych stron które oryginalnie pisane były alfabetem angielskim
(łacińskim).
#Z7.
Osobista kopia tej strony
trzymana we własnym komputerze:
Jesli ktos zechece czesto zagladac
do niniejszej witryny internetowej, wowczas dobrze jest skopiowac ja cala
do swojego wlasnego komputera. Wszakze w przypadku posiadania takiej
prywatnej kopii tej witryny, nie jest sie juz zaleznym od dostepu do internetu
w przypadku kazdej checi ponownego zagladniecia do tej strony lub ogladniecia
ktorejs z pokazanych na niej ilustracji. Nie jest tez juz wowczas konieczne
znoszenie owego potopu najrozniejszych banerow reklamowych, jakimi strony
internetowe utrzymywane na darmowych serwerach sa nieustannie zalewane.
Na przekor ze z pozoru moze ono wydawac sie trudne, faktycznie sporzadzanie
takiej wlasnej repliki niniejszej witryny internetowej jest relatywnie proste.
Dla tych wiec ktorzy zechca sporzadzic sobie taka replike w swoim wlasnym
komputerze, niniejszym opisuje krok po kroku, jak tego dokonac. Oto owa
intrukcja postepowania:
1. Stworzyc nowy folder (zbior) na
dysku twardym "c:". Folder ten bedzie zawieral niniejsza strone (a ewentualnie
takze dowolne inne moje strony). W tym celu wystarczy uruchomic "Windows
Explorer", oraz stworzyc nowy folder na swoim dysku twardym. Dobrze jest
folder ten nazwac w taki sposob, aby wyraznie odroznial sie od innych
typowych folderow z owego dysku twardego, np. nazywajac go "Pajak" (lub "rok").
Folder ten bedzie pozniej uzywany do przechowywania wszystkich tych stron
internetowych z niniejszej witryny, ktore ktos zechce zawsze miec pod reka.
2. Stworzyc nowe pod-foldery (podzbiory)
we wnetrzu foldera "Pajak" (lub "rok"). Owe pod-foldery beda zawieraly poszczegolne
grupy zdjec ukazywanych za posrednictwem niniejszej strony internetowej, a nalezacych
do poszczegolnych kolegow. Generalna zasada tworzenia owych pod-folderow jest, ze
otrzymuja one nazwy zapisane wylacznie malymi literkami lacinskimi, jakie skladaja
sie z nazwiska, kreski podkreslajacej, imienia osoby ktorej zdjecia pod-foldery
te przechowuja (odnotuj ze w nazwach tych pod-folderow nie uzywa sie polskich literek).
Przykladowo, dla przechowywani moich zdjec utworzyc trzeba podfolder pajak_jan,
z kolei dla przechowywania zdjęć Staszka Przeworka utworzyc trzeba pod-folder
nazywajacy sie przeworek_stanislaw. Ponadto utworzyc trzeba kilka "systemowych"
podfolderow, ktore przechowuja wspolne zdjecia. Oto wykaz nazw pod-folderow
(podzbiorow) "systemowych" wykorzystywanych przez niniejsza witryne internetowa:
wroclaw. Zawiera on zdjecia Wroclawia.
pw. Zawiera on zdjecia Politechniki Wroclawskiej.
kwiatki. Zawiera on zdjecia kwiatkow
pokazanych w miejscach gdzie pozniej mają być włączone jakies konkretne zdjęcia,
a takze zdjecie "ksiegi uwag".
W celu stworzenia tych pod-folderow wystarczy
uruchomic "Windows Explorer", oraz wygenerowac nim wymagane pod-foldery we wnetrzu
foldera "Pajak".
3. Zachowac kod zrodlowy tej strony
w swoim folderze "Pajak" (lub "rok"). W tym celu trzeba "kliknac prawym przyciskiem"
swojej myszy, kiedy sie wskazuje na jakikolwiek obszar zadrukowany tej strony (np.
wskazuje tutaj). Male menu powinno sie pojawic, ktore ma pozycje "View Source".
Kliknij na ta pozycje, tak ze kod zrodlowy tej strony pojawi sie w edytorze tekstu
nazywanym "Notepad". Kliknij na "File" menu w tym "Notepad" i wybierz opcje "Save As...".
Zachowaj kod zrodlowy ze swojego "Notepad" uzywajac nazwy pliku "index.htm" jako
"File name" tego kodu, zas podajac folder "c:\Pajak" (lub "c:\rok") jako "Save in"
miejsce dla zachowania tego kodu. Odnotuj ze strony wywolywane z niniejszej strony
nalezy zachwywac pod nieco innymi nazwami, mianowicie: "pw.htm" dla strony
Nasz Rok,
"zyciorysy.htm" dla strony
Objaśnienia,
oraz "wroclaw.htm" dla strony
Wrocław.
4. Zachowac ilustracje. Kliknij prawym
przyciskiem myszy na kazda ilustracje z tej strony lub ze stron z nia zwiazanych,
potem wybierz opcje "Save Picture As". Ilustracje ze stron z notkami autobiograficznymi
zachowaj w pod-folderze osob jakich zdjecia te dotycza. Natomiast zdjecia kwiatkow
i Wroclawia zachowaj w pod-folderach "kwiatki" oraz "wroclaw".
(Odnotuj ze kazda ilustracja wskazuje u dolu ekranu sub-folder
w jakim musi byc zachowana.)
5. Wyświetlić tę stronę w swoim komputerze.
Po zachowaniu tej strony, daje sie ona wyswietlic w dowolnej chwili we własnym
komputerze, poprzez zwykle wycelowanie na plik "index.htm" (tj. wycelowanie
na kod zrodlowy tej strony) uzywajac w tym celu "Windows Explorer", oraz nastepne
podwojne klikniecie na owym pliku. (Mozna tez ja wyswietlic poprzez wycelowanie
na nie "Windows Explorer" i przycisniecie klawisza "Enter".) Strony zwiazane z
niniejsza hyperlinkami, mozna wyswietlac albo poprzez klikniecie na owe
hyperlinki kiedy ta strona jest pokazana na ekranie komputera, albo tez poprzez
klikniecie z "Windows Explorer" odpowiednio na "pw.htm", "zyciorysy.htm",
lub "wroclaw.htm".
6. (Warunkowo) pousuwac banery. Darmowe
serwery z jakich ja korzystam, zwykle wprowadzaja kody banerow do kodu zrodlowego
stron jakie na nich sa wystawiane (czesto kody tych banerow zawieraja tez dokuczliwe
bledy jakie staraja sie utrudniac ogladanie owych stron). Jesli benery te kogos
irytuja, wowczas w kodzie zrodlowym zachowanym we wlasnym
komputerze daje sie je pousuwac. Aby powycinac te bannery, nalezy najpierw
zidentyfikowac ich kody (albo przez znalezienie adresu referowanego w owym kodzie
i zaczynajacego sie od "http://...", albo poprzez wypatrzenie komentarza
oznakowujacego poczatek i koniec danego bannera i zwykle zaczynającego sie od
slow "banner insertion ...").
Warto także okresowo sprawdzać "blogi totalizmu"
z jakich niektóre działają już od kwietnia 2005 roku,
np. pod adresami:
totalizm.wordpress.com ("Mały Druk" 12pt: wpisy od #89 = tj. od 2006/11/11)
kodig.blogi.pl (wpisy od #293 = tj. od 2018/2/23)
drjanpajak.blogspot.co.nz ("Duży Druk" 20pt: wpisy od #293 = tj. od 2018/3/16)
Wszystkie wpisy do blogów totalizmu (niemal każdy z których
to wpisów jest tłumaczony i powtórnie publikowany w języku
angielskim) są też publikowane w moim opracowaniu [13]
dostępnym gratisowo za pośrednictwem strony internetowej o nazwie
tekst_13.htm.
Aktualne zestawienie adresów moich blogów
zawarte jest też na stronie z tematycznym
skorowidzem wyników moich badań - tj. na w/w stronie o nazwie
skorowidz.htm.
Na końcu każdego wpisu do swych blogów staram
się podać zestaw adresów witryn internetowych,
które oferują najaktualniejsze wersje wszystkich
moich stron internetowych (odnotuj, że z powodu
powtarzalnego deletowania witryn z moimi stronami,
adresy te zmieniają się z upływem czasu). To z
zestawień adresów owych witryn publikowanych
pod najnowszymi wpisami do blogów totalizmu
rekomenduję ściągać i czytać najaktualniejsze
wersje moich stron oraz opracowań.
(Odnotuj że wszystkie te blogi są lustrzanymi
kopiami o takiej samej treści wpisów.)
Wszakże na "blogu totalizmu" wiele ze spraw
omawianych na tej stronie naświetlane jest
na bieżąco dodatkowymi komentarzami i
informacjami spisywanymi w miarę jak nowe
zdarzenia stopniowo rozwijają się przed
naszymi oczami.
#Z9.
Odnotujmy że strona ta kiedyś była dostępna w internecie pod
szeregiem odmiennych adresów, z których jednak ją już wydeletowali:
Aby pomniejszyć swoje koszta, do
udostępniania tej strony używam wyłącznie
darmowych serwerów. Dlatego często
strona ta zostaje z nich wydeletowana.
Dla informacji podaję więc tutaj wykaz
adresów pod którymi niniejsza strona
kiedyś była dostępna, jednak późniejsze
jej testowanie wykazało że obecnie już
jej tam NIE ma. Oto owe adresy:
#Z10.
"Menu 4" - tj. zapiszmy sobie w swym komputerze adresy
pod jakimi można znaleźć egzemplarze tej strony:
Podobnie jak wszystkie inne maszyny,
komputery mają tendencje aby czasami
nawalać - szczególnie kiedy je pilnie
potrzebujemy. Ponadto, strony które ja
wykonuję są wystawiane wyłącznie na
"darmowych serwerach" - tj. wystawiane
w taki sposób, aby za nie mi nie przysyłano
słonych rachunków do płacenia. Dlatego
sporo adresów pod którymi niniejsza strona
była kiedyś wystawiana, z upływem
czasu zostawało wydeletowane. Podczas
najnowszej aktualizacji tej strony (której
data wskazywana jest u góry nad jej "Menu 1"
a także na samym jej końcu) była ona
ciągle dostępna pod kilkoma następującymi
adresami. Jej główna kopia była dostępna pod adresem:
Aby zawsze mieć pod ręką owe adresy, rekomendowałbym aby sobie je skopiować i potem wkleić do jakiegoś pliku z adresami który trzymamy we własnym komputerze.
* * *
If you prefer to read in English
click on the flag below
(Jeśli preferujesz czytanie w języku angielskim
kliknij na poniższą flagę)
Data założenia polskojęzycznej wersji tej strony: 12 czerwca 2004 roku
Data założenia angielskojęzycznej wersji tej strony: 9 sierpnia 2010 roku
Data najnowszej aktualizacji tej strony: 8 października 2024 roku
(Sprawdź pod powyższymi adresami czy już istnieje nowsza aktualizacja)